Adama Traore – kulturysta, który wreszcie stał się piłkarzem


Adama Traore od zawsze był postrzegany na Wyspach jako jeździec bez głowy. Wczorajszy występ przeciwko City udowodnił jednak, że Hiszpan nareszcie dojrzał

28 grudnia 2019 Adama Traore – kulturysta, który wreszcie stał się piłkarzem
futaa.com

Po wczorajszym zwycięstwie Wolves nad Manchesterem City jeden zawodnik "Wilków" w szczególności zasłużył na słowa uznania. Adama Traore – piłkarz, który już drugi raz w tym sezonie okazał się katem Manchesteru City. Nie byłoby jednak jego rozwoju, gdyby nie niesamowita praca, jaką wykonuje Nuno Espirito Santo.


Udostępnij na Udostępnij na

Zdecydowanie nie każdy 17-letni piłkarz ma okazję zadebiutować w Barcelonie, zmieniając samego Neymara. A tak przecież wielkiej piłce przedstawił się Adama Traore. Jednak od tamtego momentu musiało upłynąć wiele czasu, zanim przebojowy skrzydłowy mógł na nowo stać się jasną gwiazdą na piłkarskiej mapie Europy. Obecna doskonała forma Traore jest bowiem ogromną zasługą obecnego trenera „Wilków”, Nuno Espirito Santo.

Droga Hiszpana do obecnego poziomu była wszakże wyboista. Traore odszedł z Barcelony w 2015 roku, gdy stało się jasne, że nie ma szans konkurować z zabójczym tercetem Neymar – Suarez – Messi. A w odwodzie byli jeszcze przecież Pedro czy Rafinha. Adama Traore nie pasował przede wszystkim do stylu Katalończyków. Dość jednowymiarowy siłacz w technicznej ekipie „Blaugrany” nie miał prawa bytu.

W ciągu całego pobytu w stolicy Katalonii Traore wystąpił zaledwie w czterech spotkaniach, łącznie rozegrał 93 minuty. Jako że Barcelona B spadła wtedy do trzeciej klasy rozgrywkowej, piłkarz nie widział w tamtej ekipie szansy na dalszy rozwój. Gdy zatem angielska Aston Villa przybyła po tego zawodnika z kwotą aż 10 milionów euro, zarząd Barcelony nie zastanawiał się dwa razy.

Jeździec bez głowy angielskich boisk

Początki Hiszpana na Wyspach były jednak niezwykle trudne. Wystarczy powiedzieć, że w Aston Villi ani razu nie wystąpił w ligowym spotkaniu od pierwszej minuty. Po zawodnika zgłosiło się później Middlesbrough prowadzone wówczas przez Aitora Karankę, który znał Traore jeszcze z czasów juniorskich drużyn. Nawet tam piłkarz miał jednak problemy z adaptacją, głównie przez braki taktyczne.

Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale piłkarz wychowany przecież w La Masii zdawał się całkowicie odporny na rozwój i wskazówki trenera. W Middlesbrough częstym przypadkiem było przestawienie Traore w przerwie meczu na drugie skrzydło tylko po to, by skrzydłowy zawsze znajdował się po stronie ławki rezerwowych. Ciągłe instruowanie zawodnika w trakcie meczu stało się przykrą koniecznością.

Z czasem do piłkarza przylgnęła łatka jeźdźca bez głowy. Obdarzony niesamowitą szybkością i imponującą siłą fizyczną, Traore zupełnie gubił się w czysto technicznych aspektach piłkarskiego rzemiosła. Stałym obrazkiem jego gry stało się stwarzanie wielkiego zamieszania na skrzydłach, którego efektami były niepotrzebny strzał lub zupełnie niecelne dośrodkowanie.

Przełomem dla zawodnika okazała się praca z… Tonym Pulisem. To bowiem Walijczyk jako pierwszy potrafił wydobyć z Traore ukryty potencjał. Za jego rządów skrzydłowy wreszcie wszedł na nowy poziom swojej gry, co przełożyło się na liczby – pięć bramek i dziesięć asyst w jednym sezonie. Jak tłumaczył później Pulis, kluczem do zbudowania Traore okazała się praca nad pewnością siebie.

Rola wahadłowego przełomem

Widowiskowa gra w Middlesbrough przełożyła się na kolejny transfer, tym razem do ambitnego Wolverhampton Wanderers. Latem 2018 roku „Wilki” uczyniły Traore swoim najdroższym piłkarzem, płacąc za niego aż 18 milionów funtów. I choć początkowo wydawał się on niewypałem transferowym, cierpliwość menedżera okazała się kluczowa.

Nuno Espirito Santo początkowo wystawiał swojego gracza na skrzydle. Szybko jednak okazało się, że Adama Traore jest jeszcze zbyt chimerycznym graczem, by mógł regularnie przekładać swoją grę na wyniki zespołu. Do piłkarza powróciły dawne koszmary – szybkość i wielka siła wydawały się jedynymi zaletami przebojowego skrzydłowego. Stąd też fatalny bilans zaledwie jednego gola i jednej asysty w całym poprzednim sezonie Premier League.

Gdy kontuzji doznał istotny dla zespołu Matt Doherty, Espirito Santo wpadł na pewien pomysł. Portugalski taktyk wymyślił dla Traore nową rolę na boisku – pozycję wahadłowego.

To bowiem ten zabieg pozwolił Traore zaliczyć tak imponujący rozwój. Grając na prawej stronie w systemie 3-4-3, Hiszpan stał się odpowiedzialny zarówno za powrót do obrony, jak i za odważne rajdy ofensywne. Niesamowicie szybki i piekielnie silny zawodnik znalazł wreszcie coś, w czym czuje się najlepiej. Atletyczna budowa świetnie sprawdza się w defensywie, za to błyskawiczna szybkość pomaga męczyć obrońców rywali – wszakże Traore sprokurował już aż 25 żółtych kartek dla przeciwników w tym sezonie.

Najważniejszą zaletą „nowego Traore” jest jednak jego produkt końcowy. Traore nie tylko bowiem gra dobrze, lecz także przekłada się to na liczby. W całym poprzednim sezonie ligowym Hiszpan mógł pochwalić się tylko jedną asystą i jedną bramką – w tym ma już cztery asysty i cztery gole w lidze, a przecież dołożył także ważne trafienie w LE przeciwko Torino.

Adama Traore dojrzewa taktycznie

Wczorajszy mecz przeciwko Manchesterowi City jest najlepszym przykładem tego, jaki progres Traore zaliczył w ostatnich miesiącach. To, że w pojedynkach biegowych jest praktycznie bezkonkurencyjny, wszyscy wiedzieliśmy. Do tych niewątpliwych zalet dołożył jednak odpowiednie poruszanie się na boisku oraz strzały z dystansu. Na tle tak zaawansowanej taktycznie drużyny jak Manchester City Adama Traore był zdecydowanie najgroźniejszym piłkarzem całego zespołu „Wilków”.

Pierwszy gol dla Wolves padł przecież po rajdzie Traore z głębi pola, który dynamiczną akcję zakończył doskonałym strzałem z dystansu. Druga bramka dla gospodarzy była już efektem skutecznego pressingu Hiszpana na nieporadnym Benjaminie Mendym i doskonałego dogrania do niepilnowanego Raula Jimeneza. Efektownie statystyki zawodnika z tego spotkania dowodzą, że powoli można oderwać od niego łatkę jeźdźca bez głowy.

Cierpliwość Nuno Espirito Santo zbiera więc swoje plony. Cierpliwość i wiara w zawodnika okazały się kluczem do sukcesu. Swego czasu menedżer Wolves mówił:

Rozwój jest procesem naturalnym. Niektórzy zawodnicy potrzebują więcej czasu, a niektórzy z miejsca potrafią dać coś dla drużyny. Cierpliwość jest najlepszym sposobem na rozwój. Jeśli piłkarz nie rozegra od razu fantastycznego meczu albo ma za sobą nie najlepszy okres, to nie możesz się poddawać. Musisz zastanowić się nad źródłem problemu i zrobić wszystko, by pomóc mu stać się dobrym i wartościowym zawodnikiem dla drużyny. To dlatego my nigdy nie porzucamy piłkarza, choćby na jedną sesję treningową (cytat za Onefootball).

Chociaż Adama Traore imponuję formą w obecnym sezonie, nadal nie jest piłkarzem kompletnym. Występy takiej jakości jak ten przeciwko City nie są ciągle u niego chlebem powszednim. Przed Hiszpanem jeszcze wiele pracy, ale jeśli utrzyma takie tempo rozwoju, być może niedługo będziemy stawiać go w gronie najgroźniejszych skrzydłowych w Premier League.

Adama Traore piłkarskim kulturystą

Warto także pochylić się chwilkę nad tym, co najbardziej rzuca się w oczy w przypadku Adamy Traore – jego budowa ciała. Gdy do tak szybkiego zawodnika dodasz także niespotykaną siłę, mamy przepis na idealnego piłkarza na warunki Premier League. A przecież jeszcze kilka lat temu Traore był jak każdy zwyczajny chłopak w jego wieku. Dopiero zdjęcia porównawcze z 2012 roku pokazują nam, jak wielką transformację przebył od czasów gry w Barcelonie.

Co ciekawe, sam zawodnik przyznaje, że… w życiu nie korzystał z żadnych ciężarków. Swego czasu mówił na łamach hiszpańskiej „Marki”:

Codziennie trenuję z moim trenerem od przygotowania fizycznego. Ludzie często pytają mnie, czy podnoszę ciężary, ale odpowiedź brzmi: nie. Nie pracuję specjalnie nad mięśniami, gdyż one przychodzą bardzo szybko. Wiem, że ludzie mi nie uwierzą, ale naprawdę nigdy nie podniosłem ani jednego ciężarka. Adama Traore

Liverpool ostatecznym testem

Traore imponująco rozmontował defensywę Manchesteru City, ale prawdziwy test dla Hiszpana przyjdzie już za kilkadziesiąt godzin, gdy „Wilki” rozegrają mecz na Anfield. Przed Hiszpanem stanie zadanie zmierzenia się z najlepszą defensywą w lidze, która w ostatnich trzech spotkaniach zaliczyła czyste konto.

Jeśli jest jeden obrońca w Europie, który nie boi się pojedynków jeden na jednego z Traore, to jest nim oczywiście Virgil van Dijk. Poniższy filmik powinien nas w odpowiedni sposób nastroić przed tym fantastycznym pojedynkiem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze