Afryka ma coś do udowodnienia światu


W ostatnich latach reprezentacje z Afryki zawodziły na arenie międzynarodowej

20 czerwca 2019 Afryka ma coś do udowodnienia światu

W 2018 roku na mistrzostwach świata w Rosji pojawiło się pięć zespołów z Afryki. Fani z Czarnego Lądu liczyli na swojego przedstawiciela w fazie pucharowej. Niestety już w trakcie fazy grupowej wszystkie ekipy z tego kontynentu pożegnały się z mundialem. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce 36 lat temu, kiedy jeszcze nikt za bardzo na poważnie nie liczył się z afrykańskimi drużynami. Po roku od tej klęski przyszła pora na pokazaniu wszystkim, jak się ma piłka nożna w tej części świata. Puchar Narodów Afryki 2019 ma udowodnić, że wcale się tutaj futbol nie zatrzymał.


Udostępnij na Udostępnij na

Puchar Narodów Afryki w 2019 roku przejdzie do historii z dwóch powodów. Pierwszy to zmiana daty rozgrywania turnieju. Od lat byliśmy przyzwyczajeni do oglądania zmagań piłkarzy z Czarnego Lądu w okresie zimowym. To nie podobało się głównie klubom z Europy, bo musiały zwalniać swoich zawodników w trakcie trwania sezonu ligowego. Teraz nie będzie kręcenia nosów trenerów i omijania przez najlepszych czempionatu kontynentalnego. Drugi to powiększenie mistrzostw do 24 uczestników. To sprawia, że zobaczymy więcej meczów w ramach PNA 2019 oraz jest to szansa dla słabszych reprezentacji na pokazania się światu.

Zmiana terminu jest także doskonałą okazją na odkucie się za zeszły rok. Z nadziejami do turnieju przystąpiły reprezentacje Egiptu, Maroka, Senegalu, Tunezji i Nigerii. Nikt nie dał rady wyjść z grupy, a tylko dwie były bliskie awansu. A my powspominaliśmy trochę wcześniejszych mistrzostw świata i przypominamy jak się narodziła „moda” na Afrykę.

Rok 1990 roku zmienił piłkarski świat

Co prawda ekipy z Afryki regularnie grały w fazie pucharowej mistrzostw świata od 1982 roku, ale piłkarski świat docenił ten region w 1990 roku. Wtedy to wszyscy poznaliśmy uśmiechniętego Rogera Millę oraz jego Kamerun, który doszedł do ćwierćfinału mundialu we Włoszech. Okazało się, że piłkarze z Czarnego Lądu mogą rywalizować na równi z drużynami z Europy i Ameryki Południowej. Ktoś wreszcie był wstanie ekipom z tych regionów utrzeć nosa i sprawiać sporo problemów.

„Nieposkromione Lwy” w meczu 1/4 finału stoczyli niesamowity bój z Anglią, przegrany minimalnie 2:3 po dogrywce. Cztery lata później 42-letni Milla zdobył gola, zapisując się w historii jako najstarszy zdobywca gola na mundialu. Nie był to udany turniej Kamerunu, ale nie zniechęciło to innych do szukania perełek w Afryce. Od lat 90. XX w. mocno przyglądano się rozgrywkom Pucharu Narodów Afryki w poszukiwaniu nowych utalentowanych zawodników.

FJW: Roger Milla – najstarszy strzelec w historii mistrzostw świata

Coraz więcej piłkarzy z Afryki zaczęło grać w europejskich drużynach. Te również miały w swoich szkółkach coraz więcej młodych zawodników pochodzących z Czarnego Lądu. Nauka w Europie zaczęła się zwracać dość szybko, bo już w 1996 roku mistrzem olimpijskim została Nigeria. W następnych igrzyskach triumfował Kamerun. A w seniorskim futbolu też było coraz lepiej. Kameruńczycy nie zostali jedynymi ćwierćfinalistami w historii Afryki.

W 2002 roku na turniej do Japonii i Korei Południowej przyleciał Senegal. Debiutanci, którzy trafili do mocnej grupy z Urugwajem, Danią i obrońcą tytułu Francją. Z tymi ostatnimi przystąpili do pierwszego swojego meczu w historii na mundialu i od razu sprawili mega sensację, pokonując „Trójkolorowych” 1:0. Potem remisy z pozostałymi zespołami dały awans do fazy pucharowej. W niej „Lwy Terangi” pokonały Szwecję 2:1 i zameldowały się w 1/4 finału. Tam na nich czekała równie rewelacyjna Turcja, która okazała się być lepszym zespołem (0:1 – srebrny gol w dogrywce).

Spełnione marzenia

Regularny postęp piłkarski w Afryce i coraz więcej gwiazd w europejskich drużynach sprawiło, że wreszcie Czarny Ląd otrzymał to, o czym marzył od dawna. W 2010 roku Republika Południowej Afryki była gospodarzem mistrzostw świata. Dla całego kontynentu było to wielkie święto. „Bafana Bafana” mieli gwarantowany udział na turnieju, więc zobaczyliśmy na nim rekordową liczbę reprezentantów afrykańskiego kontynentu. Obok RPA zagrały reprezentacje: Kamerunu, Nigerii, Algierii, Ghany i Wybrzeża Kości Słoniowej.

Niestety własne podwórko im nie za dobrze posłużyło. Z fazy grupowej wyszły tylko „Czarne Gwiazdy”. Blisko awansu byli gospodarze oraz „Słonie” (trafiły do grupy śmierci). Poza wuwuzelami, które na zawsze przeszły do piłkarskiego (i nie tylko piłkarskiego) słownika, zapamiętaliśmy jeszcze z tych mistrzostw walkę ostatniego afrykańskiego przedstawiciela o przejście do historii.

Od 1/8 finału cały kontynent kibicował Ghanie. Rywalem byli Amerykanie, a do wyeliminowania tej przeszkody piłkarze z Afryki potrzebowali dogrywki. Ich heroiczny bój został doceniony także poza Afryką. Większość fanów na świecie chciało być świadkami historycznego osiągnięcia, jakim mógł być awans do strefy medalowej mundialu. W ćwierćfinale „Czarne Gwiazdy” zmierzyły się z Urugwajem. Była to kolejna wielka bitwa na tych mistrzostwach świata. W ciągu regulaminowych minut padło po golu z obu stron.

Ghańczycy w dogrywce próbowali za wszelką cenę doprowadzić do wygranej. W ostatniej akcji meczu Luis Suarez zablokował lecącą do bramki piłkę ręką, za co otrzymał czerwoną kartkę. Asamoah Gyan mający na plecach odpowiedzialność za całą Afrykę zmarnował jedenastkę gwarantującą udział w półfinale. Niestety w serii rzutów karnych jego koledzy też się mylili, więc Urugwajczycy zagrali następnej rundzie. Nigdy później już przedstawiciel Czarnego Lądu nie był tak blisko walki o medale mistrzostw świata. Zabrakło paru centymetrów…

Wypadek przy pracy

Cztery lata później dwie drużyny z Afryki zagrały w 1/8 finału, ale obie przegrały swoje spotkania. W Rosji w 2018 roku były duże oczekiwania. Egipt miał w składzie Mohameda Salaha, który miał podłączyć się do walki o Złotą Piłkę. Niestety zawodnik Liverpoolu opuścił pierwszy mecz przez kontuzję, ale później nie był w stanie w pojedynkę zapewnić awansu do następnej rundy. Maroko pokazało na boisku, że potrafi świetnie operować piłką, ale zdobyło tylko jeden punkt. Nigerii zabrakło paru minut do awansu (przegrana z Argentyna 1:2 wyrzuciła ich z turnieju). Tunezja walczyła z problemami kadrowymi i dała radę wygrać tylko z Panamą. Senegalowi do awansu zabrakło… mniejszej liczby żółtych kartek.

Ale ktoś czytający ten tekst przed startem Pucharu Narodów Afryki może zapytać, po co o tym wszystkim wspominamy, co działo się na mistrzostwach świata? A to dlatego, bo kibic z Europy najczęściej zaczynał się poważniej interesować afrykańskim futbolem po występach tych drużyn na mundialu. Wielu kibiców uwielbiających oglądać walkę o mistrzostwo Czarnego Lądu zaczynało poznawać ten klimat najpierw na najważniejszym turnieju piłkarskim na świecie. Później przelewało się to jeszcze za pomocą piłkarzy, którzy wyróżniali się w europejskich klubach. Wielu dobrze wspomina, jak to się zimą na Eurosporcie oglądało popisy afrykańskich graczy. Gdzieś ten turniej zapisał się w naszym kalendarzu na stałe. Tylko teraz będziemy musieli się przyzwyczaić do zmiany terminu na letni.

PNA 2019 to będzie znakomita okazja na to, żeby pokazać całemu światu, że afrykański kontynent zaliczył tylko wpadkę przy pracy na mundialu w Rosji. Pomóc może temu właśnie ta zmiana na termin letni. Mistrzostwa Afryki startują dość późno, a to może przyciągnąć kibiców do śledzenia turnieju. Końcówka czerwca i początek lipca to martwy okres dla piłki klubowej. Nic się w tym terminie zwykle poważnego nie dzieje. A to dodatkowa gwarancja na przyciągnięcie większej liczby kibiców spoza kontynentu. Składy ekip grających na turnieju też będą możliwie najmocniej zestawione. Nie będzie wymówek związanych z walką o skład w klubie w trakcie sezonu. Jakby było mało, to pierwszy raz zagra 24 drużyny w tym turnieju. Ale o samym formacie będzie więcej jutro.

***

Sami widzimy na co dzień, jaki postęp robią piłkarze z Afryki. Często stają się kluczowymi postaciami w swoich drużynach. Daleko nie trzeba szukać, wystarczy wspomnieć o Mohamedzie Salahu, Sadio Mane, Riyadzie Mahrezie, Kalidou Koulibalym czy Hakimie Ziyechu. To piłkarze uważani za jednych z najlepszych na świcie. Jest to piękna wizytówka mistrzostw kontynentu, która przyciąga do siebie jeszcze bardziej. My liczymy na to, że Afryka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Z resztą dobrym omenem była młodzież na mistrzostwach świata do lat 20. Zwłaszcza ta z Senegalu i Mali. To pokazuje, że potencjał jest cały czas na Czarnym Lądzie. Udowodni to zaczynający się jutro Puchar Narodów Afryki 2019.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze