Przyjęło się już, że powtarzamy w kółko, że Warta Poznań robi wyniki ponad stan. Owszem, przed sezonem nikt nie oczekuje od nich walki o europejskie puchary, a obecnie bliżej im do nich niż do walki o utrzymanie. A może trzeba zmienić trochę narrację. Może Dawid Szulczek ma naprawdę silną kadrę, którą potrafi w świetny sposób wykorzystać i obśmiewać tę ligę. Może mimo najniższego budżetu w Warcie na dyrektorskich stanowiskach siedzi ktoś, kto ma łeb na karku.
Jeśli coś się wielokrotnie powtarza, to nie może być przypadek. Zatem tak wysoka pozycja „Zielonych” nie jest przypadkiem. Nawet patrząc na ich grę, moglibyśmy powiedzieć, że jest to ekipa na środek tabeli. A jednak ciągle przed sezonem są skazywani na pożarcie i mówi się o ich niedostatkach kadrowych. O lepieniu kadry na siłę. Tylko że na koniec wszyscy eksperci są weryfikowani negatywnie. Zatem czy Warta Poznań faktycznie ma słabą kadrę, a Dawid Szulczek to magik i lepi coś z niczego? Owszem, Dawid Szulczek to magik, ale dostaje całkiem dobre narzędzia, aby robić tak dobre wyniki z „Dumą Wildy”.
Warta Poznań rośnie dzięki Szulczkowi
Warto w tym wszystkim docenić trenera „Warciarzy” Dawida Szulczka. Podczas jego ponad rocznej przygody z Wartą świetnie przekonaliśmy się, że potrafi doskonale odbudować i stworzyć zawodnika. Najlepszy przykład to Kajetan Szmyt, którego sam autorsko wykreował i teraz czerpie korzyści z tego, bo Szmyt to jeden z najlepszych młodzieżowców ligi.
Odliczamy do niedzielnego meczu z Lechią Gdańsk ⏰
𝗞𝘂𝗽 𝗯𝗶𝗹𝗲𝘁 i wspieraj Zielonych!
🎟https://t.co/78rQWqENPP#WARTObyćznami 🟢⚪️ pic.twitter.com/J0s6HfIahd— Warta Poznań (@WartaPoznan) March 16, 2023
Mimo że w Warcie krucho z finansami, a jeszcze zimą doszła do tego sprawa przekazania klubu, do której ostatecznie nie doszło, nie narzeka, tylko robi progres z tymi zawodnikami, których ma. „Zieloni” w zimowym okienku byli zablokowani pod względem transferów. Musieli czekać na to co się stanie z nowym właścicielem. W samym klubie zapanował lekki bałagan. Było trzeba czekać, a kadra zostawała długo taka sama.
Zimą można było usłyszeć dużo głosów, że Warta zaraz padnie. Przyszła runda wiosenna, a oni wciąż się bawią, a wzmocnił ich jedynie Stefan Savić, który na razie wielkim wzmocnieniem nie jest. Druga sprawa jest taka, że konkurencję ma całkiem niezłą. Adam Zrelak był już praktycznie dogadany z jednym z klubów, na szczęście temat się wysypał. Przyszła Warta Poznań, zaproponowała zdecydowanie mniejsze pieniądze, a Słowakowi w Poznaniu, a raczej w Grodzisku jest po prostu dobrze, więc przedłużył kontrakt. To są rzeczy nieocenione. Wszyscy widzą, że ten zespół rośnie. W miarę swoich możliwości i beznadziejnie niskiego budżetu.
Najmniej pewny punkt
Mimo małych problemów finansowych kadra Warty na wiosnę wygląda naprawdę przyzwoicie, a już na pewno wygląda tak na boisku. Ciężko tam znaleźć jakiś mało solidny element. Zdarzają się lepsze i gorsze momenty, ale o żadnym z piłkarzy z podstawowej jedenastki nie powiemy, że nie nadaje się do PKO Ekstraklasy. Tam wszyscy dojeżdżają i przede wszystkim bardzo im się chce pracować, to też coś, co łączy piłkarzy grających na co dzień w Grodzisku Wielkopolskim, bo warto podkreślić, że każdy rośnie w tym zespole.
Jeszcze kilka lat temu Adrian Lis był bramkarzem trzecioligowym. Razem z Wartą przechodził przez poszczególne szczeble, aż doszedł do PKO Ekstraklasy. To jest akurat wielka historia o zasłużonym człowieku. I owszem zdarzają mu się błędy, przez które Warta Poznań traci bramki, ale ile spotkań był stanie już wybronić, ile punktów już zapewnił Warcie? Tego żadna statystyka nie pokazuje, a wkład w zespół Adrian Lis ma ogromny.
GOL BRAMKARZA! ADRIAN LIS DAJE WYRÓWNANIE @WartaPoznan 🔥🔥🔥
W kapitalny sposób @_Ekstraklasa_ wita nas po przerwie zimowej 😍 pic.twitter.com/HtRWbE6wKo
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 6, 2022
Nie zmienia to faktu, że gdybyśmy mieli w tym momencie wymienić jedną pozycję, na której „Zielonym” przydałoby się wzmocnienie, to byłaby to właśnie pozycja bramkarza. Mimo czasami genialnych interwencji, Lisowi brakuje pewności. Bramki stracone z Miedzią, czy z Rakowem idą na jego konto. Stawiając go na bramce nigdy nie wiesz czy zaliczy mecz życia, czy zanotuje jakiegoś babola. Warto również podkreślić, jak ważną jest osobą w szatni Warty.
Warta Poznań ma obrońców, o których inni mogą tylko pomarzyć
Nie bez kozery, Warta Poznań pozwala rywalom na bardzo mało strzałów. Tylko Raków pozwala na mniej atrakcji dla swojego bramkarza w trakcie meczu. Zasługa w tym wielka trójki stoperów świetnie radzących sobie nawet, będąc głęboko w polu karnym. Robert Ivanov może miał słabszy moment, ale to przecież gracz, o którego pytał Lech, czy Legia. Klasa sama w sobie.
Dawid Szymonowicz wzięty z wolnego transferu, a po roku pod okiem Dawida Szulczka jest liderem czwartej defensywy ligi. Króluje w walce o górne piłki. Toczy mnóstwo pojedynków i większość wygrywa, bo po 24. kolejkach jest czwarty w klasyfikacji wygranych pojedynków główkowych. Zresztą świetna gra głową charakteryzuje wszystkich stoperów, bo cała trójka znajduje się w najlepszej piętnastce pod względem wygranych pojedynków główkowych. Dimitrios Stavropoulos wprowadza za to w szeregi tej linii duży spokój. To są wszyscy jakościowi gracze, o których powinny zabijać się kluby bogatsze, które są hen hen w ligowej tabeli za Wartą. Na swoje szanse czeka jeszcze Wiktor Pleśnierowicz i wracający po kontuzji Bartosz Kieliba.
Co za łatwość w wykorzystaniu tego stałego fragmentu gry! Warta bardzo dobrze rozpoczyna mecz w Mielcu i jeśli dowiezie ten wynik, to utrzymanie stanie się formalnością.
Cieszy fakt, że strzelił gola Szymonowicz, który jest symbolem odrodzenia Zielonych w tym sezonie. pic.twitter.com/63Zdf9lpb8— Radosław Laudański (@radek_laudanski) April 16, 2022
Warta Poznań w środku pola przygotowana na wszystko
Na szczelną grę defensywną zespołu, składa się jedenastu piłkarzy. W tym także środkowi pomocnicy, którzy zależnie od potrzeby mają różne zadania. Raz oglądamy wariant bardziej defensywny, a gdy wiadomo, że będzie trzeba pograć trochę piłką, to znajdą się i tacy gracze, którzy mają to kluczowe podanie. Miguel Luis i Maciej Żurawski to opcje, gdy trzeba przycisnąć rywala i obydwoje już w tym sezonie pokazali swoją przydatność dla Warty. A przecież przypominamy, że oboje zostali odpaleni z Rakowa i Pogoni. W Warcie jednak budują swoją markę.
Maciej Żurawski. Warta Poznań. Zabawa.pic.twitter.com/Njqqz9YtSG
— Konrad Marzec (@konmar92) March 4, 2023
Za to gdy trzeba pograć trochę inaczej i przypilnować wyniku, znakomicie odnajdują się na boisku Michał Kopczyński, Mateusz Kupczak i Niilo Maenpaa. Fin to zawodnik, który nie błyszczał na początku swojej przygody w Polsce, by teraz stać się naprawdę ważnym graczem Warty. Za to Michał Kopczyński to ligowy solidniak. Wywiązuje się z powierzonych mu zadań podobnie jak Mateusz Kupczak, na którego wciąż czekają przy Drodze Dębińskiej. Nie ma absolutnie na co narzekać.
Prawdziwy majstersztyk oglądamy za to na wahadłach. Jan Grzesik to absolutny pewniak do gry. Człowiek nie do zdarcia. Gra każdą możliwą minutę, ale na lewym wahadle Dawid Szulczek wykreował i wymyślił sobie Konrada Matuszewskiego. Jego początki były takie, że gdy widzieliśmy go w składzie, to łapaliśmy się za głowę. Czuć było tą niepewność. Dzisiaj to już ekstraklasowy zawodnik. Dobre mecze z Rakowem. Z rundy na rundę wygląda coraz lepiej. Zbudował się, a w obwodzie jest również doświadczony Jakub Kiełb.
Jeszcze nie robią takiej różnicy
Jako ofensywni pomocnicy zazwyczaj występują Kajetan Szmyt i Miłosz Szczepański. Szmyt już w tym momencie pokazuje przebłyski swojej szybkości. Potrafi zrobić szum. Brakuje jeszcze regularności na przestrzeni dziewięćdziesięciu minut. Miłosz Szczepański dopiero wiosną zaczął łapać liczby (dwie bramki, dwie asysty). Zaczyna pokazywać tę nietuzinkową technikę. Jest jeszcze Stefan Savić, który nie przyszedł do Warty, żeby siedzieć na ławce. Może to on okaże się tym gościem, który obudzi ofensywę Warty, która czasem przysypia.
Wspominaliśmy już, że Adam Zrelak podpisał nowy kontrakt i być może nie jest to najlepszy strzelec ligi, ale napastnik świetnie wpisujący się w taktykę Dawida Szulczka i „Dumy Wildy”. Poświęcenie u niego jest na najwyższym poziomie. To jest rzecz, której oczekują w Warcie. Słowak ma we krwi walkę o każdą piłkę i jeżdżenie na pupach. Posiadanie takiego napastnika to skarb dla „Zielonych”, bo to ktoś więcej niż napastnik.
Zatem Warta Poznań ma słabe punkty pod względem kadrowym. Tylko że musimy pamiętać, że jest to najbiedniejszy klub w lidze, a mimo to ma naprawdę przyzwoitą kadrę, która może jeszcze się rozwinąć. Większość klubów ekstraklasy chciałaby mieć takie niedostatki jak „Zieloni”, co świetnie pokazuje tabela.