Wachowicz: Wierzę w koronę


8 maja 2008 Wachowicz: Wierzę w koronę

W sezonie 2007/2008 jest gwiazdą drugoligowych boisk, na których zdobył już osiemnaście bramek i wciąż zaciekle walczy o prestiżową koronę króla strzelców zaplecza ekstraklasy. Mowa oczywiście o Marcinie Wachowiczu, który jest najjaśniejszą postacią w zespole Arki Gdynia. Tuż po wczorajszym spotkaniu 30. kolejki II ligi: Wisła Płock – Arka Gdynia, z ofensywnym pomocnikiem gdyńskiego klubu rozmawiał redaktor iGol.pl – Krzysztof Mielczarek.


Udostępnij na Udostępnij na

Jak Pan oceni mecz z Wisłą Płock?

Na pewno w tym meczu było dużo walki. Wiadomo o co my walczymy. Wisła postawiła nam ciężkie warunki. Myślę, że w pierwszej połowie, to właśnie drużyna z Płocka miała delikatną przewagę. W drugiej połowie, uważam, że mogliśmy ten mecz ułożyć po swojej myśli, bo mieliśmy więcej okazji podbramkowych. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i to my kontrolowaliśmy grę. Szkoda, że nie wywieźliśmy stąd trzech punktów, bo wiadomo, że byśmy delikatnie zbliżyli się do czołówki. Ale nie ma dramatu, ponieważ remis też jest dobry i uważamy go za nasz dobry występ tutaj w Płocku. Czekamy teraz na mecz w sobotę i postaramy się zdobyć w nim trzy punkty.

Czy Wisła Płock zaskoczyła Was dobrą postawą, szczególnie w pierwszej połowie?

Marcin Wachowicz liczy na koronę króla strzelców II ligi.
Marcin Wachowicz liczy na koronę króla strzelców II ligi. (fot. arka.gdynia.pl)

Nie byliśmy w ogóle zaskoczeni ich dobrą grą. Wiedzieliśmy, że jest to dobra drużyna, która nie położy się przed nami i nie odda nam tutaj pola. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy walczyć do końca i to zrobiliśmy. Zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku i szkoda, że przyniosło to tylko punkt. Nie możemy się jednak załamywać faktem, że nie zdobyliśmy w Płocku trzech punktów, bo jeszcze gramy cztery spotkania i musimy je wszystkie wygrać.

Mieliście kilka problemów kadrowych przed meczem z Wisłą Płock. Czy brakowało na boisku Bartosza Karwana, Tomasza Mazurkiewicza i Bartosza Ławy, którzy są wiodącymi piłkarzami w Waszym zespole?

Mamy kadrę 22 zawodników i jest to kadra bardzo wyrównana. Tak więc kiedy jeden zawodnik wypada, wtedy wchodzi następy. Nie ma różnicy czy gram ja, bowiem wtedy wchodzi np. Damian Nawrocik, który również może występować na lewej pomocy. Tutaj nie ma dla nas różnicy, czy nie ma Karwana, Ławy, bo są inni zawodnicy i oni godnie ich zastępują. Także tutaj nie szukałbym żadnych przyczyn naszego remisu z Wisłą.

Żal tych pięciu punktów odjętych za korupcję na początku sezonu?

Na pewno żal, bo każda drużyna żałowałaby, zaczynając sezon od minus pięciu punktów i musiała cały czas gonić czołówkę. Myślę, że w niedzielę wszystko się wyjaśni i najlepszym prezentem dla nas byłoby to, aby oddali nam te pięć punktów, bo te kary dla nas były naprawdę bardzo duże i aż za duże.

Gracie teraz co trzy dni, czy są w związku z tym problemy z regeneracją sił na kolejne mecze?

Nie, nie ma z tym problemu. Mamy tu odnowę biologiczną w szatni. Jutro tak samo będziemy się regenerować, więc myślę, że nie będzie z tym większych problemów.

Wróćmy na moment do przeszłości. Nagłe odejście trenera Wojciecha Stawowego, który jest bardzo uznaną osobowością, było dla Was sensacją, zaskoczeniem?

Na ten temat nie chciałbym rozmawiać, bowiem już raz się wypowiedziałem. Powiem tak: szkoda, iż odszedł trener Wojciech Stawowy i nie dano mu jeszcze kolejnej szansy na mecz ze Stalą Stalowa Wola. Było to naszą winą, bo to my przegrywaliśmy i remisowaliśmy.

Mieliście wielką szansę, aby awansować do półfinału Remes Pucharu Polski. Minimalna porażka z Wisłą Kraków była dla Was rozczarowaniem?

Liczyliśmy się w tej walce. Szkoda, że nie wygraliśmy spotkania w Gdyni, bo mieliśmy ku temu okazje. Pamiętam, że Marcin Chmiest miał dobrą sytuację, potem jeszcze ktoś uderzył w słupek. Gdybyśmy strzelili bramkę u nas, to na pewno na Wisłę Kraków jechalibyśmy zagrać z kontry, bo z pewnością byśmy nie atakowali. Szkoda, że straciliśmy w Krakowie drugą bramkę, choć nie wiem do końca czy był tam spalony. Nie chcę już wracać do tego. Strzeliliśmy jednego gola w Krakowie i myślę, że godnie się zaprezentowaliśmy. Na pewno wielka szkoda, że nie udało nam się awansować, ale teraz musimy koncentrować się na lidze, aby wejść do Orange Ekstraklasy.

Wierzy Pan w zdobycie korony króla strzelców II ligi?

Oczywiście, że wierzę. Gdybym nie wierzył, to bym nie wypowiadał się wcześniej w gazetach, że idę po koronę króla strzelców. Wiadomo, że na pierwszym miejscu jest drużyna i musimy wygrywać, więc nie ważne kto strzela bramki. Zawsze najbardziej liczą się trzy punkty. Na pewno, jeśli będę widział, że kolega jest w lepszej sytuacji, to z pewnością mu zagram. Nie będę, jak to mówią: sępił się na bramki. Strzelę, czy nie strzelę – ważne jest to, aby wygrywała drużyna.

Jest Pan wielką gwiazdą II ligi. Pojawiły się już jakieś propozycje transferowe od klubów z Orange Ekstraklasy?

Powiem tak: gwiazdy są na niebie, a ja jestem jedynie człowiekiem (uśmiech).

Ale jednak te osiemnaście bramek robi swoje.

Na pewno wzbudza to jakieś zainteresowanie moją osobą, ale na dzień dzisiejszy nic nie wiem, nic nie słyszałem. Nie koncentruje się na tym, czy gdzieś odejdę, czy będę miał jakieś ciekawe propozycje. Chciałbym zostać w Arce, chcę grać dla tego klubu i z nim awansować do Orange Ekstraklasy.

Do końca sezonu cztery kolejki, więc kibice mają rozumieć, że Arka Gdynia „nie składa jeszcze broni” w walce o awans?

Nie, na pewno nie. Walczymy do końca, bo wiadomo o co gramy i jaki jest nasz cel. Dlatego w tych kolejnych czterech meczach musimy zdobyć komplet punktów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze