Jeżeli ktoś dzisiejszej nocy po raz pierwszy zdecydował się na obejrzenie spotkań Copa America w przerwie między meczami francuskiego Euro, to coś nam się wydaje, że wcale na tym jednym razie się nie skończy. Za nami bowiem niesamowity spektakl, jaki zafundowały nam amerykańskie rozgrywki. W czterech meczach ćwierćfinałowych padło łącznie piętnaście goli, ale, jak to Copa America, nie zabrakło również kontrowersji.
Gospodarze grają dalej
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych do ostatnich minut broniła jednobramkowego prowadzenia w starciu z Ekwadorem. Amerykanie dopięli swego pokonując ostatecznie „La Tri” 2:1, mimo że to goście byli stroną dominującą i częściej stwarzali sobie sytuacje bramkowe. Po raz kolejny dowiedzieliśmy się, jak ważny dla „Jankesów” jest Clint Dempsey, autor pierwszej bramki i asysty przy trafieniu Zardesa. Doświadczony pomocnik dosłownie dociągnął reprezentację USA do półfinałów.
https://www.youtube.com/watch?v=OBlCDvZNFM4
Nie obyło się również bez kontrowersji, w 52. minucie nerwów na wodzy nie utrzymał Jermaine Jones, który zamachnął się w kierunku Michaela Arroyo, za co obejrzał czerwoną kartkę. Chwilę później drugi żółty kartonik za dyskusję zobaczył też Antonio Valencia i oba zespoły kończyły mecz w dziesiątkę.
Kolumbia wciąż w grze
Czymże byłyby rozgrywki Copa America bez rzutów karnych? Z takiego założenia wyszły ekipy Kolumbii i Peru. Ci pierwsi za wszelką cenę chcieli uniknąć jedenastek, jednak ich akcje albo kończyły się na świetnie dysponowanym w bramce Pedro Gallese, albo jeszcze wcześniej, na dobrze zorganizowanej obronie Peruwiańczyków. Ci z kolei nie stwarzali sobie zbyt dużo klarownych sytuacji, a ich gra ofensywna ograniczała się do kontrataków i dośrodkowań. Można zatem śmiało stwierdzić, że rzuty karne były im zdecydowanie na rękę.
https://www.youtube.com/watch?v=Tb9urrZYa8c
Konkurs jedenastek pokazał, kto bardziej zasługiwał na półfinał. Stuprocentowa skuteczność „Los Cafeteros” i świetna interwencja Davida Ospiny przy karnym Miguela Trauco pozwoliły Kolumbijczykom cieszyć się z awansu do najlepszej czwórki.
Argentyna znów wysoko
„Albicelestes” po raz kolejny pewnie i spokojnie ograli niżej notowanych rywali. Strzelanie z Wenezuelą rozpoczął Gonzalo Higuain, który został świetnie obsłużony podaniem przez Leo Messiego. Chwilę później „El Pipita” miał już na koncie dwa trafienia, bezwzględnie wykorzystując błąd obrony rywala. Również i Wenezuela miała swoje sytuacje, jak choćby nietrafiony karny Seijasa, który, delikatnie mówiąc, nie był zbyt dobrze wykonany.
Oh, and if you think that Ronaldo is a less than stellar penalty taker, check this out.#ARGvVEN #CopaAmerica https://t.co/owOeDJTWvK
— BetVictor (@BetVictor) June 19, 2016
Argentyna z każdą kolejną akcją pokazywała swoje mistrzowskie aspiracje, a piłkarze dawali do zrozumienia, że w tym roku nie wystarczy im tylko dojście do finału. Po przerwie gole dołożyli Messi i Lamela, a gościom na osłodę pozostało jedynie honorowe trafienie Rondona. Podopieczni „Taty” Martino są rozpędzeni i na tę chwilę to zdecydowany faworyt do wygrania turnieju.
Meksykanie znokautowani
Ten, kto zacierał ręce na najbardziej wyrównany i emocjonujący mecz ćwierćfinałów, po końcowym gwizdku zapewne był równie rozczarowany postawą Meksyku, co sami Meksykanie. Drużyna z Chicharito, Herrerą i Guardado w składzie uległa obrońcy tytułu aż 0:7. Największym wygranym spotkania jest bez wątpienia Eduardo Vargas. Napastnik Hoffenheim czterokrotnie wpisywał się na listę strzelców i pewnie przez dłuższy czas będzie się śnił Guillermo Ochoi.
https://www.youtube.com/watch?v=hAv8Uz48BKU
Można było wiele oczekiwać po Meksykanach, tym bardziej przypominając zwycięstwo 3:1 z Urugwajem, ale dzisiaj po prostu byli tłem dla „La Roja”. Chilijczycy obawiali się, że po odejściu Jorge Sampaoliego poziom gry reprezentacji spadnie. Jak widać Juan Antonio Pizzi również odciska swoje piętno na drużynie i to wcale nie z gorszym efektem.
Walka o finał
Patrząc na wyniki ćwierćfinałów, powtórka z meczu finałowego sprzed roku jest bardzo możliwa. W środę na NRG Stadium w Houston zmierzą się ze sobą drużyny Stanów Zjednoczonych i Argentyny. Gospodarze nie są faworytem bukmacherów, a szans wcale nie dodaje im ostatnia skuteczność „Albicelestes”. Messi i spółka celują w tytuł i Amerykanom będzie piekielnie trudno zatrzymać rozpędzonych Argentyńczyków.
W drugim półfinale na drodze Chile stanie Kolumbia. „Los Cafeteros” ostatnio nie zachwycali i taka gra, jak w spotkaniu z Peru, przeciwko obrońcom tytułu może nie wystarczyć. Swoje też zrobił ostatni triumf „La Roja”, który udowodnił, że podopieczni Pizziego potrafią wykorzystać nawet najmniejszy moment zawahania rywala. Czekają nas zatem dwa intensywne spotkania, które wyłonią finalistów tegorocznego Copa America.