Każdy turniej rodzi nowych bohaterów. Nie inaczej jest i na tegorocznych mistrzostwach Europy. Za każdym razem przecież znajdziemy zarówno tych negatywnych, jak i pozytywnych bohaterów. Dlatego też zapraszamy do naszego podsumowania pierwszej serii spotkań na Euro 2020. Możecie nam wierzyć – naprawdę sporo się wydarzyło!
Napierw jednak oddajmy głos statystyce. Podczas pierwszej kolejki odłożonego o rok Euro 2020 zobaczyliśmy 27 goli, 20 żółtych i jedną czerwoną kartkę. Aktualnie najlepsi w wyścigu o koronę króla strzelców są Romelu Lukaku z Belgii, Patrik Schick z reprezentacji Czech oraz arcymistrz Cristiano Ronaldo (bijący kolejny rekord) – w trójkę mają po dwa trafienia. Mecz, który obfitował w największą liczbę bramek, to starcie „Oranje” z Ukrainą – aż pięć trafień. Jedyny bezbramkowy rezultat to mecz w naszej grupie rozegrany pomiędzy Hiszpanią a Szwecją. Teraz zaś przejdźmy do sedna.
Cristiano Ronaldo najlepszym strzelcem w historii mistrzostw Europy❗️❗️❗️ Portugalczyk strzelił dwie bramki w meczu przeciwko reprezentacji Węgier, aczkolwiek już pierwsze trafienie starczyło, aby zainkasować kolejny rekord🔥🔥Ile goli na #EURO2020 według Was strzeli jeszcze CR7?
— iGol (@igolpl) June 15, 2021
Najbardziej niedoceniany
Zespół Finlandii. Chyba nie może być innego wyboru. Nie zmieni tego nawet splot bardzo nieszczęśliwych okoliczności w zespole Duńczyków. Przez cały mecz fiński zespół pokazał niezwykłą dyscyplinę taktyczną i sumienność, jaką powinno się na co dzień pokazywać w grze defensywnej. W połączeniu ze świetnie dysponowanym Lukasem Hradeckym dało to tegorocznemu debiutantowi historyczne pierwsze zwycięstwo po dobrze rozegranej kontrze oraz jedynym strzale, jaki oddał kraj z północno-wschodniej Skandynawii.
To właśnie wyprowadzenie kontry pozwoliło na dośrodkowanie w pole karne, gdzie najlepiej zachował się Joel Pohjanpalo. To on pokonał główką Kaspera Schmeichela. To zaś doprowadziło do konsternacji kibiców Danii. Piłkarska Europa przekonała się zaś, że kraj, który wcale nie darzy największą miłością piłki nożnej, ma prawo odnieść sukces. Bo nikt chyba nie postawiłby złotówki przed pierwszym gwizdkiem na „Suomi” w meczu, w którym mierzyli się z byłym mistrzem Europy, który grał w swojej twierdzy na Parken.
Jedna poprawka ze strony Finów, za co najmocniej przepraszam‼️
Rekordu hokeja nie udało się jednak pobić (tamten mecz oglądały 3 mln)‼️Jednak nie zmienia to faktu jak wielu Finów zasiadło przed tv do sportu numer 4 czy 5 w kraju ⚽ https://t.co/OwTA93EWL9
— Mateusz Dubiczeńko (@M_Dubiczenko) June 13, 2021
Największe rozczarowanie
Reprezentacja Turcji. Z pewnością wielu z was (także i ja) upatrywało właśnie w niej prawdziwego czarnego konia turnieju. Nie sposób przecież inaczej mówić o drużynie, która odpaliła wiosną w sposób bardzo efektowny. Pokonanie w eliminacjach do mistrzostw świata norweskiego, a przede wszystkim holenderskiego zespołu mogło nam przecież zwiastować wybuch pokolenia na miarę tego z 2002 roku.
Owszem, nikt od reprezentantów „Gwiazd Półksiężyca” nie wymagał wygranej nad włoską drużyną, ale oczekiwał trudnych warunków, jakie powinni postawić gospodarzom w meczu otwarcia całego turnieju. Jeśli jedziesz na Euro 2020 z zawodnikami, którzy odebrali PSG prymat we francuskiej lidze, posiadasz czterech naprawdę klasowych obrońców i masz bardzo przyzwoity środek pomocy, to kibic naprawdę ma prawo wymagać przynajmniej przyzwoitej gry.
👀 Zwróćcie dzisiaj uwagę nie tylko na Italię z fantastyczną drugą linią (dzisiaj powinni zagrać)
🇮🇹 Barella – Locatelli – Jorginho
❗️ale i na 🇹🇷 obronę
Celik – Soyuncu – Demiral – Meras
👉🏻IMO nie jedna reprezentacja chciałaby taką obronę mieć u siebie #strefaeuro #Euro2020— Damian Urbaniak (@D_Urbaniak93) June 11, 2021
Niestety Turcy kompletnie nie dojechali na to spotkanie. Dominacja zespołu prowadzonego przez Roberto Manciniego nie podlegała żadnej dyskusji. Nawet to, że Burak Yilmaz i spółka bronili się skutecznie przed stratą pierwszej bramki prawie godzinę, jest zasługą… Włochów. Wymiar kary, jaką ponieśli następcy Hakana Sukura, naprawdę był najniższy z możliwych.
Wydarzenie kolejki
To bezsprzecznie atak serca, którego doświadczył Christian Eriksen podczas meczu z Finlandią. Choć całe zdarzenie wyglądało dramatycznie, ostatecznie skończyło się na strachu. Duński maestro ciągle przebywa w szpitalu i przechodzi szczegółowe badania. Oczywiście nie zobaczymy go już na boisku podczas Euro 2020. Jednak czy to jest w jakiś sposób ważne? Najważniejsze, że zawodnik występujący na co dzień w Interze Mediolan żyje.
Cała historia spowodowała, że zszokowani Duńczycy dostali w gratisie kubeł zimnej wody w postaci gola Finów w drugiej połowie spotkania. Ten przykry wypadek pokazał, że piłkarz to tylko zwykły człowiek. Pomimo zdrowego trybu życia problemy z sercem mogą dotknąć każdego z nas. Nawet jak będziemy o siebie dbali, nigdy nie wiadomo, co nas spotka.
Czy reprezentacja Danii jeszcze się pozbiera? Zagra dla Christiana?
Z pewnością też cała zaistniała sytuacja spowodowała, że priorytety reprezentacji Danii na Euro 2020 zmieniły się, i to bardzo. Aktualnie z roli, tak jak w wypadku reprezentacji Turcji, czarnego konia do drużyny walczącej w ogóle o wyjście z grupy. Dlatego też trudno wybrać inne wydarzenie, które odcisnęło większe piętno na turniej, czy też pojedyncze spotkanie oraz zespół.
Największe zaskoczenie
Denzel Dumfries, czyli holenderski wahadłowy występujący na co dzień w PSV Eindhoven. Już przed rozpoczęciem turnieju typowaliśmy go wśród tych, którzy mogą zmienić swoje kluby po Euro 2020.
Ten zawodnik ewidentnie na to pracuje. Już po meczu z Ukrainą można powiedzieć, że jego występ na arenach zmagań tegorocznego turnieju będzie ozdobą. Owszem, Holandia zawsze słynęła z genialnych zawodników grających przy linii, ale czy ktoś przewidziałby, że zawodnik występujący w Eredivisie zagra takie zawody. Właściwie podczas spotkania z naszymi wschodnimi sąsiadami nie schodził z połowy rywala, co widać na załączonej heat mapie z portalu SofaScore.com.
Dodajmy do tego, że zdobył bramkę, a gdyby był bardziej skuteczny, mógłby zanotować przynajmniej jeszcze jedno trafienie. By jeszcze bardziej podkreślić eksplozję jego formy, warto odnotować aż 77 kontaktów z piłką oraz 32 celne podania wykonane w meczu. Również w walce powietrznej spisał się dobrze – wygrał wszystkie cztery takie pojedynki. Reasumując – kapitalny występ.
Gol kolejki
Tutaj tak naprawdę wybieraliśmy pomiędzy dwoma trafieniami. Gol autorstwa Andrija Jarmołenki był murowanym faworytem do sięgnięcia po to wyróżnienie do spotkania Szkocji z Czechami.
To tam miała miejsce historia mistrzostw Europy. Gol zdobyty przez Patrika Schicka z odległości 49,7 metrów jest jedną ze strzelonych z najdalszej odległości i najbardziej widowiskowych bramek w historii tego turnieju.
Dlatego też nie mogliśmy jako redakcja wybrać inaczej. Tych, którzy nie widzieli tego trafienia, zapraszamy do obejrzenia filmiku znajdującego się poniżej.
🚨 SENSATIONAL STRIKE FROM PATRIK SCHICK! 🚨#SCOCZE #CZE #EURO2020pic.twitter.com/OqLb6qiSt9
— Flashscore India 🇮🇳 (@Flashscore_IN) June 14, 2021
Wyróżnienie iGola
Simon Kjaer, czyli kapitan reprezentacji Danii, który uratował życie swojego przyjaciela Christiana Eriksena. Pisaliśmy już o tym w innym artykule, ale warto powtórzyć. Gdyby nie jego bieg z własnego pola karnego do miejsca, w którym leżał zawodnik Interu Mediolan, i wykorzystanie podstawowej wiedzy na temat, jak powinno udzielać się pierwszej pomocy, to Euro 2020 mogłoby się skończyć tragedią najgorszą z możliwych – śmiercią.
https://twitter.com/FutbolBible/status/1403771018250948612?s=20
Na szczęście duński obrońca zachował się tak, jak na kapitana przystało. Udźwignął ogromną odpowiedzialność na swoich barkach. Zachował zimną głowę. Przypomniał całemu światu, jak kilka niezwykle prostych czynności wykonanych na samym początku każdego poważniejszego wypadku może zaważyć na tym, czy drugi człowiek potrzebujący pomocy przeżyje. Brawo!
Drużyna kolejki – Belgia
Ich dominacja w meczu z Rosją nie podlegała dyskusji ani przez jedną minutę trwania tego spotkania. Brak Kevina De Bruyne’a czy też słabszy okres w karierze Edena Hazarda był kompletnie niewidoczny. Drużyna, której w ofensywie przewodził Romelu Lukaku, wyglądała jak ekipa, która wie, po co przyjechała na ten turniej.
Nawet wyżej wymieniony piłkarz Realu Madryt swoim wejściem na plac gry wlał nadzieję w serca kibiców, że na tym turnieju może dać drużynie naprawdę sporo. Również braki defensywne nie rzucały się w oczy. Kwestionowanie wieku środkowych obrońców jak na ten moment okazało się bezpodstawne. Wraz z Thibaut Courtois pokazali, że ten turniej dla Belgów wcale nie musi być jakąś traumą bez Vincenta Kompany’ego, który już zakończył sportową karierę.
Jeśli do tego wszystkiego dodamy powracającego do treningów lidera Manchesteru City, możemy zaryzykować tezę, że matematyczne modele wcale nie muszą się mylić i to Belgowie sięgną po złoto.
Drogi czytelniku, widzisz coś inaczej? Napisz i zostaw komentarz :)!