Werder Brema – zasłużony klub jednym z faworytów do spadku


"Zielono-biali" znajdują się obecnie w strefie spadkowej. Szansa na pozostanie w Bundeslidze wydaje się być mała. Liga została wstrzymana

16 marca 2020 Werder Brema – zasłużony klub jednym z faworytów do spadku

Werder Brema jest jednym z tych klubów, które momentalnie kojarzą się z czołówką niemieckiej piłki. Oprócz tego klub ten wychował bądź ukształtował kilku znanych piłkarzy. Jednakże w ciągu ostatnich lat Werder stał się "średniakiem" Bundesligi, a w obecnym sezonie może nawet spaść z ligi. Jakie są największe problemy Werderu?


Udostępnij na Udostępnij na

Zeszły sezon „Zielono-biali” skończyli na 8. miejscu, co można uznać za dobry rezultat, porównując tę lokatę do lat poprzednich. W latach 2000–2010 Werder był czołową niemiecką drużyną, lecz kolejne dziesięć lat było już znacznie mniej udane. Chociaż Werder gra w 1. Bundeslidze aż od sezonu 1980/1981, to przykład HSV Hamburg, który spadł z najwyższej ligi w 2018 roku pierwszy raz w historii, pokazuje, że każda seria kiedyś się kończy.

Początek XXI wieku – Werder Brema czołową drużyną w Niemczech

Sezon 1999/2000 Werder skończył na 9. miejscu w tabeli. Rok później było już lepiej, bo miejsce 7. Przez następne dwa lata „Zielono-biali” kończyli rozgrywki na 6. lokacie. Przełomowy był sezon 2003/2004, w którym to piłkarze Werderu sensacyjnie sięgnęli po mistrzostwo Niemiec. Bremeńczycy uzyskali wówczas 74 punkty, mając sześć „oczek” przewagi nad drugim Bayernem Monachium. Co więcej, dodali do tego triumf w Pucharze Niemiec, co oznaczało podwójną koronę dla Werderu. Twórcami tego sukcesu byli między innymi Brazylijczyk Ailton, który został królem strzelców z wynikiem 28 goli, oraz Francuz Johan Micoud, ówczesny lider drugiej linii.

Aż do sezonu 2007/2008 Werder utrzymywał się na ligowym podium, uzyskując na zmianę trzecie oraz drugie miejsce. Dopiero kampania 2008/2009 okazała się słabsza. Bremeńczycy zakończyli bowiem ten sezon dopiero na 10. miejscu, aczkolwiek ponownie zdobyli Puchar Niemiec, więc nadal mogli uczestniczyć w europejskich pucharach. Sezon ten był dla nich wyjątkowo wyczerpujący, co mogło być przyczyną niższej lokaty. Oprócz wspomnianego zdobycia DFB Pokal w Pucharze UEFA doszli aż do finału, przegrywając w nim z Szachtarem Donieck 1:2 po dogrywce. Była to ostatnia edycja tego turnieju pod taką nazwą, w kolejnym sezonie rozgrywki nosiły już nazwę Liga Europy.

 

Kryzys, który trwa do dziś

Ostatni naprawdę udany sezon dla Werderu to 2009/2010, w którym to „Zielono-biali” uzyskali trzecie miejsce. Później jednak drużynę opuścili liderzy – Mesut Özil zasilił Real Madryt, a Hugo Almeida przeszedł do Besiktasu. W ich miejsce klub pozyskał piłkarzy, którzy swoimi umiejętnościami nie nawiązali do poprzedników. Efektem było zakończenie sezonu 2010/2011 dopiero na 13. miejscu, mając zaledwie pięć punktów przewagi nad lokatą oznaczającą grę w barażach o utrzymanie. Następne lata to podobny poziom. Werder od dziesięciu lat nie zbliżył się do czołowych miejsc na koniec sezonu.

Obecne rozgrywki są jednak najgorsze od wielu lat. Na chwilę obecną bremeńczycy znajdują się w strefie spadkowej. Po 24 kolejkach mają na swoim koncie zaledwie 18 punktów. Ponieśli dotychczas aż 14 porażek, zaliczyli sześć remisów i tylko czterokrotnie zdobyli komplet punktów. Gorsi od Werderu okazali się Augsburg, Union Berlin, Wolfsburg oraz Fortuna Duesseldorf. Do bezpiecznego miejsca tracą mimo tego aż osiem punktów.

Przyczyny słabej gry

Największą bolączką Werderu w obecnym sezonie jest linia defensywy. Dotychczas „Zielono-biali” stracili aż 55 bramek, co jest najgorszym wynikiem w lidze. Z pewnością przyczyniły się do tego wysokie porażki, takie jak z Mainz (0:5), Bayernem (1:6) czy dwukrotnie z RB Lipsk (po 0:3).

Ogromnym problemem w Werderze jest utrzymanie prowadzenia. Aż ośmiokrotnie zdarzyło się, że Werder pierwszy strzelał bramkę, ale ostatecznie remisował bądź przegrywał. Świetnym przykładem jest ostatni przed przymusową przerwą rozegrany mecz z Herthą Berlin. Bremeńczycy po sześciu minutach prowadzili już 2:0, lecz ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 2:2.

Szczególnie dobrze piłkarze Werderu grają w pierwszej połowie, lecz gubią się w drugiej części spotkania. We wszystkich wspomnianych ośmiu meczach bremeńczycy wychodzili na prowadzenie w pierwszych 45 minutach. Tracili je jeszcze przed przerwą bądź już po wznowieniu gry.

Sporą bolączką jest również atak. Prezentuje się odrobinę lepiej niż obrona, lecz nadal bardzo kiepsko. Werder strzelił dotychczas 27 bramek, co jest ex aequo z Fortuną Duesseldorf najgorszym wynikiem w lidze. Najlepszym strzelcem w drużynie jest Kosowianin Milot Rashica. Ma on jednak na swoim koncie zaledwie siedem trafień. Z kolei Yuya Osako nie strzelił bramki od listopada, co spowodowało, że nie ma dla niego miejsca w pierwszym składzie.

Nicklas Füllkrug z kolei we wrześniu zerwał więzadła. Już we wrześniu zauważyliśmy, że sporym problemem Floriana Kohfeldta mogą być urazy. W związku z tym swoją szansę otrzymał 20-letni Amerykanin Joshua Sargent. Wystąpił w 18 meczach i strzelił trzy bramki. Nie można również zapominać o Claudio Pizarro. 41-latek jednak czasu nie oszuka. Pełni rolę zmiennika, jednakże nie ma jeszcze na swoim koncie trafienia.

Kolejnym problemem jest również szybkość zawodników. Jak zauważył Tomasz Urban z Eleven, aż sześciu zawodników Werderu jest w czołowej „dwudziestce” najwolniejszych piłkarzy Bundesligi.

Co ciekawe, Werder Brema bardzo słabo radzi sobie na własnym stadionie. Na 11 rozegranych u siebie spotkań wygrali tylko jedno, zremisowali dwa, a przegrali aż osiem. Daje to pięć zdobytych punktów na 33 możliwe. Jest to tragiczny bilans. Tym bardziej szacunek należy się kibicom „Zielono-białych”, którzy gdy jeszcze Bundesliga była rozgrywana, regularnie zapełniali swój stadion.

Koronawirus pokrzyżował plany

Po rozczarowującym remisie z Herthą podopieczni Floriana Kohfeldta mieli się zmierzyć z Bayerem Leverkusen. Spotkanie to jednak nie odbyło się z powodu rozprzestrzeniającego się w Europie koronawirusa. Chociaż początkowo liga miała być zawieszona od 17 marca, a mecz odbyć się bez publiczności, to bremeński senat nie dopuścił do tego, aby spotkanie zostało rozegrane.

Według planu Bundesliga ma wrócić do gry 2 kwietnia. Nikt jednak nie jest w stanie przewidzieć, jak do tego czasu będzie wyglądać sytuacja z pandemią. Jedno jest pewne – niezależnie od tego, kiedy powróci liga, bardzo trudne zadanie przed Werderem, aby utrzymać się w najwyższej lidze.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze