Zastrzeżenie numeru koszulki to forma oddania hołdu klubowym legendom. Jako pierwsi ten zwyczaj zaczęli praktykować Amerykanie w ligach koszykówki oraz hokeja. W piłce nożnej stało się to możliwe w latach 90-tych, kiedy to największe ligi europejskie zniosły obowiązek występowania w koszulkach o numerach 1-11. Zobaczmy, czyje zasługi zostały w ten sposób docenione.
Paolo Maldini (AC Milan)
Włoch jest przykładem zawodnika, który w dzisiejszym futbolu już praktycznie nie występuje. Nie ma na świecie innego piłkarza, który spędził całą swoją karierę (począwszy od juniora) w jednym klubie, grając przy tym na najwyższym światowym poziomie. W Serie A zadebiutował w styczniu 1985 roku. Rozegrał dla „Rossonerich” 902 oficjalne mecze, w tym 158 w europejskich pucharach. Pięciokrotnie wygrał finał o Puchar Mistrzów. Zdobył także siedem mistrzostw Włoch. Po zakończeniu kariery przez Maldiniego władze klubu z Mediolanu podjęły decyzję o zastrzeżeniu numeru „3”, który nosił na koszulce. Jednak obrońca poprosił o pozostawienie „otwartej furtki” – jeżeli jeden z jego dwóch synów, którzy już grają w młodzieżowych drużynach Milanu, przebije się do pierwszej drużyny, to będzie miał możliwość noszenia na placach numeru „3”.
Lukas Podolski (FC Köln)
Napastnik polskiego pochodzenia zawodnikiem klubu z Kolonii był już dwukrotnie. W FC Köln ceni się go tak bardzo, że gdy w 2012 roku odchodził do Arsenalu Londyn, postanowiono, że żaden inny zawodnik nie wystąpi z numerem „10” do czasu, kiedy Podolski zakończy karierę. Najwyraźniej liczono, że napastnik zechce jeszcze w przyszłości skusić się na trzeci powrót do swojego macierzystego klubu, gdzie będzie na niego czekała koszulka z „dychą” na plecach. Co postanowiono w 2012 roku, nieważne było już w 2014. Zdecydowano wtedy, że od nowego sezonu Patrick Helmes przejmie numer „10”. – Dyrektor sportowy klubu, duża część zespołu i rzesze fanów prosiły mnie o przekazanie koszulki z numerem „10” Helmesowi. Nie mogłem zlekceważyć ich życzenia. Zawsze mam na uwadze dobro całego klubu, a nie jednostek – tak argumentował złamanie danej Podolskiemu obietnicy prezes FC Köln. Niesmak jednak pozostał. O decyzji zarządu klubu z Kolonii urodzony w Gliwicach zawodnik dowiedział się na mundialu w Brazylii. Był niezmiernie zdziwiony tym, co postanowił klub, jednak nie zamierzał zmieniać swoich ciepłych stosunków z klubem, w którym się wychował.
Diego Maradona (SSC Napoli)
W 1991 roku władze Napoli postanowiły uczcić najlepszego gracza w historii klubu – Maradonę. Od tego czasu żaden zawodnik klubu z Neapolu nie może zakładać koszulki z numerem „10”. W tym wypadku taka decyzja wydaje się być jak najbardziej uzasadniona. Argentyńczyk swoją grą sprawił, że średni włoski klub stał się w tym okresie jednym z najlepszych na świecie. Trzy lata po transferze Maradony Napoli zdobyło swój pierwszy w historii tytuł mistrza Włoch. Kolejne trofea, do zdobycia których walnie przyczynił się „Boski Diego”, to Puchar Włoch, Superpuchar Włoch oraz drugie scudetto. Napoli tryumfowało również na arenie europejskiej – w 1989 roku neapolitańczycy z Maradoną w składzie zdobyli Puchar UEFA. Sam Maradona nie jest chyba jednak przekonany do tej formy wyrażenia szacunku dla zasłużonych graczy. W 2010 roku twierdził, że numer „10” w Napoli powinien dostać jego rodak – Ezequiel Lavezzi. – To wyjątkowy chłopak i świetny piłkarz. Moim zdaniem należy mu się ten numer, zamiast „22”, z którym gra obecnie – przyznał „Boski Diego”. W nawiązaniu do wypowiedzi Maradony prezydent SSC Napoli zorganizował sondę, która miała dać odpowiedź, co o odkurzeniu koszulki z „dychą” sądzą kibice. 54% głosujących uznało, że numer powinien być nadal zastrzeżony i tym sposobem Lavezzi pozostał przy numerze „22”.
Włodzimierz Smolarek (Widzew Łódź)
Zaraz po śmierci Włodzimierza Smolarka w 2012 roku podjęto decyzję o zastrzeżeniu numeru, z jakim występował w łódzkim klubie. Przez siedem lat gry z „11” na plecach w barwach Widzewa legendarny reprezentant Polski zaliczył 181 meczów, strzelając 61 bramek. Dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski i raz Puchar Polski. Smolarek rozsławił RTS nie tylko w kraju, ale też za granicą – jego największym sukcesem z czasów gry w Widzewie było dotarcie do półfinału Pucharu Europy w 1983 roku.
Kazimierz Deyna (Legia Warszawa)
10 maja 2006 roku odbyło się spotkanie Legii z Górnikiem Zabrze. Był to ostatni mecz, w którym legionista wystąpił z numerem „10” (z „dychą” grał wówczas Marcin Burkhardt). Wtedy to, 17 lat po tragicznej śmierci Kazimierza Deyny, postanowiono uczcić jego pamięć i zastrzec koszulkę z „dziesiątką”. Choć swoją karierę w Legii zaczynał z „dziewiątką”, to zawsze był typowym numerem „10” i z takim też numerem występował przez większość pobytu przy Łazienkowskiej. W Legii rozegrał 304 mecze I ligi (więcej od niego ma tylko Lucjan Brychczy), strzelając 94 bramki. Legioniści z Deyną w składzie dwukrotnie zdobyli tytuł mistrza Polski, ale również świetnie spisywali się w europejskich pucharach: w 1971 roku dotarli do półfinału Pucharu Mistrzów, a rok później odpadli w ćwierćfinale.
Kibice
Kibiców nazywa się dwunastym zawodnikiem drużyny. Niektóre z klubów, by docenić ich zaangażowanie, zastrzegają właśnie numer „12”. Na takie rozwiązanie zdecydowały się m.in. Bayern Monachium, Fenerbahce Stambuł, Lazio Rzym, Sparta Praga oraz polskie: Lech Poznań, Widzew Łódź i Polonia Warszawa. Poznaniacy na przyznanie fanom numeru „12” zdecydowali się w 2002 roku. – Zastrzeżenie numeru „12” w Lechu Poznań ma wymiar symboliczny. Chodzi oczywiście o dwunastego zawodnika, którym podczas każdego meczu, w którym gra „Kolejorz”, są jego kibice. To właśnie dla nich „12” została zastrzeżona – tak decyzję argumentował rzecznik Lecha.
Kontrowersje
Zastrzeżenie numeru jest niewątpliwie olbrzymim docenieniem zasług piłkarza przez klub. Jednak z tą decyzją wiąże się duża odpowiedzialność i przed jej podjęciem należy dokładnie przemyśleć wszystkie za i przeciw, ponieważ jest to proces w zasadzie nieodwracalny. W każdym razie w przypadku chęci odstąpienia od wcześniej przyjętych ustaleń pozostanie duży niesmak. Pewne kontrowersje budzi też zastrzeganie numerów, które w piłce nożnej mają poniekąd znaczenie symboliczne – „dziesiątka” jest synonimem ofensywnego, rozgrywającego pomocnika. Występowanie z numerem „10” to dla piłkarza zaszczyt i motywacja. Każde dziecko marzy, by zagrać w swoim ukochanym klubie z „dychą” na plecach. Jeżeli jego marzenia dotyczą Legii, to nigdy się nie spełnią.