Zawirowania na ławce trenerskiej Valencii – dajcie pracować Pako!


30 kwietnia 2016 Zawirowania na ławce trenerskiej Valencii – dajcie pracować Pako!

Jak powszechnie wiadomo, praca trenera to praca niewdzięczna, szczególnie w Valencii. Tam stolik trenera jest gorący, a do tego dochodzą jeszcze wielkie wymagania kibiców. Jak trudne to zadanie, przekonali się już Nuno i Gary Neville. Następny w kolejce miał być Pako Ayestaran, jednak świetna forma jego drużyny dała nadzieję, że być może Hiszpan zadomowi się w Valencii na dłużej. Co jest jego receptą na sukces i czy w ogóle ma szansę na większą karierę?


Udostępnij na Udostępnij na

Pamiętacie poprzedni sezon Valencii? To musiał być naprawdę świetny czas dla fanów tej ekipy. Świetna gra w lidze i ostatecznie czwarte miejsce dały kwalifikacje do gry w Lidze Mistrzów. Wydawać się mogło, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Były pieniądze (Pater Lim), trener (Nuno) i grupa piłkarzy, która mogła osiągnąć sukces. O tym, jak udany był dla niej tamten sezon, niech świadczy fakt, że ekipa portugalskiego szkoleniowca u siebie doznała tylko jednej porażki – z Barceloną, a jedyny gol padł dopiero w 93. minucie. Po udanym sezonie Valencia zaczęła przygotowania do następnego, w którym czekała ją rywalizacja w europejskich pucharach. Wszystko jednak posypało się jak domek z kart, Nuno zaczął wprowadzać dyktaturę, a piłkarze bez feelingu nie prezentowali już dawnego poziomu.

Aż w końcu nadszedł czas pożegnania. Po przegranej z Sevillą Nuno pożegnał się z klubem, a jego następcą został…doświadczony na ławce trenerskiej Gary Neville. Angielski ekspert stacji Sky Sports miał przede wszystkim odbudować morale zawodników i nawiązać z nimi dobry kontakt. I tu pojawia się pierwszy problem. Bariera językowa. W lidze hiszpańskiej, co zaskakujące, naprawdę mało zawodników potrafi porozumiewać się po angielsku, co mocno odbiło się na Valencii. Po jakimś czasie pojawiały się opinię, że Anglik to największy niewypał i były gracz United nie poradzi sobie na tyle dobrze, aby przetrwać do końca sezonu. I stało się, Peter Lim po FATALNYM okresie (w lidze: trzy zwycięstwa, osiem porażek, pięć remisów) zwolnił Garego Neville’a. Zaczęto zastanawiać się, kto mógłby poprowadził ten zasłużony klub w następnych rozrywkach, bo przecież Pako Ayestarán miał być tylko tymczasowy…

https://twitter.com/FRfutbolChris/status/715208697732022272

 

Tymczasowy, a jednak na stałe?

Jak już wspomniałem, Pako miał być tylko tymczasowym trenerem, który postara się ustabilizować drużynę. Spadek nie wchodził oczywiście w grę, a pucharów nikt nie wymagał. Valencię przejmował, gdy ta zajmowała 14. pozycję w tabeli. Na sam start doznał porażki z Las Palmas, jednak potem było już tylko lepiej. W następnej kolejce po fenomenalnej pierwszej połowie Pako pokonał Sevillę (2:1), czyli pierwszy sukces zaliczony. Największy jednak miał nadejść w spotkaniu z Barceloną. Tak, tą Barceloną. Na Camp Nou Valencia jechała jak na ścięcie, bo „Duma Katalonii” była podrażniona ostatnimi wpadkami i miała roznieść swojego przeciwnika. Stało się jednak inaczej i zespół z Mestalla dokonał, wydawać się wtedy mogło, niemożliwego, wygrywając ponownie 2:1. Do udanego okresu trzeba dodać późniejszą wysoką wygraną z Eibar i remis z Getafe. I tak oto z dołu tabeli Valencia znalazła się na górze, a dokładnie na ósmym miejscu.

http://www.dailymotion.com/video/x45ayss_barcelona-v-valencia-highlights_sport

 

Jak jest recepta na sukces Pako? Przede wszystkim język, o którym wspominałem wyżej. Po pierwsze, jest on Hiszpanem, a co za tym idzie – komunikacja przebiega bezproblemowo. Zresztą w jednym z wywiadów sam o tym wspominał: – Jednym z głównych problemów, by dotrzeć do zawodników, jest komunikacja. Kilka tygodni temu spotkałem trenera, który odniósł sukces. Powiedział mi wtedy, że nigdy nie wyjechałby za granicę bez znajomości języka.

Dodatkowo był też asystentem Neville’a, więc znał sytuację od środka. Wiedział, kogo Gary pomijał, choć zasługiwał na szansę, a kto obijał się i nie będzie brany pod uwagę w wystawianiu podstawowej jedenastki. Dobrze znał zawodników, więc nie potrzebował czasu na aklimatyzację. Po drugie, Pako zna ligę od dzieciństwa, więc wie, na co trzeba zwrócić uwagę podczas dobierania taktyki. Chyba nie trzeba wymieniać różnic, jakie dzielą Premier League od Primera Division, więc poprzedni trener miał nie lada wyzwanie przestawić się nie tylko na słoneczne dni, ale także na odmienny styl gry prezentowany w Hiszpanii.

Nie bez znaczenia był też aspekt psychologiczny: – Myślę, że kiedy masz passę porażek, twoja pewność siebie i wiara wpływa na to, jak trenujesz, twoją determinację i występy. Od czasu gdy po tym, jak zmieniliśmy wiarę i pewność siebie, sposób, w jaki zawodnicy podchodzą do treningu i codziennych prostych wyzwań, wszystko pomału zaczęło się zmieniać.

A kandydaci?

Pomimo świetnej formy Valencii media cały czas podają kandydatów na trenera, który poprowadziłby tę ekipę w następnym sezonie. Nazwiska padają wielkie, jak choćby Jose Mourinho! To akurat brzmi jak nieudany żart na prima aprilis. Do tych poważniejszych kandydatur należy na pewno ta Manuela Pellegriniego. Chilijczykowi został ostatni miesiąc pracy z Manchesterem City, gdyż po sezonie zastąpi go Pep Guardiola. Pellegrini jest człowiekiem raczej spokojnym, nielubiącym dodawania pikanterii i wbijania szpilek dziennikarzom, czyli stanowi zupełne przeciwieństwo Mourinho. CV ma jednak bardzo bogate. Real Madryt, Villarreal, Malaga, City – to robi wrażenie, a do tego trzeba dodać dobre wyniki w Lidze Mistrzów i nie tak dawno zdobyte mistrzostwo Anglii. Jeśli Peter Lim zdecydowałby się na niego, myślę, że nie żałowałby tej decyzji. Pytanie jednak, czy nie należy zaufać Pako?

https://twitter.com/FCBarcelonaFNH/status/722051729362182144?ref_src=twsrc%5Etfw

Szerzej opisałem tylko sytuację Pellegriniego, bo inne kandydatury wydają się być wymysłem prasy, jak choćby Cesare Prandelli, Rafa Benitez czy wspomniany Jose Mourinho. Jak wiadomo, Benitez niedawno objął posadę w Newcastle i prędko stołka może nie oddać, nawet w przypadku spadku z Premier League. Mourinho dogadany jest z Manchesterem United, a nawet gdyby tam nie trafił, jest mało prawdopodobne, żeby zdecydował się na Estadio Mestalla. Przy tych wszystkich wątpliwościach słusznym wyborem staje się postawienie na Pako, a być może za rok Valencia znów będzie czwartą siłą La Liga…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze