Wisła Płock płynie do ekstraklasy


Dosyć dużą niespodzianką jest obecna pozycja Wisły Płock w tabeli I ligi. Ekipa „Nafciarzy” nie była faworytem do awansu na początku obecnie trwającego sezonu, tymczasem gra podopiecznych trenera Kaczmarka i ich pozycja w tabeli pozwalają już przymierzać ich do przyszłorocznych rozgrywek ekstraklasy.


Udostępnij na Udostępnij na

Jest lato roku 2014, ruszają rozgrywki I ligi. Dziennikarze sportowi i kibice bawią się w typowanie kandydatów do spadku i awansu w ekstraklasie. Za głównych faworytów ligi uważane jest oczywiście Zagłębie Lubin, drużyna dysponująca najwyższym budżetem i kadrą opartą o ogranych ligowców. Pierwsze miejsce jest z góry zarezerwowane, więc zastanawiamy się, kto jeszcze awansuje do naszej najwyższej ligi. Tradycyjnie mocna jest Termalica Nieciecza, pytanie tylko, czy będzie chciała awansować. Jeśli nie, mamy kilka mocnych historycznie i kibicowsko ekip, takich jak Arka Gdynia czy GKS Katowice. Do grona faworytów należy dołączyć mocne kadrowo i stabilne finansowo drużyny Miedzi Legnica i Olimpii Grudziądz. Kilku optymistów zastanawia się, czy po rocznej banicji do ekstraklasy wróci Widzew Łódź.

W gronie drużyn wymienianych jako najmocniejsze brakuje Wisły Płock, mimo że w poprzednim sezonie dała podstawy do traktowania jej poważnie. Na zakończenie sezonu, pierwszego po powrocie do ligi, „Nafciarze” zajęli siódme miejsce, ze stratą zaledwie trzech punktów do trzeciego Dolcanu Ząbki. Kadra zespołu nie uległa osłabieniu (prędzej została wzmocniona), a stan konta wciąż pozostawał dość dobry, biorąc pod uwagę pierwszoligowe realia, do tego dość głośne zapowiedzi włodarzy klubu o chęci awansu. Dlaczego więc nikt nie stawiał na ekipę z Płocka? Patrząc na obecną grę drużyny i jej miejsce w tabeli, trudno odpowiedzieć na to pytanie.

Płocczanie, na dziewięć kolejek przed końcem ligi, są w dość komfortowej sytuacji. Są wiceliderem rozgrywek z punktem straty do wielkiego faworyta z Lubina, trzecia jest Termalica, która niespecjalnie chce zaszkodzić planom „Nafciarzy”. Nad czwartą Olimpią Grudziądz jest dwanaście punktów przewagi, wynik więcej niż komfortowy w tej fazie rozgrywek. Choć jest oczywiście zbyt wcześnie, by witać Wisłę po ośmiu latach nieobecności z powrotem w ekstraklasie. Należy jednak powoli oswajać się z myślą, że zespół, który przecież znaczył niemało w najwyższej klasie rozgrywkowej na początku XXI wieku, znów będzie cieszył kibiców grą na ekstraklasowych boiskach.

Największe sukcesy tego klubu przypadają na 2003, 2005 i 2006 rok. W ten pierwszy przyszło płocczanom walczyć w finale Pucharu Polski (porażka z Wisłą Kraków) i reprezentować nasz kraj w Pucharze UEFA (porażka gorszym bilansem bramek już w rundzie wstępnej, przeciwko łotewskiemu FK Ventspils). Dwa lata później Wisła kończy ligę na znakomitym czwartym miejscu, wywalczając sobie prawo do gry w europejskich pucharach (porażka w II rundzie Pucharu UEFA przeciwko Grasshoppers Zurych). Rok później „Nafciarze” wieńczą sezon zwycięstwem w Pucharze Polski i kolejny raz grają w Europie. Znowu odpadają na pierwszej przeszkodzie, tym razem jednak, dość mocny rywal jakim był wtedy Czernomorec Odessa, awansował szczęśliwie (po bezbramkowym remisie na Ukrainie Wisła wydawała się być faworytem, mecz w Płocku zakończył się wynikiem 1:1).

Co ciekawe, zaledwie kilka miesięcy po ostatnich sukcesach, klub czekała gorycz spadku z ligi. Potem zaczęły się znacznie gorsze lata dla płockiego futbolu. Klub po raz pierwszy od niepamiętnych czasów borykał się z problemami finansowymi, ze sponsorowania klubu wycofał się bowiem paliwowy gigant, jakim jest PKN Orlen. Gdy Wisła spadła do II ligi, mogło się nawet wydawać, że na dobre skończył się złoty okres klubu. Obecne władze miasta wyraźnie postawiły jednak na odbudowę klubu, odważnie deklarując, że interesuje ich powrót do ekstraklasy, ale też nie nakładając zbędnej presji na zawodników.

Warto zwrócić uwagę, że dość młody trener, jakim jest Marcin Kaczmarek, pracuje z zespołem nieprzerwanie od prawie trzech lat, co w Polsce wcale nie jest częstym zjawiskiem. Widać, że klub jest zarządzany w rozsądny sposób, dlatego też wielce ciekawym byłby powrót „Nafciarzy” do ekstraklasy. Wydaje się, że niejeden z włodarzy zespołów z najwyższej klasy rozgrywkowej, mógłby przyjechać do Płocka po lekcję profesjonalnego zarządzania klubem sportowym.

Co można powiedzieć o piłkarzach Wisły? Czy jej zawodnicy podołaliby grze w ekstraklasie? Wydaje się, że kilku z nich zasługuje na pokazanie się całej piłkarskiej Polsce.

Bramki zespołu strzeże od trzech sezonów Seweryn Kiełpin. Za swoją grę w I lidze zbiera pochlebne recenzje, powinien więc dostać szansę na poprawienie dotychczasowego bilansu spotkań w ekstraklasie (siedem meczów w barwach Polonii Bytom). Za prawą stronę obrony odpowiada Patryk Stępiński, który był swego czasu uważany za sporą nadzieję na swojej pozycji. Ma on dopiero 20 lat, rozegrane 22 mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej, jeśli do niej powróci, znowu może być o nim głośno.

Za duży talent uważa się stopera Przemysława Szymińskiego, który przyszedł zimą z Rozwoju Katowice. Dwudziestolatek szybko zaaklimatyzował się w nowym zespole i spisuje się naprawdę solidnie. Po lewej stronie defensywy biega Fabian Hiszpański, którym niedawno interesowała się warszawska Legia. Zawodnik ten swoją grą przypomina nieco Tomasza Brzyskiego albo Barry’ego Douglasa, gra bardzo ofensywnie, został bowiem cofnięty z pozycji lewoskrzydłowego. Od dość dawna mówi się, że koniecznie musi on dostać szansę w ekstraklasie, nie możemy przecież narzekać na nadmiar dobrych zawodników na tę pozycję.

Kolejnym ciekawym zawodnikiem jest Jacek Góralski. 22-letni środkowy pomocnik nigdy nie miał okazji zagrać w naszej najwyższej lidze, jest jednak bardzo chwalony za obecny sezon. Jest to zawodnik bardzo umiejętnie rozdzielający obowiązki defensywne i prowadzenie gry. Jest nieustępliwy, wytrzymały i niezły technicznie. Powinien spokojnie poradzić sobie w ekstraklasie. Podobnie można powiedzieć o skrzydłowym, Piotrze Darmochwale. Szybki i skuteczny zawodnik potrafi wygrywać pojedynki z rywalami, strzela sporo bramek (siedem w 26 meczach w tym sezonie).

28.08.2011 KS Polkowice  - Piast Gliwice 0:2
Krzysztof Janus (po lewej) Mateusz Matras (fot. Mikołaj Olszewski / igol.pl)

Za lidera drużyny uważa się Krzysztofa Janusa. 29-letni zawodnik miał już okazję grać w ekstraklasie, w barwach GKS-u Bełchatów i Cracovii. Od zawsze mówiło się, że ma wystarczające umiejętności nawet na czołowe drużyny w kraju, nie potrafił jednak ich odpowiednio wyeksponować. Ten sezon jest dla Janusa wybitnie udany. Gra w każdym meczu (zaledwie raz zmieniony w końcówce spotkania), w 25 grach zdobył osiem bramek, dołożył też dwie asysty. Awans do ekstraklasy to dla niego ostatni dzwonek, by pokazać, że opinie na jego temat nie były przesadzone.

Powrót Wisły na salony oznaczałby, że do ligi po czterech latach nieobecności wróci Marcin Krzywicki. Uważany niegdyś za wielki talent zawodnik, z racji wzrostu porównywany do Petera Croucha. Krzywicki jest jedną z gwiazd polskiego Twittera, dodałby więc kolorytu rozgrywkom, gdyby mógł komentować ekstraklasę jako jej uczestnik.

Jeśli drużynie z Płocka uda się awansować, a trzon kadry nie zostanie naruszony, to wydaje się, że przy rozważnym wzmocnieniu zespołu dwoma lub trzema zawodnikami, drużyna może sprawić miłą niespodziankę swoją grą. Pierwszy sezon jest często bardzo dobry dla beniaminka (i to często dla tego, na którego mniej się stawia), tak było w zeszłym sezonie z Zawiszą Bydgoszcz, teraz nieźle prezentuje się Górnik Łęczna. „Nafciarze” są na najlepszej drodze, by w przyszłym sezonie powtórzyć osiągnięcia tych zespołów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze