Z notesem wśród drugoligowców, czyli kogo powinniśmy bliżej obserwować


Wielki hit trzeciej klasy rozgrywkowej w Polsce nie powalił na kolana pod względem poziomu, ale wynieśliśmy z niego pozytywy

23 marca 2021 Z notesem wśród drugoligowców, czyli kogo powinniśmy bliżej obserwować
Krzysztof Porębski / PressFocus

To miał być wielki hit, batalia o fotel lidera, która przyniesie sporo trafień. I faktycznie – było dużo walki, padły w sumie trzy gole, ale jednak pozostał jakiś niesmak. Oto bowiem spotkali się dwaj najpoważniejsi (obok Chojniczanki) kandydaci do awansu. Na boisku nie zobaczyliśmy jednak solidnego, pierwszoligowego poziomu. Wydawać się mogło, że nawet jeśli ekipy GKS-u i Górnika awansują na zaplecze ekstraklasy, będą miały spore problemy, aby się utrzymać.


Udostępnij na Udostępnij na

Paradoksalnie to drużyna, która to spotkanie przegrała, wyglądała na ekipę lepszą. Katowiczanie mało grali piłką, a zdecydowanie częściej starali się coś ugrać „na aferę”. Z drugiej strony polkowiczanie często kilkoma podaniami wychodzili spod wysokiego pressingu zakładanego przez piłkarzy GKS-u, lecz nie brakowało w tej grze niedokładności.

Aura tego wieczoru – zimowa. Górny Śląsk, a wraz z nim Katowice przykryła warstwa śniegu. Nie był to najlepszy wieczór, aby targać ze sobą na Bukową laptop, dlatego oglądając ten mecz, wyposażyłem się w długopis i notes. I tak przez 90 minut obserwowałem zawodników obu drużyn. Czy któryś z nich wpadł mi w oko? Cóż, inaczej ten materiał w ogóle by nie powstał.

Pomoc dla Adriana

Zacznijmy może od piłkarzy GKS-u Katowice. Już od pierwszych minut można było wyczuć, że atmosfera w szeregach katowiczan jest dość napięta. Adrian Błąd kilka minut po rozpoczęciu spotkania nie wytrzymał i pokłócił się z arbitrem… A raczej nakrzyczał na sędziego głównego. Ten, co jasne, ukarał go żółtą kartką – cóż, słabe było to wejście w mecz dla doświadczonego zawodnika „GieKSy”.

Nerwom nie ma co się dziwić – Adrian Błąd cały czas walczy o życie swojej córeczki. Mała Hania, która w lipcu skończy roczek, wymaga specjalistycznej opieki, rehabilitacji i kosztownych terapii. Dlatego z tego miejsca gorąco zachęcamy, aby – w miarę możliwości – pomóc zawodnikowi GKS-u Katowice. Zdobyć można także coś dla siebie, bo na specjalnej grupie organizowane są licytacje charytatywne na rzecz córki piłkarza. Link do wspomnianej grupy znajdziecie tutaj.

Górnik Polkowice

W moich notatkach nad wyraz często przewija się dwóch zawodników Górnika Polkowice – numer 13 oraz numer 17. Celowo nie zapisywałem nazwisk – bo one nie mają znaczenia, tak samo jak na przykład wiek zawodnika. A że nie znam każdego piłkarza biegającego po boiskach 2. ligi, byłem w stanie ocenić każdego z osobna obiektywnie.

Młody talent z Niecieczy

Okazuje się, że w przypadku tego pierwszego od razu trafiamy na 19-latka, który w tym sezonie 2. ligi zdobył już sześć bramek, a do całości dołożył również asystę. Nie ma się co dziwić, Ernest Terpiłowski właściwie od początku wpadł mi w oko. Na żywo nie dało się ocenić tego, że noszący na plecach numer 13 piłkarz urodził się w 2001 roku.

Moją uwagę zwrócił z pewnością między innymi dlatego, że operował bliżej lewej części boiska. Los sprawił, że dziennikarze usadowieni byli właśnie z tej strony, którą Terpiłowski rozgrywał piłkę. Obserwowałem go zatem z niewielkiej odległości. Polkowiczanie przez dużą część pierwszej połowy starali się atakować właśnie lewą stroną boiska, toteż młody piłkarz znajdował się cały czas pod grą. Druga strona całej tej sytuacji jest taka, że 19-latek wciąż sam szukał owej gry, szukał piłki i widać było, że chce uczestniczyć w rozegraniu.

Oprócz tego widać było, że wypożyczony z Termaliki zawodnik spełnia założenia taktyczne, agresywnie podchodząc do pressingu. Żeby jednak nie był to pean pochwalny, należy dodać, że pomocnikowi zdarzały się także niecelne zagrania do partnerów, były to jednak straty w bezpiecznej strefie, głęboko na połowie rywala. W pierwszej połowie zawodnik mógł także strzelić gola, piłka trafiła pod jego nogi przypadkowo, ale ten także bardzo dobrze odnalazł się w tej sytuacji. W drugiej połowie Terpiłowski popisał się również dokładnym zagraniem na szósty metr – jest to zdecydowanie piłkarz, którego warto obserwować.

Król strzelców z Polkowic

Młody Terpiłowski na lewej stronie świetnie współpracował z nieco bardziej doświadczonym piłkarzem, Mariuszem Szuszkiewiczem. Były król strzelców trzeciej ligi dużo dał swojemu zespołowi. Napastnik, który tym razem pełnił raczej rolę skrzydłowego, często szukał ciekawych rozwiązań, jednakże wiele z jego zagrań było niedokładnych, w pierwszej połowie zaliczył dwie straty z rzędu i wyglądał na niespokojnego.

Z Terpiłowskim Szuszkiewicz dobrze współpracował podczas podejścia do pressingu. Po przerwie napastnik nadrabiał nieco słabsze decyzje z pierwszej połowy. Podczas jednej z kontr popisał się naprawdę ciekawym zagraniem z powietrza, z pierwszej piłki, mając na plecach przeciwnika. Wydaje się, że Szuszkiewicz dobrze wyglądał tylko w parze z młodym pomocnikiem. W ostatniej części drugiej połowy oddał naprawdę słaby strzał sytuacyjny, a także podjął fatalną decyzję podczas wyprowadzania kontrataku. Jedno, co pokazało spotkanie w Katowicach, to fakt, że Szuszkiewicz raczej nie nadaje się na pozycję „10”.

Blok defensywny pod ostrzałem

Co tu dużo mówić – obrona Górnika straciła dwa gole, więc czy można w jej grze znaleźć jakieś pozytywy? Cóż, pamiętajmy, że jedna z bramek padła po rzucie karnym. Ręką zagrał Maciej Kowalski-Haberek i choć sprokurował „jedenastkę”, właśnie na niego warto zwrócić uwagę. Podczas wspomnianej sytuacji naprawdę szybko wrócił na swoją połowę, później we własne pole karne. Niestety popełnił błąd, jednakże nie rzutuje on przesadnie negatywnie na cały mecz w jego wykonaniu.

Kowalski-Haberek w trakcie meczu, szczególnie podczas stałych fragmentów gry dla drużyny Górnika, gdy defensor podchodził pod pole karne rywala, popisywał się szybką reakcją na to, co działo się na boisku. Obrońca często korzystał ze swojej prędkości, wyprzedzając rywali i nie bojąc się przy tym pewnie dostawić nogi.

Jeśli chodzi o innych obrońców, to podczas rozgrywania piłki także Marek Opałacz oraz Kamil Wacławczyk spisywali się bardzo dobrze. To jednak bardzo doświadczeni zawodnicy, którzy ani na moment nie przestraszyli się napierających przy pressingu zawodników GKS-u i dobrze wykonali swoją robotę. Na koniec warto także zwrócić uwagę na golkipera Górnika, Jakuba Kopanieckiego. 21-letni bramkarz zagrał w tym sezonie dopiero trzeci mecz w barwach swojego zespołu.

Wychowanek Górnika Polkowice nie bał się podejmować ryzyka, grał także bardzo wysoko – w stylu Manuela Neuera. Kiedy Górnik musiał odrabiać straty, wychodził nawet na połowę boiska, w końcówce brał także udział przy stałym fragmencie gry, robiąc zamieszanie w polu karnym GKS-u. Jednakże jedna z jego interwencji mogła zakończyć się bramką, kiedy pozwolił sobie na za dużo i opuścił nie tylko bramkę, ale własną szesnastkę. Dobrze ustawili się obrońcy Górnika, którzy zablokowali uderzenie na opustoszałą bramkę.

GKS Katowice

Katowiczanie zaprezentowali nam piłkę bardzo nieprzyjemną dla oka. Kiedy rywale rozgrywali piłkę, katowiczanie zwyczajnie przeszkadzali w grze, próbowali swojej szansy szukać w bezpośrednich zagraniach, bez większego pomysłu. Co jednak się liczy to to, że „GieKSa” zdobyła tego wieczoru trzy punkty, a styl drugoligowej ekipy możemy – na razie – przemilczeć.

Obrońca z potencjałem w ofensywie

Jeśli mowa o drużynie GKS-u, to mało który zawodnik szczególnie wyróżniał się na boisku. Z początku podobnie było z Grzegorzem Rogalą, który przy jednym z pierwszych kontrataków dla katowiczan bardzo niedokładnie zagrał piłkę. Lewy obrońca jednakże wraz z biegiem meczu prezentował się lepiej. W pierwszej połowie, przy okazji innego kontrataku gospodarzy, popisał się szybkością, mijając rywala i tworząc naprawdę groźną sytuację dla swojego zespołu, wgrywając piłkę w pole karne. To chyba najlepsza sytuacja w ofensywie, jaką popisał się zawodnik GKS-u.

W drugiej połowie Rogala coraz częściej podłączał się do akcji ofensywnych swojego zespołu, nie bał się podchodzić wysoko na połowę przeciwnika i pomagać w rozegraniu piłki. Defensor zachowywał duży spokój przy piłce i choć nie szukał kreatywnych rozwiązań, pomagał drużynie w ataku pozycyjnym.

Trudny mecz dla GKS-u

Właściwie to wszystko, jeśli chodzi o zespół z Katowic. Marcin Urynowicz, który odbił się od Górnika Zabrze, pewnie wykonał rzut karny, ale poza tym nie pokazał nic fascynującego. Podobnie Filip Kozłowski, napastnik zespołu z Katowic, w ostatniej fazie meczu zaliczył całkiem dobre zagranie, grając „na ścianie”, z przeciwnikiem na plecach, grał agresywnie, dobrze ustawiał się w defensywie, ale poza tym nie błyszczał.

Nieźle spisał się wchodzący z ławki Krystian Sanocki, choć nie otrzymał wielu minut na boisku. Wygrał pojedynek z rywalem, idealnie wyłożył piłkę do Piotra Kurbiela (co ciekawe, obu zawodników łączy przeszłość w Lechu Poznań), ale ten fatalnie przestrzelił. Cóż, GKS bardziej niż sam grać piłką, przeszkadzał Górnikowi w rozgrywaniu meczu. Dwa celne strzały dały gospodarzom dwa gole, nie ma więc co się dziwić, że poszczególni piłkarze w tym trudnym meczu nie błyszczeli.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze