Stracony rocznik mistrzowskiej młodej Wisły: W Polsce musimy się ocknąć


Praktycznie nikt z mistrzowskiej drużyny CLJ nie ma szans na wielką karierę

15 sierpnia 2016 Stracony rocznik mistrzowskiej młodej Wisły: W Polsce musimy się ocknąć
Marcin Kuźnia/iGol.pl

Dwa lata temu świat stał przed nimi otworem. Wisła Kraków w 2014 roku wygrała Centralną Ligę Juniorów w finałowym dwumeczu, rozbrajając Cracovię aż 12:1. Wydawać by się mogło, że z tak utalentowanego rocznika Wisły dzisiaj w ekstraklasie regularnie powinno występować kilku piłkarzy, a chociaż jeden z nich – mieć już za sobą zagraniczny transfer. Tymczasem większość mistrzowskiej ekipy przepadła i na dobrą sprawę mało kto z tamtych piłkarzy liczy się w poważnej piłce.


Udostępnij na Udostępnij na

To był pierwszy sezon CLJ, utworzonej w zastępstwie za Młodą Ekstraklasę. Wisła, aby dostać się do finału, musiała najpierw wygrać swoją grupę, następnie rozprawić się z rywalami w fazie finałowej. Wyjście z grupy przyszło „Białej Gwieździe” dość łatwo. W grupie przegrała tylko cztery z 22 spotkań i wyszła z niej jako lider, a w ćwierćfinale pokonała 3:1 silne Zagłębie Lubin. Ostatnią przeszkodą na drodze do finału był Lech Poznań, z którym podopieczni Dariusza Marca poradzili sobie gładko, gromiąc rówieśników 5:1 w pierwszym meczu. Rewanż w Poznaniu był tylko formalnością.

Rozgromienie Cracovii w finale nie było więc przypadkowe. – Po takim meczu powinno się postulować, by np. przy pięciobramkowej przewadze sędzia kończył spotkanie. Szczególnie juniorów, bo gdyby zawodnicy Cracovii byli jeszcze kilka lat młodsi, to pewnie jeszcze w trakcie spotkania usiedliby na murawie i rozpłakali się. Wisła nie wygrała, tylko przejechała się po rywalach jak walec – relacjonowała krakowska „Gazeta Wyborcza”.

Dwa lata temu mistrzowska Wisła była naprawdę silną ekipą, ale fakt, że dzisiaj żaden z zawodników tamtejszego zespołu nie ma prawa marzyć o międzynarodowej karierze, jest zatrważający. Na dobrą sprawę w miarę regularne występy w ekstraklasie notuje jedynie Tomasz Zając. Zawodnik, z którym fani Wisły Kraków wiązali spore nadzieje i w którym widzieli drugiego Pawła Brożka, po wypełnieniu kontraktu bez żalu został oddany do Korony Kielce. Tam Zając także nie potrafi się przebić i jest jedynie rezerwowym. W poprzednim sezonie rozegrał 18 spotkań w lidze, podczas których udało mu się zanotować jedną asystę. W tym natomiast na boiskach ekstraklasy przebywał w sumie przez sześć minut…

Prawda jest taka, że polityka Wisły reprezentowana w tamtych czasach względem wychowanków była taka, że większość z nas wiedziała, że nie będzie tu dla nas przyszłości. Wielu z nas jeszcze na pewno zabłyśnie, a takie granie w 1. czy 2. lidze to dopiero przedsmak. Mamy 20 czy 21 lat, przed nami cała kariera i na pewno jeszcze niejeden z nas pojawi się w świadomości publicznej – optymistycznie mówi mi jeden z byłych zawodników tamtej drużyny.

Spory talent przejawiał Kamil Kuczak, który w finałowym spotkaniu skompletował hat-tricka w niespełna pół godziny. Trzy dni temu po nieudanym okresie w MKS Kluczbork trafił do Pelikana Łowicz. 20-letni piłkarz, będący jednym z liderów świetne grającego młodzieżowego mistrza Polski, po dwóch latach trafia na boiska trzeciej ligi. Nie tak to chyba miało wyglądać.

Nieźle zapowiadał się Piotr Żemło. Obecnie znajduje się w kadrze Wisły, ale jego szanse na grę są praktycznie zerowe. – Chłopak ma 21 lat i cały czas nie może przebić się w Wiśle. Czy można dalej uznawać go za talent? Niestety, ale wszystko wskazuje na to, że będzie miał problemy z grą w piłkę – mówi mi dziennikarz Interii Piotr Jawor.

Na dobrą sprawę najlepiej radzi sobie Michał Bierzało. Mierzący prawie dwa metry defensor po zdobyciu Młodzieżowego Mistrzostwa Polski trafił do Limanovii Limanowa, gdzie został wypatrzony przez Stal Mielec. W klubie z Podkarpacia w poprzednim sezonie rozegrał 30 spotkań w drugiej lidze i po awansie o klasę wyżej liczy na podtrzymanie dobrej passy.

Trzeba powiedzieć sobie jasno: jeżeli w wieku 20-21 lat nie grasz regularnie w ekstraklasie bądź 1. lidze, to twoje szanse na zrobienie solidnej kariery w poważnej piłce są nikłe. Chociaż jeden z mistrzów z 2014 roku patrzy na tę sytuację przez różowe okulary, to rzeczywistość jest zupełnie inna.

Wydawałoby się, że po takim czasie o takich gości można by się zabijać. W normalnych ligach mocni juniorzy są wynajdowani przez wielkie kluby i tam dostają swoje szanse, i odgrywają ważne role – komentuje Jawor, który jest autorem wspomnianej na początku tekstu relacji z finału. – Nie jest to pierwszy taki przykład. Z drużyny Wisły, która wygrała Młodą Ekstraklasę, na poważnie w piłkę gra tylko Krzysztof Mączyński. Rozmawiałem z wieloma trenerami Wisły czy Cracovii, którzy chcieli wprowadzać młodzież, ale były z tym spore problemy. W Polsce mamy problem z komunikacją pomiędzy zespołami juniorskimi i seniorskimi. Świetnym przykładem tego jest sytuacja z Henrykiem Kasperczakiem, który mając na przedsezonowym zgrupowaniu dwunastu zawodników, nie chciał dobrać do drużyny młodzieżowców. Stwierdził, że są mu niepotrzebni.

Kiedyś dobry trener przychodził na treningi i monitorował postępy juniorów. Świetną pracę wykonywał swego czasu Adam Nawałka, który był dla młodych zawodników jak drugi ojciec. Sprowadził najbardziej uzdolnioną młodzież z całej Polski, a efektem tego są chociażby kariery Brożków czy nawet Kamila Kuzery, który był solidnym ligowcem. Nawałka dbał o chłopaków, ale przede wszystkim miał mocną pozycję w klubie. Słuchano go i dzięki temu miał komfort we wprowadzaniu juniorów wyżej – kontynuuje dziennikarz.

Wisła z 2014 roku nie jest jedynym przykładem straconego rocznika. Jej przypadek rzuca się jednak w oczy ze względu na to, że ci zawodnicy w przeciągu całego sezonu nie mieli sobie równych. Byli naprawdę mocną ekipą, a wszystko wskazuje, że talenty tych zawodników rozmienią się na drobne.  – Michał Miśkiewicz opowiadał mi, że pomimo tego, że od gry w pierwszym zespole AC Milan był bardzo daleko, to praktycznie dzielił szatnię z seniorami. Młodzi byli blisko i czuli się ważną częścią klubu. W Polsce jest to wszystko zbyt oddzielone. U nas młody może co najwyżej ponieść torbę czy wyczyścić buty. 

Henryk Kasperczak miał 12 zawodników na zgrupowaniu i mimo tego nie chciał skorzystać z usług młodzieżowców.

Ostatnio w Legii dość regularnie zaczął grywać Michał Kopczyński. Jeżeli wiedzę piłkarską czerpałoby się jedynie od komentatorów, można by uznać środkowego pomocnika „Wojskowych” za perspektywicznego juniora. W transmisjach często podkreślają i zachwycają się tym, że Kopczyński w młodym wieku gra w Legii. Problemem są dwadzieścia cztery wiosny wychowanka. To, że wreszcie przebił się do pierwszej jedenastki, powinno być czymś normalnym, a nie wielkim wydarzeniem. Traktowanie zawodnika w tym wieku jako młodej nadziei jest nie na miejscu.

W sezonie 2012/2013 w Lechii Gdańsk przebijał się Młody Adam Duda. Dość przeciętny napastnik szybko stał się obiektem szydery, ze względu na to, że jeden z komentatorów niemal na każdym kroku nazywał go per „Młody Duda”. Chłopak miał wtedy 22 lata i podobnie jak w przypadku Kopczyńskiego jego gra w seniorach powinna być czymś naturalnym.

Nie ma drużyny juniorów, której każdy zawodnik zrobiłby karierę. Celem trenerów powinno być wyszkolenie dwóch-trzech graczy, z których wyrośliby świetni zawodnicy. W Polsce musimy się ocknąć. Chłopak po dwudziestce nie może mieć łatki utalentowanego juniora, tylko być normalnym graczem do gry. Jeśli ktoś naprawdę miałby spory talent, to w tym wieku powinien mieć już około trzydziestu występów w ekstraklasie – puentuje Jawor.

Gdzie grają zawodnicy, którzy wystąpili w finałowym spotkaniu z Cracovią

Mateusz Zając – Wisła Kraków

Bartłomiej Kolanko – Odra Opole

Jakub Bartosz – Wisła Kraków

Michał Bierzało – Stal Mielec

Piotr Żemło – Wisła Kraków

Remigiusz Szywacz – Kotwica Kołobrzeg

Dawid Kamiński – Raków Częstochowa

Grzegorz Marszalik – Rozwój Katowice

Grzegorz Gulczyński – Wisła Kraków

Przemysław Lach – Stal Mielec

Kamil Kuczak – Pelikan Łowicz

Jakub Janur – bez klubu

Damian Kościelniak – Chrobry Głogów

Oskar Wąsikowski – Wisła II

Tomasz Zając – Korona Kielce

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze