Wahadła reprezentacji Polski, które nie działają. Pierwszy poważniejszy problem Michniewicza


Mecz ze Szkocją pokazał, że polskie boki nie pracują jak należy

25 marca 2022 Wahadła reprezentacji Polski, które nie działają. Pierwszy poważniejszy problem Michniewicza
Marcin Karczewski / PressFocus

Debiutancki mecz Czesława Michniewicza w roli selekcjonera reprezentacji Polski miał dać ostateczne odpowiedzi co do pomysłu taktycznego polskiego trenera. Szkoci uwypuklili sporo błędów naszej drużyny. Jedną z poważniejszych bolączek są boki naszej drużyny. Wahadła reprezentacji Polski nie pracowały tak, jak tego oczekiwaliśmy. Spodziewaliśmy się problemów po lewej stronie, choć nie aż takich. Jednocześnie martwiące jest to, że nie wykorzystaliśmy potencjału prawej flanki.


Udostępnij na Udostępnij na

Patrząc na listę powołań na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski, można było stwierdzić, że Czesław Michniewicz ma największą bolączkę z obsadą lewego wahadłowego. Na liście powołanych pierwotnie znalazło się aż pięciu piłkarzy mogących grać na tej pozycji: Arkadiusz Reca, Tymoteusz Puchacz, Maciej Rybus, Przemysław Frankowski i Patryk Kun. Piłkarz Spezii wystąpił w meczu ze Szkocją i zaliczył słabe spotkanie. Zdecydowanie był jednym ze słabszych piłkarzy na boisku.

Martwić może jeszcze jedno. Na prawej stronie wystąpił Matty Cash, który świetnie gra w Aston Villi. W spotkaniu ze Szkotami nie potrafiliśmy w pełni wykorzystać jego potencjału. Gdzie leżał problem w Glasgow? Dlaczego wahadła reprezentacji Polski nie działały po myśli polskiego selekcjonera?

Arkadiusz Reca jednym ze słabszych aktorów

Czesław Michniewicz zdecydował się ustawić na lewym wahadle reprezentacji Polski Arkadiusza Recę. Wybór ten raczej nikogo nie szokował, bo większość ekspertów wskazywała na takie posunięcie trenera. 26-latek rozegrał pełne 90 minut, ale na pewno będzie chciał zapomnieć o pierwszej połowie. To w głównej mierze ona przekłada się na słabą ocenę końcową zawodnika występującego na co dzień na boiskach Serie A.

W pierwszej części gry nasza reprezentacja starała się atakować częściej lewą stroną boiska. Wynikało to z problemów, jakie mieliśmy w środkowej strefie boiska przy dość agresywnej grze gospodarzy. Częściowo problemy naszych środkowych pomocników sprawiły, że Arkadiusz Reca zaczynał miewać problemy. Piłkarz Spezii kilkukrotnie miał odcinane ścieżki podań do zbyt głęboko ustawionego Grzegorza Krychowiaka lub Szymona Żurkowskiego. Dodatkowo 26-latek chyba nie czuł się na początku meczu dobrze na grząskiej murawie, bo zdarzało mu się popełniać za dużo prostych błędów. Dwa z nich mogły nas kosztować stratę gola.

Po Recy były widać, że lepiej czuł się, przyjmując piłkę na połowie rywali niż własnej. Pierwsza połowa i przeciwnik rzucający się pressingiem na naszych defensorów był prawdziwym sprawdzianem dla 26-latka. Niestety, oblanym. W ofensywie też próżno znaleźć coś pozytywnego, bo tylko dwukrotnie piłkarz Spezii zapędził się z akcją ofensywną. Pierwszy raz w 16. minucie, poprawiając dośrodkowanie po złym wykonaniu rzutu wolnego przez Piotra Zielińskiego. Reca próbował odnaleźć Arkadiusza Milika w polu karnym, ale zagrał za mocno w kierunku bramki Szkotów. Drugi raz w 22. minucie, kiedy uruchomił go na skrzydle Jakub Moder, ale nawet będąc w dobrej pozycji – podał za czytelnie w kierunku nabiegającego Milika.

W drugiej części gry Reca był praktycznie niewidoczny, bardziej skupiony na defensywie. Tylko sporadycznie zapuszczał się wyżej. Miał też więcej spokoju, bo Szkoci nie gnębili już tak bardzo naszych środkowych pomocników. Dodatkowo ciężar gry – jeżeli nie atakowaliśmy środkiem – staraliśmy się przenieść bardziej na prawą stronę. Ostatecznie błędy 26-latka w pierwszych 45 minutach podważają jego rolę w kolejnym ważnym meczu reprezentacji. Jednak selekcjoner zostawił go na boisku do końca meczu. Trudno do końca stwierdzić, jakie zadanie postawił przed Recą. Raczej w 100% nie mógł być zadowolony z jego występu.

Niewykorzystany potencjał Matty’ego Casha

Na prawym wahadle reprezentacji Polski zagrał Matty Cash. Ten wybór nikogo nie mógł dziwić, bo 24-latek swoją świetną grą w Aston Villi zasłużył na miejsce w składzie kadry. Zwłaszcza ostatni miesiąc był wyśmienity, aż został nominowany do tytułu piłkarza miesiąca w Premier League. Rywali do miejsca na swojej pozycji w kadrze ma mniej, ale raczej oczekiwano go od 1. minuty przeciwko Szkotom. W jego przypadku pierwsza część meczu była bardziej spokojna, poza jedną próbą wyjścia wyżej do akcji oskrzydlającej na samym początku spotkania.

Niestety tutaj podobnie jak z Recą: przez problemy środkowych pomocników Cash mniej udzielał się ofensywnie. Zapewne Michniewicz zakładał tworzenie w tej strefie gry akcji dwójkowych z Zielińskim. Problem w tym, że za dużo piłek nie docierało do zawodnika Napoli. 24-latek bardziej skupiał się na grze defensywnej, z której wywiązywał się bardzo dobrze. Żaden Szkot nie wygrał z nim pojedynku biegowego na naszej prawej obronie. Piłkarz Aston Villi dobrze się ustawiał i asekurował naszych środkowych obrońców. Jednak od zawodnika tego pokroju chcielibyśmy widzieć więcej.

Dopiero druga połowa pozwoliła nam na zobaczenie większej liczby akcji ofensywnych z udziałem Casha. Jak nasz środek przestał być nękany przez Szkotów i odzyskał częściową kontrolę nad meczem, to zaczęliśmy tworzyć więcej akcji ofensywnych. Korzystał na tym 24-latek, który zaczął się zapędzać do przodu. Obudził się też Zieliński, z którym Cash próbował akcji dwójkowych. W 63. minucie przyniosła ona mały efekt, bo w dwójkę wymanewrowali Szkotów, wpuszczając 24-latka w pole karne rywala. Niestety jego podanie nie odnalazło drogi do Krzysztofa Piątka. Kwadrans później piłkarz Aston Villi pokazał się jeszcze przy walce o górną piłkę, ale ostatecznie nie udało mu się głową skierować piłki w stronę polskich napastników.

Widać było w naszej grze, że nasi kadrowicze jeszcze dobrze nie rozumieją się z Mattym Cashem. On wielokrotnie próbował podłączać się do akcji na prawej flance, ale nie był za często zauważany. Też nie graliśmy szybciej piłką od tyłu, przez co nie daliśmy mu mocniej rozwinąć skrzydeł. Boli to, że piłkarz z takim potencjałem ofensywnym nie mógł pokazać więcej w Glasgow. W obronie grał perfekcyjnie, niczym Łukasz Piszczek lub Tomasz Kędziora w swoim najlepszym okresie w kadrze Jerzego Brzęczka.

Jaki pomysł na wahadła reprezentacji Polski?

29 marca 2022 roku rozegramy jeden z najważniejszych meczów naszej reprezentacji. Mecz ze Szkocją miał dać ostateczne odpowiedzi selekcjonerów co do wyborów przed spotkaniem ze Szwecją. Wydaje się, że pojedynek w Glasgow mógł sprawić dodatkowe zmartwienia. Konieczna będzie głębsza analiza całej gry Polaków. Jednak w tym artykule skupiliśmy się na wahadłach. Trudno jest nam stwierdzić ostatecznie, czy Michniewicz chciał bardziej zabezpieczyć boki. Przez całe 90 minut wahadłowi wykonali tylko jedno dośrodkowanie w pole karne rywala. Arkadiusz Reca i Matty Cash byli mniej widoczni w ofensywie, choć na to złożyło się więcej czynników.

Wahadła reprezentacji Polski też będą bolączką selekcjonera. Co do obsady prawej strony nie mamy wątpliwości. Zagra tam Cash, ale selekcjoner musi uwolnić jego potencjał ofensywny. Tego zabrakło w meczu ze Szkocją, zbyt mało akcji z udziałem piłkarza Aston Villi. Zbyt mało chętnych do szybkiej gry z nim, bo osamotniony nie dawał rady przeprowadzić rajdów, mając przed sobą kilku rywali. Michniewicz musi dobrze dobrać piłkarzy mogących operować z 24-latkiem na prawej flance.

Więcej dylematów będzie z obsadą lewego wahadła. Arkadiusz Reca nie dał zbyt wielu argumentów do utrzymania swojej pozycji. Jednocześnie zastanawiające jest to, dlaczego selekcjoner nie wpuścił na boisko Patryka Kuna. Moglibyśmy się przekonać jeszcze o jego umiejętnościach na tle reprezentacji. Nie wiemy też, w jakiej formie są Tymoteusz Puchacz i Przemysław Frankowski, a obaj ci zawodnicy w Glasgow zostali wysłani na trybuny. To tym bardziej sprawia, że Michniewicz będzie mieć twardy orzech do zgryzienia przed meczem ze Szwecją.

Kto na Szwedów?

Gdy porównujemy samego Recę do Casha, jedna rzecz mocno się rzuca w oczy. Pod presją zawodnik Spezii miał problemy z opanowaniem piłki (i być może emocji), za to piłkarz Aston Villi zachowywał spokój i dobrze panował nad piłką. W obronie też był solidniejszy i nikt mu ani razu nie uciekł na dośrodkowanie. Jest pewniakiem na wtorek. Wtedy też najprawdopodobniej zagra… Reca. Prawda jest taka, że musi być on w wyższej formie, skoro na trybunach wylądowali Puchacz i Frankowski. Jak wcześniej napisaliśmy, duży wpływ na słabą ocenę 26-latka miał też słaby środek pola, który nie pomagał za bardzo w rozegraniu akcji.

Wiemy o problemach Arkadiusza Recy w grze defensywnej, bo w ofensywnej radzi sobie dobrze. Będziemy robić wszystko, aby przygotować go dobrze na mecz ze Szwecją. Nie wykluczam wyboru Tymoteusza Puchacza, którego znam z reprezentacji młodzieżowej. Na wtorkowy mecz będziemy wybierać na wahadło między Recą a Puchaczem. Czesław Michniewicz na konferencji prasowej po meczu ze Szkocją

W takim wypadku pozostaje nam apelować do kibiców o cierpliwość i brak zdziwienia, jeżeli Arkadiusz Reca pojawi się od 1. minuty w finale barażów o mistrzostwa świata 2022. Ale do tego meczu pozostało jeszcze kilka dni i przez ten czas może się dużo zmienić. Sam selekcjoner przyznał, że o tę pozycję powalczyć może jeszcze Puchacz. Patryk Kun nie otrzymał szansy ze Szkocją przez kontuzje innych reprezentantów, psujące plany taktyczne. Dlatego debiutant i Frankowski raczej wypadają z walki o pierwszy skład.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze