Wisła Kraków – duży pozytyw mimo porażek


Na co tak naprawdę stać „Białą Gwiazdę” Hyballi?

14 marca 2021 Wisła Kraków – duży pozytyw mimo porażek
Krzysztof Porębski / PressFocus

Gra Wisły Krakow to jeden z większych pozytywów wiosny w ekstraklasie. Drużyna prowadzona przez Petera Hyballę może się podobać i robi duże wrażenie nawet wtedy, kiedy przegrywa. Na co tak naprawdę stać ten zespół? Jak kibice oceniają pracę trenera?


Udostępnij na Udostępnij na

Wisła Kraków może się podobać. Drużyna została odmieniona, nie ma w niej wielkich gwiazd, ale są żołnierze. Wojacy Petera Hyballi dają z siebie wszystko w każdym meczu, walczą, biegają, a to, że czasem brakuje umiejętności czysto piłkarskich, można wybaczyć. Z pustego to i Salomon nie naleje. 45-letni szkoleniowiec po trzech miesiącach pracy odcisnął na drużynie ogromne, pozytywne znamię i widać to w praktycznie wszystkich ostatnich meczach. Z Lechią Gdańsk Wiślacy przebiegli 5 kilometrów więcej niż rywale i gdyby mieli więcej szczęścia albo zaprezentowali lepszą skuteczność, z Pomorza wracaliby w innych nastrojach. Wszystkiego jednak nie da zbudować się od razu, tym bardziej w klubie borykającym się z różnymi problemami tak jak do niedawna „Biała Gwiazda”.

Musimy pamiętać, iż trener Hyballa pracuje u nas dopiero trzy miesiące, a ocenia się zawsze przynajmniej całą rundę, więc z oceną poczekajmy do końca sezonu. Niemniej jednak widać rękę Hyballi w meczach. Jego gegenpressing stał się bardzo popularny w Polsce. Trener chce grać ofensywnie, dzięki czemu kibice go uwielbiają. Jest także żywym trenerem w czasie meczów, co pozytywnie wpływa na drużynę – tak trenera charakteryzuje Karolina, fanka Wisły.

Na co stać Wisłę?

Barwna postać trenera z Krakowa dodała kolorytu całej lidze, a jego praca skrzydeł drużynie z Reymonta. Peter Hyballa wzbudza ogromne pozytywne emocje w szeregach krakowskich sympatyków, co oczywiście zrozumiałe. Drużyna grająca beznadziejną piłkę za czasów Artura Skowronka nagle odzyskała wigor i siłę, nie boi się rywali, pokazując przy tym fajną dla oka piłkę. To się podoba.

Pamiętając świetne czasy, chciałoby się się powiedzieć, że stać ją na walkę o mistrzostwo Polski. Niemniej jednak pamiętajmy, że ta drużyna jest w przebudowie, czego przykładem jest m.in. mocniejsze stawianie na młodzież, więc sukcesem w tym sezonie będzie miejsce w pierwszej ósemce na koniec sezonu. Trzeba małymi krokami zmierzać do celu. Jedno jest pewne – ten klub w przyszłości wróci na należyte mu miejsce! – mówi Karolina.

Na co tak naprawdę stać drożynę z Reymonta? Na razie tylko środek tabeli. Miejsce na granicy ostatnich w pierwszej ósemce i tych pierwszych na końcu. Trener jest świetny, ale ewidentnie brakuje wykonawców – to się zmienia, dochodzą nowi zawodnicy, drużyna jest przebudowywana, ale jeszcze trochę wody w Wiśle musi upłynąć zanim klub Kuby Błaszczykowskiego stanie na mocnych nogach i zacznie oddychać pełną piersią. Czego brakuje? Przede wszystkim snajpera z prawdziwego zdarzenia. Skuteczność krakowian niekiedy razi i gdyby kadra nie była tak uboga, zdobytych punktów byłoby więcej. Nie jest jednak źle, bo Hyballa z klocków, które dostał, uformował prawdziwą, tętniącą życiem ekipę – to świadczy o jego olbrzymich charyzmie i warsztacie. Dostał poranioną i rozbitą grupkę ludzi, a stworzył z niej skaczącą za sobą w ogień watahę głodnych piłki wilków.

Siłą tego zespołu jest atmosfera. Widać w zespole jedną wielką rodzinę. Pomoc, zaangażowanie, radość – widać to na każdym treningu czy meczu. Przytoczę tutaj mecz z Wisłą Płock, w którym Uros po strzelonym golu leżał na murawie. Koledzy od razu otoczyli go opieką i już po zakończeniu meczu pobiegli do karetki, aby wesprzeć kolegę, który tak naprawdę jest w zespole dopiero dwa tygodnie. Petar Hyballa potrafi zjednoczyć zespół, dzięki czemu każdy nowy zawodnik czuje się w Wiśle jak w domu – dodaje Karolina.

Powinno być jeszcze lepiej

Peter Hyballa poprowadził Wisłę w dziesięciu meczach (cztery zwycięstwa, trzy remisy, trzy porażki). Zdobył 15 punktów – całkiem dobrze – i spełnia pokładane w jego umiejętnościach szkoleniowych nadzieje. Po okresie przygotowawczym zespół prezentuje się świetnie fizycznie, drugą młodość przeżywają nawet Maciej Sadlok i Rafał Boguski. Dodatkowo w klubie stawia się na młodzież – to powrót do dawnych wiślackich korzeni – i to za jakiś czas zaprocentuje. Team miażdży swoich konkurentów biegowo i nawet pomimo gorszych wyników rozbudza nadzieje i robi spore wrażenie.

Największe wrażenie wiosną robi drużyna. Jej zaangażowanie i współpraca w meczu. Jednak trzeba też pochwalić naszą młodzież: Starzyński, Plewka i Szot pokazują, że młodzi wiślacy nie muszą jedynie być statystami. Każdy z nich zrobił wyraźny postęp, grając w pierwszej drużynie. Jeśli uda ich się na dłużej zatrzymać w Wiśle, powinni w kolejnych sezonach stanowić o sile tej drużyny. Niemniej jednak klub zapewne liczy, że dzięki tym zawodnikom zarobi grube pieniądze. Myślę, że na tę chwilę stawianie na młodych zawodników Wiśle wyjdzie później na dobre. Każdy z młodych ma mentora w szatni w postaci Kuby Błaszczykowskiego i na nim się powinien wzorować, jeśli chodzi o swoje kariery – podsumowuje nasza rozmówczyni, Karolina.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze