Po losowaniu grup eliminacyjnych wyjazd do Szkocji na Hampden Park sprawiał wrażenie jednego z najtrudniejszych spotkań i każdy, kto tak myślał, nie był daleko od prawdy. Dzisiaj w Glasgow nadejdzie czas, w którym oddzielimy chłopców od mężczyzn. W takich momentach nie ma miejsca na zbędne cwaniakowanie, musimy po prostu mieć na uwadze, że wystrzegając się pewnych rzeczy, możemy zwiększyć naszą szansę na osiągnięcie korzystnego wyniku.
Nie możemy stracić pierwsi gola. Nie i już. Gordon Strachan umiejętnie wpoił swoim zawodnikom skuteczne obrzydzanie gry w piłkę nożną.
Obrona ustawiona jest bardzo nisko. Skrzydłowi często wchodzą w tę linię, by stworzyć mur, przez który nie jest w stanie przebić się żadna prostopadła piłka. Przed defensorami ustawiona jest trójka środkowych pomocników, która odgrywa w tej taktyce wielką rolę. To oni decydują, kiedy drużyna wychodzi wyżej, a swoją bliskością i zagęszczeniem sprawiają, że szukanie dziury w centralnej części boiska jest próżne. Jedynym zawodnikiem wyłączonym z obronnych zadań jest Steven Fletcher, do którego kierowana jest piłka po odbiorze. Stara się ją opanować i szybko uruchomić jednego z bocznych pomocników.
Jednak nikt nie ma cierpliwości, by konsekwentnie trzymać się tych założeń. Doskonale było to widoczne przy pierwszej bramce dla Niemiec. Steven Brown starał się odebrać piłkę Guendoganowi. Zrobił to nieskutecznie i w całym zespole zapanował chaos. Morrison i McArthur bez przekonania próbowali wspomóc kapitana Szkocji, który ruszył dalej w kierunku Kroosa, a linia obrony bała się przesunąć dalej niż na dwudziesty metr. Stworzyła się duża luka, którą mistrzowie świata efektywnie wykorzystali.
Na pewno czwarta drużyna naszej grupy nie będzie grała wieczorem od początku tak defensywnie, bo jest to dla nich mecz o wszystko, ale gdy tylko obejmą prowadzenie, nie będą mieli skrupułów.
Dużą wadą zespołu Strachana jest wyprowadzenie piłki. Szczególnie spore problemy ma z tym Hanley, który – delikatnie mówiąc – nie imponuje techniką. Każdy jego kontakt z piłką charakteryzuje się dużą nerwowością, dlatego warto zakładać pressing, gdy w jego stronę kierowana jest futbolówka.
Niewątpliwym atutem obu stoperów są pojedynki główkowe. Oprócz tego wiodącą postacią, na którą trzeba zwrócić baczną uwagę podczas stałych fragmentów gry, jest Fletcher.
Jeśli chodzi o ofensywę, to naszym priorytetem będzie zabranie swobody Stevenowi Naismithowi. Zawodnik Evertonu jest w fenomenalnej dyspozycji, a Gordon Strachan zachęca go do pełnienia funkcji wolnego elektronu. Najgroźniejszy jest, gdy dostaje piłkę pomiędzy linią obrony a pomocy, chociaż nie jest dla niego problemem, by jednym rajdem zdobyć tę strefę. Wtedy szuka zagrania „na ścianę” i na pełnej dynamice wbiega w pole karne rywali. Były zawodnik Glasgow Rangers jest jednak w tarapatach, gdy w momencie przyjęcia piłki ma na plecach rywala, dlatego Nawałka mocno zastanawia się nad zagraniem w środku z Krychowiakiem, Jodłowcem i Mączyńskim.
Najbardziej powinniśmy obawiać się wysokiego pressingu. Jest to jedna z ulubionych broni Szkotów, z której skrzętnie korzystają. Czym krócej przy piłce będą Glik i Pazdan, tym lepiej, bo nawet Niemcy mieli spory problem z wyjściem spod tego naporu.
Potomkowie Williama Wallace’a podczas konstruowania ataku pozycyjnego mocno angażują bocznych obrońców. Mają za zadanie zaskakująco wstrzelić piłkę w pole karne. Na ogół włączają się do akcji równocześnie. Z pozoru taka taktyka wydaje się dość lekkomyślna i skazana na porażkę, ale Szkoci podczas swoich ofensywnych poczynań ustawieni są bardzo wąsko i dzięki temu, nawet po stracie, są w stanie szybko przejść do fazy defensywy.
W spotkaniu z Polską wiemy już, że nie wystąpią dwa kluczowe ogniwa ekipy Strachana. Ikechi Anya i Charlie Mulgrew wypadli ze składu z powodu kontuzji. Ten pierwszy mocno dał się we znaki Piszczkowi podczas pierwszego meczu, a drugi, pomimo że w czasie całych eliminacji był rzucany po wielu pozycjach, to należał do grona wyróżniających się zawodników reprezentacji Szkocji.
Przed nami niezwykle istotne dziewięćdziesiąt minut. Dziewięćdziesiąt minut, które trzeba wybiegać oraz wypocić, myśląc ciągle o tym, że każdy moment dekoncentracji może źle się skończyć. Jesteśmy mocni, zależni od siebie, teraz trzeba tylko wspiąć się na wyżyny własnych umiejętności i zagrać tak, jak gdyby meczu z Irlandią nie było. Musimy dać z siebie wszystko. Bądźmy tą drużyną, która ograła Niemców i ogólnie imponowała podczas całych eliminacji. Poczyńmy krok w kierunku przekraczania własnych możliwości, bo właśnie dziś może on się okazać krokiem do wieczności.
Trzeba wygrać ten mecz, jak mamy grać na Euro to takich przeciwników nie możemy się bać