Wisła Płock balansuje na krawędzi


Czy "Nafciarzom" grozi spadek z ekstraklasy?

18 kwietnia 2021 Wisła Płock balansuje na krawędzi
Paulina Rogalska / Wisła Płock S.A.​

Sporo ostatnio działo się w ekipie z Płocka. Przed ostatnim spotkaniem z Pogonią Szczecin Radosław Sobolewski zapowiedział, że nie przedłuży wygasającego z końcem sezonu kontraktu i latem odejdzie z klubu. Jednak na zakończenie rozgrywek nie czekali włodarze Wisły Płock, którzy zwolnili „Sobola” po porażce w Szczecinie. Jego miejsce zajął Maciej Bartoszek, który podjął się ratowania ekstraklasy dla "Nafciarzy". Do końca sezonu zostało sześć spotkań, każde z nich będzie niezwykle ważne w kontekście walki o utrzymanie.


Udostępnij na Udostępnij na

Długo wydawało się, że pozycja Wisły Płock w ekstraklasie jest niezagrożona. Jednak passa ośmiu spotkań bez zwycięstwa spowodowała, że „Nafciarze” na sześć kolejek przed końcem sezonu są jedną z czterech drużyn uwikłanych w walkę o utrzymanie. Przewaga nad ostatnią Stalą Mielec wynosi zaledwie pięć punktów, a warto pamiętać, że mielczanie mają do rozegrania zaległe spotkanie. Maciej Bartoszek musi zmobilizować swoich piłkarzy po serii słabszych występów. Aby uniknąć degradacji, „Nafciarze” po prostu muszą zacząć wygrywać.

Ulga po zmianie trenera

Ja już podjąłem decyzję. Z końcem tego sezonu odchodzę z Wisły Płock – powiedział Radosław Sobolewski na konferencji prasowej przed meczem z Pogonią. Zapewne nie spodziewał się, że już dwa dni po tych słowach zostanie zwolniony.

Deklarację szkoleniowca przyjęto w Płocku ze sporym zdziwieniem, ale i zadowoleniem. Nie dało się nie zauważyć, że Wisła pod wodzą Sobolewskiego od dłuższego czasu nie wykonywała progresu. Wręcz przeciwnie, gra „Nafciarzy” wyglądała z tygodnia na tydzień coraz bardziej nijako i schematycznie.

Według danych portalu Ekstrastats tylko Warta Poznań i Śląsk Wrocław są w tym sezonie gorsze od Wisły w liczbie stworzonych sytuacji bramkowych. W statystyce „Expected Goals” płocczanie wyprzedzają tylko drużynę z Poznania. Trudno powiedzieć, że Sobolewski wypracował jakiś określony styl, chyba że było to bronienie dostępu do własnej bramki i liczenie na stałe fragmenty. One akurat wychodzą Wiśle bardzo dobrze, głównie dzięki Mateuszowi Szwochowi, który ma w tym sezonie już dziewięć asyst. Większość właśnie ze stojącej piłki.

Brak stabilnych wyników

Podczas kadencji Sobolewskiego Wisła Płock zanotowała dwie imponujące serie. Na samym początku pracy 44-latka „Nafciarze” odnieśli sześć zwycięstw z rzędu, co zaprowadziło ich na fotel lidera ekstraklasy. Z kolei na przełomie 2020 i 2021 roku wygrali cztery kolejne spotkania.

Jednak co warte zauważenia, po zwycięskich seriach przychodziła passa meczów bez zwycięstwa. Za pierwszym razem było to sześć spotkań bez wygranej, a w dalszej perspektywie tylko dwa zwycięstwa w 19 meczach! Z kolei zła passa po wspomnianych czterech zwycięstwach ciągle trwa i po ostatniej porażce z Pogonią Szczecin wynosi już osiem spotkań.

Gdzie jest napastnik?

Wpływ na taki stan rzeczy ma między innymi brak napastnika gwarantującego określoną liczbę bramek. Nie jest to pierwszy sezon, w którym Wiśle brakuje skutecznego snajpera. Ostatnim takim był Ricardinho w rozgrywkach 2018/2019. Właściwie to w rundzie jesiennej tamtego sezonu, którą zakończył z dziewięcioma bramkami na koncie. Na wiosnę tylko raz pokonał bramkarza rywali i ostatecznie rozgrywki zakończył z niezłym bilansem dziesięciu goli i dwóch asyst.

Przez ten czas w drużynie Wisły Płock występowało wielu napastników, jednak żaden z nich nie nawiązał do skuteczności Brazylijczyka. Zawodził doświadczony Grzegorz Kuświk, jakości z przodu nie dawali także młodsi – Oskar Zawada, ostatecznie sprzedany do Rakowa Częstochowa, i Karol Angielski, który z kolei odszedł do pierwszoligowego Radomiaka.

W obecnych rozgrywkach ofensywni zawodnicy „Nafciarzy” również nie spełniają oczekiwań. Tutaj pretensje można mieć także do zarządu, który nie ściągnął właściwie żadnego napastnika będącego w chociaż niezłej formie przed transferem do klubu. Patryk Tuszyński przed dołączeniem do Wisły strzelił zaledwie jedną bramkę w Piaście Gliwice. Cilian Sheridan – cztery gole w lidze izraelskiej, Airam Cabrera – jedna bramka na zapleczu ligi hiszpańskiej. To nie mogło się udać.

Przy takiej skuteczności swoich ofensywnych zawodników nie ma co liczyć na walkę o wysokie cele. Wisła zdecydowanie potrzebuje napastnika, który będzie potrafił strzelić więcej niż kilka bramek przez cały sezon. Czy aktualni zawodnicy są w stanie zagwarantować takie liczby? W tym momencie wydaje się, że nie.

Problemy także z młodzieżowcami

Szczególnie w ostatnich meczach widoczny jest także brak jakościowych młodzieżowców w składzie „Nafciarzy”. Dopóki w formie był Dawid Kocyła, problem nie był aż tak zauważalny. W jego kontekście mówiło się nawet o zbliżającym się zagranicznym transferze, a oferty miały opiewać na kilka milionów euro Jednak 18-latek w ostatnich meczach, podobnie jak cały zespół, wyraźnie spuścił z tonu. Do dyspozycji trenera są Mateusz Lewandowski czy wracający po kontuzji Piotr Pyrdoł, jednak zazwyczaj nie gwarantują oni odpowiedniej jakości na boisku.

W wielu meczach schemat wyglądał bardzo podobnie. Mecz w podstawowym składzie zaczynał Kocyła, w drugiej połowie wchodził za niego Lewandowski. Inni młodzieżowcy właściwie nie pojawiają się na boisku. Albo długo leczyli kontuzję, jak Pyrdoł, albo gdy już dostali szansę, to zawiedli. Tak było w przypadku Kacpra Rogozińskiego, który debiutował w barwach „Nafciarzy” w wyjazdowym spotkaniu z Legią. Sprokurował wtedy rzut karny, zanotował stratę, od której zaczęła się akcja bramkowa przeciwnika. Mimo asysty w ostatnich minutach pierwszej połowy na drugą już nie wyszedł.

Trudne zadanie przed Bartoszkiem

Maciej Bartoszek wciela się w rolę strażaka, czego specjalnie nie ukrywają ani on, ani zarząd klubu. Świadczy o tym podpisany kontrakt, który obowiązuje do końca sezonu, czyli zaledwie przez sześć spotkań. 44-letni szkoleniowiec ma więc około miesiąca na zmianę oblicza zespołu.

Dla samego trenera to z pewnością sportowy awans i ciekawe wyzwanie. Po kuriozalnym zwolnieniu z Korony Kielce ma szansę po krótkiej przerwie ponownie pracować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jeśli pokaże się z dobrej strony i utrzyma zespół w ekstraklasie, nie jest wykluczona jego dłuższa praca w Płocku. A zadanie nie należy do tych z gatunku „mission impossible”, bo Wisła pomimo słabych wyników nadal ma przewagę kilku punktów nad strefą spadkową.

***

Ekstraklasa wchodzi w decydującą fazę. Do końca sezonu pozostało zaledwie kilka spotkań. Wisła Płock jest jedną z tych drużyn, które zdecydowanie walczą „o coś”. Nie da się ukryć, że spadek w sezonie, w którym nie utrzyma się jedna drużyna, byłby dla „Nafciarzy” prawdziwą katastrofą. Tym bardziej że nowy stadion rośnie w oczach. Szkoda by było, gdyby jego otwarcie miało miejsce tylko w I lidze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze