10 dobrych wspomnień po Johnie van den Bromie


Lech zmienił trenera przed przerwą zimową, przypominamy najlepsze momenty kadencji Holendra

19 grudnia 2023 10 dobrych wspomnień po Johnie van den Bromie
Dawid Szafraniak

Po zakończeniu ostatniego meczu rundy jesiennej PKO Ekstraklasy władze Lecha postanowiły zmienić szkoleniowca. Johna van den Broma zastąpi Mariusz Rumak wracający do Poznania po dziewięciu latach przerwy. Lech rozczarowuje przez cały sezon, choć za kadencji Holendra nie brakowało pięknych chwil, głównie na europejskich arenach.


Udostępnij na Udostępnij na

Lech Poznań po ostatnim tegorocznym meczu pożegnał się z Johnem van den Bromem. Za Holendrem półtora roku pracy w Poznaniu. W tym czasie poprowadził drużynę w 81 spotkaniach, wygrał 41, zremisował 22 i przegrał 18, zdobył średnio 1,79 punktu na mecz. Trochę lepiej punktował… Mariusz Rumak (1,83 pkt/mecz), trochę gorzej Maciej Skorża w swojej pierwszej przygodzie w Lechu 2014-2015 (1,73 pkt/mecz).

Zwolnienie jest jednak zasłużone i poprzedzone serią co najmniej pięciu kompromitacji w tym sezonie. Porażki ze Spartakiem Trnawa, Pogonią, Widzewem czy wypuszczane prowadzenia w meczach z Jagiellonią i Cracovią sukcesywnie przelewały czarę goryczy. Ta przelała się po remisie z Radomiakiem, choć z tego, co dziś wiemy, decyzję władze Lecha podjęły już wcześniej. Przed Rumakiem poważne zadanie. Wróćmy jednak jeszcze do kadencji Holendra oraz tego, co przez te 18 miesięcy zrobił dobrze i co Poznań zapamięta na długie lata.  Cofnęliśmy się pamięcią i zatrzymaliśmy na 10 punktach.

W porządku chronologicznym:

1. Debiut z Karabachem

Van den Brom trafił do Lecha w połowie przygotowań po niespodziewanej decyzji Macieja Skorży o opuszczeniu ówczesnych mistrzów Polski z powodów osobistych. Debiut w Poznaniu to od razu wysoka półka. I runda eliminacji Ligi Mistrzów i marzenia o cudownej przygodzie zakończonej historycznym dla Lecha awansem do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Holender stanął na wysokości zadania, choć naprzeciw stanął przeklęty (wówczas) dla polskich klubów azerski Karabach. Mimo różnicy klas Lech wyszedł zwycięsko z tego starcia. 1:0 to była świetna zaliczka przed rewanżem. Gola strzelił niezawodny Mikael Ishak po asyście Joela Pereiry. Lech ruszył do Azerbejdżanu pełen nadziei, które rywale brutalnie rozwiali, zwyciężając 5:1 i zsyłając „Kolejorza” do eliminacji Ligi Konferencji, które Lech nie bez trudu przebrnął.

2. Villarreal 4:3 Lech

Losowanie fazy grupowej Ligi Konferencji dawało nadzieję na walkę o awans. Villarreal wydawał się poza zasięgiem, ale Hapoel Beer-Sheva i Austria Wiedeń to rywale na podobnym poziomie do Lecha. W pierwszej kolejce „Kolejorz” wybrał się do Walencji na mecz z półfinalistą zeszłej edycji LM. Wysoki pressing dał gola Skórasia na samym początku spotkania. Do przerwy było jednak 3:1 dla Hiszpanów.

Po zmianie stron dwa gole zdobył Mikael Ishak, dając wyrównanie Lechowi. Piękny gol w końcówce zdobyty przez Francisa Coquelina dał trzy punkty podopiecznym Unaia Emery’ego.  Lech miał wówczas tyle problemów, że trzy gole oraz ciekawa, ofensywna gra dawały nadzieję na piękną pucharową jesień.

3. Lech 3:0 Villarreal

6. kolejka Ligi Konferencji to także spotkanie z „Żółtą Łodzią Podwodną”. „Kolejorz” potrzebował zwycięstwa, żeby być pewnym awansu do fazy pucharowej. Villarreal miał już pewny awans. W korespondencyjnym pojedynku Hapoel musiał wygrać czterema bramkami, żeby w przypadku remisu w Poznaniu awansować.

Zadanie było piekielnie trudne, bo według rankingu ELO mierzącego siłę drużyn na podstawie wyników rozegranych spotkań nawet Manchester City, gdy przegrywał w Poznaniu, był słabszy niż Villarreal w 2022 roku. Po dwóch golach Skórasia i jednym Veldego Lech osiągnął wielki sukces, jakim był awans do 1/16 finału LKE.

4. Lech 1:0 Bodo

Jako zdobywca 2. miejsca w grupie Ligi Konferencji Lech mierzył się z Bodo/Glimt, które w fazie grupowej Ligi Europy zajęło 3. miejsce. W związku z tym przywilejem poznańskiej drużyny było rozstawienie i rozegranie rewanżu u siebie.

Po bezbramkowym remisie za kołem podbiegunowym w Bodo nasłuchaliśmy się co prawda bzdurnych teorii o „średniowiecznym futbolu” oraz „pucharze biedronki”, ale Lech miał niezły wynik. Wspierany przez prawie 35 tysięcy fanów „Kolejorz” wygrał 1:0, znów strzelcem był Ishak, a asystentem Pereira. Był to pierwszy dwumecz wygrany na wiosnę przez polską drużynę od 1991 roku.

5. Lech 2:0 Djurgarden

1/8 finału to z kolei starcie ze szwedzkim Djurgarden, które wygrało swoją grupę, nie przegrywając żadnego meczu. Szwedzi przyjechali do Poznania wsparci przez liczną i głośną grupę fanów, ale na boisku było gorsze od Lecha. W pierwszej połowie gola głową zdobył Antonio Milić, w drugiej akcja „niekochanych” Adriel Ba Louy i Filipa Marchwińskiego zakończona golem wychowanka Lecha. Wypełniony po brzegi stadion przy Bułgarskiej oszalał.

6. Djurgarden 0:3 Lech

Przed rewanżem Szwedzi odgrażali się, że może i nie zagrali najlepiej w Poznaniu, ale u siebie z pewnością odrobią straty i zagrają w ćwierćfinale. Dodatkowym atutem miała być sztuczna murawa. Tele2Arena to w zasadzie hala, gdzie gra się specyficznie. Dodatkowo lechici, nieprzyzwyczajeni do pirotechniki odpalonej przez gospodarzy pod dachem (dym, z której krążył nad murawą do ostatniego gwizdka), mieli mieć także z tym problemy.

Nic z tych rzeczy, Lech był z każdą minutą coraz mocniejszy, a rywale gaśli. Gole padły jednak dopiero w końcówce. W 77. minucie Marchwiński, a w doliczonym czasie gry Skóraś i Kvekveskiri dopełnili dzieła.

7. Fiorentina 2:3 Lech

Ćwierćfinał europejskich rozgrywek to – wydawało się – nieosiągalny pułap dla polskich klubów. Gdy Lech już tam dotarł, wszystko było możliwe. Nieironicznie sprawdzano datę i miejsce rozegrania wielkiego finału, Lech był od niego o dwa dwumecze. Wydawać by się mogło, że Fiorentina w Poznaniu odarła Lecha ze złudzeń, wygrywając 4:1. Różnica klas była aż nadto widoczna. Zadaniem Lecha było przede wszystkim się nie skompromitować i uniknąć wysokiego rezultatu dwumeczu.

To, czego dokonali piłkarze Lecha, przeszło najśmielsze oczekiwania. W 10. minucie wynik otworzył Afonso Sousa. W drugiej połowie najpierw Velde pokonał bramkarza Violi z rzutu karnego, a w 69. minucie Artur Sobiech strzelił na 3:0. W tym momencie mieliśmy wynik na dogrywkę. Piłkarze Lecha wspominali później, że czuli, że rywale są przestraszeni, że naprawdę mogą odpaść. W końcówce jednak Sottil i Castrovili zdobyli bramki i mecz zakończył się wynikiem 3:2 dającym Włochom awans do półfinału.

8. Piękna wiosna w lidze

Łączenie ligi z pucharami miało być jednym z atutów wymienianych przy zatrudnianiu van den Broma w Lechu. Po bardzo słabym lecie oraz początku wiosny o mistrzostwie Polski nie mogło być mowy. Po odpadnięciu z pucharów pod koniec kwietnia (!) Lechowi pozostało do rozegrania sześć kolejek i przypieczętowanie ligowego podium. Mimo choroby Ishaka czy kontuzji m.in. Sousy Lech zaprezentował się ze świetnej strony, dominując rywali.

Wspomnieć można mecze z Cracovią czy Koroną wygrane po 3:0, w których na dobre rozszaleli się Velde i Marchwiński wymieniający się na szpicy. Była to zapowiedź drugiego sezonu z van den Bromem za sterem, który miał być jeszcze lepszy od poprzedniego.

9. Marka na rynku transferowym Beneluxu

Za transfery w Lechu Poznań odpowiada komitet transferowy czyli prezes Piotr Rutkowski, dyrektor sportowy Tomasz Rząsa oraz osoby z pionu sportowego. Czasem jednak sama marka klubu, europejska przygoda czy po prostu wysoki kontrakt nie wystarczą, żeby przekonać zawodnika. John van den Brom to trener z uznaną marką na rynku holenderskim i belgijskim.

Jego asystent Danny Landzaat, który jako piłkarz wystąpił w barwach reprezentacji Holandii na mistrzostwach świata 2006, ma renomę porównywalną, jeśli nie większą. Z tego, co udało nam się dowiedzieć, gdyby nie obecność obu panów w Poznaniu, ani Ali Gholizadeh, ani Dino Hotić nie zwróciliby uwagi na ofertę Lecha. Obaj przyszli z klubów belgijskich i mówiąc szczerze, na obu nadal Poznań czeka. Jesienią pokazali potencjał, który mogą udowodnić już w rundzie wiosennej.

10. Lech 4:1 Raków

Dopiero na samym końcu tej listy docieramy do aktualnie trwającego sezonu. Stawiając uczciwie sprawę, to jedyny dobry mecz Lecha w tej rundzie. Mecz z aktualnym mistrzem Polski, w którym tracisz gola już w 3. minucie, to nie lada wyzwanie. Drużynie van den Broma udało się go odwrócić za sprawą trafień Gurgula, Marchwińskiego, Veldego oraz Ba Louy. Atuty Rakowa zostały powstrzymane, rywale wyglądali na bezradnych wobec rozpędzających się piłkarzy Lecha. Niestety już trzy dni później poznańska lokomotywa wykoleiła się na stacji w Szczecinie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze