Na stadion Euro 2012 wróciła rodzima liga. Czy mecze naszej rodzimej ekstraklasy dostarczą nam tyle emocji co mistrzostwa Europy? Pierwsze spotkanie nie zawiodło oczekiwań kibiców.
Bukmacherzy w roli faworyta upatrywali Lechię, lecz ten mecz to była jedna wielka niewiadoma. Lechia z nowym trenerem i przebudowanym składem kontra Polonia z nowym prezesem. Kibice Lechii byli genialnym, dwunastym zawodnikiem, stworzyli podczas meczu świetną atmosferę.
Ostatni mecz pierwszej serii spotkań zaczął się bardzo emocjonująco. Już po pierwszym gwizdku Lechia zaczęła stwarzać sobie sytuacje, lecz tuż przed oddaniem strzału przez Traore Kokoszka zabrał mu piłkę efektownym wślizgiem. Dzięki temu Polonia przejęła piłkę i wyprowadziła kłującą kontrę. Gołębiewski uderzył piłkę bardzo mocno i ta znalazła się w siatce. 3. minuta i już 0:1 – to zapowiadało ciekawy mecz. Kibice gospodarzy nie załamali się i wspierali jeszcze głośniej swoich pupili. Ci odwdzięczyli się im już w 12. minucie. Tuż przed polem karnym został sfaulowany Wiśniewski, który potem spróbował uderzyć na bramkę. Jak się później okazało – skutecznie. Sześć minut później Polonia przeprowadziła ładną akcję, którą zakończyła się jedynie rzutem rożnym.Po dośrodkowaniu piłkę do siatki wepchnął Wszołek, po drodze taranując bramkarza rywali. To nie spodobało się fanom, którzy zaczęli wykrzykiwać swoje poglądy na temat sędziowania i PZPN-u. Po tych bramkach spotkanie na chwilę się uspokoiło. Dopiero w 28. minucie Puzio uderzył bardzo mocno w piłkę, lecz niestety obok prawego słupka. Buchalik nie miałby szans, gdyby piłka weszła w światło bramki. Przez następne kilka minut mecz stał się bardzo ostry, sędzia musiał porozdawać kartki, aby zawodnicy się uspokoili. Do końca połowy Polonia utrzymywała się przy piłce, ale nie stworzyła sobie stuprocentowej okazji. Zamiast grać, piłkarze zaczęli na siebie warczeć i widowisko straciło na wartości.
Na szczęście zaczęła się druga połowa. Piłkarze Lechii wybiegli w bojowych nastrojach i już trzy minuty po rozpoczęciu piłkarze przeprowadzili przepiękną, stuprocentową akcję, której jednak nie wykorzystał Grzelczak. Traore dograł mu piłkę z prawego skrzydła, lecz ten źle przyjął i fatalnie uderzył z bliskiej odległości. Po tej akcji Lechia się nie poddała i cały czas próbowała wyrównać. W 55. minucie Rasiak przeprowadził ładny drybling, ograł dwóch rywali i podał do Traore, ten niecelnie uderzył i na stadionie można było usłyszeć jęk piętnastu tysięcy kibiców. Po tej akcji Polonia ożyła i zaczęła grać swoją piłkę. Lechia nie była w stanie odebrać im piłki. Drużyna ze stolicy utrzymywała się długo przy piłce, stwarzała sobie okazje, ale żadna nie była w stanie zaskoczyć Buchalika. Mecz stawał się coraz nudniejszy. Kibice jednak nie zasypiali i cały czas wspierali swoich pupili.
W 77. minucie zaczęła się seria nieudanych rzutów rożnych gospodarzy. Po entym kornerze Polonia przeprowadziła kontratak, lecz przed stratą gola po strzale Kiełba Lechię uratował słupek. Dziesięć minut do końca i mecz znowu chciało się oglądać. Kibice zaczęli śpiewać jeszcze głośniej. Piłkarze Lechii, naładowani tą pozytywną energią, zaczęli atakować. Przeprowadzili trzy naprawdę ładne akcje, lecz po kolei nie trafiali Traore, Rasiak, Grzelczak. Pawełek wybił się na wyżyny swoich umiejętności. Po tych akcjach gospodarze opadli z sił, co w doliczonym czasie wykorzystał Kiełb. Długo biegł z piłką i na końcu przelobował bramkarza.
Toby było na tyle z ostatniego spotkania 1. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Polonia pokazała, że z nowym składem może być czarnym koniem tych rozgrywek. Czyżby Król stworzył dobrą drużynę bez wydawania milionów tak jak Wojciechowski? Zobaczymy. W pozostałych meczach mamy na razie parę niespodzianek, dużo emocji i wiele bramek. Miejmy nadzieję, że tak będzie do końca sezonu.
LOL! Ale jaja!
To dopiero 1. kolejka. Lechia jeszcze nie raz nas
zaskoczy.