Nie ma w Niemczech drugiej drużyny, która byłaby tak znienawidzona przez wszystkich i wzbudzała tak duże kontrowersje, jak RB Lipsk. Beniaminkowi w Bundeslidze idzie całkiem nieźle, ale częściej mówi się nie o poczynaniach wschodnioniemieckiego klubu, ale o tym, jak kibice innych drużyn protestują przeciwko obecności tego tworu w elicie. Trzeba przyznać, że niektóre pomysły są całkiem oryginalne.
Nie będziemy już dokładnie rozpisywać się o RB Lipsk, ponieważ zrobiliśmy to m.in. w tekście przedstawiającym beniaminków Bundesligi. Skupimy się jednak na tym, jak kibice innych bundesligowych drużyn artykułują niechęć do zespołu spod szyldu Red Bulla, bo parafrazując klasyka, kolejka bez protestu to kolejka stracona.
Zablokowany przejazd
W ostatniej rundzie podopieczni Ralfa Hasenhuttla pojechali na mecz z FC Koeln. Spotkanie to rozpoczęło się z 15-minutowym opóźnieniem. Dziwne nie było nawet samo opóźnienie, a jego powód. Otóż przed meczem fani „Kozłów”… zablokowali przejazd autokaru piłkarzy z Lipska. Gorąco było również na trybunach. Kibice z Kolonii przypomnieli katolickie korzenie swojego miasta, umieszczając transparent, który nawiązuje m.in. do religii. Sama jego treść jest lekko rynsztokowa, więc pozwolicie, że zaprezentujemy tylko obrazek.
Kibice Kolonii z przekazem do RB: "8. dnia Bóg stworzył FC Köln. A was w jakiś gówniany dzień stworzył nowobogacki producent puszek" pic.twitter.com/92UkzSp02I
— Tomasz Urban (@tom_ur) September 25, 2016
Głowa zwierzęcia na stadionie
Jeszcze ordynarniejszy sposób na zaprotestowanie przeciwko marce RB Lipsk znaleźli fani Dynama Drezno, którzy wnieśli na mecz Pucharu Niemiec z beniaminkiem… głowę byka! Zwierzę to zostało wybrane nieprzypadkowo, ponieważ to właśnie byk jest symbolem klubu, a także marki Red Bull.
Skandal bei DFB-Pokal: Dresden-Fans werfen gegen Leipzig abgetrennten Bullenkopf https://t.co/kq0ZShwwFz pic.twitter.com/uPXrEMFxUJ
— WELT (@welt) August 21, 2016
Marsze nie tylko w Polsce
Niektórzy fani zza Odry zdaje się podpatrują nasz kraj, w którym często sprzeciw i niezadowolenie są wyrażane różnymi marszami. Właśnie marszem kibice HSV artykułowali sprzeciw wobec komercjalizacji futbolu, która bardzo szybko obecnie postępuje i której symbolem jest właśnie RB Lipsk. Przy tej okazji nie zabrakło też riposty ze strony osób, które są związane z tym bardzo kontrowersyjnym klubem. – Mogę obiecać, że nasi kibice nie planują protestować przeciwko Kuhnowi (inwestor HSV) – powiedział trener RB Lipsk, Ralph Hassenhuttl.
Mogę obiecać, że nasi kibice nie planują protestować przeciwko Kuhnowi (inwestor HSV). Ralph Hassenhuttl, trener RB Lipsk
Protesty również w Lipsku
A propos kibiców drużyn przyjezdnych. Dają oni popalić także na Zentralstadion w Lipsku. Sporo można napisać o wyczynach fanów dwóch Borussii. Ci z Dortmundu zbojkotowali mecz wyjazdowy w drugiej kolejce, który ich ulubieńcy przegrali 0:1. Ci z Moenchengladbach przed spotkaniem czwartej kolejki planowali milczeć przez pierwszych 19 minut (miało to być nawiązanie do daty 1900, a więc roku, w którym „Die Fohlen” powstali), a już w trakcie spotkania wywiesili transparent, w którym podkreślili, że ich drużyna ma tradycję i historię, a także dopuścili się wandalizmu, m.in. niszcząc toalety na stadionie.
Sporo można napisać o wyczynach fanów dwóch Borussii. Ci z Dortmundu zbojkotowali mecz wyjazdowy w drugiej kolejce, który ich ulubieńcy przegrali 0:1. Ci z Moenchengladbach przed spotkaniem czwartej kolejki planowali milczeć przez pierwszych 19 minut (miało to być nawiązanie do daty 1900, a więc roku, w którym „Die Fohlen” powstali), a już w trakcie spotkania wywiesili transparent, w którym podkreślili, że ich drużyna ma tradycję i historię, a także dopuścili się wandalizmu, m.in. niszcząc toalety na stadionie.
Wymienione wyżej zdarzenia to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej, bo gdybyśmy mieli wymienić wszystkie formy wyrażania niezadowolenia od 2009 roku, a więc od roku powstania klubu, musielibyśmy poświęcić na to długą noc. Już od ponad siedmiu lat lipski klub wzbudza ogromne kontrowersje, bo nie dość, że złamał świętą w Niemczech zasadę 50+1 (wyjaśnialiśmy ją w tym tekście), to jest też nielubiany, ponieważ fani za naszą zachodnią granicą preferują przede wszystkim zespoły z wielką tradycją i historią, a na sztuczne twory, które powstają w wyniku pompowania ogromnych sum przez milionerów, patrzą krzywym okiem.