Wolverhampton niespodziewanie w strefie spadkowej Premier League


„Wolves” ponownie dokonują zmiany na stanowisku trenera, chcąc ratować najgorszy sezon od powrotu do angielskiej ekstraklasy

31 października 2022 Wolverhampton niespodziewanie w strefie spadkowej Premier League
2FWKNK3 Wolverhampton Wanderers players celebrate in front of the fans after team-mate Nelson Semedo scores their side's first goal of the game during the Premier League match at the Molineux Stadium, Wolverhampton. Picture date: Sunday May 23, 2021.

Wolverhampton Wanderers niespodziewanie znajdują się w strefie spadkowej po 13 kolejkach Premier League. „Wolves” zdobyli do tej pory sześć bramek, najmniej z całej ligi, a ich obrona nie jest już tak jakościowa. Przed tym sezonem to właśnie efektywny, defensywny styl gry trenera Bruno Lage, połączony z kosztownymi transferami, miał być receptą na sukces. Drużyna zawodzi jednak oczekiwania, dlatego Lage został zastąpiony przez tymczasowego szkoleniowca, Steve'a Davisa. Niestety nic nie wskazuje na to, aby Wolverhampton miał odbić się od dna.


Udostępnij na Udostępnij na

Wolverhampton Wanderers to obok Leicester najbardziej negatywne zaskoczenie pierwszych kilkunastu kolejek Premier League. W 13 kolejkach „Wolves” udało się zgromadzić zaledwie 10 punktów. Wraz z Nottingham Forest i Bournemouth mają najgorszy bilans bramek spośród wszystkich drużyn angielskiej ligi.

Jedną z dwóch wygranych w tym sezonie było spotkanie z Southampton 3 września. Było to również pierwsze i ostatnie zwycięstwo Bruno Lage na stanowisku trenera Wolverhampton, ponieważ w kolejnych dwóch meczach przeciwko West Hamowi oraz City zespół stracił pięć bramek i nie strzelił ani jednej.

We wcześniejszych rozgrywkach Lage przejął schedę po Nuno Espirito Santo, który potrafił uczynić z drużyny ostoję defensywy z efektywnym atakiem. Jednak w ostatniej kampanii „Wolves” pod wodzą Espirito Santo w 2021 roku możliwości drużyny odbiegały od standardów topowych ekip Premier League. Po zmianie trenera zespół z Molineux poprawił się o kilka pozycji, kończąc ubiegły sezon w połowie tabeli.

Przed rozgrywkami 2022/2023 kibice mogli oczekiwać progresu, a być może rywalizacji o promocję do europejskich pucharów. Optymizm wzbudzał niezbyt efektowny, ale przynoszący wyniki styl gry preferowany przez Bruno Lage. Oprócz tego klub miał zostać wzmocniony transferami oraz powrotem rekonwalescentów do regularnych występów. Niestety pierwsze trzy miesiące obecnego sezonu Premier League obnażyły słabości Wolverhamptonu. Potencjał defensywny „Wolves” spadł, przy czym cechuje ich najmniejszy dorobek goli w całej lidze.

W związku z tym 2 października pożegnano się z portugalskim trenerem, a w jego miejsce zatrudniono dotychczasowego szkoleniowca drużyny U-18, Steve’a Davisa. Przed Anglikiem trudne zadanie wyprowadzenia „Wolves” ze strefy spadkowej, w której mało kto umieszczał tę drużynę w przewidywaniach dotyczących sezonu. Jak na razie Davis zaliczył trzy porażki w pięciu meczach, w tym dwie z rywalami z dna tabeli.

Nuno Espirito Santo — trener, który wysoko zawiesił poprzeczkę swoim następcom

Kiedy Nuno Espirito Santo obejmował funkcję trenera z końcem maja 2017 roku, Wolverhampton miał za sobą przeciętny sezon w Championship. Jego poprzednik, Paul Lambert, zakończył drugoligowe rozgrywki w Anglii na 15. miejscu, co nie spodobało się włodarzom klubu. Pojawienie się Portugalczyka, mającego doświadczenie z pracy w Valencii oraz Porto, odmieniło angielski zespół. W sezonie 2017/2018 „Wolves” stracili 19 goli mniej w porównaniu z sezonem 2016/2017. Ponadto strzelili aż 28 bramek więcej. W ten sposób Espirito Santo sięgnął po puchar mistrzowski Championship i awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej w debiutanckim sezonie.

Po zakwalifikowaniu się do Premier League Wolverhampton był niezwykle pewny siebie jak na beniaminka. Zdołał odebrać punkty Manchesterowi City, a także zwyciężał z Chelsea czy Tottenhamem. Jednocześnie dotarł do półfinału FA Cup, eliminując po drodze Liverpool oraz Manchester United. Ostatecznie „Wolves” wygrali 16 spotkań oraz odnotowali dziewięć remisów, co gwarantowało solidną 7. lokatę w tabeli i miejsce w drugiej rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Europy. Bez większych problemów zameldowali się później w tych rozgrywkach, triumfując w dwumeczu z Torino na ostatnim etapie kwalifikacji.

Powrót do Premier League po sześciu latach nieobecności był więc naprawdę udany. Już wtedy, w sezonie 2018/2019, zespół Nuno Espirito Santo prezentował zbalansowaną grę. 46 razy wyjmował piłkę z własnej bramki, będąc słabszym w tym aspekcie jedynie od klubów z pierwszej czwórki ligi. Ponadto piłkarze ofensywni, zwłaszcza Raul Jimenez i Diogo Jota, ukazali pełnię swoich umiejętności. Kolejny sezon jeszcze bardziej wzmógł apetyt na sukces. Wolverhampton utrzymał się na 7. miejscu, a bilans bramek znowu się poprawił. Znalazł się też w ćwierćfinale Ligi Europy, w którym uległ Sevilli.

W rezultacie drużyna, która dwa lata wcześniej rywalizowała w Championship, potrafiła rok po roku walczyć o miejsce w pucharach. To oczywiście wygórowało oczekiwania kibiców na rozgrywki 2020/2021, które przyniosły zgoła inne efekty. Przed ich rozpoczęciem Diogo Jota został wytransferowany do Liverpoolu, a Raul Jimenez nabawił się kontuzji, przez co rozegrał zaledwie 10 spotkań. Atak „Wilków” zatracił skuteczność i intensywność z poprzednich lat. Sama różnica bramek w ich dorobku wynosiła -16, dlatego trudno było myśleć o uplasowaniu się w czołówce.

Gwałtowny regres w postaci 13. lokaty w tabeli kosztował portugalskiego trenera utratę posady, choć osiągnął z „Wolves” najlepsze wyniki w historii klubu od momentu założenia Premier League. Espirito Santo na pewno wyrobił sobie markę, prowadząc Wolverhampton, o czym świadczy zainteresowanie nim Tottenhamu. Jednak w Londynie jego strategia nie spotkała się z poklaskiem i po czterech miesiącach został zwolniony. Natomiast na przełomie sierpnia i lipca 2021 roku na Molineux zawitał inny szkoleniowiec rodem z Portugalii, Bruno Lage.

Efekty pracy Bruno Lage — wzlot i upadek Wolverhampton Wanderers

Bruno Lage przejął stery w Wolverhampton Wanderers jako bardziej utytułowany trener niż Espirito Santo parę lat wcześniej. Lage długo pracował na stanowisku szkoleniowca zespołów młodzieżowych Benfiki. Na półmetku rozgrywek 2018/2019 w lidze portugalskiej otrzymał szansę prowadzenia pierwszej drużyny z Lizbony. Od razu wywalczył z Benficą mistrzostwo Portugalii, a w następnym sezonie zdobył z nią superpuchar krajowy.

W 2021 roku prezes angielskiego klubu, Jeff Shi, zaaprobował zatrudnienie kolejnego portugalskiego trenera, który miał wrócić z „Wolves” na właściwe tory. Wolverhampton poczynił postępy względem sezonu 2020/2021. Przede wszystkim Lage zredukował liczbę traconych bramek o dziewięć, co przełożyło się na trzy zwycięstwa więcej. Z nowym sztabem szkoleniowym zespół wypracował defensywny styl gry, wygrywając wiele spotkań skromnym rezultatem.

Dobra obrona równoważyła braki w ofensywie, ponieważ „Wilki” często potrzebowały tylko jednego gola, aby zdobyć trzy punkty. Co więcej, łącznie z pucharami zwyciężyły aż dziewięć spotkań wyjazdowych w sezonie, ustanawiając rekord klubu. Tym sposobem Lage wywalczył z Wolverhamptonem 10. lokatę w Premier League.

Przed aktualnym sezonem klub sprowadził kilku interesujących piłkarzy, na czele z pomocnikiem Matheusem Nunesem ze Sportingu oraz Goncalo Guedesem z Valencii. Łączna kwota transferów wyniosła ponad 136 milionów euro. Poza tym kibice liczyli na wzrost formy liderów, jak na przykład Rubena Nevesa.

Jednak na starcie aktualnego sezonu „Wolves” zawiedli wszelkie oczekiwania. Czekali miesiąc na pierwszą wygraną w lidze z Southampton, przy czym do końca września stracili siedem bramek. Zwieńczeniem fatalnej dyspozycji piłkarzy Bruno Lage był mecz z „The Citizens” przegrany 0:3 oraz porażka z West Hamem 0:2. Sześć punktów zgromadzonych po ośmiu spotkaniach doprowadziło do zwolnienia Portugalczyka.

Długo mówiło się o potencjalnym następcy Lage. W gronie kandydatów był wymieniany między innymi były trener Sevilli, Julen Lopetegui. Agent sportowy kojarzony z drużyną „Wilków”, Jorge Mendes, sugerował nawet ponowne wręczenie posady Nuno Espirito Santo, co nie doszło do skutku. Ostatecznie 3 października tymczasowym trenerem został Steve Davis, znany z młodzieżówki „Wolves”. Na razie Wolverhampton nie prezentuje się lepiej niż za kadencji Lage i nadal balansuje na granicy strefy spadkowej.

Wolverhampton Steve’a Davisa na samym dole ligowej tabeli

Steve Davis od początku był na przegranej pozycji, jak większość tymczasowych trenerów przejmujących zespół w sytuacji kryzysowej. Miał niewiele czasu, żeby wprowadzić swój system gry. Jego poprzednika cechowała częsta zmiana formacji w tym sezonie, co było częściowo spowodowane kontuzjami poszczególnych zawodników, w szczególności Jimeneza. Z kolei Davis na razie decyduje się na formację 4-2-3-1 z Diego Costą na szpicy.

Doświadczony Hiszpan został zakontraktowany przez Wolverhampton w połowie września i zadebiutował u Bruno Lage w meczu przeciwko West Ham United. W kolejnych spotkaniach nowy trener wypromował go do roli pierwszego napastnika, jednak w sześciu spotkaniach nie zdobył bramki, a w starciu z Brentfordem otrzymał czerwoną kartkę.

Odblokowaniu ofensywy drużyny przez Steve’a Davisa z pewnością nie sprzyjał terminarz. 8 października „Wolves” zmierzyli się w Londynie z Chelsea Grahama Pottera. Różnica klas była aż nadto widoczna w tej konfrontacji, dlatego goście przegrali 0:3. Następnie po golu Rubena Nevesa udało im się wygrać z Nottingham Forest, które także walczy o utrzymanie. Do tej pory jest to jedyne zwycięstwo Davisa z ekipą „Wilków”, ponieważ w 11. kolejce nie poradzili sobie z Crystal Palace.

Jednak najbardziej alarmujący był występ zespołu na Molineux Stadium przeciwko Leicester City. Piłkarze Wolverhamptonu kontrolowali piłkę i oddali aż 16 strzałów więcej od przeciwnika. Mimo to ponieśli sromotną porażkę 0:4 na własnym stadionie.

Po tym wydarzeniu Wolverhampton spadł na 19. lokatę w lidze, po czym zdobył jeden punkt w meczu z Brentfordem. W rozmowie z dziennikarzami szkoleniowiec wezwał zawodników do poprawy, jednak mogą to być tylko czcze słowa.

Pierwszym wnioskiem, jaki nasuwa się w związku ze zmianą trenera, jest fakt, że zespół pozwolił rywalom na strzelenie 10 bramek w pięciu meczach. Taktyka Davisa przewiduje bardziej otwartą grę, w związku z czym piłkarze częściej idą na wymianę ciosów z rywalem. Do tego potrzebna jest skuteczność zawodników ataku i szybka reorganizacja formacji obronnej, która nie funkcjonuje, jak należy. Leicester najbardziej upokorzyło defensywę „Wolves”, trafiając czterokrotnie pomimo ledwie pięciu oddanych strzałów.

Jak na ironię ta przegrana zbiegła się z oświadczeniem klubu o przedłużeniu współpracy z angielskim trenerem do końca 2022 roku. Wolverhampton niedawno próbował skusić obecnego trenera Queens Park Rangers, które ma spore szanse na sukces w Championship. Michael Beale zrezygnował jednak z rozmów z włodarzami „Wolves”, chcąc wprowadzić QPR do Premier League.

Kontuzje w linii ataku i wątpliwe transfery

Zarówno Brugo Lage, jak i Steve Davis musieli opanować kiepską sytuację kadrową w ekipie Wolverhampton. Czterech zawodników ataku jest niedostępnych z powodu kontuzji. Były piłkarz Stuttgartu Sasa Kalajdzic pojawił się na boisku w tym sezonie tylko w spotkaniu z Southamptonem. Od tamtej pory pauzuje z powodu kontuzji więzadła krzyżowego. Z tym samym poważnym urazem zmaga się Portugalczyk Chiquinho. Do końca grudnia wyłączony z gry jest również Pedro Neto, który mógłby nadać dynamiki na skrzydle.

Jednak największą stratą dla „Wolves” jest wykluczenie Raula Jimeneza. Meksykański napastnik ma za sobą obszerną historię urazów. Opuścił prawie cały sezon 2020/2021 z uwagi na pęknięcie czaszki. W aktualnym sezonie również zdołał rozegrać tylko trzy mecze pod koniec sierpnia, bez efektu bramkowego. Jak pokazały rozgrywki 2018/2019 i 2019/2020, zakończone przez Wolverhampton na 7. miejscu, forma Jimeneza jest potrzebna do osiągnięcia dobrych wyników. Zdobywał w nich odpowiednio 13 goli i 8 asyst, a także 17 goli i 6 asyst.

Absencja reprezentanta Meksyku po raz kolejny pozbawiła zespół głównej siły ataku. Jakby tego było mało, klub nie może dogadać się z reprezentacją Meksyku w sprawie leczenia kontuzji biodra 31-latka. W Deportes” podaje, że „Wolves” domagają się powrotu Jimeneza z Meksyku, chcąc kontrolować przebieg jego leczenia. Selekcjoner Gerardo Martino wolałby jednak, aby napastnik kontynuował rehabilitację w ojczyźnie i był gotowy na zgrupowania związane z mundialem.

W celu zniwelowania braków w linii ofensywnej klub zainwestował w kilku graczy, w tym w Goncalo Guedesa, sprowadzonego z Valencii za około 32 miliony euro. Jak na razie w 10 spotkaniach Guedes odnotował jedną asystę przeciwko Newcastle. Podobnie jak inni nowi piłkarze, jak chociażby Hwang Hee-chan, na razie nie stanowi przełomowego wzmocnienia dla taktyki sztabu. Możliwości techniczne oraz fizyczne wracającego z wypożyczenia do Barcelony Adamy Traore także nie przekładają się na, jakże potrzebne, zwycięstwa.

Załamanie obrony „Wolves”

Formacja defensywna wcale nie prezentuje się lepiej. Waleczny stoper Conor Coady, który pomógł zespołowi wrócić do angielskiej ekstraklasy w 2018 roku, został wypożyczony do Evertonu. Coady pamięta jeszcze ubiegły sezon, kiedy Bruno Lage najczęściej wystawiał go na pozycji środkowego obrońcy w formacji 3-4-3. Obrona z Anglikiem w roli kapitana drużyny była wtedy o wiele bardziej produktywna niż obecnie.

Steve Davis preferuje grę na czterech defensorów, gdy w roli stoperów występują Max Kilman oraz Nathan Collins. 21-letni Collins został wykupiony z Burnley, aby dodać głębi składu w Wolverhamptonie i rozwijać się pod okiem portugalskiego trenera. Z racji skromnego doświadczenia Irlandczyk nie może być jeszcze pewną opcją w formacji obronnej, choć jest graczem podstawowej jedenastki. W meczu z City zaliczył już fatalny błąd, który kosztował go czerwoną kartkę. Jego wykluczenie spowodowało, że Ruben Neves musiał wystąpić na środku obrony w rywalizacji z West Hamem United.

Neves jest najbardziej pozytywną postacią w rozczarowujących „Wolves”, ponieważ jako defensywny pomocnik ma w dorobku największą liczbę bramek. Właśnie dzięki jego trafieniu drużyna zremisowała ostatnio z Brentfordem. To jednak źle świadczy o zdolnościach zawodników ataku w tych rozgrywkach.

Mimo nadziei na progres, podbudowanej serią transferów, Wolverhampton spisuje się najgorzej, od kiedy wywalczył mistrzostwo Championship. Drużyna straciła 19 goli w 13 meczach tego sezonu. Do tego od 15 maja nie zdołała sięgnąć po choćby jeden punkt po utracie pierwszej bramki w danym spotkaniu. Jednocześnie przez ponad rok nie odrobiła jednobramkowej przewagi rywali, aby ostatecznie wygrać.

Jeden ze skuteczniejszych strzelców w historii klubu, Steve Bull, podsumował niepokojącą sytuację „Wolves” po konfrontacji z Leicester. Stwierdził, że brakuje im pewności siebie oraz lidera, który mógłby przeprowadzić ich przez trudy meczów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze