Kto zostanie mistrzem Anglii? Oceniamy szanse poszczególnych drużyn


19 lutego 2016 Kto zostanie mistrzem Anglii? Oceniamy szanse poszczególnych drużyn

Do końca sezonu ligowego w Anglii zostały niecałe trzy miesiące. 15 maja poznamy ostateczne rozstrzygnięcia. Pożegnamy spadkowiczów, powitamy beniaminków. Ustąpi także z tronu Chelsea, oddając mistrzowską koronę. Pytanie tylko, kto ją zdobędzie, wyprzedzając rywali choćby różnicą jednej bramki. Kto zostanie mistrzem Anglii 2016?


Udostępnij na Udostępnij na

W tej chwili jako kandydatów do tytułu możemy rozważać tak naprawdę cztery drużyny. Wprawdzie przy dość mocno w tym sezonie spłaszczonej tabeli szanse na tytuł teoretycznie zachowuje zdecydowanie więcej zespołów. Drużyny z miejsc 6. i 7., czyli Southampton i West Ham, tracą do lidera z Leicester 13 punktów. Wydaje się jednak, że jest to praktycznie strata nie do odrobienia na obecnym etapie rozgrywek. Skupmy się więc na prowadzącej czwórce.

Leicester City

Jeszcze tydzień temu media namaszczały go na sensacyjnego mistrza Anglii. Wydawało się, że po pokonaniu Manchesteru City na Etihad Stadium droga do triumfu stała się prosta. Nie tylko wyniki, ale i styl gry pozwalały w „Lisach” widzieć pierwszoplanowego kandydata do tytułu. Długimi momentami w meczu z Arsenalem drużyna Ranieriego podtrzymywała ten sen. Jednak nadeszła fatalna ostatnia minuta, główka Welbecka i z balonika pompowanego przez tydzień zeszło powietrze.

Czy ta jedna bramka tak dużo zmienia?

To tylko przegrany mecz. Jedna z trzech ligowych porażek Leicester. Wprawdzie z bezpośrednim kandydatem do tytułu, ale nadal tylko jeden mecz. Choć szczęśliwie wygrany przez Arsenal, to jednak wiele zmienił w spojrzeniu na szanse Leicester. Zniwelował margines błędu do absolutnego minimum. Przewaga nad drugą i trzecią drużyną stopniała do dwóch punktów. Jedna kolejka może sprawić, że „Lisy” znajdą się na najniższym stopniu podium.

Czy to jedyne wnioski po meczu z Arsenalem?

Jeszcze większy znak zapytania powstał, gdy zobaczyliśmy, że ławka rezerwowych Leicester jest dość słaba w stosunku do tego, jaką dysponują rywale. Nie ma sensu iść w kierunku obranym przez wielu kibiców Leicester i uznawać Marcina Wasilewskiego za winnego tej porażki. Jednak wyraźnie widać, że ławka rezerwowych nie będzie atutem Leicester na ostatniej prostej wyścigu po tytuł. Nie można bagatelizować faktu, iż z 48 strzelonych w lidze bramek 33 padły łupem duetu Vardy – Mahrez. Bez nich siła ofensywna „Lisów” nie istnieje.

Gdzie szukać pociechy, trzymając kciuki za Leicester?

Nie należy jednak zapominać, że nadal to „Lisy” zasiadają na fotelu lidera. To oni jak do tej pory jako jedyni przegrali tylko trzy mecze w lidze. Jeśli utrzymają to tempo, to przegrywając raz na trzy miesiące, pozostaną na pierwszym miejscu aż do końca rozgrywek. Ekipa Ranierego nadal jest tą samą zgraną ekipą prezentującą świetną zespołową piłkę nożną. To nadal drużyna ze świetnym Vardym i Mahrezem, rewelacyjnym Schmeichelem na bramce i N’Golo Kante, którego w składzie widziałaby każda z drużyn Barclays Premier League.

Oprócz tego warto zauważyć, że to drużyna z King Power Stadium ma najlepszy terminarz rozgrywek do 15 maja. Pozostałe zespoły z pierwszej czwórki uwikłane są w inne rozgrywki, a Leicester pozostała tylko liga. Dla wielu zawodników tej drużyny to może być jedyna i niepowtarzalna szansa na wywalczenie tytułu mistrza Anglii. Determinacji im nie zabraknie. Szczególnie że mecze z bezpośrednimi rywalami do tytułu są już za nimi.

Czy Ranieri będzie wreszcie świętował mistrzowski tytuł?

Akapit warto poświęcić trenerowi Leicester. Bo i dla niego to niepowtarzalna szansa na pierwsze mistrzostwo w karierze. Bez wątpienia wykonał świetną robotę w drużynie, która przed sezonem była głównym kandydatem do spadku. Nadal ma wiele do udowodnienia i pokazuje, że niektórzy zbyt wcześnie wysyłali go na emeryturę. Jest ogromną wartością dodaną w wyścigu o tytuł. Świetny taktyk i motywator może poprowadzić Leicester do tytułu mistrza Anglii.


 

Tottenham Hotspur

Po wygranej Leicester z Manchesterem City Etihad Stadium zdobyła drużyna londyńskich „Kogutów”, umacniając się tym samym na drugim stopniu podium. Ekipa z White Hart Lane coraz śmielej zgłasza aspiracje do mistrzostwa. Tak samo jak w wypadku Leicester zwycięstwo nad „Obywatelami” zwróciło uwagę mediów na zespół Pochettino. Drużyna wyszła z cienia i teraz musi zmierzyć się z presją kandydata do tytułu mistrza Anglii.

Co zmieniła wygrana z Manchesterem City?

Oprócz tego, że mecz ten potwierdził aspiracje do tytułu i podtrzymał dobrą passę pięciu zwycięskich spotkań w lidze,  pokazał też determinację graczy Tottenhamu. Zobaczyliśmy wprawdzie także, że jest to młoda drużyna, której brak doświadczenia i zimnej krwi. Doskonale było to widoczne w okresie od stanu 0:1 do 1:1. Jednak londyńczycy potrafili się podnieść przy remisie i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Plusy i minusy Tottenhamu omówiliśmy na iGol.pl w osobnym artykule, więc teraz, by uniknąć nużących powtórzeń, skupimy się tylko na wybranych punktach.

Czy najlepsza defensywa ligi wystarczy do zdobycia tytułu?

Największą zmianą, której w tym sezonie dokonał Pochettino, było zbudowanie monolitu obronnego opartego na sprowadzonym w lipcu Tobym Alderweiderze. To podstawa świetnych wyników Tottenhamu w tym sezonie i powód, dla którego „Koguty” przegrały tylko trzy ligowe mecze. Bez względu na to, kto jest partnerem Belga, w tym sezonie Tottenham nie traci więcej niż dwóch bramek w meczu.

A może jakość ofensywy będzie kluczowa?

Przewagą londyńczyków w stosunku do graczy Leicester jest to, że ich atak nie jest tak mocno uzależniony od pojedynczych zawodników, jak ma to miejsce w wypadku „Lisów”. Wprawdzie ponad 30% strzelonych w lidze bramek ma zapisane na swym koncie Harry Kane (16 z 47), ale w dniach jego niemocy jego partnerzy potrafią wziąć ten ciężar na siebie. W tym sezonie bramki dla Tottenhamu w lidze strzelało już 13 zawodników.

https://www.youtube.com/watch?v=TNfOU-6umDY

Pochettino najlepszym trenerem w Anglii?

Tak jak dla Leicester Ranieri, tak dla Tottenhamu ogromną wartością jest praca Mauricio Pochettino. Argentyński trener odmienił w krótkim czasie „Koguty”, które z roku na rok coraz bardziej miały wpisane w DNA słowo „porażka”. Nie bez powodu pojawiają się pogłoski o klubach, które chętnie widziałyby go u sterów. Warto spojrzeć na to, że największy kryzys Tottenhamu przypadł na początek sezonu, a dziś zespół jest na fali wznoszącej. Duża w tym zasługa Pochettino.

Czym powinni się martwić kibice „Kogutów”?

Po pierwsze terminarzem. Wprawdzie Tottenham raczej poświęci Ligę Europy dla walki o pierwszeństwo w lidze, ale nadal ma do rozegrania trudniejsze spotkania niż lider. Choćby mecz z Arsenalem na własnym stadionie. Dawno już derby nie miały takiego znaczenia jak w tym roku, a takie wojny rządzą się swoimi prawami.
Po drugie i chyba najważniejsze – tym, że młodość nie zniesie presji. Wprawdzie najmłodszy skład w lidze wniósł do niej sporo fantazji, jednak w takich meczach jak ten na Etihad Stadium widać, że presja potrafi ich paraliżować.
Po trzecie kibice klubu z White Hart Lane powinni się modlić o zdrowie Alderweirelda i Llorisa. Bo każdego z nich będzie trudno zastąpić.


 

Arsenal F.C.

Równą z Tottenhamem liczbę punktów ma jego odwieczny rywal z Londynu – Arsenal. Od 21 lat jest zawsze nad „Kogutami”. Czy uda podtrzymać się tę dobrą passę? Po wygranej z Leicester na chwilę wyprzedził lokalnych rywali w tabeli, jednak ci kilka godzin później wrócili na drugie miejsce. Arsenal zmniejszył w sobotę stratę do lidera do dwóch punktów, co obecnie cieszy ich dużo bardziej niż miejsce niżej od „Kogutów”.

Co zmieniła bramka w doliczonym czasie gry?

Najważniejsze, że pozwoliła zniwelować trzy punkty różnicy. Po bramce Welbecka i ostatnim gwizdku drużyna Wengera stała się głównym kandydatem do tytułu. Równie jednak ważne jest to, że choćby na jakiś czas pozwoliła na zdjęcie z Arsenalu odium drużyny wiecznie przegranej. Świetnie podsumował to Arsene Wenger: – To nas umocni w dalszej walce. Gdybyśmy przegrali, to przyniosłoby nam wiele złego, ale pokazaliśmy wielki charakter.

Czy gwiazdy poprowadzą Arsenal do mistrzostwa?

„Kanonierzy” mają zdecydowanie silniejszy skład od drużyn, które wyprzedzają ich w tabeli. Ich podstawowy skład według Transfermarkt jest wart około 270 milionów euro, a w pierwszej jedenastce meldują się na boisku mistrzowie świata – Mertesacker i Oezil, zdobywca Copa America – Sanchez, etatowi reprezentanci Anglii, Francji, Czech czy Egiptu. Siła Arsenalu opiera się także na zmiennikach. Wystarczy spojrzeć na ostatni mecz z Leicester, gdy obie bramki strzelili rezerwowi. Arsene Wenger zbudował swoją obecną drużynę w oparciu o Mesuta Oezila i jak do tej pory ta koncepcja się sprawdza. Niemiec w tym sezonie zanotował już 17 asyst i jest prawdziwym dyrygentem drużyny.

https://www.youtube.com/watch?v=a6HOxoE2SBc

Czy drużyna Wengera skończy wreszcie sezon sukcesem?

Żarty kibiców na całym świecie skazują Arsenal na przeklęte czwarte miejsce. Jednak bukmacherzy są innego zdania. Według ich przewidywań „Kanonierzy” są głównym kandydatem do tytułu mistrza Anglii. Nie powinno to dziwić. Nie dość, że jako jedyni potrafili dwukrotnie wygrać z liderem, nie dość, że zmniejszyli stratę punktową do niego do dwóch oczek, to jeszcze dysponują zdecydowanie silniejszym i bardziej doświadczonym składem niż drużyny, które go wyprzedzają. Oprócz tego Arsene Wenger ma świadomość tego, że dawno już zdobycie mistrzostwa nie było tak łatwe jak w tym roku. Silni rywale są pogrążeni w kryzysie, a wydarcie tytułu z rąk Leicester i Tottenhamu powinno być łatwiejsze niż walka z Manchesterem United czy Chelsea. Chyba nikt w lidze angielskiej nie pragnie tak tytułu jak menadżer Arsenalu. Od lat jest jednym z głównych pretendentów i od lat przegrywa.

Co lub kto może zatrzymać „Kanonierów”?

Przede wszystkim oni sami. Arsenal słabo radzi sobie z presją bycia liderem. Doskonale widać to było, gdy w grudniu zajmował fotel lidera. Sparaliżowało go to na tyle, że szybko oddał to miejsce Leicester.
Kolejną bardzo ważną przeszkodą będzie terminarz. Arsenal w Lidze Mistrzów ma do rozegrania dwumecz z Barceloną, a jego kibice nie będą w tym wypadku tak wyrozumiali jak kibice Tottenhamu. Oprócz ligi Arsenal ma chyba najtrudniejszy terminarz ligowy z czołowej czwórki. Czekają go wyjazdowe mecze z obiema drużynami z Manchesteru, a także z Tottenhamem.
Wydaje się także, że zabraknąć może szaleństwa. Zimne wyrachowanie w grze Arsenalu może i przynosi efekty, ale czy londyńczycy będą potrafili złamać tę konwencję gry, gdy potrzebne będzie postawić wszystko na jedną kartę? Czy gdyby nie czerwona kartka Simpsona w ostatnim meczu, Arsene Wenger rzuciłby swoją drużynę do ataku, czy zadowoliłby się remisem?


 

Manchester City

Dwie porażki z rzędu zepchnęły drużynę Manuela Pellegriniego na czwarte miejsce w tabeli. Jako że były to mecze z bezpośrednimi rywalami do tytułu, mecze grane przed własną publicznością, to po ostatnim gwizdku w sobotę szanse „Obywateli” na tytuł poleciały na łeb, na szyję. W tej chwili strata do lidera wynosi sześć punktów, czyli tyle samo, ile przewaga nad grającym fatalny sezon rywalem zza miedzy. I trudno powiedzieć, patrząc na grę Aguero i spółki, czy bliżej im do tytułu, czy do straty miejsca dającego prawo do walki o Ligę Mistrzów.

Czy bramka Eriksena zakończyła marzenia o tytule?

Teoretycznie to nadal tylko sześć punktów. Dwa potknięcia rywali i znów błękitna część Manchesteru oszaleje z radości. Nie jest to wcale mniej prawdopodobne od strzelenia w doliczonym czasie gry dwóch bramek dających mistrzostwo Anglii w 2012 roku. Jednak to była inna drużyna i inny duch w niej panował. Wydaje się, że najbardziej w zdobyciu tytułu przeszkodzili tym razem właściciele, ogłaszając zmianę trenera po zakończeniu sezonu. To bardziej oni niż przegrana z Tottenhamem zakończyli marsz po mistrzostwo Anglii.

https://twitter.com/FutboIInter/status/694560715391180800

Czy „Obywatele” podniosą się jeszcze z kolan?

Wprawdzie wydawać się może, że dwa ostatnie ciosy posłały „Obywateli” na deski, ale nie takie powroty widzieliśmy już w sporcie. Szczególnie że do gry wrócił Vincent Kompany, a z nim w składzie defensywa Manchesteru City zmienia się w solidną skałę, o którą potrafią się rozbić najlepsi. Pamiętajmy także, że to nadal drużyna naszpikowana gwiazdami w każdej formacji. Drużyna, która w ostatnich latach dwukrotnie zdobyła mistrzostwo Anglii.

https://www.youtube.com/watch?v=P9Iw9ftSVp4

Gdzie kibice o błękitnych sercach powinni szukać szansy?

Oprócz powrotu Kompany’ego warto szukać nadziei w sile ofensywnej City. Oczywiście w momencie, kiedy wrócą do poważnej gry w piłkę. Wtedy stanowią potęgę zdolną przełamać dowolną defensywę ligi. Jeśli nie starzy wyjadacze, to może ich do boju pociągnąć młodziutki Iheanacho, do którego w ostatnim czasie nie można mieć zastrzeżeń. Warto zauważyć, że mimo iż mówimy o słabej formie drużyny Pellegriniego w tym sezonie, to ma ona (wraz z Leicester) najwięcej strzelonych bramek w Premier League.

Czy to wszystkie atuty po stronie City?

Ogromnym atutem może być także terminarz. W przeciwieństwie do Arsenalu „Obywatelom” Liga Mistrzów może dać nowe siły. Wszystko zależy od tego, czy będą w stanie wyeliminować Dynamo Kijów. Jeśli im się to uda, może stać się to impulsem do zwycięstw w lidze. Szczególnie że terminarz spotkań ligowych mają zdecydowanie z górki. Wprawdzie derby Manchesteru nie będą należały do łatwych, tak samo jak mecz z Arsenalem, ale można mieć nadzieję, że Etihad Stadium do tego czasu na nowo stanie się twierdzą nie do zdobycia.

Czytając, dochodzimy do wniosku, że strasznie trudno na dziś wytypować mistrza Anglii. Za każdym z kandydatów przemawiają ważkie argumenty, sporo ich znajdzie się także przeciw każdemu z nich. Wydaje się, że obecnie największe szanse na mistrzostwo Anglii mają londyńskie kluby. Bukmacherzy dają większe szanse Arsenalowi. A waszym zdaniem kto zostanie mistrzem Anglii?

Komentarze
dre (gość) - 8 lat temu

Tottenham również przegrał tylko 3 mecze w lidze, a nie jak Pan napisał 4 ;)

Odpowiedz
Marcin Gaszak (gość) - 8 lat temu

Oczywiście. Przepraszam za pomyłkę :) Dziękuję za wnikliwe przeczytanie tekstu :) Błąd zaraz zniknie i mam nadzieję, że ta czwarta porażka nie nastąpi.

Odpowiedz
zdeterminowany (gość) - 8 lat temu

Tekst jest super i wyczerpujący, ale jedna uwaga - nie ma tworu o nazwie Arsenal LONDYN! Podobnie zresztą jak Chelsea LONDYN. Chelsea FC i Arsenal FC!!! Kiedy polskie media się tego nauczą :(

Odpowiedz
omg (gość) - 8 lat temu

Dokładnie. Analogicznie można by mówić Tottenham Londyn, Crystal Palace Londyn, West Ham Londyn itp...

Odpowiedz
Marcin Gaszak (gość) - 8 lat temu

Lapsus poprawiony. Nadal jednak nie wiem, jak drodzy czytelnicy zapatrują się na szanse poszczególnych drużyn w wyścigu po tytuł. :)
PS Za komplement dziękuję.

Odpowiedz
amadeo (gość) - 8 lat temu

Błąd nie błąd, ale Anglicy by zabili :P Aczkolwiek rozumiem, bo Polacy po prostu mają taki przekaz i takie myślenie. W Polsce chyba każdy klub z danego miasta ma nazwę tego miasta w nazwie, więc nie ma się co dziwić :)

Co do sedna sprawy, uważam, że jest to najznakomitsza szansa dla Arsenalu, by w końcu wygrać ponownie Premier League. Kiedy, jeśli nie teraz? Kiedy nie ma groźnej Chelsea, City ledwie dycha, Liverpool gdzieś z tyłu, United pogrążony w totalnym dole. Leicester? Choć jestem pod wielkim wrażeniem i wciąż ciężko mi uwierzyć w ten fenomen, uważam, że na ostatniej prostej przegrają ten tytuł. Wąska kadra, ogromna presja. To się tylko mówi, że grają na luzie, bo nic nie musieli przed sezonem, a teraz wszystkich robią w konia. Od teraz są takim samym faworytem jak i inni w czwórce. Presja będzie coraz większa! Wydaje mi się, że jeśli mistrz Anglii ma być faktycznie nieco sensacyjny i nie będzie to Arsenal, to majstra zrobi Tottenham, Pochetino to taki kopciuszek, który naprawdę poukładał ten zespół jeszcze lepiej, niż Ranieri układa Lisy :) Aczkolwiek, mimo że serce niebieskie z zachodniego Londynu, obiektywnie uważam, że mistrzem będzie Arsenal.

amadeo (gość) - 8 lat temu

Aha, generalnie świetna analiza :)

Marcin Gaszak (gość) - 8 lat temu

Nie bez powodu bukmacherzy stawiają na Arsenal. Ale i oni się mogą pomylić. O ile bezpośrednio wynik tegorocznego meczu Tottenham - Arsenal, może nie zdecyduje o tytule, o tyle da nam mnóstwo odpowiedzi na nasze pytania. A na pewno na jedno. Jak Arsenal poradzi sobie z tym, że są realnym faworytem do mistrzostwa. Nie piszę tego w tonie szyderstwa, gdyż tak naprawdę zaskakuje mnie fenomen porażek Arsenalu. Te ich poślizgnięcia na ostatniej prostej, wykroczyły już dawno poza ramy logiki.
Jeśli mistrzem nie zostanie City, to każdy mistrz będzie sensacyjny ;)
Bardzo dziękuję, za poświęcony czas.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze