Z Łazienkowskiej #2. Co Legia wie po meczu z Ruchem?


Mecz z drużyną z Chorzowa dostarczył kilku ciekawych wniosków

7 sierpnia 2023 Z Łazienkowskiej #2. Co Legia wie po meczu z Ruchem?
Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Choć Ruch grał większość meczu w 10 i dostał solidny łomot, Legia może z tego meczu wyciągnąć kilka wniosków. Czy Makana Baku się odbuduje? Jak wartościowy może być Marc Gual? Co Legi straci, jeśli odejdzie Muci? Zapraszamy na drugi tekst z cyklu „Z Łazienkowskiej”.


Udostępnij na Udostępnij na

Makana Baku może się odbudować

Niemiec poprzedniego sezonu zdecydowanie nie zaliczy do udanych. Minione rozgrywki rozpoczął jako zawodnik numer, powiedzmy 13 – czyli ktoś kto raz zacznie mecz w wyjściowym składzie, a raz wejdzie z ławki. Z czasem jego pozycja osłabła, dostawał ogony, doznał kontuzji i później w ogóle szans nie było. Jednak w ostatnich meczach zeszłego sezonu Baku grał bardzo dużo.

Oczywiście fakt, że Baku w pewnym momencie stracił zaufanie trenera był spowodowany zwyczajnie jego słabymi występami. Później jego powrót zawdzięczał Filipowi Mladenoviciowi, który otrzymał zawieszenie po finale pucharu Polski. Wtedy jednak prezentował się już lepiej, nie był irytujący, ale to wciąż nie była ta jakość, jakiej od niego oczekujemy.

Natomiast teraz Baku gra często i moglibyśmy powiedzieć, że udanie. Z Ruchem w końcu rozegrał pełne 90 minut i trzeba je docenić, bo mógł się w tym meczu podobać, choć widać też, że nie jest to zawodnik, który będzie bronił jak typowy wahadłowy, jakim jest chociażby Kun. Wcześniej jednak musimy pamiętać o tym, jaki impuls dał drużynie Legii, gdy ta już była niemal na deskach w Kazachstanie. Mimo, że do protokołu meczowego się nie wpisał, to jednak on zapoczątkował akcje, po której padł gol kontaktowy. Choć wydawało się to niemożliwe, a Niemiec był już wręcz skreślony, możliwy jest jego powrót do formy, co przy awansie do europejskich pucharów będzie dużo łatwiejsze, bo i częściej będzie grać.

Marc Gual może wiele

Legia ma w ataku naprawdę kłopot dobrobytu i może na to narzekać król strzelców zeszłego sezonu PKO Ekstraklasy, bo nie jest zawodnikiem grającym bez przerwy. Ma również na to wpływ gra „Wojskowych” w eliminacjach europejskich pucharów, chociaż, gdyby Legia nie grała co trzy dni, może Hiszpan grałby jeszcze rzadziej. A tak, Runjaić musi rotować, bo Pekhart w każdym meczu nie zagra sam. Niemniej, były gracz Jagielloni korzysta również z kolejnych problemów zdrowotnych Blaża Kramera, który w hierarchii domyślnie byłby wyżej.

Ze względu na wszystkie wymienione czynniki Gual zagrał do tej pory w pięciu meczach, z czego w trzech jako rezerwowy. Wspominaliśmy wcześniej o hierarchii, która jednak wcale nie musi być tak oczywista, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. W końcu każdy z napastników Legii cechuje się innymi atrybutami  Pekhart jest świetny w powietrzu i wykańczaniu, Gual to bardziej mobilny zawodnik, Kramer to klasyczna „dziewiątka”. Do tego jest jeszcze świetny technicznie Muci, który może zagrać na ataku, ale domyślnie to „dycha”.

Muci jest głodny

Albańczyk na boisku pojawił się w 45. minucie zmieniając Tomasa Pekharta. Dużo mówiło się o tym, że to będzie ten sezon Muciego i wiele na to wskazuje, o ile nie odejdzie do Celty Vigo. Z Ruchem pokazał się z bardzo dobrej strony, choć bramki nie zdobył, ani asysty nie zaliczył, to był z przodu bardzo aktywny. Widać, że ma głód zdobywania liczb. Brakuje mu pierwszej bramki, która pozwoliłaby poczuć się pewniej. Muci wiele razu uderzał z dobrych pozycji, ale wciąż mógł podać do kogoś innego. Od samego początku, gdy tylko dostanie piłkę widać, że jest ukierunkowany na strzał i nic innego go nie interesuje.

Jeśli faktycznie informacje o jego odejściu się potwierdzą, to Legia straci bardzo dobrego piłkarza. Owszem, klubową kasę zasilą poważne środki, ale nie na tyle, aby móc spiąć budżet, jednocześnie zastępując go użytecznym zawodnikiem. Do tego pamiętajmy, że Legia miała nie sprzedawać więcej niż jednego ważnego gracza w tym okienku, a z klubem pożegnał się już Nawrocki.

Gdzie są braki?

I jak już właśnie wspominamy o Nawrockim, to należy w ostatnio pozytywnym obrazku Legii, środek obrony może być piętą achillesową. W końcu po jego odejściu zostało w praktyce czterech stoperów – Jędrzejczyk, Pankov, Augustyniak i Ribeiro, w końcu nikt poważny chyba nie liczy już na Lindsaya Rose’a. I to, nawet jeśli Legia miałaby grać tylko w PKO Ekstraklasie, i tak jest za mało. Trzeba jeszcze co najmniej jednego stopera. Mówiło się o Steve’ie Kapuadim, ale ta saga trochę się ciągnie i nie wiadomo czy Francuz trafi do Legii.

Do tego przydałby się jeszcze jeden zawodnik na wahadło, najlepiej dwóch, ale wiemy, że Legia nie ma takich możliwości finansowych. Paweł Wszołek i Patryk Kun to opcje bardzo jakościowe, na miarę drużyny, jaką jest i chce być Legia. Natomiast gorzej robi się w przypadku rezerwowych. Oczywiście, Legia ma Jędrasika, ale on jest zbyt młody i niedoświadczony, aby być drugim graczem na tak ważnej pozycji. Jest też Makana Baku, który na pewno nie jest rozwiązaniem docelowym, bo gdyby Legia mogła sobie pozwolić na kogoś innego, to by to zrobiła. Jest więc potrzebny jeden zawodnik na tę pozycję, właściwie to nieważne na jaką stronę, bo Baku może zagrać na obu.

Oczywiście nie krytykujemy Jacka Zielińskiego, który przy tym co ma i tak wykonuje kawał dobrej roboty. Chodzi po prostu o to, że Legia przy swoich ambicjach musi mieć te pozycje lepiej obsadzone, a wiele osób nie zwraca na to uwagi.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze