W niedzielny wieczór poznaliśmy odpowiedź na pytanie, kto najlepiej przygotował się do startu rozgrywek w Superlidze. Jak dotąd pod tym względem wszystkich daleko w tyle zostawiła drużyna FC Porto.
Podopieczni Andre Villasa podejmowali na własnym stadionie SC Beira Mar. Gospodarze byli zdecydowanym faworytem i jak się później okazało, nie zawiedli widzów zebranych na Estadio do Dragao.
Pierwsza połowa była popisem „Biało-niebieskich”. Od początku przejęli inicjatywę i kontrolowali przebieg gry. Przewagę udokumentowali golem strzelonym w 26. minucie. Po dośrodkowaniu z lewej strony na krótki słupek zbiegł Falcao. Agresywny atak na piłkę i świetne uderzenie głową przyniosły Porto prowadzenie. Bramka ta była łudząco podobna do tej, którą strzelił w meczu przeciwko Legii Warszawa Euzebiusz Smolarek.
Kolejne minuty to pełna radości, ale także mądrości taktycznej gra gospodarzy, którzy ze spokojem wyczekiwali na kolejną okazję. A ta nadarzyła się tuż przed przerwą, gdy szansę na uderzenie z rzutu wolnego otrzymał Belluschi. Oczywiście nie zmarnował świetnej okazji i strzelił przepięknego gola z 25 metrów.
Druga połowa była pokazem wyrachowania drużyny, której trenerem był niegdyś słynny Jose Mourinho, a zawodnikiem chociażby nasz Józef Młynarczyk. Porto nie pozwoliło rywalowi na strzelenie kontaktowego gola, a samo niczym wytrawny bokser zadało decydujący cios. Kilka chwil przed końcem swojego drugiego gola tego wieczoru zdobył Falcao, który po świetnym prostopadłym podaniu umieścił piłkę między nogami bramkarza gości. Piłka zatrzepotała, a stadion eksplodował. Zupełnie tak, jak po ostatnim gwizdku arbitra.
FC Porto pokazało w dwóch pierwszych kolejkach obecnych rozgrywek swoją piłkarską wielowymiarowość. Przed tygodniem wymęczone zwycięstwo w stylu Grecji z Euro 2004, a wczoraj piękna wygrana w stylu Hiszpanii z Euro 2008. Jak długo będzie trwała znakomita passa piłkarzy ze Stadionu Smoka, przekonamy się już w najbliższych spotkaniach, w których być może zobaczymy kolejne twarze Porto. Może będą świetnie zorganizowani jak Inter Mourinho, a może zagrają jak Polacy w meczu z Kamerunem…