28. kolejka miała dostarczyć odpowiedzi na kilka nurtujących nas pytań. Mianowicie, czy Cardiff skończyły się już koła ratunkowe? Czy Fulham z Huddersfield potrafią jeszcze odbić się od dna? Z innej strony, czy Sarri w obliczu ostatniego skandalu potrafi zwycięsko wyjść z nieprzyjemnej sytuacji? To wszystko już wiemy, dlatego czas na wyróżnienia oraz skrytykowanie tych wydarzeń, które szczególnie zapadły nam w pamięć.
W pewnym sensie ta seria spotkań była kuriozalna. Chociażby z tego względu, że ogromny udział (być może nawet największy w tym sezonie Premier League) w strzelanych bramkach mieli defensorzy. Łącznie zanotowali aż siedem goli i 11 asyst! Coś niebywałego. Pozwoliłem sobie tutaj dodać również samobójcze trafienie Trippiera, niestety ku rozpaczy fanów Tottenhamu. I właśnie od niego zaczniemy podsumowanie.
Nagany
„Koguty” były na Stamford Bridge drużyną beznadziejną i właściwie na tym moglibyśmy zakończyć. Zero celnych strzałów przez 90 minut to – z całym szacunkiem dla Mauricio Pochettino – kolejna plama na jego wizerunku w tym sezonie. Daleko pamięcią sięgać nie trzeba, by zorientować się, że „to już przecież było”. Dokładnie 29 grudnia, porażka z Wolves. Co prawda wtedy nieskuteczność trwała tylko 45 minut, ale przypomnijmy – to był czas bez jakiegokolwiek uderzenia. Cóż, taką postawą można wypisać się z walki o „coś więcej”. Niepokoi również fakt, że klub z Londynu zalicza drugą porażkę z rzędu.
For the first time under Mauricio Pochettino, Tottenham have failed to register a shot on target in a Premier League match ❌#BTSportScore pic.twitter.com/5YGQkKuDCD
— BT Sport Score (@btsportscore) February 27, 2019
I czymś podobnym może pochwalić się ekipa już wcześniej wymieniona. Tylko że nie o dwóch klęskach z rzędu mowa, a dwóch z konkretną drużyną. Bingo, Wolverhampton. Czy to nie dziwne, że wśród trzech zwycięstw Huddersfield w tym sezonie dwa nastąpiły w spotkaniach z „Wilkami”? Oczywiście to zapewne przypadek, czego nie można już powiedzieć o występie beniaminka. Wygląda również na to, że Nuno Espirito Santo umówił się z Mauricio Pochettino, żeby w tej kolejce nie oddać celnego strzału! Bezbarwna gra, oddanie inicjatywy, brak walki. Oto obraz blamażu z najgorszym zespołem w lidze.
W tym sezonie #PremierLeague piłkarze #Wolverhampton pokonali #Chelsea oraz #Tottenham i zremisowali z #Manchesterem #United, Manchesterem #City oraz #Arsenalem.
Musieli zaś uznać wyższość #Huddersfield, #Brighton czy #Cardiff. 🤔🤔🤔 pic.twitter.com/7DuF0MdwfX
— Nasz Futbol (@NaszFutbol) February 27, 2019
Istnieje jednak pocieszenie dla „Terrierów”. Od października jest taka drużyna, która na wyjazdach przegrywa każdy mecz i posiada najgorszy bilans bramkowy. Gorszy nawet od Fulham! Tymi nieszczęśnikami są „Wisienki” Eddiego Howe’a, które ostatnie wyjazdowe zwycięstwo zanotowały właśnie z… Fulham. A przecież pamiętamy, że Bournemouth jawiło się nawet jako kandydat do miana „best of the rest”. Coś jednak na obcym terenie tę drużynę paraliżuje, a już szczególnie ofensywę (od listopada tylko cztery gole). Fakty są takie, że porażka z Arsenalem przybliżyła ich do strefy spadkowej na dziewięć punktów.
Injury latest 🏥
Away form 🤔
Positive gameplan ➕The 🔑 talking points from the manager's pre-Arsenal press conference.#ARSBOU pic.twitter.com/2nTf3FKuJ7
— AFC Bournemouth 🍒 (@afcbournemouth) February 26, 2019
Wyróżnienia
Na pierwszy ogień – defensywa Liverpoolu. Ale nie za czyste konto (choć to z rozpędzonym Watfordem nie było oczywistością), tylko za genialne występy konkretnie trzech piłkarzy. Trzecie miejsce na podium zajmuje Robertson, który na swoje konto dodał siódmą oraz ósmą asystę w tym sezonie. Nieco okazalej wygląda zdobycz van Dijka, bo też „zapakowany” dublet robi ogromne wrażenie. A zwyciężył w tym zestawieniu piłkarz rekordzista, czyli Alexander-Arnold. To najmłodszy zawodnik w historii Premier League, który zaliczył trzy asysty w jednym meczu. Ogółem – deklasacja „Szerszeni”.
Trent Alexander-Arnold vs Watford (h)
Part 1
[comp by @HS_10Ftbol] https://t.co/4vpVvi25OO
— 🔴 The Red Debate 🎙 (@TheRedDebate) February 27, 2019
I to samo możemy powiedzieć o meczu Cardiff z Evertonem, w którym z zimowego snu wybudził się pewien Islandczyk. Dwie bramki w jego wykonaniu były klasą samą w sobie. Do tego pozwoliły spokojnie neutralizować „Bluebirds” przez dużą część spotkania. Oczywiście trudno teraz powiedzieć, by podopieczni Marco Silvy grali o cokolwiek poza osiągnięciem pierwszej dziesiątki, jednak warto ten triumf docenić. Cardiff walczy o każdy punkt, ale w starciu z „The Toffees” właściwie nie istniało (0 celnych strzałów). A co do bohatera, czyli Sigurdssona, po cichu zdobył już 11 bramek, wyrównując swój rekord ze Swansea.
🇮🇸 Gylfi Sigurdsson is now the #PL's outright top-scoring Icelandic player with 57 goals, eclipsing Eider Gudjohnsen's haul of 55 pic.twitter.com/rEOTwhEyLy
— Premier League (@premierleague) February 26, 2019
Nasze grono wyróżnionych dopełnia belgijskie monstrum, czyli Romelu Lukaku. Za kadencji trenera Solskjaera co prawda napastnik z rolą drugoplanową, ale wciąż bardzo istotną dla United. Pod nieobecność Rashforda były zawodnik Evertonu mógł się wyszaleć, a o to nie miało być łatwo, Crystal Palace potrafiło już bowiem powstrzymywać większych od siebie. Tak się ku uciesze Belga jednak nie stało, bo starcie z „Orłami” zakończył z pierwszym dubletem w Premier League od 9 sierpnia. Romelu dokonał także ważniejszego przełamania, gdyż to była jego pierwsza zdobycz bramkowa od dwóch miesięcy.
Romelu Lukaku has scored 10+ goals in each of the last seven Premier League seasons.
2012/13: 17
2013/14: 15
2014/15: 10
2015/16: 18
2016/17: 25
2017/18: 16
2018/19: 10Eight of his 10 this season have been away from home. 👀 pic.twitter.com/Me7tRFhIoz
— Squawka (@Squawka) February 27, 2019
Podsumowanie
Nagany:
- Tottenham
- Wolverhampton
- Bournemouth na wyjeździe
Wyróżnienia:
- Ofensywna defensywa Liverpoolu (na czele z „TAA”)
- Gylfi Sigurdsson
- Romelu Lukaku