PGE GKS Bełchatów nie rozpoczął udanie rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy. W pierwszym meczu sezonu zespół dowodzony przez Pawła Janasa uległ na stadionie przy ulicy Cichej miejscowemu Ruchowi Chorzów 2:1. Po spotkaniu zawodu z takiego obrotu sprawy nie krył pomocnik bełchatowskiej drużyny, Tomasz Wróbel.
Jak Pan oceni mecz?
Blisko było remisu. Kiedy się wychodzi z 1:0 na 1:1 trzeba się cieszyć. Ruch to jest na pewno wymagający przeciwnik. Nie chcę komentować ostatniej akcji. Szczerze, nie wiem, nie widziałem, czy tam była ręka, czy faul. Chyba chodziło o rękę. Jeżeli była, to rzut karny chorzowianom się należał, nie ma co tu więcej mówić.
A co mógłby Pan powiedzieć o postawie arbitra, Pawła Raczkowskiego?
Dziwne to były zawody w wykonaniu sędziego, to jest moje skromne zdanie. Oczywiście każdy je może mieć, to moja subiektywna ocena.
Poziom tego spotkania nie powalił.
Na pewno nie, ale na Ruchu nie gra się pięknych spotkań. Do Chorzowa trzeba przyjechać walczyć o punkty. Na pewno byliśmy blisko wywalczenia sobie tego punktu.
Skomplikował Wam grę fakt, iż Kamil Kosowski otrzymał czerwoną kartkę i osłabił zespół?
Gdyby to było w pierwszej minucie, drugiej czy dziesiątej można by było tak powiedzieć. Ale jeśli to była przykładowo w 75. czy 80. minucie, nie ma co tu zrzucać winy na jednego zawodnika. Po prostu trzeba było to wybronić. Byliśmy bardzo blisko celu.
W rozmowie uczestniczył Łukasz Pawlik.
Popieram opinię,że sędziowie przeszkodzili
Bełchatowianom na co najmniej zremisowanie tego
meczu! Gdyż sędziowie powinni uznać gola
strzelonego przez D.Nowaka;/