Prawdopodobny awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej zbliża się wielkimi krokami. „Wolves” sensacyjnie zakończyły poprzedni sezon na siódmej lokacie, wyprzedzając choćby Everton lub Leicester. Ponadto, są murowanym faworytem do gry w europejskich pucharach. Naturalnie, każdy sukces ma dwie strony medalu. Co więcej, nie trzeba być żadnym specem, by wywnioskować, że walka z zespołami z Top 6 oraz na dodatkowym froncie, znacznie osłabi Wolverhampton.
„Wilki” z każdym dniem stają się coraz bardziej głodne w pogoni za sukcesami. Bez wątpienia, zbliżający się sezon będzie testem sprawności oraz doświadczenia trenera – Nuno Espirito Santo w polowaniu po kolejce zwycięstwa. Na korzyść „Wilków” przemawia, że baranów na polanie jest coraz więcej. Niestety problem leży w tym, czy wilczury nie natkną się na podstawione wnyki przez kłusowników z Ligi Europejskiej. Czy awans Wolverhampton do europejskich pucharów, jest „przywilejem” lub „karą”?
Walka o przetrwanie wśród najlepszych
Do watahy „Wilków” dołączyło w tym okienku transferowym sześć szczeniąt, które zostały odrzucone przez inne gromady z innych regionów Europy. „Wolves” mają skłonność do sprowadzania portugalskich zawodników, natomiast w tym lecie nieco zmienili swoje upodobania. Jednak nie na tyle, żeby można było ich nazwać różnorodną drużyną pod względem narodowościowym. Chelsea lub Everton mają o wiele większe zróżnicowanie.
Wracając do tematu, chciałbym zwrócić uwagę na pewien aspekt. Wolverhampton wzmocniło się na każdej pozycji przed zbliżającą się kampanią. Z tych najważniejszych wzmocnień „Wilki” zakupiły choćby Cutrone, który będzie pełnił rolę zmiennika w formacji ofensywnej. Do tego również na okres roczny przyszedł środkowy obrońca Valleyo. Władze angielskiej drużyny dokonują pewne i zdecydowane kroki na rynku transferowym w celu dalszego rozwoju klubu. W dodatku, Wolverhampton chce w ciągu zbliżających się sześciu lat wywalczyć mistrzostwo Anglii. Także, „Wilki” mają bardzo ambitne plany.
Prawdopodobnie Wolverhampton znajdą się grupie Ligi Europy. Uzyskany przywilej w postaci gry w europejskich pucharach będzie też wymiarem kary, jeśli Nuno Espirito Santo okaże się słaby w podejmowaniu decyzji. To on będzie postanawiał o tym na kogo postawić czy też komu dać odpocząć przed ważnymi spotkaniami. Nie będzie łatwo, ponieważ gra na wszystkich frontach spowoduje, że piłkarze Wolverhampton będą bardziej narażeni na kontuzje i urazy.
Jeżeli jeden z czołowych zawodników „Wolves” się posypie, to może to wywrzeć bardzo zły wpływ na całą drużynę. Moim zdaniem „Wilki” są ekipą, która jest silna jako zespół i to jest ich największy atut. Oczywiście, gdyby nie 13 goli i osiem asyst Jimeneza w poprzedniej kampanii Premier League obecna sytuacja na Molineux Stadium nie wyglądałaby tak kolorowo. Mimo to jestem bardziej przekonany do twierdzenia, że największą zaletą „Wolves” jest zgranie drużyny, ponieważ w poprzednim sezonie ich wspólny kolektyw potrafił przeciwstawić się silniejszym rywalom takich jak Manchester United, Chelsea, a nawet Manchester City.
“He had a big knock, he’s had a couple of days of recovery, but he’s okay now. He’s ready to go.”
🗣 Nuno on Raul Jimenez
🇲🇽🐺 pic.twitter.com/YDMh64gn1k
— Wolves (@Wolves) August 7, 2019
Patrz, obserwuj, nie uciekaj
Już w najbliższą niedzielę pierwszy swój mecz rozegra Wolverhampton na wyjeździe z Leicester. Jeżeli taki klub, który w swoich planach ma zdobyć mistrzostwo Anglii, bez problemu powinien sobie poradzić z „Lisami”. No nie do końca… Raczej to będzie test, czy ekipa Nuno Espirito Santo jest w stanie po raz kolejny okazać się silniejsza niż klub z „best of the rest”. Wraz z rozkwitem ligi ekipa musi udowodnić czy zasługuje na miano zespołu, który jest zdolny do wygryzienia jednemu z czołowych klubów Premier League miejsca gwarantującego udział gry na europejskich podwórku. Jakości oraz umiejętności nie można odmówić drużynie 46-letniego Portugalczyka, ponieważ w poprzedniej rundzie „Wolves” zgromadziły 16 punktów w meczach z drużynami Top 6.
Poza tym, jeśli „Wilki” chcą naprawdę zawojować i „pogryźć” przeciwników nie mogą być posłuszne słabszym od siebie rywalom. Dwie porażki ze spadkowiczem Premier League – Huddersfield Town F.C lub blamaże z Brighton lub Watfordem po serii sześciu meczów bez porażki nie mogą się powtórzyć, jeżeli „Wolves” naprawdę zależy na zajęciu miejsca w najlepszej szóstce. Mecze w Premier League, LE, Pucharze Ligi i Anglii mogą stać się bardzo uciążliwe, gdyby na przykład taki Doherty, Jota i Neves odnieśli uszkodzenie ciała. Wymieniona trójka w poprzednim sezonie rozegrała, aż 122 spotkania.
„Wolves” uzyskają przepustkę do jednej z grup Ligi Europy na 99%. Jeśli Wolverhampton awansuje, może stać się pierwszym angielskim zespołem z „best of the rest” od sezonu 2014/2015, który zdołał wyjść z grupy. Co prawda, Evertonowi udało się to osiągnąć, ale okupił to 11 miejscem w tabeli. Co więcej, po pierwszych siedmiu meczach zgromadzili zaledwie sześć oczek. Gra na wielu fasadach nikomu nie pomaga, a tylko tak naprawdę pogarsza sprawę. Aczkolwiek, wraz podwyższeniem jakości w zespole i rozsądnym rozstawieniu „Wolves” może się uda pogodzić walkę na wszystkich frontach.
Jednym z przykładów klubu, który był sparaliżowany po grze w europejskich pucharach było Burnley z kampanii 2017/2018. „The Clarets” wywalczyli w tamtym czasie siódmą lokatę. Wkrótce, po odpadnięciu z Olympiakosem w Play-offach „The Clarets” bardzo obniżyli loty. Dwukrotny mistrz Anglii zdobył zaledwie jeden punkt po pierwszych pięciu meczach Premier League. Transfery w postaci Mateja Vydry lub Bena Gibsona wcale nie przyczyniły się do utrzymania stabilizacji i wydolności drużyny. Udział klubów spoza wielkiej szóstki w europejskich pucharach, powiększył skalę wyższości zespołów Top 6 i był okrutnie odczuwalny w następnych meczach.
Dobry artykuł, a dla Wilków raczej miejsce 9-10 w tym sezonie.