Jesteśmy nad kreską – jak radziły sobie Widzew Łódź, Warta Poznań i Stal Mielec w rundzie jesiennej?


Nie jest źle, ale mogło być lepiej. To sobie mogą powiedzieć po rundzie jesiennej Widzew Łódź, Warta Poznań i Stal Mielec

20 grudnia 2023 Jesteśmy nad kreską – jak radziły sobie Widzew Łódź, Warta Poznań i Stal Mielec w rundzie jesiennej?
Artur Kraszewski/APPA/PressFocus

Czasami nie ma co wybrzydzać, tylko docenić to, co mamy. Miejsce w środku stawki też może być sukcesem. Może spowodować, że czujesz się bezpiecznie, i to jest najważniejsze, bo bywało różnie, ale na koniec jesteś poza strefą spadkową i możesz ze spokojem patrzeć w przyszłość. Tak właśnie wyglądała ta runda w wykonaniu Widzewa, Stali i Warty. Bywało trudno, ale raczej nikt w tych klubach nie będzie narzekać na miejsce w tabeli. Może być lepiej na wiosnę, ale robota na jesień została wykonana.


Udostępnij na Udostępnij na

Stal Mielec i Warta Poznań, mimo że w PKO Ekstraklasie są już od pewnego czasu, to jednak zawsze będzie krążyły wśród kandydatów do spadku. Zawsze przewijają się ich kandydatury. Ich kadry często są łatane na szybko, ale na koniec biją silniejszych i to jest bardzo godne pochwały. Widzew Łódź ma wielkie ambicje i wielu ta pozycja w tabeli nie satysfakcjonuje, ale trzeba też docenić, że udało się wyjść z kryzysu. Nie zawsze przecież będzie tak kolorowo jak po rundzie jesiennej w poprzednim sezonie. Zatem najważniejsze dla tych trzech zespołów jest miejsce poza strefą spadkową. Dobry punkt wyjścia przed rundą wiosenną.

Widzew Łódź z małymi kłopotami, ale z fajnym widokiem na przyszłość

Nie było to łatwa runda dla Widzewa. Nie obyło się bez różnych komplikacji, trochę niespodziewanych. Generalnie ten rok nie był dobry dla zespołu z Łodzi. Wszystko prowadziło do zwolnienia Janusza Niedźwiedzia. Coś się wypaliło podczas tej współtwórcy. Nie szło to już w dobrym kierunku. Widzew Łódź szedł w dół, ale nastąpiła reakcja chyba w odpowiednim momencie. Następca też godny i niezabrany z pierwszej łapanki. Daniel Myśliwiec to naprawdę ciekawy człowiek, który dostał zasłużoną szansę. Naprawdę ta współpraca zapowiada się dobrze. Władze Widzewa wyszły z tej sytuacji obronną ręką.

No i nie skończyło się ostatecznie tak źle. 12. miejsce na koniec rundy i cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Oczywiście niedosyt jest i wszyscy cieszą się, że ten rok już się kończy, ale trzeba docenić to, co się ma. Po tych perturbacjach wszystko jakoś się ułożyło. A czas powinien działać na korzyść Daniela Myśliwca, który ma jasny plan na zespół, tylko potrzebuje czasu na jego wdrożenie. Ocenić jego pracę będziemy mogli ocenić dopiero po zimowych przygotowaniach. Na razie to tylko ciekawe konferencje i kilka udanych spotkań, ale też kilka rozczarowań. Bilans Daniela Myśliwca na razie to 15 spotkań, 7 zwycięstw, średnia punktowa na mecz 1,60 i co bardzo ważne – awans do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Co do kwestii personalnych: na pewno trzeba docenić po raz kolejny Bartłomieja Pawłowskiego, który znów ciągnął ten zespół na swoich barkach. Podobnie jak Jordi Sanchez, który udowodnił, że jest jakościowym graczem. Dobrze do zespołu wkomponował się Fran Alvarez. Widzew ma naprawdę duże możliwości. Daniel Myśliwiec ma do dyspozycji wielu solidnych zawodników, jak choćby Andrejs Ciganiks, Marek Hanousek czy w bramce Henrich Ravas. Bylibyśmy bardzo zdziwieni, gdyby Widzew Łódź musiał jeszcze walczyć o utrzymanie. Runda wiosenna to idealny czas, żeby zbudować drużynę.

Pierwsze kłopoty Szulczka

Jeszcze niedawno wydawało się, że jedyne, o co może walczyć Warta Poznań, to utrzymanie. To szczyt możliwości, ale transfery sprawiły, że gdy spoglądamy na kadrę „Zielonych”, to można oczekiwać trochę więcej. Naprawdę ta kadra już nie jest taka słaba. Warta Poznań straciła status kopciuszka, od którego nic się nie wymaga. Dawid Szulczek nie może narzekać na potencjał tej kadry, który nie odzwierciedla obecnej sytuacji w tabeli. Takiego kłopotu bogactwa jeszcze nie miał.

Dlatego 14. miejsce jest przyjmowane w Warcie jako mała porażka. Jest dobrze, ale chyba po raz pierwszy oczekiwano czegoś więcej. Po wzmocnieniach wyznacznikiem miało być bezpieczne miejsce w środku stawki, a zapowiada się walka o utrzymanie. Po rundzie jesiennej jest miejsce nad kreską, ale to głównie dzięki temu, że rywale tak słabo punktowali. Zieloni” uzbierali średnio 1 punkt na mecz. Gorzej było tylko dwa lata temu, gdy zimowali na przedostatniej pozycji. Bez wątpienia jest to kryzys, z jakim nie mierzył się jeszcze Dawid Szulczek w Warcie.

Co ciekawe, wydawało się już w pewnym momencie, że „Duma Wildy” złapała rytm. Miała spokojne miejsce w środku tabeli i wydawało się, że może naprawdę namieszać, a kończy rok z pięcioma spotkaniami bez zwycięstwa i odpadnięciem z Pucharu Polski. Ktoś powie, że remisy w Szczecinie i Warszawie to cenne punkty, ale z drugiej strony w tych pięciu spotkaniach straciła 12 bramek. To się wcześniej nie zdarzało do bólu pragmatycznej Warcie. W ostatnim meczu tego roku „Zieloni” wyglądali na totalnie bezradnych. Snuli się po boisku i dostawali kolejne ciosy od Górnika. Skończyło się na 0:3.

Wydawało się, że ta kadra jest kompletna jak na możliwości zespołu z Drogi Dębińskiej, a jednak okazuje się, że nie wszystko gra jak należy. Adrian Lis popełnia nieprawdopodobne błędy, Stavropoulos już nie jest tak pewnym punktem, a Tiru nie nawiązuje formą do gry z czasów Jagiellonii. Gdzieś brakuje w tej drużynie takiego spokoju, jaki prezentowała kiedyś. Zwłaszcza w defensywie. Pojawiła się większa jakość w tym zespole, ale nie przekłada się to na punkty i grę. Przecież Warta nie wygrała spotkań w Grodzisku z Puszczą i Ruchem. Wydawałoby się, że w najprostszych spotkaniach zawodzi. Oby nie zrobiły się jakieś problemy na wiosnę. Dawid Szulczek musi zacząć szybko działać i reagować. Sytuacja nie jest kolorowa, a walka o utrzymanie z najlepszą kadrą od awansu wygląda źle.

Stal Mielec znalazła kolejnego napadziora

Kolejny zespół, który może czuć lekki niedosyt, to Stal Mielec. Teoretycznie czego by chcieć więcej od mielczan. 11. miejsce to wynik i tak trochę ponad stan. Pamiętajmy, jaką kadrę ma do dyspozycji Kamil Kiereś. To jest ten sam wózek, na którym jeździ Dawid Szulczek. Różnica taka, że Kiereś ma na bramce Mateusza Kochalskiego, który nie raz ani nie dwa ratował Stal. To jest taki gość, którego brakuje Warcie.

Stal Mielec przyzwyczaiła, że nie jest dość stabilnym zespołem. Te wiosny bywają trudne i mroźne. Przewaga nad strefą spadkową jest wciąż mała, bo tylko cztery punkty. Nie można zatem spać spokojnie tej zimy. Na razie jest dobrze i miejsce nad kreską, ale choćby ostatni mecz w tym roku z Piastem pokazał, że Stal ma wiele mankamentów, które mogą przebudzić się na wiosnę.

Co ciekawe, zespół z Podkarpacia przy relatywnie ograniczonych możliwościach z przodu ma jedną z lepszych ofensyw w tym sezonie. Lepszą niż na przykład Widzew, Zagłębie czy Radomiak. Tutaj warto podkreślić rolę Ilyi Szkurina, który zdobył aż osiem trafień. Stał się kimś w rodzaju Hamulicia z poprzednich rozgrywek. Białorusin wyglądał imponująco, strzelając choćby hattricka przeciwko Pogoni czy biorąc udział przy trzech trafieniach w Warszawie. Z Shkurinem w takiej formie można być pewnym utrzymania.

Mimo wszystko jednak Stal Mielec to zespół, któremu brakuje jakości. To jest wszystko tymczasowe. Przecież Kamil Kiereś był już na wylocie. Nigdy nie wiadomo, czy Stal gdzieś się nie zatnie. Niemniej po raz kolejny pokazała, że stać ją na dużo, i rozegrała kilka meczów, które zapadną w pamięć po sezonie. 3:2 w szalonym meczu z Pogonią, 3:1 z Legią, 4:2 z Zagłębiem. Było kilka naprawdę fajnych chwil. To była właśnie taka ekipa wspaniałych momentów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze