Zakrzewski: Chcemy być najlepszą drużyną wiosny


1 maja 2011 Zakrzewski: Chcemy być najlepszą drużyną wiosny

Warta Poznań wygrała kolejne spotkanie, tym razem jej ofiarą był Piast Gliwice. Co po spotkaniu powiedział Zbigniew Zakrzewski, dżoker w talii Bogusława Baniaka?


Udostępnij na Udostępnij na

Gratuluję kolejnego zwycięstwa! Jesteście prawdziwą rewelacją pierwszej ligi. Macie zamiar awansować w tabeli jeszcze wyżej?

Oczywiście, to jest nasze zadanie, postawione jeszcze przed rundą wiosenną. Chcemy być najlepszą drużyną wiosny. O rundzie jesiennej już zapomnieliśmy. Poza dwoma przegranymi meczami, gra nam się układa bardzo dobrze. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będziemy się piąć coraz wyżej w tabeli. Czekamy na to, aby jak najszybciej osiągnąć taką liczbę punktów, aby zapewnić sobie spokojne utrzymanie. Wtedy pokażemy nasz prawdziwy kunszt piłkarski. Teraz musimy walczyć w każdym meczu do ostatniej minuty, przez co nie zawsze pokazujemy to, co potrafimy najlepiej.

Zbigniew Zakrzewski nie jest zadowolony z roli rezerwowego
Zbigniew Zakrzewski nie jest zadowolony z roli rezerwowego (fot. Roger Gorączniak)

Zmieniła się Twoja rola w drużynie, jesteś teraz dżokerem. W Ząbkach dałeś drużynie trzy punkty, teraz wykorzystałeś to, że miałeś trochę więcej sił i dałeś dobrą zmianę. Jak Ty ocenisz swój występ?

Myślę, że bardzo dobrze. Z tej roli nie jestem do końca zadowolony. Zawszę chcę wybiegać na plac gry od pierwszej minuty. Dałem dobrą zmianę. Myślę, że trener wreszcie zauważy to, że należy mi się miejsce w pierwszej jedenastce, i w następnym meczu pojawię się na boisku już od początku spotkania.

W drugiej połowie w Waszą grę wkradło się trochę nerwowości, zaczęliście grać defensywnie. Myślisz, że gra podobała się kibicom?

Myślę, że gra powinna się podobać. Było wiele akcji podbramkowych, wiele strzałów. Piast miał w zasadzie tylko jedną sytuację, pod koniec meczu. Tylko jedna drużyna jest w stanie prowadzić grę przez całe 90 minut – Barcelona. Faktycznie, między 55. a 70. minutą graliśmy trochę nerwowo, cofnęliśmy się, oddaliśmy pole przeciwnikowi. Ale w końcówce pokazaliśmy, że też umiemy się odgryzać kontratakami. Zabrakło tylko trochę szczęścia, by strzelić drugą bramkę.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze