Nie mogę znieść tej całej medialnej nagonki w Polsce na temat Złotej Piłki. Przecież to jest absolutnie nieistotny i niepoważny konkurs, którym mogą się przejmować co najwyżej gimnazjaliści.
Kto ma prawo głosu
Kto decyduje o tym, który piłkarz zostanie zawodnikiem roku? Kapitanowie, trenerzy i dziennikarze. Po jednym z każdego kraju. Dlaczego kapitan reprezentacji ma wiedzieć lepiej, kto zasługuje na wygranie Złotej Piłki? Dlaczego głos kadry Francji reprezentuje Hugo Lloris, ale nie Pogba lub Giroud? Nie wiadomo. Dlaczego przedstawicielem głosu dziennikarzy w Polsce jest Maciej Iwański? Nie wiadomo.
Głosują piłkarscy idioci
Skoro prawo głosu mają przedstawiciele Mozambiku, Nepalu czy Nowej Kaledonii, to pojawiają się dwa niebezpieczeństwa. Jedno, że (mimo wszystko) nie mają pojęcia o piłce nożnej na świecie.
Drugie, że będą głosować „na przekór”, aby się wyróżnić. Jedno i drugie prowadzi do oddania głosów na piłkarzy, którzy obiektywnie patrząc, nie byli w najlepszej trójce zeszłego sezonu. I w ten sposób w 2014 roku pojawiały się głosy na Javiera Mascherano, Diego Costę, Pogbę, Goetzego czy Thibauta Courtoisa. To znakomici piłkarze, którzy poprzedni rok mogli zaliczyć do udanych, ale znajmy jakąś miarę. Stawianie ich na 1. miejscu w takim plebiscycie jest delikatnie mówiąc… niepoważne. A jak skomentować głosy, które oddał Cristiano Ronaldo? Oto jego top trzy: Ramos, Bale i Benzema.
Jak ich ocenić?
Nie do końca wiadomo, jak porównać wyniki osiągnięte przez obrońcę a dokonania napastnika. Współczesny futbol w ogóle nie docenia obrońców, ale też trudno przyjąć skalę, w której mielibyśmy mierzyć ich rezultaty. Możemy sprawdzić, ile bramek strzelił Messi, ile asyst zaliczył Di Maria. Ale nikt nie prowadzi statystyk wygranych pojedynków sam na sam, kluczowych interwencji, które zapobiegają utracie bramki.
Inna kwestia to, jak ocenić indywidualną jednostkę skoro piłka nożna to gra drużynowa? Jaki wpływ na grę Lewandowskiego mają jego partnerzy z Bayernu? Czy Pogba w Barcelonie nie miałby czasem lepszych statystyk? A tak w ogóle to co powinniśmy oceniać? Statystyki? A może bardziej osiągnięcia piłkarzy i zdobyte trofea? Lepszy jest Busquets, który wygrał z Barceloną Ligę Mistrzów, ligę hiszpańską i Superpuchar UEFA, a może De Bruyne, który błyszczał w Bundeslidze (21 asyst w poprzednim sezonie), podbija Premier League i pomógł Belgii wygrać grupę B w eliminacjach do Euro 2016? A tak w ogóle to co jest ważniejsze? Rozgrywki ligowe, europejskie puchary czy mistrzostwa Europy/świata? A jak ocenić wyniki Cristiano Ronaldo w reprezentacji Portugalii w porównaniu z Messim, który w reprezentacji Argentyny ma lepszych partnerów do gry? Może wypada docenić Aritza Aduriza, który w barwach Athletic Club w tym sezonie strzelił już 10 bramek w 12 spotkaniach, a w poprzednim sezonie zaliczył 18 trafień? Ano tak, jego występów nikt poza fanami ligi hiszpańskiej nie ogląda.
Nikt na świecie nie emocjonuje się tym pseudoplebiscytem. Natomiast w Polsce trwają rozmowy, czy Lewandowski powinien być w czołowej trójce czy jednak nie. Zejdźmy na ziemię. To już lepiej skupmy się na wyborach Miss Polski i dyskutujmy o przewadze blondynki nad brunetką.