Zapowiedź rundy wiosennej PKO BP Ekstraklasy. Na co możemy liczyć?


Po serii skarbów kibica zapraszamy na całościową zapowiedź rundy wiosennej PKO BP Ekstraklasy.

9 lutego 2024 Zapowiedź rundy wiosennej PKO BP Ekstraklasy. Na co możemy liczyć?

Już dziś, po blisko dwóch miesiącach oczekiwania, wraca najlepsza liga świata! Wszyscy fani polskiego futbolu z niecierpliwością wyczekiwali tego momentu. Powrót ligowego grania zapowiada się naprawdę emocjonująco, patrząc, chociażby przez pryzmat tego, co działo się jesienią. Ekstraklasa potrafiła nas zaskoczyć i mowa tu o zaskakiwaniu w pozytywnym kontekście. Zwroty akcji, piękne bramki, masa emocji i zaskakująco wysoki poziom rozgrywek. To wszystko za nami. A przed nami 17 kolejek, miejmy nadzieję jeszcze lepszej, albo co najmniej podobnej gry. Zapraszamy na zapowiedź rundy wiosennej PKO BP Ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

Piłkarze skończyli grać w grudniu. Rok 2023 dla polskiej piłki zakończyło zaległe spotkanie Cracovii z Legią Warszawa. Dziś, po tak długiej przerwie, wreszcie ponownie będziemy mieli okazje obserwować najwyższy poziom rozgrywkowy w Polsce. Runda wiosenna, jak co roku dla jednych okaże się być przełomową i skończy się wystrzałem formy, dla innych zaś wielkim rozczarowaniem i powodem do zmartwień. Pewne jest jedno. Układ ligowej tabeli ulegnie zmianie.

Śląsk i Jagiellonia – czy utrzymają formę?

Patrząc na tabelę po rundzie jesiennej, wielu niezaznajomionych z ekstraklasą kibiców może zadać sobie pytanie: co na podium robi Śląsk i Jagiellonia? Są to bez wątpienia dwie największe niespodzianki ligowej jesieni. Zespół z Wrocławia w maju był jedną nogą w Fortuna 1. Lidze. Po fatalnej rundzie wiosennej pogrążona w wewnętrznych konfliktach drużyna, cudem zdołała uniknąć degradacji. Jagiellonia zaś zagrała kolejny bardzo przeciętny sezon i ostatecznie uplasowała się tylko jedną lokatę wyżej niż wcześniej wspomniany Śląsk.

Tymczasem podopieczni Jacka Magiery dzięki bardzo mądrej, pragmatycznej grze, przez większość rundy jesiennej okupowali i wciąż okupują pozycję lidera. Jagiellonia zaś pod wodzą Adriana Siemieńca gra zdecydowanie najatrakcyjniejszy futbol w lidze, tracąc do Śląska jedynie trzy „oczka”. Piękne bramki, wysokie, przekonujące zwycięstwa czy wielka kolektywność drużyny, to w głównej mierze zasługa nowego trenera, który dość przeciętny, jak na ekstraklasowe warunki, zespół zmienił w świetnie funkcjonującą maszynę.

Wykreowanie Bartosza Wdowika czy Mateusza Marczuka na czołowych graczy ligi, może budzić podziw, a nie są to jedyne wyjątki. Praktycznie każdy gracz Jagielloni poprawił swoją grę względem poprzedniej wiosny, a i nowe nabytki podniosły poziom gry „Dumy Podlasia”. Drużynę z Białegostoku zimą wzmocniły dwa kolejne nazwiska: środkowy obrońca Jetmir Haliti i napastnik Kaan Caliskaner. Transfery te zapowiadają się ciekawie, podobnie jak cała runda wiosenna. Ciężko uwierzyć, by zespół, który zimą zdobył 45 bramek, deklasując przy tym resztę ligi, znacznie obniżył poziom swojej gry. I to nawet pomimo przeciętnych wyników w spotkaniach sparingowych (3 remisy i 1 porażka). Kibice Jagiellonii mogą patrzeć w przyszłość w różowych okularach.

Śląsk Wrocław także nie powinien mieć większych powodów do zmartwień. Sytuacja w tabeli jest dla nich po prostu znakomita, a i sam klub wydaje się wyglądać dobrze pod każdym względem. Prezes Śląska Patryk Załęczny wykonuje świetną pracę organizacyjną i marketingową. Zdołał wprowadzić klub na kompletnie inny poziom. Dyrektor Sportowy David Balda swoimi ruchami transferowymi także znacznie pomógł drużynie. Petkov z miejsca stał się czołowym obrońcą ligi, a Aleksander Paluszek czy Burak Ince są wartością dodaną.

Nie można zapominać też o Jacku Magierze, który najpierw uratował Śląsk przed spadkiem, by następnie zaliczyć z nim serię szesnastu ligowych spotkań bez porażki. Pod jego okiem olbrzymi progres zrobili tacy zawodnicy, jak Erik Exposito, czy Piotr Samiec-Talar, a i cała drużyna względem wiosny wygląda o wiele solidniej. Optymizm mogą budzić także transfery. Śląsk zimą nie próżnował, co tylko podkreśla ich ambitne plany o pozostaniu w czołówce na dłużej. Klimala, Petrov czy Mustafic to tylko niektóre wzmocnienia drużyny z Wrocławia. Podopieczni Jacka Magiery kreują się na bardzo poważnego kandydata w walce o podium ekstraklasy.

Co słychać u faworytów?

Legia Warszawa rozegrała bardzo dobrą rundę jesienną, jednak tylko gdy mówimy o pucharach. W lidze już tak dobrze to nie wyglądało. Oczywiście nie można tego nazwać wielką tragedią, „Wojskowi” nie spędzili bowiem tej części sezonu w dolnych rejonach tabeli, ale piąte miejsce w lidze ze stratą dziewięciu punktów do lidera można odbierać jako rozczarowanie.

Na rynku transferowym Legia także nie szalała. Zimą ściągnęli do klubu dwóch zawodników: Ryoya Morshite i Qendrima Zybe. Dwa mocno nieoczywiste ruchy transferowe, ale to nie wyklucza tego, że mogą wypalić i pomóc stołecznej drużynie. W szczególności w odrabianiu strat do lidera. Perspektywy na wiosnę są takie, że jeśli podopieczni Kosty Runjaicia znacząco nie poprawią swojej gry, to o mistrzostwie mogą zapomnieć. Należy także pamiętać, że poza zmaganiami ligowymi, wciąż reprezentują Polskę na arenie międzynarodowej. Jeszcze w lutym zmierzą się w dwumeczu z norweskim Molde o awans do 1/8 finału Ligi Konferencji.

Mistrz Polski Raków Częstochowa w tabeli ma tyle samo punktów co Legia, ale dodatkowo w zanadrzu ma do rozegrania zaległe spotkanie drugiej kolejki PKO BP Ekstraklasy z Koroną Kielce. Nie zmienia to jednak faktu, że podopieczni Dawida Szulczka mają za sobą bardzo przeciętną rundę, a jeśli mówimy o pucharach, to po prostu słabą. Ich głównym problemem w rundzie jesiennej była gra na wyjazdach. Na osiem spotkań zdobyli zaledwie osiem punktów, co plasuje ich na dwunastej pozycji w lidze. Na własnym boisku zaś lepsza była jedynie Jagiellonia Białystok.

Raków zimą nie próżnował i ściągnął do siebie kilku ciekawych zawodników. Erick Otieno i Matej Rodin już w tej chwili powinni wnieść sporo jakości do zespołu spod Jasnej Góry, z kolei Muhamed Sahinović i Peter Barath to bardziej inwestycje w przyszłość. Do tego kadrę Rakowa wzmocni jeszcze znany z występów z Cracovii Jakub Myszor. Nie należy zapominać, że klub pozbył się także kilku zawodników. Sonny Kittel i Deian Sorescu odeszli na zasadzie wypożyczenia, Fabian Piasecki zaś przeniósł się definitywnie do Piasta Gliwice.

Podopieczni Dawida Szulczka na wiosnę będą się skupiali głównie na ligowych zmaganiach, nie zaprzątając sobie głowy europejskimi pucharami. Może to znacznie wpłynąć na ich ekstraklasową postawę i Raków należy postrzegać jako jednego z kandydatów do mistrzostwa.

Lech Poznań z kolei rundę jesienną zakończył na podium. Z jednopunktową przewagą nad Legią i Rakowem i aż ośmiopunktową stratą do liderującego Śląska Wrocław. Nie brzmi to już tak dobrze, jak pierwsze zdanie. Tym bardziej, gdy mówimy o drużynie, która jako jedyna z faworytów nie rywalizowała jesienią w europejskich pucharach.

„Kolejorz” dokonał znacznych wzmocnień latem, by przygotować się do gry na trzech frontach, także zimą transferowo nie szaleli. I to dosłownie. W klubie nie pojawił się żaden nowy zawodnik. Roszada nastąpiła jedynie na stanowisku trenera, gdzie Johna van den Brooma zastąpił Mariusz Rumak. Dla 46-latka jest to powrót do Poznania po blisko dziesięciu latach przerwy. Trudno wróżyć, jak poradzi sobie w nowej starej roli, ponieważ od sierpnia 2019 roku nie prowadził on żadnej seniorskiej drużyny.

Ambicje w Lechu są, kadra jest, nowy trener jest, nic tylko działać. Zdobycie dubletu w Poznaniu byłoby nie małą sensacją, ale nie można tego wykluczyć. Sporo zweryfikuje pierwszy miesiąc gry, gdyż podopieczni Rumaka mają przed sobą bardzo trudny terminarz. Rundę zaczynają meczem z Zagłębiem u siebie, następnie wyjazd do Białegostoku, Śląsk u siebie, Pogoń u siebie (Puchar Polski) i na koniec Raków na wyjeździe. Jeśli w tym czasie przybliżą się do czołówki, to im dalej będzie tylko łatwiej.

Kto spadnie z ekstraklasy?

Początek sezonu wykreował nam trzy mocne kandydatury. Chodzi oczywiście o trójkę beniaminków: ŁKS Łódź, Ruch Chorzów oraz Puszczę Niepołomice. Przez lwią część rundy było widać, że te drużyny wyraźnie odstają od reszty stawki. W ŁKS-ie Kazimierz Moskal nie wyciągnął lekcji z poprzedniego pobytu w ekstraklasie i rozpoczął sezon równie fatalnie co w sezonie 2019/2020. Wobec tego pożegnał się z posadą i na stanowisku trenera zastąpił go Piotr Stokowiec, za którego gra Łodzian wyglądała jeszcze gorzej.

W Ruchu natomiast trenera zmieniano już dwukrotnie. Najpierw Skrobacza zastąpił Woś, a potem Wosia Niedźwiedź. Pierwsza zmiana nie przyniosła oczekiwanego efektu, a Janusz Niedźwiedź jeszcze nie zdążył zadebiutować. Jedynym zespołem, który zdołał odkuć się po słabym początku, była Puszcza Niepołomice, dowodzona cały czas przez Tomasza Tułacza. Dzięki dobrej grze w końcówce sezonu „Żubry” zdołały nawet opuścić strefę spadkową, co włączyło kilku kolejnych kandydatów do walki o utrzymanie.

Mowa przede wszystkim o Koronie Kielce i Warcie Poznań, choć Cracovia i Widzew Łódź także mogą spoglądać w dół z zaniepokojeniem. Nie jest wcale wykluczone, że ŁKS bądź Ruch złapią formę niczym Korona rok wcześniej i zdołają utrzymać się w lidze. Walka o utrzymanie zapowiada się więc wyjątkowo emocjonująco.

Zapowiedź 20. kolejki PKO BP Ekstraklasy

Piątek, 9 lutego 2024

18:00: PGE FKS Stal Mielec – Puszcza Niepołomice

20:30: Ruch Chorzów – Legia Warszawa

Sobota, 10 lutego 2024

15:00: Cracovia – Radomiak Radom

17:30: Piast Gliwice – Górnik Zabrze

20:00: Lech Poznań – KGHM Zagłębie Lubin

Niedziela, 11 lutego 2024

12:30: Warta Poznań – Raków Częstochowa

15:00: Widzew Łódź – Jagiellonia Białystok

17:30: Śląsk Wrocław – Pogoń Szczecin

Poniedziałek, 12 lutego 2024

19:00: Korona Kielce – ŁKS Łódź

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze