Futbolowe przysłowie mówi, że na swoją pensję trener pracuje w przerwie meczu. Jeśli za taką przerwę uznać też tą między rundami sezonu, Orest Lenczyk zasłużył na podwyżkę. Zagłębie zagrało najlepszy mecz w sezonie i pewnie pokonało Górnik Zabrze 3:0, wszystkie bramki aplikując w pierwszych dwudziestu minutach!
Starcie lubinian z Górnikiem Zabrze przypominało mecz Liverpoolu z Arsenalem sprzed tygodnia. Zagłębie szybko, bo już w 14. minucie, objęło prowadzenie. Świetną, indywidualną akcją popisał się Piech, który najpierw ściągnął na siebie praktycznie całą obronę zabrzan, a potem wyłożył piłkę do Abwo, który sprytnie dołożył nogę i przelobował wybiegającego Witkowskiego. Było 1:0 dla gospodarzy, którzy od razu poszli za ciosem. W 19. minucie Adrian Błąd uderzył z dystansu. To był lekki strzał, praktycznie w sam środek bramki, jednak znanym tylko sobie sposobem Norbert Witkowski wpuścił piłkę pod ręką i było 2:0 dla lubinian! Fatalna interwencja bramkarza „Trójkolorowych” z pewnością będzie nominowana do tytułu klopsa sezonu.
Już minutę później Górnik był na deskach. Błąd popełnił Augustyn, który dał sobie odebrać piłkę w dziecinny sposób w swojej strefie obronnej. Idealne dośrodkowanie dostał niepilnowany Abwo, który po małej przepychance z bramkarzem i jednym z obrońców gości wbił piłkę do bramki. 21. minuta, 3:0 dla Zagłębia! Ciężki, sensacyjny nokaut!
Ryszard Wieczorek próbował interweniować. Już w 26. minucie fatalnie grający Augustyn został zmieniony przez Pandżę, który zdecydowanie lepiej wywiązywał się ze swoich zadań. Zagłębie oddało pole gry gościom, Ci jednak totalnie gubili się w ofensywie i nie potrafili doprowadzić do sytuacji strzeleckich. W 35. minucie błąd popełnił Guldan, który wybił piłkę wprost pod nogi stojącego przed polem karnym Łuczaka. Ten uderzył mocno, jednak wysoko nad bramką. Cztery minuty później „Górnicy” byli blisko zdobycia bramki. Małkowski wrzucił piłkę w pole karne z rzutu wolnego, ta przeszła przez całą „szesnastkę” gospodarzy, jednak zamykający akcję Radosław Sobolewski nie zdołał sięgnąć piłki. Na minutę przed końcem pierwszej połowy z ostrego kąta próbował Piech, jednak tym razem bramkarz gości nie dał się oszukać i pewnie złapał piłkę. Po elektryzującym początku pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 3:0 dla gospodarzy!
Pierwszy kwadrans drugiej połowy to bardzo ładna wymiana ciosów z obu stron. Na początku mogło dojść do trzęsienia ziemi, gdy Arkadiusz Piech był faulowany w polu karnym Górnika. Sędzia słusznie dopatrzył się jednak pozycji spalonej, gdyby nie to, mogło dojść do totalnego pogromu. Z drugiej strony boiska niezłym strzałem popisał się Mańka, jednak Rodić stanął na wysokości zadania. W 55. minucie z szybką kontrą wyszli gospodarze. Piech świetnie przyjął piłkę i znalazł się sam na sam z Witkowskim, jednak uderzył fatalnie. Jego strzał był bardzo lekki, a poza tym minął bramkę o kilka dobrych metrów. Minutę później, z drugiej strony boiska, po rzucie rożnym niepilnowany Pandża nie trafił w bramkę, uderzając głową, a po chwili z drugiej strony próbował Błąd.
Z biegiem minut „Górnikom” zaczęło brakować pomysłów na sforsowanie obrony „Miedziowych”. W oczy rzucała się bezradność i frustracja Nakoulmy, który w poczynaniach ofensywnych zdawał się być momentami mocno osamotniony. Symbolem bezradności piłkarzy Ryszarda Wieczorka niech będzie fatalny strzał „Prezesa” z 79. minuty, który bramkę minął o kilometr. Pozbawieni wiary goście z obowiązku atakowali, a „Miedziowi” postanowili wygrać mecz jak najmniejszym nakładem sił. W 82. minucie Rodić pewnie obronił główkę Łukasiewicza po rzucie rożnym. Dwie minuty później golkiper gospodarzy dobrze poradził sobie ze strzałem Jeża z rzutu wolnego. Niedługo potem dobrze próbował Madej, który po ładnym odegraniu od Iwana nieznacznie przestrzelił. Z przewagi Górnika nic jednak nie wynikało i do końca meczu wynik nie uległ już zmianie. Zagłębie w pełni zasłużenie wygrało pierwszy mecz w nowym roku i z optymizmem może patrzeć w przyszłość.