Zdenek Ondrasek przy tablicy: niezłe oceny, ale i pewne mankamenty


11 kwietnia 2016 Zdenek Ondrasek przy tablicy: niezłe oceny, ale i pewne mankamenty

Wiele mieliśmy wątpliwości po zimowych zakupach Wisły Kraków. A to do drużyny dołączył pierwszoligowiec, Rafał Pietrzak, a to powrót do Krakowa zaliczył mizerny w ostatnich miesiącach Patryk Małecki. Wreszcie do Polski powrócił kompletnie rozczarowujący za granicą Rafał Wolski. I gdzieś w tym wszystkim na Reymonta trafił również czeski napastnik z ciekawym CV – Zdenek Ondrasek.


Udostępnij na Udostępnij na

Dudu, Beto, Christow, Sikorski. Pamiętacie? Tak, sporo ananasów podających się za snajperów przewinęło się w XXI wieku przy Reymonta 22. Większość z nich ściągano w jednym celu, przede wszystkim aby wesprzeć Pawła Brożka w ataku. Wyjątkiem od tej reguły był głównie Daniel Sikorski, który sam miał zostać lekiem na nieskuteczność krakowian w ataku. Brożka bowiem w Wiśle wówczas nie było. Ostatecznie żaden z powyższych eksperymentów nie przyniósł pożądanego efektu. Dlatego też ściągnięcie Ondraska należało potraktować z delikatną rezerwą.

Z drugiej strony Czech, przychodząc do drużyny trenowanej wówczas przez sympatycznego Tadeusza Pawłowskiego, na tle wspomnianych wtop transferowych wyróżniał się już samymi papierami. Jasne, liga czeska i norweska to może nie są Himalaje wśród europejskich rozgrywek, ale nie można odmówić Ondraskowi niezłego dorobku strzeleckiego, którym się mimo wszystko popisał.

gole-zdenka-ondraska-w-karierze-łacznie-246-wystepow
Gole Ondraska

Ale mimo to dalej nie byliśmy do końca przekonani. Dlatego też postanowiliśmy się wstrzymać z większymi ocenami Czecha, dopóki nie zdoła on rozegrać przynajmniej kilku spotkań.

I właśnie nadszedł ten moment. Postanowiliśmy więc poddać delikatnej ocenie nowy nabytek Wisły, biorąc pod lupę różne czynniki. Otworzyliśmy swój elektroniczny dzienniczek, wpisaliśmy ocenki i wyliczyliśmy średnią arytmetyczną. Jest to ocena niepełna, wszak semestr zakończymy dopiero wraz z 37. kolejką ekstraklasy.

Gra kombinacyjna (ocena: -4)

Można było mieć początkowo obawy co do tego elementu z kilku przyczyn. Po pierwsze Ondrasek przychodził z Norwegii, gdzie preferuje się raczej prostszy futbol. Jego poprzedni klub, Tromsoe, należał właśnie do drużyn prezentujących się dość ubogo w kwestiach technicznych.

Dodatkowym problemem był również sam tegoroczny okres przygotowawczy Wisły. Ondrasek nie miał wielu okazji do gry u boku Pawła Brożka, dlatego też trudno było oczekiwać odpowiedniego zgrania się obydwu zawodników. Tadeusz Pawłowski zaś, umówmy się, nie był taktycznym geniuszem, który mógł mieć większy pomysł na grę czeskiego napastnika. I rzeczywiście, w pierwszych meczach Ondrasek wyglądał na lekko zagubionego, aczkolwiek miał swoje przebłyski gry. Niemniej dopiero z biegiem tygodni zaczął łapać z pozostałymi ofensywnymi graczami Wisły wspólny język. Wiemy, że stać go na więcej, ale z powodu zaistniałych okoliczności za ten element wpisujemy do dzienniczka czwórkę, na zachętę.

Waleczność (ocena: 5)

Do tego elementu nie można mieć większych zastrzeżeń. Popularny „Kobra” przychodził do Polski z łatką zawodnika niezwykle zdeterminowanego. Sam początkowo rzucał hasłami o graniu na całego i walce. Owszem, tego typu słowa padają często w ramach dyplomacji piłkarskiej, lecz tym razem znalazły one swoje odzwierciedlenie na boisku. Ondrasek potrafi wygrać sporo pojedynków w powietrzu, często wraca się do piłki i wspomaga swój zespół w rywalizacji o nią. Jego motoryka również wygląda dobrze. Mówiąc prosto, do warunków polskiej ligi Czech pasuje idealnie i o lata świetlne wyprzedza kompletnie nieprzystosowanych do takiej walki poprzedników w postaci Dudu czy Beto. Bez cienia wątpliwości przyznajemy piątkę.

Zaangażowanie (ocena: 5)

Waleczność niejednokrotnie idzie w parze z zaangażowaniem. Ondraskowi zależy, to widać. Nie pęka w trudnych sytuacji, czego dowodem były ostatnie wydarzenie w Wiśle. Warto przytoczyć tu pewien obrazek. Marzec, Wisła podejmuje drużynę Piasta. W 93. minucie Paweł Brożek nie strzela rzutu karnego. Piłkarze schodzą z boiska, żegnani gwizdami ze strony trybun. Każdy z zawodników Wisły ze spuszczoną głową chce jak najszybciej opuścić plac gry. Oprócz jednego. Zdenek Ondrasek, lekko zdziwiony sytuacją, postanawia sam udać się w kierunku trybuny. Za ten gest zostaje nagrodzony brawami ze słynnego sektora C.

Właśnie takimi gestami zdobywa się szacunek kibiców. Owszem, najważniejsza jest gra, lecz wydaje się, że tego typu zachowanie obrazuje po prostu uczciwe zaangażowanie zawodnika. Czechowi przyznajemy za ten przedmiot piątkę.

Dochodzenie do sytuacji (ocena: 5)

Tu również Ondrasek nie większych problemów. Niemalże w każdym spotkaniu Wisły Czech potrafi znaleźć się w odpowiednim czasie i miejscu. Słowem, ma to coś, co jest potrzebne każdemu napastnikowi. Oczywiście, są pewne mankamenty w tym elemencie, np. w dalszym ciągu można odnieść wrażenie, że czasem nowy napastnik Wisły za rzadko szuka sytuacji do strzału, próbuje kombinować. Ale w chwili krytyki poczynań Ondraska natychmiast powracają wspomnienia z gry innych zawodników Wisły, którzy mieli z tym większe problemy. Za ten przedmiot przyznajemy piątkę.

Wykańczanie sytuacji (ocena: 3)

I tym oto sposobem dotarliśmy do ostatniego przedmiotu, z którego na razie musimy przyznać Czechowi maksymalnie tróję. Potwierdziły się doniesienia czeskich dziennikarzy, którzy zwracali uwagę na problemy napastnika Wisły ze skutecznością w poprzednich miejsca pracy. Również i w Krakowie te kłopoty snajpera nie ominęły, ponieważ niemal w każdym dotychczasowym meczu Czech marnował kilka wybitnych okazji do zdobycia bramki. Na tej niechlubnej liście są spotkania m.in. z Górnikiem Łęczna, Piastem, Jagiellonią czy Zagłębiem. To prawda, nie obyło się czasem bez odrobiny pecha, jak ostatnio, gdy Dąbrowski wybronił w ekwilibrystyczny sposób strzał Ondraska. Ale żeby dołożyć łyżkę dziegciu do beczki miodu postanowiliśmy z tego ostatniego przedmiotu przyznać czeskiemu piłkarzowi trójkę.

Ocena końcowa (4)

Reasumując, po przeliczeniu ocen na tym etapie pierwszego semestru Zdenkowi Ondraskowi należy się solidna czwórka, z perspektywami na lepsza ocenę. Musi tylko popracować nad kilkoma elementami. Ale przy Dariuszu Wdowczyku ma szansę zdecydowanie zwiększyć swoje umiejętności.

To zresztą ciekawe, że Wiśle udało się w końcu ściągnąć obcokrajowca-napastnika, który może jej zaoferować wartość dodaną, za niezłe pieniądze. Nie byłby to oczywiście tego typu przypadek, wszak przy Reymonta meldowali się inni napastnicy, którzy również coś wnosili do klubu. Był to David Biton, mający solidnie naładowany magazynek i znakomity celownik. Nie mógł on jednak zostać na dłużej, gdyż zwyczajnie Wisły nie było na to stać. Grał tu również Cwetan Genkow, z którym jednak pożegnano się w niewygodnych okolicznościach. Z drugiej strony, na dłuższą metę Bułgar nie strzelał aż tylu goli, często miał problem z dochodzeniem do sytuacji i wydaje się, że pieniądze wydane nie niego mimo wszystko się nie zwróciły. Tym samym obaj nie zapisali się złotymi zgłoskami w historii klubu.

Czy ze Zdenkiem Ondraskiem będzie inaczej? Na razie ma wszelkie podstawy, by nie podążyć tą samą drogą, co jego poprzednicy, i stać się solidnym graczem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze