Kamil Tybor & Michał Krzeszowski

Schalke 04 jeszcze nie powiedziało ostatniego słowa


Przedstawiamy szerzej jedną z ekip biorących udział w jutrzejszym Revierderby

15 maja 2020 Schalke 04 jeszcze nie powiedziało ostatniego słowa
readfootball.com

Bundesliga wraca do gry już jutro. Dodatkowo fani piłki nożnej dostaną na przywitanie po przerwie z futbolem bardzo dobry mecz. Revierderby to jedna z największych i najlepszych reklam niemieckiej ligi. Derby Zagłębia Ruhry zawsze skupiały uwagę kibiców, nie tylko z kraju naszych zachodnich sąsiadów. W związku z tym starciem chcemy napisać trochę więcej o jednej z ekip biorących w nim udział. Bogata historia, świetny stadion, rzesze charakternych kibiców i unikatowa tożsamość. FC Schalke 04 to jeden z tych klubów piłkarskich, które otacza szczególna aura. A fani w Gelsenkirchen nie mogą się doczekać powrotu dawnej siły „Königsblauen”.


Udostępnij na Udostępnij na

Historia Schalke 04 jest długa. Klub powstał w 1904 roku, a ma na swoim koncie również kilka mistrzostw Niemiec. Tylko problem w tym, że zdobywał je jeszcze przed utworzeniem Bundesligi. Dlatego pamiętają je tylko najstarsi górnicy. Ale ekipa z Gelsenkirchen była obecna od początku utworzenia zawodowej ligi w Niemczech. Miała swój najgorszy okres na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Dopiero Rudi Assauer pomógł podnieść się „Königsblauen” i wrócić na właściwe drogi. Niestety w ostatnim czasie dawna praca została wyhamowana, bo przy większych zmianach wewnątrz klubu nie zrobiono kolejnych postępów. Teraz powoli udaje się przywrócić klub na odpowiedni bieg, ale fani niebiesko-białej części muszą jeszcze uzbroić się w cierpliwość.

Schalke 04 sinusoidą Bundesligi

Podczas ery Rudiego Assauera udało się wrócić Schalke 04 do czołówki Bundesligi. W latach 90. klub z Gelsenkirchen zdobył nawet Puchar UEFA. Jedynie nie udawało się zdobyć mistrzostwa Niemiec. W XXI wieku S04 często ocierało się o podium ligowe, ale nigdy nie potrafiło wykorzystać słabości Bayernu Monachium. Nawet przy słabszych sezonach „Bawarczyków” to inne ekipy sięgały po paterę. Kiedy „Königsblauen” dotarli do kolejnej ściany, postanowiono dokonać zmian w klubie. Za przebudowę drużyny i wprowadzenie Schalke do nowej ery odpowiedzialny miał być Christian Heidel. Od 1992 roku pracował w 1.FSV Mainz 05, z którym udało mu się awansować do Bundesligi i przez wiele lat utrzymać drużynę w lidze. Jakby tego było mało, to nawet udawało się załapać do europejskich pucharów.

Ekipa z Moguncji przez lata potrafiła dostarczyć Bundeslidze wielu ciekawych zawodników. Stąd wypromowali się choćby Lewis Holtby czy Andre Schürrle. Dla Heidela przejście do Schalke miało być wyjątkowe. Po 24 latach pracy z Mainz miał w Gelsenkirchen znacznie większe pole manewru. Trafił do klubu z wielkimi tradycjami i z wielkimi oczekiwaniami ze strony fanów. Niestety chęć kontynuowania stylu pracy z poprzedniego klubu nie wyszła nowemu dyrektorowi sportowemu na dobre. Udało się zdobyć wicemistrzostwo Niemiec w 2018 roku z Domenico Tedesco w roli trenera, ale już w następnym sezonie bardzo szybko Schalke wypadło z gry o jakikolwiek sukces.

Transfery nowego dyrektora też nie były w większości udane. Tak naprawdę to dopiero teraz – jak już go nie ma w Zagłębiu Ruhry – to niektórzy zawodnicy zaczynają się budzić. Niestety okres pracy Heidela nie będzie miło wspominany, bo zamiast pójść do przodu, Schalke zostało w miejscu. A przez to, że inne kluby w tym czasie poczyniły postępy, „Königsblauen” muszą patrzeć na ich plecy. Wpadli na sinusoidę i nie potrafią utrzymać stabilizacji formy w dłuższym okresie czasu.

Obecnie za sterami klubu jest Jochen Schneider. A jak można ocenić obecny sezon w wykonaniu S04? O to zapytaliśmy Marcina Borzęckiego, dziennikarza Sport.tvp.pl, a prywatnie fana ekipy z Gelsenkirchen: – Są dwie strony medalu, bo pewnie gdyby przed rokiem powiedziano mi w analogicznej porze roku, że na początku marca Schalke będzie na miejscu premiowanym grą w pucharach, to wziąłbym ten rezultat w ciemno. Ubiegły sezon wpędził kibiców w defetystyczny nastrój, więc nic dziwnego, że aktualny rozpoczynany był z nisko zawieszoną poprzeczką. Gdyby jednak przyjrzeć się ostatnim miesiącom nieco uważniej… Nie mam wątpliwości, że można było z tego wycisnąć więcej i pozostaje spory niedosyt. Gdyby tak policzyć, to piłkarze Davida Wagnera rozegrali tylko pięć, no może sześć, udanych spotkań w tej edycji rozgrywek. Dużo punktów zostały straconych w sposób ekstremalnie głupi, wpadały beznadziejne remisy u siebie z Köln, Fortuną czy Paderborn.

Trzeba oczywiście wziąć pod uwagę, że wszystkie pięć drużyn, które w tabeli są nad Schalke, to ekipy mocniejsze kadrowo i pod tym względem szósta pozycja jest optymalna, ale tak po prostu oczekiwałbym więcej punktów w dorobku i lepszej sytuacji wyjściowej przed kolejnym sezonem (albo dokończeniem tego). Reasumując – pozycją w tabeli rozczarowany nie jestem, stylem gry i satysfakcją, a właściwie jej brakiem, z większości meczów już tak.

Bogata historia i wierni kibice

Na chwilę odsuniemy się od obecnych czasów. Wspominaliśmy już, że Schalke 04 jest w Bundeslidze od momentu jej utworzenia. Zanim piłka nożna przeszła na zawodowstwo, to „Königsblauen” sięgali siedmiokrotnie po mistrzostwo Niemiec. To wcale nie oznacza, że od tego czasu półka z trofeami tylko się kurzyła. S04 sięgało w latach 70. XX wieku po Puchar Niemiec. Też już w tych bliższych czasach udawało się mu zgarniać to trofeum parokrotnie. Do tej pory nie udało się zdobyć mistrzowskiej patery, ale na bundesligowym podium lądowało jedenastokrotnie, z czego na 2. miejscu aż siedmiokrotnie. Jego najlepszym okresem były lata 2000-2010, kiedy to nigdy nie zostało sklasyfikowane w drugiej części tabeli. I właśnie wtedy meldowało się na ligowym podium aż pięć razy (cztery wicemistrzostwa).

Na początku XXI wieku zakończyła się budowa nowego stadionu Schalke. Veltins Arena było w momencie oddania do użytku najnowocześniejszym stadionem na świecie. Było to oczko w głowie ówczesnego managera S04 – Rudiego Assauera. Nowy dom miał być kolejną oznaką ambitnych i długofalowych planów „Königsblauen”, które miało dogonić Bayern i toczyć z nimi równy bój o mistrzostwo Niemiec. Parę lat później w Gelsenkirchen pojawili się tacy gracze jak Raul Gonzalez czy Klaas-Jan Huntelaar. Z ich niemałą pomocą udało się osiągnąć półfinał Ligi Mistrzów i wygrać Puchar Niemiec w 2011 roku. Niestety cały czas nie udawało się wygrać ligi, a w klubie musiało też dojść do zmiany planów. Już aż tak głośne nazwiska nie pojawiały się w niebiesko-białych barwach.

Patrząc na ponadstuletnią historię klubu, to ostatnie 20 lat dało nadzieję kibicom na nawiązanie do sukcesów z początków Schalke. W tych nowych czasach liczba kibiców znacznie wzrosła, co też stawia S04 w światowej czołówce pod względem członków oficjalnych fanklubów. Wszystkim fanom marzy się zdobycie w końcu mistrzowskiej patery Bundesligi. Dlatego właśnie kibice wymagają dużo od swoich piłkarzy, ale jednocześnie są oni jednocześnie świadomi obecnej sytuacji i wykazują się dużą cierpliwością. Dobrym przykładem tego może być poniższy tweet.

Schalke 04 nie rezygnuje z ambitnych planów

Z przyjściem do klubu Jochena Scheidera sytuacja wewnątrz uspokoiła się. Tutaj trzeba jeszcze pochwalić trochę wcześniejszego dyrektora sportowego, bo wreszcie w Gelsenkirchen „załatwiono” problem z wychowankami. Przez lata z klubu odeszło wielu zdolnych piłkarzy, i to za grosze lub za darmo. Wystarczy tutaj przypomnieć choćby o Mesucie Özilu, Seadzie Kolasinacu czy Joelu Matipie. Porządek zrobiono także z niektórymi niepotrzebnymi graczami, a nowy trener David Wagner postawił na nogi niektórych uśpionych zawodników (jak choćby Suata Serdara).

Perspektywa rysuje się dobrze, bo w końcu w klubie pojawił się człowiek, który potrafi zarządzać całym interesem i wyznaczać jego kierunek. Tą osobą jest oczywiście Jochen Schneider, którego w marcu ubiegłego roku wyciągnięto z Lipska. i jego jedną z pierwszych wypowiedzianych kwestii była ta, by tenże Lipsk naśladować. Dążyć do gry ofensywnej, nowoczesnej, przyjemnej dla oka. Do tego inwestować w młodzież, rozwijać się na wielu płaszczyznach.Marcin Borzęcki, Sport.tvp.pl

Schneider wszystko to realizuje – znacząco rozbudował struktury, obniżył średnią wieku kadry, zatrudnił w klubie wielu nowych pracowników, od psychologa, przez szefa skautów, aż po trenera czy człowieka odpowiedzialnego za integrację obcokrajowców włącznie. Nie jestem co prawda przekonany do osoby Davida Wagnera, nie mam wrażenia, że z nim uda się zrealizować cele i Schalke będzie grało „lipskową” piłkę, ale tak czy owak w dłuższej perspektywie jestem spokojny o to, że klub będzie się rozwijał. Myślę, że na przestrzeni tych pięciu lat zdobycie mistrzostwa kraju jest jak najbardziej w zasięgu – dodaje Borzęcki.

To wcale nie muszą być zbyt odważne słowa naszego eksperta. Po ostatnim sezonie mało kto stawiał Schalke 04 w ligowej czołówce, a jednak udało się mu prawie od początku rozgrywek 2019/2020 zameldować w górnej części tabeli. W najlepszej piątce pewnie utrzymywałoby się do dzisiaj, ale bardzo słabo zaczęła się dla niego runda rewanżowa. Patrząc na jego formę, to pandemia i przerwanie rozgrywek trochę uratowało sytuację z początku rundy rewanżowej. Obecne rozgrywki nie będą przełomowe w wykonaniu „Königsblauen”, ale pokazują, jaki potencjał drzemie wewnątrz drużyny. Konieczne jest jeszcze dokonanie kilku wzmocnień, zwłaszcza w ataku. Ale już teraz można zbudować sobie ładne podwaliny pod kolejny sezon. Nie uda się błyskawicznie sięgnąć do poziomu Bayernu czy nawet Borussii Dortmund. Ale jak najbardziej można myśleć o szybkim dojściu do poziomu RB Lipska, Borussii Mönchengladbach czy Bayeru Leverkusen. Przy korzystnych wiatrach okręt pod niebiesko-białą banderą jest w stanie szybko przypomnieć o sobie ligowej czołówce i na dłużej w niej zacumować.

Nastroje przed Revierderby

Już jutro odbędą się 180. Revierderby. Jedno z najważniejszych spotkań w sezonie Bundesligi. Skąd wzięła się wzajemna niechęć? BVB wywodziła się z bogatej klasy średniej, a S04 było klubem, z którym wiązali się górnicy. Wszystko zaczęło się jeszcze w latach 50. XX wieku, kiedy to fani „Borussen” zazdrościli sukcesów krajowych lokalnemu rywalowi. Wracając do obecnych czasów, dobrze zdajemy sobie sprawę, w jakim obecnie miejscu jest Borussia Dortmund, a w jakim Schalke 04. Niestety dla fanów „Königsblauen” to ich największy rywal jest w stanie prędzej sięgnąć po mistrzowską paterę. Ale spotkanie derbowe jest rozgrywane dwa razy w ligowym sezonie. Nieważne kto w dniu meczu ma jaką pozycję w tabeli. Jest to dzień, gdzie obie drużyny są równe.

Patrząc na ostatnie pięć lat, to lepiej w Revierderbach wypada Schalke. Borussii ostatnie znaczne zwycięstwo nad rywalem odniosła w 2015 roku. Potem jeszcze udało się wygrać rywalizację sprzed prawie dwóch lat. Ale to właśnie S04 wypadało w nich ostatnio lepiej i to jest obecnie nadzieja dla ekipy z Gelsenkirchen. Nawet podczas ostatniej wizyty w Dortmundzie udało się im pokonać gospodarzy 4:2. Jeżeli ten mecz odbyłby się zgodnie z planem, to raczej nie byłoby wątpliwości ze wskazaniem faworyta. Borussia była w dobrej formie na przełomie lutego i marca. Z kolei Schalke nie mogło odnaleźć siebie z rudny jesiennej. Teraz po przerwie spowodowanej pandemią trudno jest cokolwiek przewidzieć.

Piłkarze obu ekip są już ponad dwa miesiące bez oficjalnie rozegranego meczu. Ba, nawet nie było dane im zagrać żadnego sparingu. Dlatego właśnie jutrzejsze Revierderby to jest sporo zagadka. Potencjał kadrowy lepszy ma Borussia, ale nie da się jednoznacznie powiedzieć, jak długa przerwa mogła wpłynąć na oba kluby. Bez względu na to, na pewno w sobotnie późne popołudnie zobaczymy wielkie granie. Bo derby Zagłębia Ruhry to coś więcej niż tylko mecz.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze