W spotkaniu z drużyną z Niecieczy Rafał Wolsztyński zrobił to, co należy do zadań napastnika i czego się od niego wymaga – strzelił bramkę. I to nie byle jaką, o której po meczu większość zapomni. Wszedł z ławki i w samej końcówce spotkania przechylił szalę zwycięstwa na korzyść swojego zespołu! Kibicom Arki pozwolił cieszyć się po końcowym gwizdku z kompletu zgarniętych punktów. Pytanie, czy to jednorazowy przebłysk formy, czy może jednak zaczątek czegoś większego?
Cel: ekstraklasa?
Arka Gdynia to niewątpliwie duży klub. Przez lata cieszył swoich sympatyków grą na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Jak obecnie wiadomo, występuje szczebel niżej. W tabeli 1. ligi widnieje na tę chwilę już na drugiej lokacie. Może to oznaczać, że w Gdyni poważnie myślą o powrocie do elity. To nie jest koniec sezonu, nawet jeszcze nie półmetek. Dobry start to nie wszystko. Formę trzeba utrzymać na tyle długo, aby zapewnić sobie awans na boisku i by nie było żadnych wątpliwości. Inne drużyny tanio skóry nie sprzedadzą. Poważnym kandydatem i konkurentem dla Arki jest chociażby ŁKS. Każde potknięcie może zostać od razu wykorzystane i brak wpadek pozostaje niezwykle istotny.
W Arce widać mentalność zwycięzców, co jest dobrą oznaką. Głosem drużyny wydaje się Rafał Wolsztyński, który w rozmowie z portalem Trojmiasto.pl nie zostawił żadnych złudzeń i jasno sprecyzował kolejne cele arkowców.
– Każdy z tych chłopaków jest głodny sukcesu i chce tu coś osiągnąć. Chłoniemy wiedzę od trenera i sztabu szkoleniowego. Nikt nie spocznie na laurach. Trzeba chcieć więcej – przekonuje.
Kadrę Arka ma naprawdę silną jak na 1. ligę. Może nie ekstraklasową, ale widać pewien zarys. W przypadku awansu wystarczą niewielkie zmiany i wszystko powinno działać. No właśnie… „Powinno” to chyba kluczowe słowo. Nasze wyobrażenia czasami rozmijają się z rzeczywistością. Często z bliżej nieokreślonych powodów. A to niesnaski w zespole, a to trener ferment sieje, a to po prostu nie ma wyników i szkoleniowcowi zwyczajnie grzecznie (bądź i nie) dziękuje się za współpracę. Gdy wszystko w klubie, na każdym poziomie, w każdej kwestii będzie poukładane, to drzwi ekstraklasy stoją przed nimi otworem!
📸 Rafał Wolsztyński G⚽️⚽️⚽️L ❗️❗️❗️🔥🔥🔥#BBTARK #ArkaRazem pic.twitter.com/HTYRtsozT7
— Arka Gdynia (@ArkaGdyniaSA) September 25, 2020
Głodny sukcesu?
Wolsztyński już ekstraklasy „liznął”. To chłopak urodzony na Śląsku, wychowanek Górnika. Czas spędzony w Zabrzu na pewno nie poszedł na marne i teraz, w 1. lidze, może okazać się bezcenny. Oby miał okazję do zaprezentowania swojego doświadczenia w przyszłym sezonie już poziom wyżej. Nie było mu dane bardziej zaistnieć w szeregach „Trójkolorowych”. Jest wciąż młodym piłkarzem, bo liczy 25 wiosen. Drugie podejście do ekstraklasy? Czemu nie. Może teraz okaże się bardziej szczęśliwe i efektowne. Tułał się po niższych ligach (Legionovia, Widzew Łódź). Wielu graczy jest skazanych na taką drogę, ale wszystko po to, żeby potem wrócić ze zdwojoną siłą. W przypadku Wolsztyńskiego może tak właśnie być. Kto wie, czy dobre występy nie zwrócą uwagi zabrzan.
Kluczowe trafienie w niedawnym meczu z Termalicą może być dla niego przełomowym momentem. W dodatku jest to debiutanckie trafienie. Jak się witać, to tylko w takim stylu! Strzelec jedynej bramki nie ukrywał swojej radości w rozmowie ze stroną Trojmiasto.pl.
– To było wspaniałe uczucie. To moja pierwsza bramka dla Arki i od razu na wagę wygranej, w dodatku na ciężkim terenie. Termalica to jedna z drużyn, które będą aspirowały do walki o ekstraklasę. Dobrze prezentowała się na boisku, miała pomysł na grę i stwarzała sytuacje. Na szczęście to my strzeliliśmy gola, a do tego zagraliśmy kolejny mecz na zero z tyłu. Bardzo się cieszę nie tylko z gola, ale przede wszystkim z wyniku drużyny. Powrót do domu był bardzo przyjemny.
Umowa Wolsztyńskiego z Arką na razie obowiązuje do połowy 2022 roku. Zapewne dalsze zobowiązania zależne są od wyników gdyńskiej drużyny i właśnie ewentualnego awansu. Trzymamy kciuki, aby 25-latek rozgościł i zadomowił się w Gdyni, bo będzie to niosło pozytywne skutki dla klubu oraz samego zainteresowanego.
Wszystko w jego rękach, a w zasadzie w nogach. Jeśli odpowiednio zgrają się ze sobą głowa oraz postawa na boisku, to Wolsztyński może być architektem sukcesów Arki Gdynia. Niewykluczone, że za parę miesięcy będziemy go wymieniać w gronie zawodników, którzy ciągnęli ten wózek i zaprowadzili Arkę z powrotem na szczyt.