Antologia sukcesu Young Boys Berno


„Nie sądze, żeby to tylko potknięcia innych umożliwiły ten triumf” - Lukas Ninck

15 września 2018 Antologia sukcesu Young Boys Berno

Długo musieli czekać sympatycy Young Boys Berno na kolejny tytuł mistrza kraju. Ich klub w lidze spisywał się dobrze, grywał w europejskich pucharach, ale w Szwajcarii poza zasięgiem wszystkich było FC Basel. Do czasu… 32 lata oczekiwania przyniosły upragnione przełamanie i YB ponownie zasiedli na szwajcarskim tronie. Mało tego, po raz pierwszy w swojej historii udało im się zakwalifikować do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Czy to tylko jednorazowy wyskok czy jednak coś więcej? „Schweizmeister” pod lupą! 


Udostępnij na Udostępnij na

Ostatnie kilkanaście sezonów w wykonaniu „młodych chłopców” to próby nawiązywania walki z cenionym w Europie konkurentem z Bazylei – nie przynoszące właściwie żadnych rezultatów. Mimo tego, że praktycznie zawsze Young Boys uważani byli za jeden z najlepszych klubów piłkarskich w Szwajcarii, ostatnie krajowe sukcesy święcili jeszcze przed upadkiem muru berlińskiego. W 1986 roku sięgnęli po mistrzostwo, a rok później wygrali krajowy puchar. Dawno, prawda?! No właśnie.

32 lata oczekiwania

Spójrzmy wstecz. Maj 2018 roku, Berno, siedziba szwajcarskiego rządu i świeżo upieczonego zdobywcy piłkarskiego berła w tym kraju. Dzielnica Wankdorf, w której mieści się Stade de Suisse – siedziba nowego króla – zaroiła się od żółto-czarnych barw i słyszalnych wszędzie okrzyków „Schwizermeischter”. To było prawdziwe fanatyczne święto, a radości nie było końca. Obchody zdobycia 12 w dziejach tytułu mistrza Szwajcarii przyciągnęły dziesiątki tysięcy rozentuzjazmowanych sympatyków „wiecznie drugich w lidze” YB.

Główne atrakcje mistrzowskiej celebracji czekały na Placu Federalnym i na stadionie, lecz mimo chęci organizatorów nie starczyło miejsca dla wszystkich chętnych (na placu zmieściło się 20 tysięcy osób, a stadion pomieścił trochę ponad 40 tysięcy).

Okazja była zacna, a niektórzy z fanów przeżywali pierwszy triumf swojej drużyny podczas własnego życia. Na mistrzostwo czekano w Bernie 32 długie lata, jednak sezon 2017/2018 był dla graczy Young Boys fantastyczny i w pełni zrekompensował ich kibicom wcześniejsze trudy.

Złoty medal zapewnili sobie kilka kolejek przed zakończeniem rozgrywek, a w ostatecznej klasyfikacji zgromadzili aż 15 punktów przewagi, nad grającym bardzo nierówno i z lekkimi problemami rywalem z Bazylei.

Mistrzostwo 2018 – rezultat braku mocnej konkurencji czy pokaz własnej siły?

Po sukcesie YB pojawiły się głosy, że tytuł to tylko i wyłącznie zasługa druzgocącej formy i „przemeblowania” w składach konkurentów, ale wydawać się może, że są to głownie jęki zazdrości płynące z obozu odchodzącego czempiona.

O to czy tegoroczne mistrzostwo zdobyte przez „młodych” to skutek słabej postawy FC Basel zapytaliśmy komentatora i dziennikarza szwajcarskiego „Teleclub Sport” Lukasa Nincka, który mówi: „Kiedy spojrzymy tylko na statystyki, widzimy, że Young Boys rozegrali swój najlepszy sezon od bardzo dawna. Dlatego nie sadzę, żeby to tylko potknięcie FC Basel umożliwiło ten triumf. Ostatecznie YB potrafiło wygrywać bardzo ważne mecze, szczególnie te z przeciwnikami z drugiej połowy tabeli. Uważam też, że jednym z ważniejszych czynników było zwycięstwo w meczu z Bazyleą, które było kluczowe w tworzeniu się zaufania w tym zespole i pozwoliło wierzyć, że pisanie historii jest możliwe. Christoph Spycher, dyrektor sportowy, zorganizował drużynę o mocnym trzonie. Od doświadczonych zawodników takich jak: von Bergen, Sanogo, Sulejmani czy Guillaume Hoarau po bardzo utalentowanych młodych ludzi, posiadających świetne charaktery i odgrywających jasne role”.

Kadra zespołu z Berna zbudowana została bardzo rozsądnie. Wymienieni wyżej i tworzący fundament zawodnicy uzupełnieni młodymi, ale zarazem przebojowymi piłkarzami jak choćby reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej Roger Assalé potrafili zdominować ligę, notując w niej tylko cztery porażki.

Przed rozpoczęciem sezonu 2017/18 w Bernie na transfery wydano 5,9 miliona euro, pozyskując wspomnianego Assale, króla strzelców drugiej ligi Jean-Pierra Nsame czy Djibrila Sowa z Borussi Moenchengladbach. Kwota niewielka jeśli pod uwagę weźmiemy jakość jaka zawodnicy Ci wnieśli do zespołu.

Reasumując powyższe twierdzić należy, że gracze z Berna sukcesy zawdzięczają własnej sile, a nie ułomności innych.

„Zdecydowanie uważam, że główne zasługi za wyrwanie się ze schematu „wiecznie drugich” należą się dyrektorowi sportowemu i jego personelowi. Nie można też zapomnieć o świetnym trenerze Adim Hutterze, który poskładał drużynę w momentach kiedy były jeszcze możliwości utraty pozycji w lidze” – dodaje Lukas Ninck (trener Hutter po mistrzowskim sezonie odszedł do Eintrachtu Frankfurt).

Berno: uczyć się od lepszych

Mimo, że i w Bernie i w Bazylei wiodącym językiem jest niemiecki, a w sposobie funkcjonowania mieszkańców doszukać się można podobieństw, to do niedawna kluby z tych miast były od siebie całkowicie różne. Cechująca FCB perfekcja i rozgardiasz w Young Boys (byle jakie i nieprzemyślane transfery, brak koncepcji, zero długofalowych planów, ciągłe zmiany trenerów). W Bernie – na szczęście dla samych siebie – postanowiono podpatrzyć przynoszący korzyści model prowadzenia klubu i zaczęto go wprowadzać.

Jedną z najlepszych decyzji okazało się być powierzenie funkcji dyrektora byłemu reprezentantowi Szwajcarii i zawodnikowi klubów Bundesligi Christophowi Spycherowi. Człowiek z głową na karku, znający piłkę od strony szatni i gabinetu.

FC Basel, dzięki wielu wcześniejszym sukcesom, wyrobiło sobie olbrzymia markę, a rywalizacja z tak dużą – nawet gdy ta przeżywa problemy – firmą do najłatwiejszych nie należy. Aby nawiązać walkę z tak mocnym zespołem, w pierwszej kolejności należy zaopatrzyć się w odpowiednie do tego celu fundusze.

Chcemy młodszego zespołu. Nie potrzebujemy graczy, którzy w każdym momencie mówią, że podpisali najlepszą umowę swojej kariery z YB.Christoph Spycher, dyrektor sportowy

Szwajcaria jest krajem bogatym, ale nie typowo piłkarskim. Choć sytuacja ulega zmianie, ludzie i tak od futbolu wolą inne zajęcia, a  z tym wiąże się również trudność w przyciągnięciu do klubów odpowiednio dużego kapitału. Young Boys mogą zawsze liczyć na swoich sponsorów, jednak żeby jeszcze bardziej zwiększyć swoją konkurencyjność stały się „klubem sprzedającym”, co podkreśla nawet sam dyrektor Spycher: „Chcemy młodszego zespołu. Nie potrzebujemy graczy, którzy w każdym momencie mówią, że podpisali najlepszą umowę swojej kariery z YB”.

Polityka transferowa klubu z Berna w głównej mierze polega na ściąganiu młodych zawodników ze Szwajcarii bądź krajów, w których wiodącymi językami są francuski i niemiecki, po to by jak najszybciej przyspieszyć ich udany start.

Czy przynosi to oczekiwane rezultaty? Jak najbardziej. W lecie 2017 YB zarobiło na transferach wychodzących 22,4 miliona euro (miedzy innymi Denis Zakaria sprzedany do Borussii Mönchengladbach za 12 milionów), a przed startem obecnych rozgrywek kasę klubu zasiliło osiem milionów.

To, co ja uważam za ważne przy kierowaniu klubem, to podstawowa wiedza o sporcie. Wcześniej przez pewien czas „młodzi chłopcy” krytykowani byli za brak wystarczającej wiedzy na temat piłki nożnej. Przejawiało się to w sposobie zarządzania klubem. Zwolnienia trenerów, zmiany zawodników – robiono to zbyt szybko. Uczac się jednak na przykładzie Bazylei wlasciciele klubu sprowadzili do siebie takich ludzi, którzy dysponują odpowiednia wiedza, choćby Ernst Graf zasiadający w radzie nadzorczej. Pozostawiono też więcej odpowiedzialności w rękach ludzi zajmujących się sportową stroną – Christoph Spycher i jego zespół – tak zmiany w klubie charakteryzuje Lukas Ninck.

Dzięki zmianom personalnym i poprawie klubowego sposobu myślenia wyklarowała się jasna filozofia, a możliwości wykorzystywane są do maksimum – tak jak swego czasu w FC Basel.

Nasza filozofia: zbieraj młodych graczy, rozwijaj ich i odsprzedaj z zyskiem.trener Adi Hutter

Jak strategia ta wpisuje się w biznesowy obraz organizacji? 403-procentowy zwrot poniesionych inwestycji. Księgowi w Bernie pewnie i tak żałują, że po „rozum do głowy” nie udali się znacznie wcześniej.

Young Boys i FC Basel to nie to samo

Aby w pełni zrozumieć przemiany, które nastąpiły w Young Boys Berno należy się cofnąć. Między 2009 a 2017 rokiem mistrzostwo za każdym razem wędrowało do FC Basel. Supremacja tego klubu była tak wielka, że nawet szefostwo szwajcarskiej ligi (SFL) rozważało możliwość wprowadzenia rożnego rodzaju reform, by tylko zwiększyć konkurencję. Claudius Schaefer (dyrektor generalny SFL) mówił wtedy, że „najważniejszą rzeczą w rozgrywkach jest równowaga konkurencyjna” oraz „jeśli masz tych samych mistrzów 8 razy z rzędu to musisz zacząć się martwić”.

Bazylei taką pozycję udało się osiągnąć dzięki świetnemu zarządzaniu, które poskutkowało fantastycznym systemem szkolenia młodzieży, corocznymi wpływami z gry w Lidze Mistrzów oraz ogromnym zapleczem finansowym. Kiedy w 2015 roku budżet FCB wynosił 90 milionów euro, w Bernie dysponowano sumą trzy razy mniejszą.

Aby słupki w rachunkach mogły osiągnąć tak wysokie rozmiary, należy zacząć od zmiany podejścia w systemie sterowania klubem i pamiętać przy tym, że ważnym czynnikiem jest czas. W YB dostosowano się do tego schematu i skończono z głupimi, nerwowymi ruchami.

Jedynym punktem różniącym obecne Young Boys od FC Basel w apogeum świetności jest sposób działania zarządców. Co to oznacza?

Czego nie ma obecne Young Boys w porównaniu do Basel prowadzonego przez Bernharda Heuslera… to silny, dobrze znany i mocno akceptowany przez kibiców prezydent.Lukas Ninck, Teleclub Sport

„Czego nie ma obecne Young Boys w porównaniu do Basel prowadzonego przez Bernharda Heuslera… to silny, dobrze znany i mocno akceptowany prezydent. Z tego co zauważyć można publicznie wynika, że sztab zarządców YB jest bardziej w cieniu, działają w tle” – mówi nam Ninck. (Bernhardt Heusler to wieloletni prezes i twórca potęgi Bazel, obecnie doradca w Dariusza Mioduskiego w Legii Warszawa – więcej o nim tutaj).

Young Boys to nie drużyna kojarząca się tylko z jednym człowiekiem. To przede wszystkim klub oraz jego barwy i to właśnie on ma znajdować się na piedestale. To najważniejsza różnica jeśli chcemy porównać go z Bazyleą. Model funkcjonowania podobny, ale inny system jego wdrażania.

Mistrzowskie i proste 1-4-4-2

Wiemy już jak Young Boys prezentuje się od środka, a jak poczynania jego zawodników wyglądały na boisku?

Trener Adi Hutter pojawił się w klubie we wrześniu 2015 roku, przychodząc z austriackiego RB Salzburg i był jedną z pierwszych osób, w której ręce powierzono reformowanie drużyny.

Hutter znany ze swojego taktycznego zamiłowania, lubiący piłkarska prostotę wprowadził w Bernie swój preferowany system 1-4-4-2, który w zależności od potrzeb był minimalnie modyfikowany.

W sezonie 2017/18 gracze Huttera zaprezentowali fantastyczną dyscyplinę taktyczną. Ich gra charakteryzowała się bardzo intensywnym i wysokim pressingiem, a także bardzo dynamicznym atakiem. Szkoleniowiec miał czas na dokładne przekazanie swojej filozofii i to jak widać zaprocentowało.

Zawodnicy YB atakowali piłkę bardzo wysoko, dzięki temu oddalali grę od własnego pola karnego i stracili tylko 33 bramki.

Świetna gra wysokim pressingiem – nie mylić z tym z meczu Polska-Japonia – to nie wszystko, co wyróżniało tę drużynę. Piłkarze Huttera potrafili też znakomicie atakować strzelając aż 75 bramek (FC Basel 54). Mało tego… Najwięcej strzałów w lidze (393) także wypracowali zawodnicy w charakterystycznych żółtych koszulkach, a ich gra przełożyła się na zdominowanie innych boiskowych rywali.

Trener Hutter po mistrzowskim sezonie opuścił klub, ale podobny system gry kontynuuje nowy „coach” Gerardo Seoane, który w minionych rozgrywkach święcił sukcesy z FC Luzern.

„Śmietanka” – Champions League

Dzięki efektownemu zwycięstwu w krajowych rozgrywkach, Young Boys dostąpiło zaszczytu gry w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, a po pokonaniu w nich Dinama Zagrzeb po raz pierwszy w historii znalazło się w fazie grupowej tych elitarnych rozgrywek.

Świetna wiadomość, bo to nie tylko sportowy ale i finansowy sukces. W kasie na Stade de Suisse już zacierają ręce i liczą na dodatkowy zarobek w wysokości około 30 milionów franków szwajcarskich.

Patrząc ze sportowego punktu widzenia, YB trafiło do bardzo trudnej grupy z Manchesterem United, Juventusem i Valencią, dlatego o korzystne rezultaty może być trudno.

Szanse berneńczyków omówił także Lukas Ninck: „Grupa z Juventusem, Manchesterem United i Walencją to marzenie fanów i graczy, ale nie obstawiałbym za dużo pieniędzy na ich awans do następnego etapu. Uważam jednak, że szczególnie w domu na sztucznej trawie możliwe będzie sprawienie niespodzianki przeciwko jednemu z dużych zespołów. Mam nadzieję, że – dla Szwajcarii – uda im się zająć trzecie miejsce w grupie, tak by dalej grać w Lidze Europy”. 

Kontynuacja sukcesów?!

Liga w Szwajcarii to już nie tylko i wyłącznie FC Basel. Do stołu usiadło Young Boys Berno, a jest jeszcze kilkoro chętnych, chcących włączyć się do nowego rozdania.

Najważniejszym problemem, z którym zmierzyć się muszą na Stade de Suisse jest utrzymanie obecnego tempa rozwoju. Nie mogą pozwolić sobie na popełnienie jakiegokolwiek błędu mogącego zachwiać równowagę w klubie, a o to wcale nie będzie tak łatwo.

Nie widzę Young Boys, którzy stają się nowym FC Basel i wygrywają ligę przez następne 7 lat Lukas Ninck

„Do tego sukcesu w ubiegłym sezonie potrzebne było wiele różnych elementów. W tej chwili zespół znalazł świetną równowagę i odpowiednie przywództwo. Wierzę więc, że Young Boys również zagrają dobrze i w tych rozgrywkach. Dzięki mądremu zarządzaniu mają wiele osobowości na właściwych miejscach, choć nadal będę ostrożny, nie oczekując zbyt wiele w nadchodzących latach. Nie widzę Young Boys, którzy stają się nowym FC Basel i wygrywają ligę przez następne 7 lat. Kluczowe dla klubu z Berna było osiągnięcie fazy grupowej Ligi Mistrzów – pieniądze, które zarobią mogą przez jakiś czas ustawić ich w Szwajcarii wysoko przed innymi. Ale… Bazylea wróci i myślę też, że FC Zürich może i będzie grał o tytuł w nadchodzących latach” – tak, na koniec rozmowy przyszłość YB w lidze kreśli komentator Teleclub Sport.

Obecne rozgrywki pod wodzą nowego trenera są kontynuacją poprzedniej passy. Sześć meczów, 18 punktów i okazały bilans bramkowy wskazują na kolejny marsz po mistrzostwo.

Gerardo Seoane, człowiek, który zastąpił na szkoleniowej ławce Adiego Huttera nie zachwiał drużynowej równowagi, a jego zespół prezentuje się bardzo dobrze. Jest świetnie zbalansowany. Obyło się bez większych personalnych strat, mimo iż zainteresowanie graczami tego klubu było bardzo duże. Dobry prognostyk – może nie na najbliższe 10 lat, ale co najmniej na nadchodzące sezony.

Tabela: sfl.ch

Komentarze
Adam (gość) - 6 lat temu

Czekam na taki klub w Polsce. Doczekamy się czy nie?

Odpowiedz
szeryf (gość) - 6 lat temu

Jak ja bym chciał cieszyć się z podobnych sukcesów polskiej drużyny. Gdzie te Górniki, Legie i Lechy. W czarnej dupie.

Odpowiedz
FCB (gość) - 6 lat temu

Basel ich znokautuje. Jak Kliczko :D

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze