Niewielu kibiców Barcelony i reprezentacji Polski sądziło, że Wojciech Szczęsny zdoła wywalczyć sobie pierwszy skład w drużynie Hansiego Flicka. Początkowo Polak został ściągnięty do klubu z Katalonii jako ktoś do rywalizacji z Inakim Peną. Z biegiem czasu mecze od deski do deski grał Hiszpan, jednakże ostatnie wybory trenera „Blaugrany” przyniosły nieoczekiwany obrót spraw. Mianowicie wydaje się, że Polak na stałe został włączony w struktury wyjściowej jedenastki. Dodatkowo można odnieść wrażenie, że niemiecki trener o wiele bardziej ceni Szczęsnego. Co wiele razy udowadniał na konferencjach prasowych.
Początki bywają trudne
Po koszmarnej kontuzji Marc-Andre ter Stegena, Barcelona została zmuszona do poszukania jakościowego bramkarza na rynku. Mówiło się wiele na temat Alvaro Vallesa z Las Palmas czy Diogo Costy z FC Porto. Jednakże najbardziej ekonomiczną opcją był Wojciech Szczęsny, który chwilę wcześniej zakończył swoją przygodę z Juventusem i tym samym karierę. Trudno jednak się dziwić Polakowi, który zechciał podjąć rękawicę i stawić czoła wielkiej Barcelonie.
🚨🚨🚨 Wojciech Szczęsny zostanie piłkarzem FC Barcelony. Jutro testy medyczne. [@wlodar85] (1️⃣) 🇵🇱
🎨 @dabroproject pic.twitter.com/pxRjzCyUTF
— BarcaInfo (@_BarcaInfo) September 25, 2024
Początki, jak to mają w zwyczaju, bywają trudne. W tym przypadku nie obeszło się bez nich. Początkowo Wojciech Szczęsny wydawał się być pewniakiem do gry w składzie Barcelony, jednak szybko te plany zniweczył dobrze dysponowany Pena. Hiszpan, który jest wychowankiem Blaugrany, prezentował dobry poziom na początku tego sezonu. Jego pewna gra na przedpolu i nienaganna gra nogami doprowadziły do tego, że Wojciech Szczęsny znacząco przegrywał z nim rywalizację. Nie można powiedzieć, aby Szczęsny był tragiczny w grze nogami. Tak nie jest! Polak, mimo iż przez lata był uważany za jednego z najlepszych na swojej pozycji na świecie, to nigdy nie miał do czynienia z tak wysoko grającą defensywą. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ.
Moment kulminacyjny
Po kilku miesiącach posuchy i braku gry wielu uważało, że Szczęsnemu trudno będzie wygryźć z składu Inakiego Penę. Sam Hiszpan nie dał żadnych podstaw do tego, by zostać zmienionym. Kilka razy potrafił uratować Barcelonę przed utratą bramki, a jego wyjścia dobitnie pomogły w duszeniu akcji w zarodku.
Jednakże, co tak naprawdę sprawiło, że Wojciech Szczęsny wygrał rywalizację w bramce? Otóż wszystko zaczęło się od meczu z Barbastro w Copa del Rey, w którym to Polak wyszedł w pierwszym składzie. Sam debiut, jak to ma w zwyczaju, często jest szansą na szersze pokazanie się publice i samemu trenerowi. Wojciech Szczęsny w meczu z drużyną z Aragonii zaliczył debiut przyzwoity. Co miał obronić, to wybronił. Dobrze rozprowadzał piłkę. Mimo iż w końcówce spotkania przydarzyła mu się pomyłka w postaci złej komunikacji z Gerradem Martinem, to nie miała ona żadnych konsekwencji i finalnie rozeszła się po kościach.
‼️Czekaliśmy ponad trzy miesiące na ten moment. @sport_tvppl
Wojciech Szczęsny stanie dziś między słupkami Barcelony! #BarbastroBarça pic.twitter.com/Shh1H3ZU77
— Jakub Kłyszejko (@jakubklyszejko) January 4, 2025
Po Pucharze Króla przyszła pora na Superpuchar Hiszpanii. W meczu z Athleticiem Bilbao praktycznie wszystkie media w Hiszpanii typowały do gry Penę. Jednakże kilka godzin przed meczem Hiszpan spóźnił się na odprawę aktywacyjną i to Szczęsny zajął miejsce w wyjściowej jedenastce. Można było odnieść wrażenie, że to tylko spóźnienie. Jednakże Hansi Flick wielokrotnie pokazywał, że dobro drużyny jest najważniejsze i nie ma miejsca na spóźnienia oraz zaniedbania. Nie zważając już na to, Wojciech Szczęsny zagrał naprawdę solidny mecz, wiele razy pokazywał swoją nadprzeciętność oraz to, że jest zdecydowanie lepszym bramkarzem niż Hiszpan.
![](https://igol.fra1.digitaloceanspaces.com/wp-content/uploads/2024/12/20241215_pf_za270737-1024x683.jpg)
***
Po Los Leones nadszedł czas na Los Blancos. Wojciech Szczęsny był chwalony przez wielu dziennikarzy i ekspertów w Hiszpanii. Wszyscy zachwycali się jego pewnością w grze na lini i jego aparycją, z której Polak jest znany. Rywalizacja między dwoma bramkarzami była na tyle gorąca, że w Polsce stała się w pewnym momencie tematem numer jeden w świecie sportu. Na szczęście wszystkich, dyskusję kilka dni później zakończył szkoleniowiec „Blaugrany”, który jasno dał do zrozumienia, że w finale postawi na Polaka. W meczu z Realem Szczęsny z początku grał nieźle. Przy strzale Kyliana Mbappe nie miał za bardzo szans, a cała pierwsza połowa była raczej spokojna w jego wykonaniu. Problem pojawił się w drugiej części spotkania, gdzie Polak po faulu na Francuzie otrzymał czerwony kartonik. Finalnie Barcelona wygrała drugie El Clasico w tym sezonie, a Szczęsny wraz z Lewandowskim mogli cieszyć się z triumfu.
Wielkie błędy
Kolejnym spotkaniem, jakie czekało na FC Barcelonę, była potyczka w lidze mistrzów z Benficą. Polak niespodziewanie wyszedł w pierwszym składzie zespołu z Katalonii, co znowu wzmogło dyskusję na ten temat. Ciągłe i ciągłe zmiany bramkarzy, enigmatyczne wypowiedzi trenera dawały do zrozumienia, że Flick nie do końca wie, kogo wystawić w składzie. Jednakże w w wyjściowej jedenastce na mecz z Benficą wyszedł po raz kolejny Szczęsny.
CO ZROBIŁ WOJCIECH SZCZĘSNY 😱😱😱
Fatalne wyjście polskiego bramkarza i mamy drugą bramkę dla @SLBenfica!
📺 Mecz trwa w CANAL+ EXTRA 1 i w serwisie CANAL+: https://t.co/CSTjelgTPu pic.twitter.com/mLTaVlOsC4
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) January 21, 2025
W tym spotkaniu nie było już tak kolorowo, jak choćby z Athleticiem Bilbao. Szczęsny zawalił dwie bramki w pierwszej połowie, przez co Barcelona musiała gonić wynik. O ile przy pierwszym golu miał nie za dużo do powiedzenia, to zderzenie z Balde czy sprokurowany rzut karny całkowicie obciążają jego konto. Natomiast druga połowa to już kompletna przemiana polskiego bramkarza. Po ogromnych błędach potrafił się podnieść i pokazał dużą mentalność. Dobrym przykładem jest obroniony strzał Di Marii, po którym chwilę później padła decydująca bramka Raphinhi. Można zatem powiedzieć, że była to droga z bycia antybohaterem do bohatera.
***
Kolejne spotkania to już mecze z Atalantą, Deportivo Alaves Valencią, w których Szczęsny zagrał najlepiej jak do tej pory. Był pewny i spokojny. Często też wychodził do piłek poza polem karnym. Generalnie trzeba powiedzieć, że Polak musiał wejść w rytm meczowy, aby prezentować godny poziom. Powrót po kontuzji Ronalda Araujo wydaje się, że był kluczowy do tego, aby Polak odzyskał regularność w graniu i pewności siebie.
Czym Wojciech Szczęsny zaimponował Flickowi?
Przede wszystkim doświadczeniem i charyzmą. Polak to dość nietuzinkowy piłkarz, który nieraz pokazywał, że potrafi drużynę podnieść na duchu. Jego gra na linii, wzrost i umiejętność wyłapywania wrzutek z pewnością mu w tym pomogły. Jego gra nogami też nie jest najgorsza. Można mieć wrażenie, że niemiecki trener niejako czekał na jakikolwiek błąd ze strony Inakiego Peny. Tym błędem było owe spóźnienie się na odprawę. Flick doszczętnie wykorzystał potknięcie Hiszpana, dzięki czemu Szczęsny wskoczył do składu. Czy można zatem powiedzieć, że Pena został potraktowany niesprawiedliwie? Trochę tak. Jednak musimy mieć na uwadze, że Szczęsny to bramkarz znacznie lepszy niż jego rywal i głównie to zdaje się miał na myśli Niemiec. Jednakże Flick stawiając na Szczęsnego miał na uwadze głównie cechy wolicjonalne, które przy drugim najmłodszym zespole w lidze daje ogromną przewagę.
Koniec końców powinniśmy się cieszyć, że w naszych czasach mamy do czynienia z dwoma Polakami grającymi w Barcelonie. Ale również z tego, że nasi rodacy grają na pozycjach bardzo ważnych na boisku i w budowaniu akcji. Zwłaszcza Szczęsny odgrywa w tym ważną rolę. Jeśli natomiast chodzi o przygodę bramkarza w dumie Katalonii, to nie ma co ukrywać, że jest to raczej roczna przygoda i w przyszłym sezonie do bramki na stałe wskoczy Ter Stegen. Dlatego tym bardziej powinniśmy się cieszyć z takiego obrotu sprawy.