Więcej niż Dudelange


Jak naprawdę wygląda luksemburska piłka nożna?

6 września 2018 Więcej niż Dudelange

Kiedy okazało się, że w 3. rundzie eliminacji Ligi Europy mistrz Polski trafi na F91 Dudelange, wszyscy spodziewaliśmy się łatwej przeprawy. Kiedy Legia została wyeliminowana przez mistrza Luksemburga, zastanawialiśmy się, jak to się stało, że zostaliśmy ograni przez półamatorów. Wreszcie, gdy Dudelange pokonało w dwumeczu rumuńskie FC Cluj i sensacyjnie zameldowało się w fazie grupowej rozgrywek, nadeszła pora, by wreszcie przedstawić prawdziwe oblicze futbolu, którego piłkarskie tradycje są dłuższe od naszych.


Udostępnij na Udostępnij na

Liga dwóch prędkości

Pierwszy mecz ligowy na ziemiach Luksemburga odbył się w 1909 roku, a rok później powstała tamtejsza federacja. Dla porównania: PZPN powstał w 1919 roku, a pierwszy mecz ligowy w Polsce miał miejsce w roku 1926, czyli aż 17 lat później niż w Luksemburgu. Mimo tak długich tradycji piłkarskich, piłka nożna od zawsze była tutaj uprawiana jedynie po amatorsku.

Ostatnio jednak w piłce nożnej pojawiły się większe pieniądze, co przyczyniło się do tego, że najbogatsze kluby stać na zapewnienie niektórym swoim piłkarzom profesjonalnych kontraktów. To z kolei spowodowało, że liga zaczęła rozwijać się dwutorowo: na jednym biegunie znalazły się Fola Esch, FC Differdange 03 i F91 Dudelange (do tego grona pretenduje ostatnio też Progres Niederkorn), a na drugim reszta stawki. Najlepsze kluby grają w eliminacjach europejskich pucharów, przez co dostają dodatkowe pieniądze, co pozwala im jeszcze bardziej odskoczyć od reszty. Wśród nich prym wiedzie Dudelange, które dzięki bogatemu inwestorowi (Flavio Beccy – właścicielowi m.in. Lavazzy) stać na zapewnienie profesjonalnych kontraktów prawie wszystkim graczom i tak spektakularne transfery, jak np. sprowadzenie Milana Bisevaca z FC Metz, byłego piłkarza m.in Lazio czy PSG. Pod tym względem mistrz Luksemburga przypomina klub z Saint-Germain i słusznie jest nazywany „PSG Luksemburga”. Na tym jednak podobieństwa się nie kończą: w Dudelange występuje, tak jak jeszcze do niedawna w Paryżu, Ibrahimović! Oczywiście nie Zlatan, lecz Sanel, ale i Bośniak imponuje skutecznością, o czym świadczą 3 zdobyte tytuły króla strzelców BGL Ligue, bo tak właśnie od nazwy sponsora nazywa się najwyższy poziom rozgrywkowy w kraju.

Progres

Czasy, w których luksemburskie drużyny były łatwym celem dla drużyn nawet z najsłabszych lig europejskich, bezpowrotnie minęły. Przyczyniły się do tego pieniądze, które trafiły do futbolowego obiegu w ostatnich latach, pozwalające na to, by w niewielkim księstwie lepsi piłkarze mogli utrzymać się jedynie z uprawiania tego sportu. Poszła za tym również zmiana mentalności: zaczęto przeprowadzać treningi z większą częstotliwością, nastąpił rozwój sportowej infrastruktury, a przy najlepszych klubach powstały akademie, w których łącznie trenuje ponad 600 młodych adeptów piłkarskiego rzemiosła. Efekty tej przemiany są widoczne: wszak nie tylko Dudelange odnosi sukcesy. Wicemistrz kraju, Progres Niederkorn, zatrzymał się dopiero na 3. rundzie eliminacji Ligi Europy, przegrywając jednym golem z FK Ufa, za to wcześniej wyrzucając za burtę azerską Gabalę i węgierski Honved. Fola Esch natomiast dotarła do 2. rundy eliminacyjnej, wygrywając z Prisztiną z Kosowa. Jedynym klubem, który nie wygrał meczu w eliminacjach, był zdobywca pucharu, RFC Union Luxembourg, który odpadł na starcie z Vitorulem.

https://www.youtube.com/watch?v=mofoIeqS8w8

Wszystkie te kluby swoją siłę opierają na piłkarzach z zagranicy: głównie są to gracze sprowadzani z niższych lig niemieckich i francuskich, gdzie pieniądze są znacznie mniejsze niż w BGL Ligue. Sprawia to, że liga luksemburska jest na 8. miejscu w Europie, jeżeli chodzi o procentowy udział piłkarzy z zagranicy. Stanowią oni nieco ponad połowę piłkarzy (według danych z 2017 roku). Należy jednak zauważyć, że udział obcokrajowców w populacji kraju wynosi aż 48%, więc wielu ludzi przyjechało do Luksemburga za pracą, a w piłkę grają niejako przy okazji. Niestety, przez taki kształt ligi cierpi futbol reprezentacyjny. Nie zmienia to jednak faktu, że liga luksemburska dynamicznie się rozwija i chce wkrótce walczyć jak równy z równym z innymi ligami europejskimi.

Czy nie jest to moment, by pomyśleć o zmianie statusu ligi? Jasne stanowisko w tej sprawie ma Paul Philipp, prezes luksemburskiej federacji.  Nie jesteśmy rynkiem, jesteśmy wsią. Nie powinniśmy i nie będziemy przeprowadzać profesjonalizacji ligi. Po prostu nie ma na to odpowiedniego środowiska. Nie rozumiem, dlaczego ta dyskusja w ogóle ma miejsce. Przychody klubów w dużej mierze pochodzą od indywidualnych darczyńców. Środki telewizyjne lub wysokie przychody z dnia meczowego nie są możliwe w tym kraju. Wiele klubów zależy od jednej osoby. Ale to nie znaczy, że nie możemy pracować bardziej profesjonalnie. Znam wielu sportowców, którzy wykonują inne zawody i nadal pracują bardzo sumiennie – mówił w rozmowie z dziennikiem „Tageblatt”.

Szkolenie młodzieży

Tak jak wcześniej pisałem, od mniej więcej dekady podejście do piłki w Luksemburgu stało się bardziej profesjonalne. Pragnienie trofeów sprawiło, że zaczęto myśleć bardziej długofalowo. Piłka nożna jest najpopularniejszym sportem w Luksemburgu i wreszcie postanowiono to wykorzystać. Powstały akademie przy czołowych klubach, a od ponad piętnastu lat w mieście Mondercange funkcjonuje centralna szkoła piłkarska dla wyróżniających się piłkarzy od 9. roku życia, mająca kilka drużyn na różnych poziomach młodzieżowych, która obok treningów oferuje podopiecznym zajęcia ogólnokształcące. W tych wszystkich centrach treningowych nie brakuje chętnej do gry młodzieży, jednak jej rozwój utrudnia brak zawodowych, pełnoetatowych trenerów, bo tych jest w Wielkim Księstwie jedynie pięciu. Jeszcze większym problemem jest polityka prowadzona przez najlepsze kluby, polegająca na opieraniu drużyn na zawodnikach z zagranicy, co utrudnia przebicie się wychowankom. Z tego względu zdecydowano się wprowadzić regułę, że w pierwszej drużynie każdego z klubów grających na dwóch najwyższych poziomach rozgrywkowych musi znajdować się minimum 7 Luksemburczyków, tzn. piłkarzy, którzy w przyszłości będą mogli zagrać w reprezentacji kraju. Ta zasada chroni młodych, zdolnych piłkarzy i daje możliwości rozwoju kadry narodowej.

Reprezentacja

Reprezentacja Luksemburga, choć zawsze stanowiła margines światowego i europejskiego futbolu, w swojej „kategorii wagowej” była w stanie pozytywnie się wyróżnić. Udawało jej się w przeszłości pokonać choćby 4:2 Portugalię, czy wygrać sensacyjnie 2:1 z Holandią. Zdarzały jej się także tak spektakularne porażki jak 0:4 z Liechtensteinem w 2004 roku, ale na przestrzenni ponadstuletniej historii „Czerwonych Lwów” słowem, które najlepiej opisuje ich postawę, jest „monotonia”. Wydaje się jednak, że od pewnego czasu, podobnie jak drużyny klubowe, progres zaliczyła również reprezentacja. Tak jak wcześniej zwycięstwo Luksemburga z jakimkolwiek profesjonalnym zespołem było zaskoczeniem, tak teraz drużyna gra lepiej i stwarza problemy coraz silniejszym rywalom. Najlepszym potwierdzeniem tego są ostatnie eliminacje: do Euro 2016 i do mistrzostw świata 2018. W obu tych rozgrywkach kadra zajęła przedostatnie miejsce w grupie, wyprzedzając najpierw Macedonię, później Białoruś. Po drodze udało im się wygrać 1:0 u siebie i zremisować 1:1 na wyjeździe z późniejszym mistrzem globu, Francją, a towarzysko pokonać Węgry i Gruzję oraz zremisować z Senegalem.

U podstaw tak dobrej gry leży na pewno zarządzanie piłką nożną przez związek. W 2004 roku jego prezesem został Paul Philipp i wprowadził wspomniane przeze mnie wcześniej innowacje w zakresie szkolenia młodzieży. Obecnie, po 15 latach, przyszedł czas, by zebrać pokłosie systematycznej pracy. Luksemburg ma młodą drużynę (średnia wieku: 25 lat), której liderzy grają w silnych ligach. Takimi piłkarzami są np. Laurent Jans grający w FC Metz czy zawodnik FK Ufa Olivier Thill. Oni i kilku innych zawodników „Czerwonych Lwów” rozpoczynało karierę w klubach rodzimej ligi, skąd zostali wyciągnięci przez skautów pracujących dla silniejszych zespołów. Luksemburg to drużyna wielokulturowa, podobnie jak społeczeństwo księstwa, ale na boisku razem z selekcjonerem Holtzem potrafią znaleźć nić porozumienia. W lutym zajmowali 83. miejsce w rankingu FIFA, co jest najlepszym wynikiem w historii reprezentacji, a jeżeli futbol w Wielkim Księstwie nie zejdzie z drogi systematycznego rozwoju, to mają szanse już niebawem ten wynik poprawić.

Wielcy Polacy w Wielkim Księstwie

W ligach luksemburskich występowało na przestrzeni ostatnich lat zaskakująco dużo piłkarzy znad Wisły. To w większości ludzie, którzy nie wiążą przyszłości z futbolem, a gra w piłkę do dla nich pasja i przyjemność. Ich obecność w tym miejscu jest w pełni uzasadniona, bo Luksemburg to najzamożniejsze państwo w Unii Europejskiej, a Polonia w tym kraju wynosi ok. 5000 osób. Większość z nich nie jest specjalnie rozpoznawalna, lecz są i tacy, którzy w historii lokalnej piłki zapisali się złotymi zgłoskami. Bez wątpienia takim zawodnikiem był Tomasz Gruszczyński, który przez 9 lat gry dla Dudelange zyskał miano klubowej legendy. Gruszczyński trafił do Luksemburga z FC Metz w 2002 roku, które z powodu problemów finansowych nie przedłużyło zawodnikowi kontraktu. Do 2011 roku zdobył 116 bramek dla luksemburskiego hegemona, strzelając gole także w eliminacjach europejskich pucharów Rapidowi Wiedeń i Zrinjskiemu Mostar. W 2014 roku Polak zakończył karierę, ale ma swoich następców. Jednym z nich jest 27-letni Michał Augustyn, obecnie bramkarz FC 47 Bastendorf. Ma na swoim koncie nominację do trójki najlepszych golkiperów BSC Ligue w 2016.

Mało kto wie, że niektórzy piłkarze polskiego pochodzenia reprezentują barwy „Czerwonych Lwów”. Obaj są młodzi i obiecujący, ale urodzeni już w Beneluksie. Pierwszym z nich jest Jan Ostrowski, 19-letni defensywny pomocnik szkolony w Niemczech, obecnie występujący w młodzieżówce Eintrachtu Frankfurt. Ostrowski miał epizod w kadrze Polski U-17, jednak przez barierę językową zdecydował się wybrać grę dla Luksemburga. […] miałem duży problem z komunikacją. Nie mówię po polsku, a oni najwyraźniej mają trudności z angielskim. Odtąd tak naprawdę nie miałem z nimi żadnych kontaktów. W każdym razie postanowiłem grać w Luksemburgu. Dlaczego? Ponieważ to mój kraj – tłumaczył swoją decyzję w wywiadzie dla portalu lequotidien.lu Ostrowski.

Drugim z piłkarzy polskiego pochodzenia w kadrze Luksemburga jest Youn Czekanowicz. To bramkarz rok młodszy od Ostrowskiego, którego ojciec urodził się już w Wielkim Księstwie. Obecnie piłkarz polskiego pochodzenia jest rezerwowym bramkarzem w belgijskim Gent. Inaczej niż w przypadku zawodnika Eintrachtu, Czekanowicz nigdy nie rozważał występów z orłem na piersi.

Europa stoi otworem

Pewnie jeszcze nie dziś, ale jutro może należeć już do Luksemburga. W Lidze Europy F91 Dudelange czeka niezwykle trudne zadanie, bo w grupie z Olympiakosem, AC Milanem i Betisem Sevilla ugranie chociażby punktu byłoby dużym sukcesem. Mimo to, dzięki występom w fazie grupowej, do mistrza kraju trafią duże, jak na lokalne standardy, pieniądze, które pozwolą mu zdystansować konkurencję i być może rozbudować klubową akademię. Niewątpliwie dzięki grze z takimi zespołami Dudelange zdobędzie cenne, międzynarodowe doświadczenie, które będzie procentować w przyszłości.

Łatwiejsze zadanie będzie mieć reprezentacja najmniejszego państwa Beneluksu. W rozpoczynającej się edycji Ligi Narodów trafiła ona do najniższej dywizji, Dywizji D, do grupy z Białorusią, Mołdawią a także San Marino. Wygrana w tej grupie leży jak najbardziej w zasięgu drużyny prowadzonej przez Luca Holtza. Gdyby tak się stało, Luksemburg miałby zagwarantowane miejsce w barażach o grę na Euro 2020, w przypadku niezakwalifikowania się do turnieju poprzez eliminacje. Oczywiście występ na mistrzostwach Europy za 2 lata to bardzo odległa perspektywa, ale już sama rywalizacja w Lidze Narodów UEFA stwarza okazję do sprawdzenia się na tle drużyn o podobnym poziomie i podjęcia równej walki o pierwszeństwo w stawce. Taka sytuacja to z pewnością nowość dla drużyny z Beneluksu przyzwyczajonej do starć z dużo silniejszymi zespołami, a zarazem ciekawe doświadczenie, które może zbudować drużynę na następne lata.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze