Walka o przetrwanie. Sezon prawdy dla Fortuny


Drugi sezon z kolei w najwyższej klasie rozgrywkowej to dla beniaminków zazwyczaj trudniejszy okres

13 lipca 2019 Walka o przetrwanie. Sezon prawdy dla Fortuny
Pixathlon / Sipa / PressFocus

Kibice z Düsseldorfu mogą cieszyć się z faktu, że ich ukochana drużyna po raz drugi z rzędu będzie mieć okazję grać na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Niemczech. Wydaje się jednak, że zbliżający się sezon może być trudniejszy dla zespołu prowadzonego przez Friedhelma Funkela. A powodów do takiego myślenia wcale mało nie jest.


Udostępnij na Udostępnij na

Już w poprzednim sezonie Fortuna nie należała do najpewniejszych utrzymania drużyn. Wówczas jednak beniaminek był dość przyzwoitym zespołem i choć w kilku spotkaniach dał się zbić, jak choćby w przypadku pogromu 1:7 z Eintrachtem Frankfurt, to jednak czasem potrafił zaskoczyć, remisując z samym Bayernem Monachium.

Podobnie może być oczywiście podczas zbliżającego się sezonu, w którym Fortuna ma szansę się utrzymać, ale równie dobrze może spaść z ligi, tak jak przepowiadano rok temu. Również i tym razem eksperci nie dają wielkich szans drużynie na pozostanie w Bundeslidze. Powodów jest wiele. Jednym z nich jest niski budżet transferowy, który ogranicza sprowadzanie lepszych zawodników. Nawet w porównaniu z beniaminkami Fortunę niewiele różni – jest równie biedna. Ważną kwestią jest także fakt, że już teraz kilku istotnych piłkarzy opuściło Merkur Spiel-Arena.

Zastąpić Lukebakio

https://www.youtube.com/watch?v=qLTj6G8PPA4

Tym, czym Fortuna mogła się bronić w poprzednim sezonie, była dość dobra dyspozycja szybkich ofensywnych zawodników. Swoją cegiełkę dołożył Dawid Kownacki, lecz wszystkie spojrzenia były zwrócone na gwiazdę, jaką bez wątpienia jest Dodi Lukebakio. Wypożyczony z angielskiego Watfordu zawodnik w niektórych meczach niemal sam decydował o wyniku. 21-letni Belg nie potrzebował dużo czasu na aklimatyzację i właściwie już od początku rozgrywek pokazywał wysokie umiejętności. Po raz pierwszy trafił w 3. kolejce przeciwko TSG 1899 Hoffenheim, gdy jeszcze jako rezerwowy wszedł na murawę, zastępując Rouwena Henningsa. Dwadzieścia minut po pojawieniu się na boisku zdobył gola na wagę zwycięstwa.

Jednak prawdziwy spektakl odbył się w miejscu, w którym zapewne każdy chciałby zabłysnąć. 24 listopada 2018 roku na Allianz Arena w Monachium przeciwko mistrzowi Niemiec objawił się prawdziwy talent, perełka, o jakiej nawet chyba nie wiedzieli w samym Düsseldorfie. Wówczas napastnik zdobył hat-tricka i tym samym powstrzymał monachijskiego giganta. W tym momencie o Lukebakio usłyszał każdy.

Wikimedia Commons

Tak efektownego występu urodzony w Belgii zawodnik nie powtórzył, i tak zaliczył jednak udany sezon z dziesięcioma golami i czterema asystami. To wystarczyło, by stać się ulubieńcem trybun. Wszystko, co dobre, kiedyś jednak musi się skończyć. Gracz wrócił do swojego klubu, a Fortuna, której przecież nie stać na wyłożenie kilkunastu milionów euro, jest zmuszona szukać kogoś innego, a to z pewnością nie lada wyzwanie dla osób odpowiedzialnych za transfery.

Kownacki na szczycie listy życzeń

Pixathlon/Sipa/PressFocus

Jednym z kluczowych ruchów w celu ustabilizowania czy, jeżeli można tak nazwać, wzmocnienia kadry było sprowadzenie Dawida Kownackiego. O ten transfer Fortuna walczyła zawzięcie i to na różne sposoby. Najpierw po zakończeniu wypożyczenia mówiło się o wykupieniu polskiego napastnika, problemem jednak była kwota. Suma, jaką żądała za niego Sampdoria, była może niższa niż ta, na jaką wycenia się Lukebakio, ale i nawet 12 milionów euro okazało się zbyt dużą przeszkodą.

W klubie jednak bardzo mocno popracowano nad tym transferem, dlatego też polski zawodnik na kolejny sezon również pozostanie w Düsseldorfie. W dodatku w kontrakcie istnieje opcja wykupu piłkarza z Sampdorii po rozegraniu pewnej liczby gier. Dla wszystkich zainteresowanych stron jest to raczej pozytywna wiadomość.

Dla Sampdorii, bo dostanie pieniądze za piłkarza, z którym nie wiąże większych nadziei, dla Kownackiego, bo będzie mieć okazję na częste występy w jednej z najsilniejszych lig świata, a dla Fortuny, bo zyskała gracza perspektywicznego, na którym w przyszłości może jeszcze zarobić.

W poszukiwaniu pieniędzy

By rywalizować jak równy z równym z resztą ligi, należy się wzmocnić również w innych formacjach. Samo zatrzymanie Kownackiego niewiele da, a trzeba pamiętać, że z klubem pożegnał się nie tylko wspomniany Dodi Lukebakio, ale też Benito Raman, Marvin Duksch czy Jaroslav Drobny. Niestety nie za wszystkich udało się wyciągnąć wielkie pieniądze i jeżeli mowa o zysku, to tylko Raman poważnie zasilił konto bankowe Fortuny.

Cóż jednak z tego, skoro odszedł kolejny ofensywny zawodnik, a pieniądze i tak trudno wydać na wzmocnienia. W dzisiejszych czasach niezbyt łatwo jest znaleźć za taką cenę odpowiedniego człowieka do gry na takim poziomie, jakiego wymaga się w Bundeslidze. Fakt, że Fortuna wydała jedynie 4 miliony euro na Nanę Ampomaha, pokazuje, jak trudno jest ściągnąć do klubu dobrych piłkarzy, nie ujmując nic już byłemu zawodnikowi Waasland-Beveren. Być może uda się jeszcze kogoś dobrać do zespołu, jednak z powodu niewielkiego budżetu w klubie zmuszeni są głównie wypożyczać zawodników oraz sprowadzać piłkarzy bez pracodawcy.

Najgłośniejszymi nabytkami do tej pory są Erik Tommy z VfB Stuttgart oraz Bernard Tekpetey z Schalke 04. W dodatku są to piłkarze wypożyczeni, którzy w poprzednim sezonie specjalnie nie zachwycali. Pierwszy więcej siedział na ławce, o drugim nie ma co za bardzo się wypowiadać. Dlatego w klubie przydałoby się jeszcze parę euro, by móc na poważnie stanąć do walki o utrzymanie.

Jeżeli tego nie będzie, trudno spodziewać się dobrych wyników. Zapowiada się niezwykle wymagający sezon dla Fortuny, w którym zabraknie również innego ważnego ogniwa, jakim był Marcin Kamiński. Takie roszady mogą bardziej zaszkodzić.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze