Wiosenne przebudzenie Olimpii Grudziądz


Imponująco w rundę rewanżową weszła drużyna Olimpii Grudziądz

28 marca 2019 Wiosenne przebudzenie Olimpii Grudziądz
Wikipedia

Rywalizacja w II lidze trwa w najlepsze. Obecny sezon jest dość wyrównany i o trzy miejsca gwarantujące promocję walczy ponad dwa razy tyle drużyn. Nie wszyscy głośno mówią o chęci awansu, jednak każdy chętnie wykorzysta okazję, by na koniec rozgrywek cieszyć się z promocji szczebel wyżej.


Udostępnij na Udostępnij na

Wiosna jednak nie wszystkim wychodzi tak, jak oczekiwano. Główny faworyt, łódzki Widzew, dziwnie gubi punkty i utrudnia sobie tym samym całą sytuację. To powoduje, że robi się tam coraz bardziej nerwowo. Radomiak Radom także nie zachwyca, a kolejne zespoły wleką się na szczyt niczym kulawy na Mount Everest.

Do tego grona można spokojnie zaliczyć Elanę Toruń, Górnik Łęczna czy GKS Bełchatów. Inaczej ma się natomiast sytuacja w Grudziądzu. Tam nastąpiła pobudka i wydaje się, że ostatnie zwycięstwo doda niesamowitego rozpędu Olimpii.

Skuteczni do bólu

Prowadzona przez trenera Mariusza Pawlaka drużyna w rundzie rewanżowej nie ma sobie równych. Nie przeszkadza im fakt, z kim grają, gdzie czy o której godzinie. Zwycięstwo z ekipą z dołu tabeli – żaden problem, Ruch Chorzów pokonany. Środek tabeli i Skra Częstochowa również nie jest godnym wyzwaniem. I co ważne, rywale w bezpośredniej rywalizacji – GKS Bełchatów oraz ostatnio Górnik Łęczna – także poznali siłę, jaką dysponuje na dzisiaj klub z Grudziądza. Szczególnie przekonał się o tym zespół prowadzony przez byłego selekcjonera reprezentacji Polski, Franciszka Smudę. Górnik został rozbity 1:6, mimo że przez godzinę wynik spotkania brzmiał 1:1.

W porównaniu do poprzedniej rundy w Olimpii poprawiła się skuteczność pod bramką rywala. W czterech spotkaniach grudziądzanie zdobyli aż 13 goli! Pod tym względem nie mają sobie równych.

Hiszpański golleador

Zimą postanowiono w klubie przeprowadzić kilka zmian i jak się okazuje, jedną z nich miało być odciążenie od zdobywania goli Przemysława Kity, który na jesień strzelił najwięcej bramek dla swojej drużyny. 25-latek był prawdziwym postrachem dla drugoligowych bramkarzy, wbijając im łącznie osiem goli, z czego pięć już na wiosnę. Po odejściu w zimowym oknie transferowym Roberta Hirsza, który sześciokrotnie wpisywał się na listę strzelców, zdecydowano o wzmocnieniu siły ofensywnej.

Miejscem poszukiwań drugoligowego kandydata do awansu okazała się nie Polska, a Półwysep Iberyjski. Stamtąd sprowadzono Germana Ruiza, piłkarza, który w piłkę uczył się grać w poważnych klubach: Maladze CF oraz Valencii CF. Hiszpański pomocnik już w swoim debiucie pokazał klasę, strzelając gola Skrze Częstochowa. Kolejnymi jego ofiarami okazali się rywale z górnej części tabeli: GKS Bełchatów oraz Górnik Łęczna. Z pierwszym przeciwnikiem Hiszpan zadecydował o trzech punktach, natomiast w drugim starciu doprowadził do wyrównania.

Na tym jednak nie koniec. Zarząd klubu postanowił ocieplić wiosnę Portugalczykiem, który w dzieciństwie kopał piłkę w juniorach Sportingu Lizbona, a ostatnio bronił barw Belenenses SAD, tyle że grając w rezerwach. Alves dał się poznać z gola w debiucie, później jednak coś się zacięło.

– German to zawodnik, który moim zdaniem poradziłby sobie w ekstraklasie. Gra bardzo dobrze i bezapelacyjnie przerasta innych zawodników umiejętnościami technicznymi. Co do Tiago Alvesa to on również wyróżnia się techniką. W tym okienku udało się ściągnąć naprawdę wartościowych piłkarzy, bo oprócz tej dwójki doszli jeszcze chociażby Maciej Kona i Ivan Ocenas, którzy idealnie wzmocnili środek pomocy i niepewny jesienią środek defensywy. Wracając do Alvesa, to chociaż nie strzela zbyt wielu bramek, świetnie rozgrywa piłkę i jego podania są bardzo groźne – ocenił transfery Olimpii Paweł Grzywacz.

Pierwszoligowiec?

Z taką formą trudno w ekipie biało-zielonych nie widzieć kandydata do awansu, tym bardziej gdy reszta stawki gubi punkty. Podobnego zdania jest także jeden z redaktorów iGol.pl, Paweł Grzywacz, interesujący się na co dzień drużyną Mariusza Pawlaka:

– Poczekałbym ze wskazywaniem kandydatów, bo to dopiero start rundy, a przed Olimpią jeszcze dziewięć spotkań. W klubie jednak wiedzą, że awans do I ligi jest potrzebny niczym tlen, albowiem równa się większym wpływom do budżetu klubu, a z tym jest obecnie krucho. Dodatkowo zespół został uzupełniony na kilku newralgicznych pozycjach. Jednak gdybym miał w tej chwili wskazywać wszystkich beniaminków, to myślę, że obok Widzewa i Radomiaka postawiłbym właśnie na biało-zielonych – skomentował nasz rozmówca.

Nie byłoby jednak dobrych wyników, gdyby nie postać trenera, który zdobył już doświadczenie w I lidze. Mariusz Pawlak, jak widać na przykładzie, potrafi złożyć wszystkie elementy układanki w jedną całość. Nie brakuje młodych Polaków, takich jak chociażby Kacper Skibicki, doświadczonych piłkarzy jak Marcin Kaczmarek czy obcokrajowców jak wspomniani wcześniej Hiszpan i Portugalczyk.

– Mariusz Pawlak to człowiek idealnie skrojony pod ten klub. Zna zespół z czasów, gdy był jego piłkarzem. Wyróżnia go spora znajomość i wiedza. To człowiek bardzo dobrze wykształcony pod względem taktyki. Potrafi odmienić zespół, gdy ten przegrywa, potrafi podnieść drużynę, gdy jest w trudnym momencie. Świetnie reaguje na wydarzenia boiskowe, a przy tym jest oazą spokoju na ławce. Przy okazji konferencji prasowych chętnie z własnej woli tłumaczy spotkania i opowiada o wydarzeniach, a to rzadko spotykana rzecz, ponieważ mało który trener dzieli się swoimi przemyśleniami – opisał pracę szkoleniowca Paweł Grzywacz.

Kuźnia talentów

W Grudziądzu świetnie oprócz wiosennych wyników idzie również praca z młodymi talentami. Wśród nich jest już wcześniej wymieniony Kacper Skibicki. Piłkarz ten latem trafi do warszawskiej Legii. W samych superlatywach wypowiada się o nim Paweł Grzywacz:

– Tego zawodnika można wyróżnić za spory talent, ale też dojrzałość w grze. Po tym młodzieżowcu kompletnie nie widać wieku. Gra, jakby miał na koncie co najmniej 50 spotkań w ekstraklasie. Kapitalnie się ustawia, czuje grę, to zawodnik o potencjale na reprezentację Polski.

Oprócz 17-latka nie brakuje także innych graczy mających całą karierę piłkarską przed sobą. Jest nim chociażby bramkarz, niespełna 20-letni Wojciech Muzyk. W obronie niezłe recenzje zbiera Damian Cichanowski, który ma 22 lata. Do tego grona można także zaliczyć Macieja Konę, Konrada Handzila czy Mikołaja Gabora, który w meczu z Łęczną popisał się hat-trickiem. Ilu z nich zrobi jednak karierę ponad II ligę?

– Zdolnym i wciąż zasadniczo młodym zawodnikiem jest Wojciech Muzyk, który wraz ze startem sezonu został podstawowym bramkarzem i jest jednym z najlepszych na swojej pozycji w całej lidze. Kapituluje tylko w sytuacjach „nie do obrony” – podsumował redaktor Grzywacz.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze