Warta Poznań gra na alibi – dla niej liga zacznie się dopiero po transferach


Warta Poznań jest w słabej sytuacji kadrowej

29 lipca 2023 Warta Poznań gra na alibi – dla niej liga zacznie się dopiero po transferach
Dawid Szafraniak

Bieda z nędzą. Tak właśnie wygląda kadra Warty Poznań w tym momencie. Sami wychowankowie na ławce i trener mówiący, że wymagać od tej drużyny będzie można dopiero od września, jak już zrobią potrzebne transfery. Można mówić, że to normalne w przypadku tak biednego klubu jak Warta Poznań, ale żeby nie okazało się, że na koniec sezonu będą żałować pewnych decyzji. Dawid Szulczek nie za bardzo ma kim grać i próbuje jak może, ale co on może zrobić, mając do dyspozycji tak naprawdę 12 piłkarzy, którzy kiedykolwiek powąchali murawy w ekstraklasie.


Udostępnij na Udostępnij na

Przegrany mecz z Pogonią na otwarcie czwartego sezonu Warty w ekstraklasie można przemilczeć. Można się było tego spodziewać. Tym bardziej że Pogoń udowadnia dobrą formę także w Lidze Konferencji. Paradoksalnie ten mecz nie był taki zły w wykonaniu „Zielonych”. Teoretycznie przy większej ilości szczęścia ten mecz mógł się skończyć punktami dla „Dumy Wildy”, a wtedy narracja po tym spotykaniu byłaby zupełnie inna, a Dawida Szulczka można by ogłosić magikiem.

Warta Poznań jak na swoje możliwości nie zawiodła w 1. kolejce

Mimo że nie ma za bardzo za co krytykować Warty za ten mecz, to jednak jest wielki niedosyt przed rozpoczęciem tego sezonu. Nie można przystępować do sezonu z takim składem i z takimi oczekiwaniami co do początku sezonu. „Zieloni” nauczyli nas, że u nich zawsze przed sezonem jest kiepsko, a wychodzi zawsze na ich. Jednakże tak źle jeszcze nie było. Kadrowo ta drużyna w tym momencie jest najgorsza od momentu awansu do ekstraklasy. Za dużo było niepewnych punktów w składzie na Pogoń. Nie było kim postraszyć.

Oczywiście, że ta drużyna jest w małej przebudowie. Trochę plany krzyżują kontuzje, które nękają ten zespół, ale zaczęła się liga, a Warta jest daleko w polu. Dawid Szulczek mówi o dwóch stoperach, ale zanim oni przyjdą i jakoś wejdą do zespołu, to będzie październik. Można zrozumieć, że klub na co dzień grający w Grodzisku Wielkopolskim jest daleko w transferowym układzie pokarmowym. Na pewnych zawodników trzeba poczekać. Wątpliwe jednak jest, że w trakcie sezonu uda znaleźć się takiego lidera defensywy jak Dawid Szymonowicz.

Skład sklejony klejony na szybko

Przed meczem z Pogonią Dawid Szulczek wziął kleił, CX40, jakieś trytytki i próbował jakoś to poukładać. Posklejać tę paczkę nie było wcale łatwo, bo musiał sobie radzić choćby bez kapitana Adama Zrelaka. Na mecz z Górnikiem sytuacja nie będzie lepsza. Jedynie przeciwnik trochę łatwiejszy.

Dawid Szulczek ratował się, przesuwając Mateusza Kupczaka na stopera. Asystowali mu Dawid Szymonowicz i Wiktor Pleśnierowicz, który wciąż popełnia niepotrzebne błędy. Między słupkami stał Adrian Lis, ale nie jest tajemnicą, że Warta chciała Krzysztofa Bąkowskiego, więc niejako z biedy na tej pozycji znów musiał stać na bramce Lis. Niby w środku pola jest kim pograć, ale Niilo Maenpaa wciąż nie przekonuje, a Miguel Luis przeplata dobre występy nijakimi. Kajetan Szmyt jeszcze w składzie, choć był jednym z najgorszych piłkarzy na boisku, ale jak go zabraknie, to naprawdę będzie można się załamać.

Wiele w sumie można było można oczekiwać po Dario Vizingerze. Nie wiemy, czym był spowodowany jego tak słaby występ, ale nie poradził sobie. Może jeszcze udowodni swoją jakość, ale raczej wszyscy jak na zbawienie czekają na powrót Adama Zrelaka. Patrzymy na ławkę, a tam jedynym człowiekiem, który mógł coś wnieść, był Niilo Maenpaa. Reszta to wychowankowie z kilkoma minutami w ekstraklasie. Pogoń Szczecin z Jensem Gustafssonem przyjechała do Grodziska, zobaczyła, w jakiej katastrofie kadrowej znajduje się Warta, i mogła potraktować ten mecz jako sparing przed Linfield. I tak, podkreślamy to, „Zieloni” zaprezentowali się lepiej, niż wielu się spodziewało. Na pewno zagrali lepiej niż choćby ich następny przeciwnik, czyli Górnik Zabrze.

– Nie patrzę na to, co robiliśmy w poprzednim sezonie. Trzeba patrzeć do przodu. Za nami jest inauguracja z Pogonią, która jest silną drużyną. Teraz przed nami spotkanie z Górnikiem, następnie są Raków, Ruch i Radomiak. Dalej nie patrzę w terminarz. Chcę, abyśmy utrzymywali średnią punktową na poziomie 1 i więcej – powiedział na konferencji przed meczem z Górnikiem Dawid Szulczek.

Warta Poznań zaczyna ligę we wrześniu?

Wiemy, że Dawid Szulczek ma ciężko w Warcie. Musi po prostu czekać na ruchy transferowe, ale nie rozumiemy trochę narracji, że na na razie nie można rozliczać jego drużyny z braku punktów. Jak to jest możliwe? Zaczęła się liga, więc należy wymagać, aby Warta Poznań punktowała. PKO Ekstraklasa nie rozpoczyna się specjalnie dla „Zielonych” we wrześniu. Nikt nie będzie czekał, aż oni pozbierają się i dokonają wzmocnień. We wrześniu to Warta może być zdziwiona, w jak fatalnej sytuacji się znajduje po 7. kolejce. Oby tak nie było.

Największą nadzieją na utrzymanie Warty nie jest Adam Zrelak czy Adrian Lis, ale właśnie Szulczek. Wszystko trochę opiera się na tym, co on wymyśli. Tylko że on też musi mieć z czego rzeźbić. Z części od malucha nie zrobisz Porsche. Choćby był to najlepszy mechanik. Bardzo niepokojące są słowa trenera, że taktykę będziemy opanowywać dopiero w przerwie na reprezentację we wrześniu, jak już będą nowi zawodnicy. To jest jechanie po krawędzi. Balansowanie na przepaści i liczenie, że Dawid Szulczek coś wymyśli. Jakiś kolejny genialny pomysł przyjdzie mu do głowy i uratuje ekstraklasę dla Warty. Jak to powiedział w wywiadzie dla Weszło: – Skończyłem szkołę trenerów, a nie Hogwart. Nie jesteśmy przekonani, że szkoła trenerów pozwoli to wszystko poukładać.

Kto się obudzi pierwszy?

Warta Poznań ma szczęście, że jej następnym przeciwnikiem będzie Górnik Zabrze, który strasznie zawiódł w 1. kolejce. Radomiak nie dał mu żadnych szans. Według wielu była to najgorsza drużyna w pierwszej serii. To już trochę znaczy, ale zabrzanie zanotowali bezbarwny występ okraszony wieloma błędami i podarowanymi akcjami Radomiakowi. Zero strzałów celnych i akcji, po których moglibyśmy mówić: „No fajnie ten Górnik gra”. Tak jak to było jeszcze wiosną. Dobrali się z Wartą, bo ta też oddała tylko jeden celny strzał na otwarcie nowego sezonu. Oby tym razem dali więcej z siebie w ofensywie.

W Górniku również gościem, na którym opiera się ten projekt, jest trener. Jan Urban jako strażak wrócił do Zabrza i sprawił, że Górnik zaczął grać i punktować. Znowu kibice z Górnego Śląska chcieli przychodzić na Roosevelta. Uporządkował trochę tę drużynę. Rozpoczął się nowy sezon, a on podobnie jak Dawid Szulczek musi sobie radzić z wieloma ubytkami i łatać dziury. Taka już rola trenera. Poparcia wśród fanów mu nie zabraknie, ale nie należy spodziewać się wybitnego sezonu w wykonaniu Górnika. To raczej będzie walka o spokojnie przetrwanie. Zresztą obie drużyny, które zmierzą się w Grodzisku, dałyby się pokroić za spokojny sezon.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze