AC Cesena, Empoli oraz Palermo to tegoroczne beniaminki ligi włoskiej. Tuż przed rozpoczęciem sezonu postanowiliśmy się zastanowić, co świeża krew może wnieść do serie A, a także czy któryś z zespołów może pokusić się o sprawienie psikusa bardziej doświadczonym zespołom. O komentarz na temat dyspozycji beniaminków poprosiliśmy również eksperta ligi włoskiej Tomasza Lipińskiego.
Dogonić Hellas
Nie ulega wątpliwości, że wzorem do naśladowania dla nowych przybyszów będzie beniaminek z ubiegłej edycji. Ekipa z Werony nie bez przyczyny została okrzyknięta objawieniem rozgrywek. Hellas od początku ruszył do boju i pokazał, że bynajmniej nie jest chłopcem do bicia. Już podczas inauguracyjnego spotkania w sezonie 2013/2014 „Gialloblu” sprawili niespodziankę i pokonali AC Milan 2:1. Werończycy postanowili pójść za ciosem i kolejne mecze w ich wykonaniu mogły zaskakiwać. Dalej mam w pamięci pełne bramek starcia z Fiorentiną czy wysokie zwycięstwo Hellasu nad Lazio 4:1. Beniaminek przeciwstawiał się każdej drużynie i zdołał nawet uszczknąć punktów mistrzom Włoch. Podopieczni Andrei Mandorliniego długo rezydowali w górnej części tabeli, a ostatecznie skończyli na i tak wysokim 10. miejscu.
Najgroźniejsze Palermo
Nie ma co ukrywać, że największym pretendentem do ugrania czegokolwiek w ekstraklasie wydaje się być zwycięzca Serie B. Tym bardziej że Palermo to drużyna dość dobrze zaznajomiona z Serie A, przez wiele lat lawirująca pomiędzy klasami rozgrywkowymi. „Rosanero” mogą również poszczycić się kilkoma sukcesami na swoim koncie. Z czego największym było dotarcie do półfinału Pucharu UEFA. Poza tym Sycylijczycy trzykrotnie występowali w finale Pucharu Włoch, a w ciągu ostatniego dziesięciolecia trzy razy kończyli sezon w czołowej piątce włoskiej ekstraklasy. W ramach przygotowań do obecnych rozgrywek na Stadio Renzo Barbera został sprowadzony Robin Quaison. Kupiony za 2 miliony euro 20-letni Szwed jest obiecującym zawodnikiem o przydomku „skandynawski Xavi”. Jeżeli środkowy pomocnik będzie się dobrze rozwijał, to możliwe, że wkrótce zabłyśnie na Półwyspie Apenińskim. Chociaż na razie nie ma co oczekiwać cudów. Kolejnym zawodnikiem, który robi różnice w zespole Beppe Iachiniego jest Paulo Dybala – argentyński napastnik polskiego pochodzenia. Rówieśnik Quaisona jest wyceniany obecnie na 5 milionów euro i stanowi zasadniczą siłę napędową w ataku Palermo, zaraz obok Abela Hernandeza. Urugwajczyk z kolei to kluczowy snajper „Rosanero”, który już wcześniej liznął Serie A. Swoją siłę pokazał jednak w niższej klasie, zdobywając 14 goli w ubiegłym sezonie. Fani calcio są już przyzwyczajeni do obecności Sycylijczyków w Serie A i pewnie nie byliby zaskoczeni, gdyby „Różowo-czarni” zawalczyli o środkową, a może nawet górną część tabeli.
Zdaniem Tomasza Lipińskiego wielkie znaczenie dla Palermo będzie miało również stanowisko prezesa klubu, który nie zawsze podnosi morale drużyny: – Wszystko będzie zależało od kaprysu prezesa Palermo, Maurizio Zampariniego. Im dalej będzie on od drużyny, im rzadziej będzie komentował różne sytuacje oraz wyniki, tym lepiej, bo on zawsze sieje ferment i wprowadza niepewność, a także nerwowość. Po niedawnym odpadnięciu z Pucharu Włoch ostro skrytykował swojego trenera, którego jeszcze dwa miesiące temu nosił na rękach, mówiąc, że wierzy w niego i będzie w dalszym ciągu. Nastąpiła jedna porażka, a cała wina została zrzucona na trenera. Jeżeli Palermo w pierwszej kolejce tego sezonu przegra równie dotkliwie w marnym stylu w oczach możnowładcy klubu, to Giuseppe Iachiniego może na stanowisku trenera Palermo już nie być. Wtedy zacznie się zamieszanie, które nie wiadomo dokąd może doprowadzić, a na pewno do niczego dobrego. – ostudził oczekiwania fanów Palermo ekspert Serie A.
Empoli po długiej przerwie
Empoli FC to beniaminek, któremu najdłużej zajęło ponowne przedarcie się do ekstraklasy, bo aż 6 sezonów. W swojej historii klub nie może również poszczycić się większymi sukcesami. Historia i dotychczasowe osiągnięcia nie biegają jednak po boisku, a Empoli zdaje się mieć parę asów w rękawie w postaci obiecujących zawodników. Ciekawostką jest, że klub stara się o polskiego reprezentanta – Piotra Zielińskiego. Zawodnik Udinese Calcio ma za sobą gorszy sezon i nie chce już dłużej „grzać ławy”. Wydaje się, że opcja sprowadzenia 20-letniego pomocnika byłaby korzystna zarówno dla klubu, jak i dla Piotrka, który mógłby w końcu pozwolić sobie na regularne występy w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech.
W trakcie wywiadu Tomasz Lipiński wyróżnił dwóch graczy beniaminka, którzy mogą stać się siłą napędową klubu na najbliższe rozgrywki: – Empoli całą swoją siłę i nadzieję pokłada w dwójce napastników, Maccarone oraz Tavano, którzy siali postrach w Serie B nie tylko w tym sezonie, w którym awansowali, ale również wcześniej. Bardziej ten zespół przekonuje mnie do tego, by sprawić niespodziankę lub przynajmniej zająć czwarte miejsce od końca pozwalające utrzymać się w lidze.
Świeżość Ceseny
„Koniki Morskie” są stosunkowo młodym klubem, bo założonym dopiero w 1940 roku. Młodym, ale już nieco doświadczonym w najwyższej klasie. Do tej pory AC Cesena dziesięć razy gościła w Serie A. Żeby jednak nie było tak pięknie, należy wspomnieć, że zespół bardzo długo tułał się po zapleczu ekstraklasy, zaliczył też kilka sezonów w Serie C, a nawet D. Do pierwszej ligi włoskiej „Bianconeri” również teraz dotarli rzutem na taśmę. Kwestię awansu rozwiązała dopiero faza play-off. Nie dziwi więc fakt, że przez większość ta drużyna jest skazywana na pożarcie. Jedyne co może stanowić siłę klubu, to determinacja i wola walki, aby udowodnić innym, że Cesena jest klubem zasługującym na najwyższą ligę. Patrząc jednak trzeźwo na ekipę „Koników Morskich”, trzeba powiedzieć, że utrzymanie się w Serie A będzie głównym celem drużyny na ten sezon.
Podobnego zdania jest również Lipiński. Chociaż daje on Cesenie światełko w tunelu na wzór Sassuolo z poprzedniego sezonu: – Cesena w tym momencie jest to jednak drużyna, którą się wymienia w kontekście spadku. Chociaż w zeszłym sezonie nikt nie wierzył w Sassuolo, zwłaszcza po fatalnym początku sezonu, gdzie dostali tęgie lanie 0:7 z Interem Mediolan. Później udało się cały ciężar udźwignąć i przy okazji zabłysnął Berrardi, którego nawet we Włoszech mało osób znało. Może i w Cesenie ktoś taki się pojawi i pociągnie ten zespół do czegoś więcej. Cesena czeka więc na swojego bohatera, a my na pierwsze starcia w Serie A. Również te z udziałem beniaminków.