Angielska herbata: Watford niczym trefny Pokemon


Watford z sensacji sezonu zmienił się w chłopca do bicia. „The Hornets” leją wszyscy, a jak na razie ekipa z Vicarage Road nie ma pomysłu, jak zacząć się bronić

3 grudnia 2019 Angielska herbata: Watford niczym trefny Pokemon

Po zaskakująco udanym poprzednim sezonie, w którym Watford otarł się o grę w europejskich pucharach, w obecnym zespół z Vicarage Road równie zaskakująco znalazł się na dnie. Nie pomogła zmiana trenera. Nowy szkoleniowiec, Quique Sánchez Flores, na gorącym krześle wytrzymał tylko 85 dni, kompromitując „The Hornets” bardziej od poprzednika. Tym samym potwierdzając, że filozofia władz Watfordu dotarła do ściany.


Udostępnij na Udostępnij na

Prawie dwa lata temu zwolnionego Marco Silvę na stanowisku menedżera Watfordu zastąpił Javi Gracia. Nie była to wielka niespodzianka. Władze klubu z Vicarage Road obrały ścieżkę stawiania na trenerów z Półwyspu Iberyjskiego. Rozwijając zespół nie poprzez wielomilionowe transfery, lecz kontynuowanie myśli szkoleniowej. Konsekwencja miała stać się fundamentem przyszłych sukcesów „The Hornets”.

Jeszcze w maju wydawało się, że filozofia budowania zespołu z Vicarage Road jest jak najbardziej słuszna. Watford zachwycał szczególnie na początku sezonu Premier League. O miejsce premiowane grą w europejskich pucharach w pewnym momencie walczył nawet na dwóch frontach – angielskiej ekstraklasie i Pucharze Anglii. Ostatecznie bez powodzenia. Wszystko wskazywało jednak na to, że w kolejnym sezonie podopieczni Javiego Gracii rzeczywiście mogą osiągnąć upragniony cel. Kadra została wzmocniona, a największe gwiazdy zatrzymane w klubie. Czego chcieć więcej? Wyników.

85 dni stania w miejscu

Rezultaty osiągane przez „The Hornets” od początku obecnego sezonu były dramatyczne. Jakby na zawołanie zaczęły szwankować wszystkie formacje. Lider zespołu, Abdoulaye Doucouré, myślami był zupełnie gdzie indziej, podobnie jak reszta drużyny. Falstart w kolejnych tygodniach przerodził się w kryzys. Niemoc, która wkradła się w poczynania zespołu przyspawała Watford do dna tabeli. Winą za pożar władze klubu z Vicarage Road obarczyły Javiego Gracię. Szybko wezwano strażaka w postaci Quique Sáncheza Floresa. Nowy menedżer i kontynuator wizji zarządu „The Hornets” zamiast wodą pożar zaczął polewać kanistrem z benzyną. Szybko wybuchło.

Na Etihad Stadium Watford poległ 0:8. Przez cale spotkanie hiszpański menedżer nerwowo wiercił się na ławce rezerwowych, oglądając druzgocącą porażkę swojego zespołu. Tak w skrócie upłynęła kadencja szkoleniowca za sterami Watfordu. Trwała 85 dni, podczas których nie zmieniło się nic. Przynajmniej na lepsze. Kilkoma dodatkowymi punktami zdobytymi za panowania Quique Sáncheza Floresa nikt oczywiście na Vicarage Road nie pogardzi.

Tyle tylko, że pożar nadal trawi „The Hornets”. Do tego stopnia, że praktycznie nikt nie wie już co robić. Na niemal półmetku sezonu Watford wciąż plasuje się na szarym końcu tabeli. Praktycznie w każdej kolejce potwierdzając, że z sensacji poprzedniej kampanii stał się chłopcem do bicia.

Obecny zespół z Vicarage Road można wręcz porównać do trefnego Pokemona, podczas ewolucji którego coś poszło nie tak. Zamiast przeobrazić się w mocniejszą postać, cofnął się w rozwoju. Przeszedł ewolucję wsteczną. Watford już nie straszy rywali. Chyba że ktoś spojrzy na dorobek punktowy „The Hornets” w tabeli Premier League. Pod względem sportowym wywołuje jedynie uśmiech politowania.

Kto uratuje Watford?

Trudne czasy wymagają trudnych decyzji. Pochopne na Vicarage Road już podjęli, zatrudniając Quique Sáncheza Floresa. Kontynuowanie na siłę iberyjskiej myśli szkoleniowej wyszło „The Hornets” bokiem. Sytuacja zmusiła więc władze klubu do zmiany podejścia. W celu ratowania tego, co jeszcze doszczętnie nie spłonęło, ma zostać zatrudniony menedżer o zupełnie innej charakterystyce. Potencjalnymi kandydatami według brytyjskich mediów są Chris Hughton oraz Paul Clement. Angielska myśl szkoleniowa ma zastąpić iberyjską, która mimo że dawniej przynosiła efekty, doprowadziła Watford do ściany.

To dobrze dla „The Hornets”. Powielanie błędów tylko jeszcze mocniej osadziłoby zespół na dnie tabeli. Wtedy na zmianę podejścia i ratunek byłoby za późno. Obecnie mimo że wszystko wskazuje na to, iż Watford mknie po autostradzie w stronę degradacji, jeszcze jest szansa skręcić w zjazd z napisem „utrzymanie”. Jeszcze nie jest za późno.

Mniej istotne, ale też ciekawe:

  • Kolejne punkty stracił Manchester City. Strata do Liverpoolu powiększyła się już do jedenastu punktów. To dużo, szczególnie biorąc pod uwagę, iż zamiast gonić rywali, gracze „The Citizens” tylko deklarują w mediach gotowość do walki. To za mało, by odnieść sukces. Cała nadzieja obecnych mistrzów Anglii w powrocie kontuzjowanych zawodników. Być może wtedy rzeczywiście Manchester City ruszy za Liverpoolem. Obecnie podopieczni Pepa Guardioli jakby utknęli na stacji benzynowej.

  • Niewesoło jest również na Goodison Park. Everton przegrał kolejne spotkanie, tym razem w ostatnich sekundach. Od strefy spadkowej zespół z niebieskiej części Liverpoolu dzielą tylko dwa punkty. To żaden zapas, szczególnie że już jutro „The Toffees” zmierzą się w derbach Merseyside z lokalnym rywalem na Anfield Road. Porażka może więc drogo kosztować Everton.
Komentarze
Dorota (gość) - 4 lata temu

No jest problem w Watford. W sumie nie do konca wiadomo dlaczego. Ten sam sklad (plus dwoch kupionych zawodnikow) a efektow brak. Szkoda, bo ten sezon jest sensacyjny pod wzgledem ukladu w tabeli. Arsenal i Man United jakos sobie nie radza, a Leicester znowu szokuje. Z pewnoscia liczba kontuzjowanych zawodnikow nie pomaga, ale problemy szkoleniowe to zapewne najwieksze utrapienie. Dodam tez, ze VAR podjal kilka dezycji przeciwko Watford. Mecze z Newcastle (bramka po uderzeniu reka) i Tottenhamem (pewny karny dla szerszeni i uniewazniona bramka Dele Alli po uderzeniu ramieniem) powinny zakonczyc sie wygrana i 3 punktami. Bylyby 4 punkty wiecej, ale to nadal strefa spadkowa.
Po pozbyciu sie Quique zespol poprowadzi szkoleniowiec U23, ktory z mlodzikami doszedl do szczytu tabeli. Zobaczymy, czy uda mu sie cos wykrzesac z pierwszego zespolu. Kibice maja tez nadzieje, ze wprowadzi on do zespolu mlodych i utalentowanych graczy, ktorych motywacja moze dac pozytywne efekty.
Zobaczymy...

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze