Salamon, Gummi Ben i kultura kładzenia trawy w Holandii – intrygujące komentarze sportowe


„Panie Turek, niech pan tu kończy to spotkanie”

3 lipca 2016 Salamon, Gummi Ben i kultura kładzenia trawy w Holandii – intrygujące komentarze sportowe

Wielkie emocje towarzyszą sportowym wydarzeniom, o czym doskonale wiedzą komentatorzy, bez których trudno wyobrazić sobie oglądanie meczu przed telewizorem. Większość z nich ma na swoim koncie wiele wpadek i lapsusów. Doświadczyć tego mogliśmy chociażby przy okazji Euro 2016 i popisów islandzkiego spikera.


Udostępnij na Udostępnij na

Ich praca okazuje się wyjątkowo trudna. ​Bez chwili zastanowienia komentują przebieg meczu, kreując emocje, starają się przekazać odbiorcy jak najwięcej informacji na temat zawodników i drużyny (podając nawet ich składy sprzed 20 lat). Nie zawsze wychodzi im to tak, jak powinno, często wzbudzają w widzu śmiech lub zażenowanie. My, jakże skromni widzowie, uwielbiamy doszukiwać się błędów językowych czy przeinaczeń tych, którzy zasiadają przed mikrofonem. Liczba wpadek jest tak ogromna, że nawet doczekała się własnych opracowań. Ale na boisko wreszcie wchodzą „Beldzy i Holendrowie”, więc przyjrzyjmy się bliżej spektakularnym komentarzom.

Oglądając mecz, dowiemy się nie tylko o tym, że „kultura kładzenia trawy w Holandii jest istotnie wysoką kulturą”, czy że „strzelanie rzutów karnych nie ma nic wspólnego z piłką nożna”, ale między innymi znajdziemy odpowiedź na wiele „nurtujących pytań”.

Czym jest gol?

Andrzej Zydorowicz podczas jednego z meczów postanowił wytłumaczyć, w jakiej sytuacji można uznać bramkę. Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział, to „gol jest wtedy, kiedy piłka całym swoim obwodem przekroczy odległość równą obwodowi piłki”. A dlaczego nie został uznany, wytłumaczył Dariusz Szpakowski: „Ta bramka nie mogła być uznana, gdyż bramki nie było”. Są sytuacje, kiedy piłkarz „trafi bramką w słupek” 0 to zdarzyło się kiedyś Bergkampowi.

Ile trwa przerwa?

Dokładna analiza w środowisku komentatorskim jest jak najbardziej wskazana. Doskonale wie o tym Jacek Jońca, który obliczył minuty przerwy piłkarzy. „Zaczęła się przerwa. Piłkarze mają 15 minut na przemyślenie wszystkiego. Właściwie to jeśli policzyć, że 2 minuty idą z boiska do szatni i 2 minuty z szatni na boisko, to trzeba odjąć 4 minuty, a więc mają tylko 11 minut na myślenie”. Z kolei Jacek Laskowski, obliczając, z dokładnością informuje: „Trzy minuty, czyli zatem około 100 sekund”.

Konstruktywna krytyka

Takiej dokonał Andrzej Janisz na mundialu w 2006 roku. Nieprzekonany do gry Portugalczyków, jasno skwitował: „Gra Portugalii nudna jak autostrada z Lizbony do Porto”. Ale Dariusz Szpakowski o duńskiej reprezentacji z 1992 roku wypowiedział się już w samych superlatywach: „Duńczycy zachwycali wtedy swoją grą świat i całą Europę”. Analizując sytuacje Brazylii na igrzyskach w Atlancie, Andrzej Zydorowicz wiedział, że”Brazylijczycy popełnili błąd, przegrywając w półfinale z Nigerią”. Według Jerzego Kuleja „Zawodnicy są tak zaangażowani w walkę jak aktorki filmów porno w dialogi”. O modzie i wygodzie na boisku też się rozmawia! „Buffon… te jego spodenki. Zawsze się zastanawiam, jak one mogą mu nie przeszkadzać, bo przecież z takich można uszyć chyba ze dwie suknie” – oceniał z należytą starannością Tomasz Zimoch.

Dialogi to nie wszystko

Lapsusy językowe to nie wszystko. Często się zdarza, że pod wpływem emocji i stresu związanego z grą rodowitej drużyny spiker zupełnie zapomina, że jest na wizji. Całkowicie traci kontrolę nad swoimi wypowiedziami. Szalona reakcja islandzkiego komentatora  z ostatniej akcji jego drużyny w meczu z Austrią robi prawdziwą furorę. Gudmundur Benediktsson, który w swoim kraju jest bardziej znany jako „Gummi Ben”, po golu Arnora Traustasona prawie stracił głos. Dzięki temu trafieniu Islandia wygrała po raz pierwszy w historii na Euro. Po kolejnym zwycięskim meczu nie było inaczej. Benedikttson uszczypliwie zwrócił się do Anglików, że po przegranym meczu mogą już opuszczać Unię i Euro.

Jak on się nazywa?

Po boisku Dariusza Szpakowskiego biegał Salaman, będący jeszcze niedawno Salomonem. A zdarza się i Jakubowski (na Jakuba Błaszczykowskiego). Odwoływanie się do Absolutu nie może dziwić –  pamiętne „A Jezus Maria!” przybierało już przez lata rozmaite formy, by ostatnio pojawić się jako „Jezus Maria Boruc!”. Jacek Gmoch Breela Embolo myli z chorobą.
Gdyby ktoś miał problem ze składem drużyn: „Na Wembley była to ta sama drużyna, ale zgoła inna” bądź nazwą klubu „Następuje zmiana w drużynie Juventusu Toruń. Yyy, przepraszam, Dortmund”, to Szpakowski służy pomocą.

To bramka już była?!

Rozkojarzenie i stres komentatora doprowadziły nawet do niezauważenia jednej z bramek. Podczas meczu ZSRR – Węgry na mundialu w Meksyku w 1986 roku Wojciech Zieliński przeoczył bramkę dla Sowietów i do końca pierwszej połowy wdawał się w dyskusje z rezultatem figurującym na tablicy wyników. Po latach tłumaczył się, że to siedzący przed nim radzieccy dziennikarze, skacząc z radości, zasłonili mu widok na boisko.

Wiele wpadek komentatorskich okazuje się zabawna. Dzięki ich oryginalnym porównaniom i wielkiej ekscytacji na wizji turniej nabiera większego kolorytu. Ale jeżeli przełamują one pewne granice kompetencji i wiedzy komentatora, okazuje się irytująca, a wręcz odstraszające. Komentowanie na żywo jest wielkim wyzwaniem, którego nie każdy się podejmuje. Na koniec skwitujmy to słowami Włodzimierza Szaranowicza: „Pewnie teraz wszyscy, żeby ochłonąć, pójdą, że tak powiem, na jednego”.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze