Wisła Płock słabo weszła w nowy rok


Remis i dwie porażki to bilans piłkarzy Macieja Bartoszka w pierwszych trzech kolejkach rundy wiosennej

25 lutego 2022 Wisła Płock słabo weszła w nowy rok
Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock S.A

Wisła Płock zaczyna rozczarowywać. Jeden punkt na początku drugiej części sezonu to zaskakująco słaby wynik, patrząc na rozbudzone oczekiwania i nadzieje kibiców na półmetku rozgrywek i po okresie przygotowawczym. O ile można mówić o całkiem udanej inauguracji, jaką był remis na wyjeździe z Radomiakiem Radom, o tyle upadek własnej twierdzy w meczu z Piastem Gliwice i przegrana w Lubinie z Zagłębiem – czyli przy całym szacunku, z drużynami nie zachwycającymi w tym sezonie – może niepokoić. Tym bardziej że porażki były w pełni zasłużone, a wręcz zdecydowane.


Udostępnij na Udostępnij na

„Czy paliwa starczy do maja?” – takie pytanie postawiliśmy w odsłonie skarbu kibica poświęconej zespołowi „Nafciarzy”. I już na samym starcie rundy widzimy, że pary na osiąganie kolejnych świetnych rezultatów zaczyna brakować i płocczanie (brutalnie) wracają do swojego miejsca w szeregu. Kontynuacja obecnej formy piłkarzy Macieja Bartoszka może sprawić, że część ligowych rywali przy okazji starcia z Wisłą będzie próbowała dopisywać sobie trzy punkty jeszcze przed wyjściem na boisko.

Skarb Kibica PKO Ekstraklasy: Wisła Płock – czy paliwa starczy do maja?

Jakie są powody słabej dyspozycji?

Przyczyn obniżki dyspozycji Wisły Płock w 2022 roku możemy się doszukiwać w kilku miejscach. Między innymi w obronie, gdzie dzieje się coraz gorzej, kolejno: jeden stracony gol, dwa gole i trzy gole w ostatnich potyczkach. I to bramki wcale nietracone po pojedynczych, indywidualnych błędach, ale przez fatalną organizację, gdy rywal, czy w ataku pozycyjnym, czy przy kontrowaniu, wchodził jak w masło.

Nie pomaga dotychczasowy lider formacji defensywnej, czyli Jakub Rzeźniczak. 35-latek poza zmaganiami boiskowymi musi radzić sobie z wychowywaniem poważnie chorego syna, a dodatkowo w ostatnim czasie potęgującą nagonką medialno-kibicowską. To, że przez ostatnie wydarzenia z mentalem kapitana „Nafciarzy” nie dzieje się dobrze, widzieliśmy już przy okazji dostania czerwonej kartki w Radomiu.

Podobnie jest z innymi istotnymi postaciami zespołu ze stadionu imienia Kazimierza Górskiego. Rafał Wolski zachwycał techniką oraz motoryką w zimowych sparingach i wydawało się, że wreszcie powróci do swojej najwyższej formy. Natomiast wraz z nadejściem ligi prezentował się paradoksalnie słabiej niż wcześniej i jego występy nie są dobrym prognostykiem dla sympatyków, którym marzą się lepsze efekty i większa regularność dobrej gry „Wolaka”.

Ogólnie cała moc ofensywna „Nafciarzy” nie jest rzeczą, na której mogą oni budować wiarę na lepsze jutro. Skrzydłowi, u których trudno nie zauważyć pogorszenie współpracy z bocznymi obrońcami, to jedno, ale z napastnikami sytuacja też jest przeciętna. Łukasz Sekulski co prawda daje z serca i wątroby za swoje barwy i nawet czasem dokumentuje to zdobyczami bramkowymi, ale na dłuższą metę na nim i na Patryku Tuszyńskim trudno będzie opierać wynik. Damian Warchoł jest dopiero w drodze, rehabilitując się po kontuzji.

Można odnieść wrażenie, że kontrolę nad całą sprawnie działającą maszyną stracił sam trener Maciej Bartoszek. Dotąd mimo ograniczonej jakości piłkarskiej swoich podopiecznych zdołał zaprogramować działania swojej drużyny i wpoić jej odpowiednie mechanizmy, tak aby płocczanie zwyciężali zarówno mądrością taktyczną, jak i duchem zespołu w kolejnych meczach. Teraz, tak jak wszystko z czasem, spowolniło. I nie wiadomo, kiedy tę usterkę uda się zażegnać.

Czy Wisła Płock odwróci złą kartę z początku?

Mazowszanom, chociaż spadek w tym sezonie raczej już nie grozi, nie wypadałoby zostać jedną z najsłabszych ekip rundy wiosennej, jaką po tych trzech kolejkach niezaprzeczalnie są. Po prostu duży potencjał i niezła jesień trochę niesprawiedliwie zamazałyby obraz pozytywnej transformacji „Nafciarzy”, która dokonała się w ostatnim czasie przy nowym szkoleniowcu oraz sensownych ruchach transferowych i organizacyjnych.

Jednak łatwo jest na tę chwilę wywnioskować, że to koniec zagrażania czołowym klubom ekstraklasy ze strony Wisły na poważnie. Wbrew temu, czego można było się spodziewać, przestało „żreć”, zamiast przy hucznych zapowiedziach iść dalej w górę, przebijając sufit. Może to był też jeden z powodów tego dołka? Bo apetyty, jak wiadomo, zawsze rosną w miarę jedzenia. O deklarację, która z tego płynie, pokusił się młody piłkarz Wisły w niedawnej rozmowie z naszym portalem:

Chcielibyśmy zająć jak najwyższą lokatę na koniec sezonu. Jak na razie jesteśmy na miejscu ósmym, jesień zakończyliśmy na szóstym, więc niegłupie będzie, jeśli powiem, że chcemy walczyć nawet o trzecie miejsce, bo wiem, że nas na to staćRadosław Cielemęcki dla iGol.pl.

Kilka dni od wywiadu podium wydaje się abstrakcją, bo płocka Wisła traci do niego już dwanaście punktów na dwanaście kolejek przed końcem. Zerknijmy na terminarz: Raków, Górnik Łęczna, nieco później Pogoń, Lech, Wisła Kraków, Warta i Termalica. Każdy zaciekle walczy o cel w postaci mistrzostwa bądź utrzymania, nie będzie zatem łatwo uniknąć dalszego pikowania w dół tabeli. A może jednak „Niebiesko-biało-niebiescy” sprawią, że na naszych twarzach pojawią się jeszcze większe miny zszokowania niż wcześniej? Cieszy, że będzie ciekawie i będzie czym się emocjonować…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze