Włochy: Znów wszystko idzie nie tak


3 czerwca 2012 Włochy: Znów wszystko idzie nie tak

Futbolowi kibice na Starym Kontynencie nie mogą doczekać się rozpoczęcia mistrzostw Europy. Wszyscy? Nie! Jest jeden taki półwysep, który drży o swoją drużynę narodową i obawia się kompromitacji na zbliżającym się turnieju. Każdy sympatyk piłki nożnej wie, że chodzi o reprezentację Włoch, która przed dużym czempionatem po raz kolejny zmaga się ze sztormem.


Udostępnij na Udostępnij na

Tym sztormem jest kolejna afera w świecie calcio, która wybuchła pod koniec maja. Jak wiadomo, Włosi lubują się w typowaniu wyników. Niestety, ta przypadłość nie omija ludzi związanych z piłką nożną. Gdy wydawało się, że kurz po Calciopoli został wytarty, to wyszło na jaw, że został on zamieciony pod kanapę. Odkryli to włoscy śledczy i natychmiast zabrali się za porządki. Pech chciał, że te porządki bezpośrednio trafiły w „Squadra Azzurra”. Zanim na dobre rozpoczęło się zgrupowanie kadry, to został od niej odsunięty jeden z kluczowych zawodników, Domenico Criscito. Śledczy przeszukali piłkarza, gdy ten – wydawałoby się – w spokoju przygotowywał się do Euro. Obrońca Zenitu Sankt Petersburg nie został zatrzymany, ale poniósł dotkliwe konsekwencje. Wiceprezes włoskiej federacji piłkarskiej, Demetrio Albertini, zapowiedział, że Criscito na mistrzostwa Europy nie pojedzie. Selekcjoner Cesare Prandelli nawet nie protestował i posłusznie skreślił nazwisko 26-latka z listy powołanych. Dla porządku dodajmy, że w aferę nazwaną „Calcioscomesse” zamieszani są m.in. Antonio Conte, Omar Milanetto, Stefano Mauri czy Kachaber Kaładze.

Cesare Prandelli
Cesare Prandelli (fot. Bialoczerwoni.com.pl)

Niepokojąca jest atmosfera panująca wokół kadry. Premier Włoch Mario Monti powiedział, że jeśli będzie taka konieczność, to nie wyklucza zawieszenia rozgrywek piłkarskich na dwa lub trzy lata. Oliwy do ognia dolał Cesare Prandelli, który oznajmił, iż może dojść do sytuacji, w której „Squadra Azzurra” nie wystąpi na Euro. Oczywiście do tego nie dojdzie, ale ferment pozostał. Tym bardziej że selekcjoner powinien stanąć murem za drużyną i zapowiedzieć, że zrobi wszystko, aby zdobyć Puchar Europy. Tak sprawę w 2006 roku postawił Marcello Lippi, a to skończyło się zdobyciem mistrzostwa świata. Jak na razie Włosi w próbie generalnej przed Euro zaprezentowali się tragicznie. Mecz przeciwko Rosji uwypuklił wszystkie słabe punkty włoskiej drużyny. Suchej nitki nie można zostawić na formacji obronnej, która popełniała błąd za błędem. Lekiem na całe zło ma być powrót Giorgio Chielliniego. Obrońca Juventusu ma być gotowy na pierwsze starcie na Euro przeciwko Hiszpanii.

Włosi przypominają sobie, iż przed mundialami w 1982 roku oraz w 2006 roku na jaw wychodziły afery związane z ustawianiem meczów. Te zawirowania działały mobilizująco na reprezentacje, które z tych imprez przywoziły złote medale. W tym roku ma być podobnie. No właśnie: „ma być”. Mało kto jednak wierzy, żeby Włosi z polsko-ukraińskich boisk przywieźli Puchar Henri Delaunaya. Sam Andrea Pirlo twierdzi, że sukcesem będzie awans do półfinału. Dziwny jest ten dyskurs, gdyż przed każdym turniejem Włosi buńczucznie zapowiadają powrót z pucharem. Po ostatnich słabych występach nikt tifosim nie chce obiecywać gruszek na wierzbie. Oni zresztą nie są tak naiwni, aby w to wierzyć. Nic nie wróży włoskiego sukcesu. Trzy ostatnie mecze towarzyskie zakończyły się porażkami w słabym stylu. Na pewno na Włochach nie ciąży tak duża presja jak przed dwoma laty. Jeśli piłkarze odpowiednio się zmobilizują, to stać ich na wiele. A motywacją powinno być oczyszczenie smrodu w calcio, jak to miało miejsce przed trzydziestoma oraz sześcioma laty.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze