Zachwyt goni zachwyt, a jak w rzeczywistości gra Polska na Euro?


Czy jesteśmy tak mocni, jak nam się wydaje?

Trzy mecze, dwa zwycięstwa i remis z mistrzami świata – bilans niemalże doskonały, obraz fazy grupowej, który każdy z nas brałby w ciemno przed rozpoczęciem turnieju. Piłkarze Adama Nawałki są dziś gloryfikowani na każdym kroku, wszędzie i to od rana do wieczora – ale czy rzeczywiście na to zasługują? Oczywiście – co najważniejsze – broni ich zdobycz punktowa, my jednak przyjrzymy się dziś temu, na ile tak naprawdę odzwierciedla ona dobrą postawę „Biało-czerwonych” na Euro 2016.


Udostępnij na Udostępnij na

Polska prasa zdążyła już zapomnieć o bardzo słabym meczu z Ukrainą i na nowo zaczęła zachwycać się występem podopiecznych Nawałki w fazie grupowej mistrzostw. Ale nie tylko – media już wróżą nam niesamowicie łatwą drogę do finału i przytaczają niemal każdą wypowiedź z zagranicznej prasy mówiącą o tym, że Polska może osiągnąć na Euro coś więcej niż wyjście z grupy.

My wolimy natomiast twardo stąpać po ziemi i zamiast wróżyć z fusów, dogłębnie analizować. Czas, start.

Obrona Pazdanem stoi?

Grzegorz Rutkowski

Niekoniecznie. O ile rzeczywiście mecz z Niemcami wyszedł Michałowi rewelacyjnie, o tyle w spotkaniach z Irlandią Północną i Ukrainą stoper warszawskiej Legii wcale nie był najpewniejszym punktem naszej defensywy. W rywalizacji z Wyspiarzami Pazdan nie miał żadnego udanego odbioru, a zastrzeżenia można także mieć do podejmowanych przez niego decyzji o opuszczaniu swojej pozycji w celu przechwytu futbolówki w głębi pola… Te nieudolne próby parokrotnie mogły skończyć się dla Polaków tragicznie.

Na szczęście u boku stopera Legii występuje bardzo pewny i doświadczony Kamil Glik. O kapitanie Torino nie mówi się na Euro tyle, ile o jego koledze z Legii, lecz i on notuje na tym turnieju bardzo solidne występy. To właśnie od Glika powinniśmy oczekiwać wcielenia się w rolę szefa naszej defensywy. W dotychczasowych meczach Kamil zagrał bardzo pewnie – do dziś lideruje na Euro w statystyce wybić piłek spod nóg rywali i choć parę razy nie ustrzegł się drobnych niedokładności, to pokazał, że nawet przy słabszej postawie obrońcy Legii zawsze można na niego liczyć. Zresztą na Pazdanie chyba też już możemy polegać, a gloryfikowanie gry naszych stoperów – zapominając o meczu z Ukrainą – jest w gruncie rzeczy jak najbardziej na miejscu.

To od Kamila Glika powinniśmy oczekiwać wcielenia się w rolę szefa naszej defensywy.

Silnym punktem naszej linii obrony jest też z pewnością jej prawe skrzydło. Tam w defensywie naprawdę świetnie uzupełniali się dotychczas Łukasz Piszczek i Kuba Błaszczykowski. O ile w meczach z Niemcami i Irlandią Północną skrzydłowy Fiorentiny nie szalał zbytnio pod bramką rywali, o tyle w grze obronnej wyrobił więcej niż normę i wraz z defensorem Borussi stanowił na prawym skrzydle mur nie do przebicia. Na szczęście w tym przypadku możemy zupełnie pominąć kiepski mecz z Ukraińcami, gdyż w nim Piszczek nie wyszedł w ogóle na murawę, a Kuba zagrał jedynie 45 minut.

Odrobinę mniej pewnie wygląda za to lewa flanka naszego bloku defensywnego. Pieczę nad jej zabezpieczeniem we wszystkich trzech meczach sprawował Artur Jędrzejczyk i choć niemal każdy zachwyca się równością jego występów, ja przed meczem ze Szwajcarią mam spore obawy. A powstały one podczas rywalizacji z Ukraińcami, w której to „Jędza” wyglądał naprawdę niepewnie. Nie dość, że w bezmyślny sposób sprowokował oczywisty do podyktowania rzut karny (faulu z niewiadomych przyczyn nie dostrzegł arbiter), to jeszcze w drugiej połowie gry wcale nie pokazał się z lepszej strony niż występujący na prawej flance Thiago Cionek. A to drugie chyba mówi samo za siebie…

Na szczęście w pamięci wciąż pozostaje nam najbardziej mecz z mistrzami świata, w którym to każdy z polskich defensorów rzeczywiście spisał się na 5. Adam Nawałka pokazał, że dzięki dobrej organizacji gry nasza obrona może wyglądać naprawdę solidnie i choć szczególnie po meczu z Ukrainą zupełnie nie ma się czym zachwycać, to jest z czym wiązać nadzieje. Naprawdę mamy szansę na to, że i ze Szwajcarami zagramy na zero z tyłu!

 W środku pola król jest jeden

Grzegorz Rutkowski

I to nie byle jaki! Grzegorz Krychowiak w dwóch pierwszych meczach na Euro wypadł naprawdę rewelacyjnie i jeszcze bardziej utwierdził nas w przekonaniu, że jest jednym z najlepszych defensywnych pomocników na świecie. Przyszły zawodnik PSG już nie tylko podejmuje idealne decyzje w odbiorze i walczy o każdą piłkę na 200%, ale i potrafi rewelacyjnie zabrać się z futbolówką do przodu, a także coraz lepiej wychodzi mu rozgrywanie piłek w ofensywie. O jego klasie świadczą chociażby statystyki fauli – Krychowiak był najczęściej faulowanym graczem w fazie grupowej mistrzostw (aż 11-krotnie!), a samemu przekroczył przepisy jedynie raz. Przy bardzo agresywnej grze, jaką prezentuje nasz zawodnik, ten wynik jest wręcz niebywały…

Krychowiak był najczęściej faulowanym graczem w fazie grupowej mistrzostw (11-krotnie), a samemu przekroczył przepisy jedynie raz.

U boku gracza Sevilli w środku pola zagra ze Szwajcarią najprawdopodobniej Krzysztof Mączyński. Pomocnik krakowskiej Wisły zachwycał nas swoją postawą w eliminacjach do mistrzostw Starego Kontynentu, lecz po kontuzji, która wykluczyła go z gry na trzy miesiące, nawet i jego powołanie na Euro 2016 stało pod sporym znakiem zapytania.

A tu proszę, mimo bardzo słabej postawy w przedturniejowych sparingach z Holandią i Litwą w fazie grupowej mistrzostw Mączyński grał zupełnie przyzwoicie. Rzecz jasna, brzydko mówiąc, nie dorastał Krychowiakowi do pięt, nieraz bywał spóźniony w odbiorze i podejmował złe decyzje w grze ofensywnej, lecz mając u swego boku jednego z najlepszych defensywnych pomocników na świecie, wraz z nim sprawił, że środek pola Polaków nawet i na tle mistrzów świata wyglądał bardzo solidnie.

O skrzydła naszej linii pomocy również raczej nie powinniśmy się martwić. Mimo tego, że Kuba Błaszczykowski strzelił już na tym turnieju bramkę i zaliczył asystę (tzn. miał udział przy wszystkich golach zdobytych przez reprezentację Polski), wciąż jestem zdania, iż większym zagrożeniem dla naszych rywali powinien być w grze ofensywnej Kamil Grosicki.

Grzegorz Rutkowski

Skrzydłowy francuskiego Stade Rennais nie jest już klasycznym jeźdźcem bez głowy i nie dość, że potrafi szybko zabrać się z futbolówką przy linii bocznej, to jeszcze zdarza mu się bardzo przytomnie się nią podzielić z naszymi napastnikami. W meczu z Niemcami to właśnie Grosicki wypracował Milikowi trzy dogodne sytuacje do strzelenia gola i myślę, że możemy być pewni, iż w rywalizacji ze Szwajcarią pokusi się o kolejne dokładne dogrania w pola karne.

Z kolei Kuba Błaszczykowski gra na tym Euro znacznie lepiej, niż moglibyśmy od niego wymagać. No bo czego można by oczekiwać po prawie 31-letnim rezerwowym Fiorentiny, który w tym sezonie ligowym rozegrał ledwie parę spotkań? Owszem, to że jego współpraca z Piszczkiem będzie przebiegała wzorcowo, było do przewidzenia, ale Kuba daje też na tym Euro mnóstwo jakości od samego siebie. Robi super robotę w defensywie, a w grze ofensywnej – mimo że nie zawsze sprawia najlepsze wrażenie – to jego statystyki mówią same za siebie. Błaszczykowski jest w kadrze po prostu nieśmiertelny.

Lewandowski i Milik to rzeczywiście najlepszy duet w Europie?

Tak właśnie przed Euro 2016 mówiły statystyki klubowe, w których to król strzelców Bundesligi i drugi najlepszy napastnik Eredivise zdecydowanie dominowali nad ofensorami innych ekip ze Starego Kontynentu. A jak zweryfikował ich potencjał wspólnej gry w kadrze wielki turniej? Jak na razie naprawdę trudno orzec, lecz z pewnością jest się do czego przyczepić.

A no właśnie. Zostawiłbym w spokoju Milika w kontekście niewykorzystanych przez niego sytuacji strzeleckich, gdyż swoje zrobił w meczu z Irlandią Północną, lecz napastnik Ajaksu bardzo zawodzi mnie w domenie rozgrywania piłki w ofensywie. Grając za plecami Roberta Lewandowskiego, Milik tak naprawdę dopiero w meczu z Ukrainą wypracował swojemu koledze jedną dogodną sytuację do strzelenia gola. Oprócz tego mnóstwo z jego strony widzieliśmy niedokładności i nieprzemyślanych zagrań.

„Dziesiątką” na Euro mógł być Piotr Zieliński, lecz jego występ z Ukrainą dobitnie udowodniły, że Adam Nawałka nie pomylił się, nie wystawiając pomocnika Empoli w dwóch pierwszych spotkaniach, a także nie popełni błędu, nie dając mu szans w fazie pucharowej. To Milik musi po prostu zagrać na znacznie wyższym poziomie, a zresztą nie on jeden…

Robert Lewandowski jest na tym Euro pilnowany przez obrońców rywali chyba jak żaden inny napastnik. Dość powiedzieć, że oddał na tym turnieju ledwie cztery strzały, z czego aż trzy zostały zablokowane. Zawodnik Bayernu swoje robi za to w rozegraniu piłki, przetrzymywaniu jej tyłem do bramki przeciwnika, a także w grze obronnej. Krótko mówiąc, nie gwiazdorzy, nie dąsa się, że nie dostaje dokładnych podań, a haruje jak wół dla dobra całego zespołu. I za to należą mu się wielkie brawa.

Lewandowski oddał dotychczas na Euro ledwie cztery strzały, z czego aż trzy zostały zablokowane.

Jednak myślę, że wciąż możemy oczekiwać od króla strzelców Bundesligi znacznie więcej. A właściwie od obu panów – dotychczas na Euro Milik i Lewandowski zdecydowanie nie pokazali, że są najlepszym duetem napastników na Starym Kontynencie, a bez wątpienia mają ku temu wszelkie papiery. Zostaje nam liczyć, że uda im się nawiązać do statystyk klubowych już w fazie pucharowej mistrzostw.

No to jesteśmy tak mocni jak nam się wydaje czy nie?

Trudno orzec, a ja bym najchętniej rozdzielił to, co mówiło się przed samym Euro od euforii, która zapanowała po spotkaniu z mistrzami świata. Mecz z Niemcami pokazał, że jesteśmy dużo mocniejsi, niż mogliśmy spodziewać się tego przed samym turniejem. Serio, pokazaliśmy moc i przede wszystkim świetną organizację gry, którą zawdzięczamy taktycznym kreśleniom Adama Nawałki. A czy jesteśmy tak mocni, by wykorzystać sprzyjającą drabinkę i podbić Europę? Nie wiem, módlmy się na razie, by wystarczyło na bardzo groźnych Szwajcarów…

Mecz z Niemcami pokazał, że jesteśmy dużo mocniejsi, niż mogliśmy spodziewać się tego przed samym turniejem.

W rywalizacji z „Helwetami” problemem może okazać się z pewnością brak jokerów w talii polskiego selekcjonera – na naszej ławce rezerwowych naprawdę próżno szukać gracza, który przy złym wyniku mógłby wejść na murawę i odmienić losy spotkania. No bo niby kto – Peszko? Jodłowiec? A może Wawrzyniak?

Najważniejsze jednak, że Nawałka dysponuje wieloma asami. Dotychczas najjaśniej świecił z nich Grzegorz Krychowiak, lecz wkład, jaki miał Robert Lewandowski w minione wyniki naszej reprezentacji na Euro, również pozwala wierzyć, że i w fazie pucharowej możemy na niego liczyć. Prawie na pewno nie zawiedzie nas też Łukasz Fabiański, a miejmy nadzieje, że asem okaże się w sobotę także któryś z naszych defensorów. Może tak Pazdan zaserwowałby nam powtórkę z meczu z mistrzami świata?

Tak czy owak nie można zaprzeczyć, że naprawdę mamy bardzo silną drużynę. I to nie tylko w porównaniu z reprezentacjami polski w minionych kilkudziesięciu latach, ale także w zestawieniu z innymi ekipami na Starym Kontynencie. Na razie musimy jednak udowodnić, że jesteśmy mocniejsi od Szwajcarów. Moim zdaniem, wystarczy zagrać na miarę swoich możliwości… a to nie wychodzi dotychczas na Euro niemalże nikomu.

Komentarze
gość (gość) - 8 lat temu

Lewandowski zawodzi na całej linii. Bo jest kryty? Ibrahimović, Ronaldo, Bale i inni też

Odpowiedz
Tadeusz Turnau (gość) - 8 lat temu

Wiesz co, wydaje mi się, że z Lewym sprawa ma się nieco inaczej niż przykładowo z Bale'em czy Ronaldo. Jest typową "9", a w dodatku gościem, który indywidualną akcją rzadko kiedy cokolwiek wskóra. Pod bramką dużo bardziej musi polegać na swoich kolegach z zespołu i jak na moje takiego zawodnika prościej odciąć od podań niż rozpędzonych tuzów Realu, o których wspomniałeś. A czy zawodzi? Nie gra jak przystało na jednego z najlepszych graczy na świecie, ale robi olbrzymią robotę, która jest mniej widoczna. Mnie imponuje szczególnie tym z jaką skrupulatnością wykonuje wszystkie polecenia Nawałki, a i spora ilość sytuacji jakie miał na Euro Milik wynikała w dużej mierze z tego, że Lewy świetnie ustawia się w ataku i ciągnie za sobą rywali.

Odpowiedz
gość (gość) - 8 lat temu

Wydaje mi się jednak, że jeśli mówimy o najlepszym gościu na swojej pozycji na całym świecie, to powinniśmy od niego więcej wymagać. A z wypowiedzią może trochę przesadziłem, ale w głowie miałem sytuacje z Ukrainą, której marnowanie mu nie przystoi

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze