Po kolejce: Waldemar Fornalik to najlepszy trener w PKO Ekstraklasie


Szkoleniowiec zwolniony z Piasta jest… chwalony przez wszystkich i będzie rozchwytywany na rynku trenerskim

31 października 2022 Po kolejce: Waldemar Fornalik to najlepszy trener w PKO Ekstraklasie
Piast Gliwice

Zwykle cykl „Po kolejce” pojawia się u nas po wszystkich meczach danej kolejki PKO Ekstraklasy. Skupiamy się na najważniejszym wydarzeniu danego weekendu, ale teraz musieliśmy zrobić wyjątek. W zasadzie najważniejsza rzecz stała się tuż przed startem 15. kolejki. Waldemar Fornalik przestał być trenerem Piasta Gliwice. Choć wydawało się to nieuniknione, to wiadomość o zwolnieniu 59-letniego szkoleniowca wszystkich zszokowała. A to tylko świadczy o klasie byłego selekcjonera reprezentacji Polski.


Udostępnij na Udostępnij na

Informowaliśmy na naszym portalu o zmianie trenerskiej w Piaście Gliwice. Tutaj nie ma o co się sprzeczać, „Piastunki” w obecnym sezonie wyraźne rozczarowywały. Mistrz Polski z 2019 roku w ostatnich latach przyzwyczaił nas do tego, że potrafił zająć miejsce w czołowej szóstce. Nawet jak wpadał w jakiś kryzys, to potrafił z niego wyjść. Inaczej było w tym roku, a coś zaczęło się wypalać. Waldemar Fornalik musiał pożegnać się z pracą. Wszyscy się tego podświadomie spodziewali, ale każdego zaskoczyła oficjalna informacja.

Wydaje nam się, że właśnie to świadczy najlepiej o klasie trenera. 59-latek prowadził Piast od pięciu lat, wyciągnął ten klub z ligowego dołka i sprawił, że prawie co roku walczył o miejsca premiujące grą w eliminacjach do europejskich pucharów. Zdobył z nim sensacyjne mistrzostwo Polski w 2019 roku. Waldemar Fornalik to trener, który z przeciętniaków potrafi zrobić walczaków. I śmiało można go nazywać jednym z najlepszych trenerów w PKO Ekstraklasie.

Co się stało z Piastem?

Zanim o przyjemniejszych rzeczach, to musimy zacząć od tych przykrych. Wspominaliśmy na wstępie, że Piast Gliwice pod ręką Fornalika przemienił się w solidny zespół. W momencie, kiedy zaczynał on pracę w „Piastunkach”, to klub był na 15. miejscu w tabeli. Potem było już tylko lepiej. Patrząc na te pięć lat pracy 59-latka, widzimy, że to tylko dwa lata temu gliwiczanie wpadli w podobny kryzys. Fatalnie zaczęli początek sezonu 2020/2021, kiedy to w pierwszych ośmiu ligowych meczach notowali serię sześciu porażek i dwóch remisów. Jednak wtedy udało się przełamać od 9. kolejki i rozpoczęto marsz w górę. Ostatecznie zakończony na 6. miejscu, choć czołowa czwórka była w zasięgu.

W obecnym sezonie znowu pojawił się kryzys, ale tym razem Piast nie miał mocy na to, aby się od niego wyrwać. Trzy zwycięstwa, trzy remisy, osiem porażek, a z ostatniej wygranej kibice cieszyli się na samym początku września. Zaczęto spekulować o możliwym zwolnieniu trenera, ale nikt w to nie wierzył. Przynajmniej nie wyobrażano sobie, że może stać się to przed przerwą w rozgrywkach. Jednak stało się, Waldemar Fornalik stracił posadę. Uznano, że 59-letni szkoleniowiec tym razem nie jest w stanie odmienić oblicza gliwiczan.

W obecnym sezonie Piast jest jedną z najgorzej punktujących drużyn na wyjazdach. Dodatkowo słabo wykorzystuje on swoje boisko, a w ligowych meczach częściej oddawał piłkę rywalowi (średnio 48% posiadania piłki). Dodatkowo jak popatrzy się w statystyki wszystkich drużyn w rubrykę goli oczekiwanych (xG), to „Piastunki” były prawie najgorszą ekipą w całej lidze. Głównym problemem gliwiczan było tworzenie akcji ofensywnych. Samo skupienie na obronie też nie przynosiło efektów, bo rywale zawsze potrafili znaleźć lukę w defensywie. Coś, co działało wcześniej przez lata, teraz przestało funkcjonować.

Trudno jednoznacznie wskazać, czy Piastowi i Fornalikowi brakowało szczęścia w tej rundzie. Trener zawsze potrafił znaleźć rozwiązanie na wszelkie zagadki, jakie miał w swojej ekipie. Wydaje się, że jednak w tym momencie przestał łatwo znajdywać odpowiedzi. Choć to nie był pierwszy raz, kiedy jesienią gliwiczanie wyglądają słabiej. Wiosna zawsze była lepsza w ich wykonaniu, ale z drugiej strony nigdy żaden kryzys pod ręką 59-latka nie trwał tak długo.

Waldemar Fornalik musiał odejść

Wspominaliśmy już w powyższym akapicie, że Fornalik potrafił wyciągać już Piast Gliwice z kryzysu. Zrobił to na samym początku swojej pracy, kiedy przemienił „Piastunki” z ekipy szurającej się po dnie tabeli na mocnego ligowca z aspiracjami. Jak na naszą ligową specyfikę, to zawsze był jakiś moment w sezonie, kiedy gliwiczanie zacinali się w lidze. Za każdym razem udawało się na to znaleźć receptę i wyciągnąć drużynę z opresji. Czy w tym sezonie miałoby to się nie udać?

Kadra Piasta złożona jest z solidnych zawodników. Frantisek Plach uważany był za jednego z najlepszych bramkarzy w lidze, w obronie niezawodny Jakub Czerwiński, w drugiej linii bardziej defensywny Michał Chrapek oraz nowy nabytek ze Stali – Grzegorz Tomasiewicz, o którego biło się kilka klubów, na skrzydle Damian Kądzior, a w ataku Kamil Wilczek. A jeszcze można byłoby tutaj wymienić Jorge Felixa, Toma Hateleya, młodego Ariela Mosóra. Jakości nie można odmówić gliwiczanom, ale coś zaczęło działać nie tak, jak trzeba.

Być może sam Waldemar Fornalik przegapił moment na przewietrzenie szatni? Może przez brak większej liczby nowych zawodników zaczęła wypalać się chemia między trenerem a piłkarzami? Władze Piasta ostatecznie doszły do wniosku, że konieczna jest wymiana głównodowodzącego. Szybko znaleziono opcję zastępczą, a 59-latkowi podziękowano. Czy to zwolnienie było konieczne w tym momencie? Zapytaliśmy o to Michała Trelę, komentatora Canal+Sport: – Myślę, że rzeczywiście wypaliła się chemia między trenerem a piłkarzami. To nie był jednorazowy moment, tylko dłuższy proces.

I tu zawsze jest pytanie: skoro wypalało się od kilku tygodni, to czy nie można poczekać jeszcze dwóch, trzech i bardziej elegancko rozstać się w zimie? Zwłaszcza że jest długa przerwa między rundami. Z drugiej strony w Gliwicach mogli uznać, że nie warto czekać, skoro mają następcę. Władze musiały dojść do wniosku, że zmiana to najlepsze, co może się w tej chwili przytrafić zespołowi.

Niestety dla Fornalika, czasem najlepszą receptą na kryzys są zmiany. W przeszłości trenerowi ufano, kiedy zespół był w dołku. Jednak to nie jest pierwszy raz, kiedy Piast wygląda słabiej w rundzie jesiennej. Patrząc na przeszłość, można było jeszcze zostawić szkoleniowca na stanowisku. Pod jego wodzą Piast na wiosnę zawsze wyglądał dobrze. Najwidoczniej szefostwo klubu uznało, że teraz jest dobry moment na początek zmian. Być może Aleksandar Vuković to dopiero wierzchołek i szykuje się nam przebudowa „Piastunek”? Już teraz wiadomo, że Plach nie przedłuży kontraktu wygasającego z końcem tego roku. W 2023 roku może dużo się zmienić w tym klubie, ale to temat na inny artykuł.

W Gliwicach dożywotni szacunek

Waldemar Fornalik największy swój sukces trenerski osiągnął w Piaście Gliwice. Zaczynając tam pracę, przejmował drużynę z dołu tabeli. Wystarczył mu zaledwie drugi sezon do tego, aby zaskoczyć całą Polskę. W sezonie 2018/2019 o mistrzostwo Polski miała walczyć Legia z Lechem, ale „Kolejorz” miał wtedy słabszy okres. W trakcie sezonu wyszły aspiracje Lechii Gdańsk, która wyhamowała przed ligowym finiszem. Nagle wyłonili się gliwiczanie, którzy w grupie mistrzowskiej jako jedyni nie gubili punktów. W ten sposób sensacja stała się faktem. „Piastunki” zdobyły swój pierwszy tytuł mistrza Polski.

Był to także pierwszy sukces Fornalika, który w przeszłości z Ruchem Chorzów zgarniał srebrny medal PKO Ekstraklasy. Były selekcjoner wreszcie dopiął swego i w lidze. Kolejny raz udowodnił, że z przeciętnego klubu da się wyciągnąć coś więcej. Tak samo było w przypadku „Niebieskich” mających wiele wewnętrznych problemów. Nie ma co się oszukiwać, Piast Gliwice nie jest najbogatszym klubem w Polsce. Mało, nawet nie możemy umieścić go w ligowej czołówce pod względem budżetu. Mimo to udawało się 59-letniemu trenerowi tworzyć tam znakomite wyniki.

Jak ważny był tytuł mistrzowski dla Fornalika i Piasta? Zapytaliśmy o to Wojciecha Bajaka, redaktora Ekstraklasa.org: – Zarówno w przypadku Piasta Gliwice, jak i samego trenera Waldemara Fornalika był to zdecydowanie największy sukces w dorobku. Ale to również ważne wydarzenie dla samej piłki ligowej w kraju. Od Zagłębia Lubin w 1991 roku upłynęło bowiem 28 lat, nim na liście mistrzów Polski pojawił się nowy klub. Piast przebojem wbił się w koalicję uznanych marek i w pięknym stylu wywalczył wówczas złoto. W dodatku bezpośrednio po sezonie, w którym do ostatniej kolejki bił się o utrzymanie. Zatem z Waldemarem Fornalikiem u steru w ciągu kilku miesięcy awansował aż o trzynaście pozycji w tabeli.

Ten fakt pokazuje, jaki progres wykonali pod okiem Fornalika indywidualnie zawodnicy – np. Piotr Parzyszek, Mikkel Kirkeskov, Joel Valencia, Jorge Felix, Patryk Dziczek, Alexander Sedlar, Jakub Czerwiński albo nawet weteran Tomasz Jodłowiec – ale też sama drużyna, czy szerzej – klub. Potem przyszło 3., 5. i 6. miejsce. Dziś Piast jest jedynym zespołem z serią czterech sezonów w TOP 6. Więc śmiało można powiedzieć, że w tym czasie trener ten uczynił z Piasta ważnego gracza na ligowej mapie Polski i podniósł jego poziom sportowy, ale też postrzeganie. Stąd nie dziwi przyjście do Gliwic zawodnika pokroju Damiana Kądziora.

Natomiast trzeba też przyznać, że te wszystkie sukcesy odbywały się według schematu przeciętna/słaba jesień i bardzo mocna wiosna. Pewnie w tym sezonie bylibyśmy świadkami podobnego scenariusza. Więc tu Waldemar Fornalik musi sam znaleźć odpowiedź, co się dzieje, że nie jest w stanie zagrać dwóch równych, dobrych rund. I pewnie to głównie go będzie prześladować po odejściu z Piasta. Być może też po ponad pięciu latach drużyna zwyczajnie potrzebuje nowej iskry.

Waldemar Fornalik potrafił wyciągać maksa ze swoich drużyn. I tak jak zauważa nasz ekspert, przede wszystkim u niego potrafili rozwijać się piłkarze. Czy to ci młodzi wchodzący dopiero do dorosłego futbolu, czy tacy już skreśleni gdzieś indziej. W przypadku tych drugich wystarczy tutaj podać przykład Damiana Kądziora, który cały czas błyszczy i był wysoko na liście transferowej Lecha. To, na jaki poziom trener wniósł gliwiczan, nigdy nie zostanie mu zapomniane.

Waldemar Fornalik fenomenem?

Tak, Waldemar Fornalik w pewnym sensie jest fenomenem. Zostając tylko w temacie Piasta, to w PKO Ekstraklasie niezwykle rzadko zdarza się, aby jeden trener pracował tak długo w jednym klubie. 59-latek zaczynał w październiku 2017 roku, a jego klub przez ten okres cały czas się rozwijał. Dopiero na sam koniec złapał zadyszkę, ale nawet teraz w tym złym momencie w Gliwicach nie boją się spadku. Wiedzą, że jakość, jaką dysponują, pozwoli im spokojnie zostać w lidze. A to też jest zasługa długiej pracy w klubie.

Jest jeszcze jedna rzecz, przez którą Fornalika możemy nazwać fenomenem. Po zwolnieniu z posady selekcjonera reprezentacji Polski szybko odnalazł się w ligowej rzeczywistości. Pewnie niektórzy muszą sobie dobrze odgrzebać w pamięci okres, w którym 59-latek pracował przy kadrze. Przejmował on drużynę po nieudanym Euro 2012, w którym jako gospodarze całkowicie zawiedliśmy. Wchodził w trudnym momencie, a „Biało-czerwonych” trzeba było znowu przebudowywać.

Reprezentację poprowadził w zaledwie 17 meczach, z czego nasi wygrali siedem spotkań, cztery zremisowali, a przegrali sześć razy. Fornalik zapłacił głową za przegrane eliminacje do mundialu 2014. Po nim kadrę przejmował Adam Nawałka, który już dokonał pełnej transformacji naszej reprezentacji. Ale mimo tej porażki w roli selekcjonera nie zapomniano całkiem o nim. Nie piętnowano go tak jak innych selekcjonerów, którzy odchodzili w momencie porażek „Biało-czerwonych”.

Waldemar Fornalik to fenomen. Pełna zgoda. Były selekcjoner odnalazł się w pracy klubowej po przygodzie z reprezentacją Polski, a przecież ta sztuka wychodzi mało komu – tu choćby przykład Adama Nawałki, który odbił się od Lecha Poznań. Co więcej, przecież Fornalik pracował ze sporymi sukcesami, zdobył mistrzostwo kraju i ekstraklasę wciągał nosem. Dzięki niemu Piast Gliwice uczynił spory progres, to Fornalik odmienił tę drużynę. 205 spotkań i 1,53 punktu na mecz – tak wygląda to liczbowo i jest to świetna statystyka. Nawet mimo tego ostatnio słabszego okresu ekipy z Okrzei – dodaje Kamil Tybor, redaktor iGola.

Warto dodać tutaj jeszcze jedno. W XXI wieku żaden były selekcjoner nie pracował tak długo w klubach po zakończeniu pracy z reprezentacją i osiągał sukcesy. Jerzy Engel był krótko w Wiśle i APOEL-u. Zbigniew Boniek nawet nie podjął się później innej pracy. Paweł Janas próbował w kilku klubach, ale bez dobrych wyników. Leo Beenhakker już przy samej pracy z kadrą był bliżej emerytury niż podboju piłki klubowej. Franciszek Smuda zgubił blask, który mu towarzyszył wcześniej przy Zagłębiu czy Lechu. Adam Nawałka poniósł klęskę w Poznaniu, a Jerzy Brzęczek rozczarował w Wiśle Kraków.

W porównaniu z wyżej wymienionymi jesteśmy wręcz przekonani, że w kolejnym miejscu pracy Waldemar Fornalik znowu pokaże się ze znakomitej strony. Tylko tutaj pojawia się pytanie: co dalej?

Za słaby na czołówkę?

Zastanawiamy się, jaki klub pokusi się o zatrudnienie Waldemara Fornalika. Z przyczyn związanych z przepisami w tej rundzie już nie może on objąć innego zespołu. Jednak do przerwy zostało już kilka kolejek. Część dyrektorów sportowych może zacząć się przyglądać poważniej byłemu szkoleniowcowi Piasta. Jednak 59-latek wyrobił sobie mocne nazwisko na projektach związanych z Ruchem i Piastem. Zwłaszcza przy tym drugim, z którym osiągnął największy sukces w życiu w postaci zdobycia mistrzostwa Polski. Wiemy, że na pewno poradziłby sobie w projekcie wymagającym budowy. A co z klubami z większymi aspiracjami?

Zachodzą pewne obawy, że przy większej presji wyniku i zdobywaniu trofeów już teraz Fornalik mógłby mieć problemy. Raz podjął się wielkiego zadania, jakim było przejęcie reprezentacji Polski po Franciszku Smudzie. Konieczne było odbudowanie kadry po klęsce na Euro 2012 oraz wejście na kolejny etap. Można powiedzieć, że na metody 59-latka dostał za mało czasu. Być może jeszcze potrzebowałby więcej zaufania i jeszcze jednych eliminacji, żeby „Biało-czerwoni” zaczęli grać po myśli trenera. Jednak praca z kadrą to inna półka. Zarzucano mu m.in. zbyt słabą pozycję w stosunku do liderów, słabości taktyczne wynikające z braków skuteczności kluczowych piłkarzy, a przede wszystkim wina spadała na niego za porażki z kluczowymi rywalami.

Trzeba dodać, że jeszcze w międzyczasie zmienił się prezes PZPN. Zbigniew Boniek początkowo dawał pracować spokojnie Fornalikowi, ale przy pierwszym większym potknięciu – niezakwalifikowaniu się na mundial – podziękowano mu i zatrudniono Adama Nawałkę, co dla kadry okazało się strzałem w dziesiątkę. Z kolei były selekcjoner musiał czekać na ofertę pracy z PKO Ekstraklasy.

Fornalik wrócił tam, gdzie było mu najlepiej. Powrót do trenerki zaczął od Ruchu, w którym drugie podejście było znacznie słabsze od pierwszego. Potem zaufano mu w Gliwicach, a dalszą historię już dobrze znamy. I tutaj też pojawiaj się kolejne pytanie. Czy poza Śląskiem uda mu się wypracować sukces? W swojej karierze pracował on głównie ze śląskimi klubami. Miał też epizody w innych miejscach, ale tam pracował za krótko lub bez sukcesów. Mimo wypracowania nazwiska i solidnej roboty z Piastem do tej pory nikt z czołówki mu nie zaufał.

Czy Waldemar Fornalik dałby radę w klubach z czołówki PKO Ekstraklasy? Zapytaliśmy o to Wojciech Bąkowicza, redaktora Łódzkiego Sportu i Katowickiego Sportu: – Fornalik bardzo dużo osiągnął w Piaście, gliwiczanie są mu niezwykle wdzięczni za to. Z drugiej strony należy mieć na uwadze, że nie musiał pracować pod ogromną presją, jaka spotykana jest w czołowych klubach.

Pamiętamy, że największy sukces w historii Piasta – mistrzostwo Polski – zdobył rok po jego utrzymaniu. Mało kto przed sezonem, o ile w ogóle ktokolwiek, stawiał, że gliwicki klub mógłby czegoś takiego dokonać. A to świadczy bardzo dobrze o samym trenerze. Niemniej chciałbym zobaczyć Fornalika w drużynie bijącej się rokrocznie o najwyższe cele. Pewnie wielu neutralnych obserwatorów naszej rodzimej ligi również. 

Być może teraz otwiera się dla trenera jedna z ostatnich szans na objęcie klubu z czołówki PKO Ekstraklasy. Tak naprawdę nie dowiemy się, jak on mógłby wypaść w takim klubie, dopóki takiego nie obejmie. Jednocześnie Waldemar Fornalik to jest już taka persona w naszej lidze, że on nie musi się bardzo spieszyć z wyborem.

Gdzie teraz?

Przeglądając social media, w rozmowach z naszymi ekspertami czy ogólnie czytając wpisy na temat Waldemara Fornalika, trudno jest znaleźć jakieś negatywne słowa. Nawet mimo słabej gry Piasta dla większości informacja o zwolnieniu trenera była dużym zaskoczeniem. W PKO Ekstraklasie pracuje on już od 2005 roku z przerwami. Pierwsze dobre wyniki osiągał w trakcie pracy w Ruchu Chorzów. Potem pokazał, że z Piastem z niczego można ulepić mistrzostwo Polski. Jest on bardzo solidną marką i pytanie, czy długo będzie czekać na nową pracę. Z tym pytaniem zmierzyli się nasi eksperci.

Oczywiście trener Fornalik będzie teraz łakomym kąskiem na rynku trenerskim. Zdobywając mistrzostwo oraz wicemistrzostwo Polski z – powiedzmy sobie szczerze – nie najsilniejszym składem personalnym w naszej lidze, pokazał, że znajduje się obecnie w gronie kilku najlepszych polskich szkoleniowców. Pytanie, czy w ogóle będzie chciał zostawać na trenerskiej karuzeli.

– Według mnie czeka go teraz przerwa (może nieco dłuższa), bo też nie znajduje się on w sytuacji, w której musiałby pakować się w chociażby ratowanie Korony czy innego zespołu przed spadkiem. Moim zdaniem spokojnie poczeka na dogodną ofertę z silnego klubu, z którym byłby w stanie walczyć o mistrza Polski. Albo na kolejną opcję z Górnego Śląska, po Ruchu Chorzów i Piaście Gliwice – odpowiada Antoni Majewski, redaktor naczelny portalu iGol.pl oraz redaktor SportŚląski.pl.

Fornalik będzie czekać tak długo, jak będzie chciał. Oferty dostanie już pewnie niedługo (nie może objąć jeszcze pracy w tej rundzie ze względu na przepisy). Pytanie tylko, czy on sam nie będzie chciał zrobić sobie przerwy po latach pracy cały czas w jednym miejscu. Trener potwierdził dobrą markę, którą miał wcześniej. Odbudował ją w Gliwicach po epizodzie w reprezentacji Polski. Jestem przekonany, że on będzie wybierał miejsce, w którym będzie pracował. Oczywiście poruszając się w obrębie realnych dla niego kandydatów klubowych – mówi Michał Trela.

Mimo że rozkręciła się karuzela trenerska w PKO Ekstraklasie, to na pewno do końca rundy nie zobaczymy trenera Waldemara Fornalika w tej lidze ze względu na przepisy. Co potem? Szkoleniowiec ten wykonał tak dobrą pracę w Piaście Gliwice, że będzie łakomym kąskiem dla sporej części klubów. Jednocześnie też renoma, jaką sobie wypracował, czy w Gliwicach, czy wcześniej w Ruchu Chorzów, pozwala mu zająć uprzywilejowaną pozycję i czekać na ofertę, która będzie mu rzeczywiście odpowiadała, a nie brać pierwszą lepszą z łapanki. No i też nie sądzę, aby to on musiał wystawać w gabinetach prezesów. Raczej to do niego będzie się zgłaszać grupa chętnych – dodaje Wojciech Bajak.

Chciałbym, żeby trafił do klubu spoza Śląska. Z racji tego, że sam jest od lat związany z tym regionem, grał dla Ruchu Chorzów, a potem pracował w nim jako trener, prowadził Górnika Zabrze, Odrę Wodzisław Śląski, Polonię Bytom czy teraz Piasta Gliwice, jest postrzegany jako trener, który radzi sobie tylko w tym miejscu, a myślę, że to niesprawiedliwa łatka. Dlatego ciekawie byłoby popatrzeć na Waldemara Fornalika w innym zakątku kraju. Wojciech Bajak dla iGola

Myślę, że na to, by ściągnąć Fornalika do siebie, chrapkę może mieć wiele klubów i to właśnie jego nazwisko pojawiać się będzie w przypadku jakichś ewentualnych zwolnień szkoleniowców. Pytanie tylko, jak do wszystkiego podchodzić będzie sam trener Fornalik. A widząc i znając jego podejście, sądzić można, że nie będzie rzucał się na każdą propozycję. Ma ten komfort – w Polsce osiągnął wiele i jest ceniony – że on już nic nie musi, a jeśli ktoś chciałby, żeby u niego pracował, to będzie się musiał mocno postarać – puentuje Kamil Tybor.

Nie sądzę, aby musiał długo czekać na jakąś propozycję nowej pracy. To szkoleniowiec ze świetnym CV, mający doskonały PR. Wszystko zależy od tego, jak on to widzi. Czy wolałby odpocząć, czy może jednak jest tak bardzo uzależniony od dnia meczowego, że nie widzi opcji, by zbyt długo rozstawać się z zawodem? Tego nie wiem. Niemniej chętnych na zatrudnienie go już dzisiaj chyba jest wielu. Korona jest bez trenera, zaraz pewnie będzie Zagłębie. Myślę, że w tym drugim mógłby się doskonale sprawdzić – dodaje Wojciech Bąkowicz.

Z powyższych słów chyba jasno można odczytać, jakiej klasy trenerem jest Waldemar Fornalik. To jest fenomen, człowiek potrafiący zrobić z małych klubów mocnych ligowców. Człowiek, który potrafi też dobrze zbudować piłkarza. Niezależnie od jego wieku. Po tym, co tutaj można przeczytać, jak mamy nie zatytułować artykułu i nie napisać, że Waldemar Fornalik to najlepszy trener w PKO Ekstraklasie? Jest to człowiek, który wieloletnią pracą w naszej lidze wypracował sobie niezwykle mocną pozycję. Potrafi ktoś wskazać innego szkoleniowca, który po zwolnieniu byłyby tak chętnie oczekiwany w innych klubach? Nie ma takiej opcji.

Dlatego napiszemy jeszcze jedno: Waldek King! I czekamy teraz na to, gdzie będzie pracować w przyszłości.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze