W Polsce dobrze, ale za granicą jeszcze lepiej


14 stycznia 2015 W Polsce dobrze, ale za granicą jeszcze lepiej

Wielu z nich zdobyło sławę i uznanie za granicą. Trenowali, a także grali w wielkich klubach. Dziś mało się o nich mówi. Sukcesy na Litwie, w Afryce czy w Stanach nie są dla Polaków zadowalające. Postanowiliśmy przypomnieć polskich trenerów, którzy zdobyli uznanie poza granicami naszego kraju.


Udostępnij na Udostępnij na

Wielu polskich zawodników cieszy się w Europie ogromnym szacunkiem. Wielu z nich opuszczało nasz kraj w młodym wieku. Liczyli na wielką karierę, pieniądze, a także na występy w reprezentacji. Nie można jednak zapomnieć o trenerach. Polska myśl szkoleniowa – jak lubią mawiać szkoleniowcy – nie jest zbyt popularna. Dlatego też cieszą sukcesy nielicznych trenerów, którzy zdobywali laury za granicą. Warto jeszcze dodać, że te osoby – czy to piłkarze, czy trenerzy – nie reprezentują tylko samych siebie, są oni również reprezentantami swojego kraju.

W zastępstwie Maradony

Zbigniew Boniek
Boniek w barwach Juve (fot. redandwhitekop.com)

Jeśli mielibyśmy zapytać obcokrajowców, jaki jest najpopularniejszy piłkarz pochodzący z Polski, wszyscy bez wątpienia wskazaliby Roberta Lewandowskiego. Na drugim miejscu znalazłby się zapewne obecny prezes PZPN-u – Zbigniew Boniek. Były gracz Juventusu Turyn czy AS Roma cieszy się ogromnym szacunkiem we Włoszech. Warto wspomnieć, że Bońka w swojej liście „FIFA 100” umieścił sam Pele. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, że za 20 lat Leo Messi umieści w podobnym zestawieniu jakiegoś polskiego piłkarza. Najbliżej tego byłby Lewandowski, ale i tak wydaje się to trochę absurdalne. Przykład ten pokazuje, jak wielkim uznaniem cieszy się Boniek nie tyle wśród kibiców, co samych zawodników. Transfer Bońka przeciągał się w nieskończoność. Mało kto wierzył, że „Zibiemu” uda się trafić do Juventusu. Najpierw na przeszkodzie stanął Irlandczyk Liam Brady, którego działacze „Starej Damy” woleli ściągnąć do klubu. Następnie zaś wiek Bońka, który mając 24 lata, nie mógł opuścić kraju. Po niemal dwóch latach medialnych spekulacji „Bianconeri” w końcu zakontraktowali Polaka. Kosztował on 2,3 miliarda lirów. Warto wspomnieć, że Boniek był alternatywą dla samego Diego Maradony, który wybrał Barcelonę zamiast klubu z Turynu. Trudno było nie przekonać się do Polaka, skoro już na konferencji powitalnej jasno powiedział, po co przyjechał do Włoch: – Chcę wygrać Serie A, Puchar Włoch i Ligę Mistrzów. Boniek przez trzy lata gry w Turynie osiągnął wszystko: mistrzostwo Włoch, Puchar Italii, Ligę Mistrzów, Puchar Europy. Wpisał się w historię „Bianconerich”, stając się przy okazji jednym z najpopularniejszych polskich sportowców. Zdobyte doświadczenie i kontakty pozwalają mu świetnie pełnić funkcję prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Sam zaś Boniek jest ceniony w całej Europie. Warto jeszcze wspomnieć, że w 1997 roku Boniek został oznaczony Orderem Zasługi Republiki Włoskiej.

Król Litwy

Marek Zub przez dwa i pół roku pracy na Litwie wygrał wszystko, co miał do wygrania. Dwa mistrzostwa Litwy, trzy Puchary Litwy, a także superpuchar kraju czynią go najlepszym szkoleniowcem, który w ostatnich latach pracował w kraju naszych sąsiadów. Jego przykład pokazuje, że nawet nie ciesząc się popularnością we własnym kraju, można stać się ogromnym autorytetem w państwie, w którym się pracuje. I to z sukcesami. Jednym z nich był awans jego Żalgirisu do fazy play-off Ligi Europy. Szkoda tylko, że kosztem polskiej drużyny. Niemniej jednak było to świetne przypomnienie o sobie. Na Litwie włączył się również w sprawy mniejszości narodowej. Kiedy otrzymał w ubiegłym roku nagrodę dla najlepszego szkoleniowca, stwierdził, że zasługiwał na nią już rok wcześniej, jednak nie dostał jej dlatego, że jest Polakiem. Marek Zub jest nielicznym polskim trenerem, który odniósł sukces. W polskiej ekstraklasie częściej pracował jako drugi trener niż pierwszy szkoleniowiec. W swoim CV może zapisać pracę w Widzewie Łódź, jednak nikt w Łodzi nie wspomina tego dobrze, Widzew w tamtym czasie przegrał bowiem pierwsze derby z ŁKS-em od 11 lat. Zub osiągnął to, o czym marzy każdy młody trener. Szkoda tylko, że nie cieszy się popularnością w Polsce. Faktem jest, że kiedyś na pewno trafi do polskiej ekstraklasy. Oby szybciej niż później.

Pokochany przez Afrykę

Mało który polski trener zaczyna swoją karierę we francuskim klubie. Ta sztuka udała się Henrykowi Kasperczakowi, który na stanowisku trenerskim we Francji spędził aż 14 lat. Warto podkreślić, że z FC Metz zdobył puchar tego kraju. W 1990 roku magazyn „France Football” uhonorował go tytułem trenera roku. W swoim CV wpisane ma wiele znanych drużyn, a także reprezentacji. Drużyny Kasperczaka zawsze zajmowały miejsca w górnej części stawki na Pucharze Narodów Afryki. Najbliżej triumfu na tym turnieju był z Tunezją, która zajęła w 1996 roku drugie miejsce. Właśnie jako szkoleniowiec Tunezji Kasperczak był na igrzyskach olimpijskich w Atlancie oraz na mundialu we Francji, którego „Henri” wspominać dobrze nie będzie. Został zdymisjonowany jeszcze podczas trwania fazy grupowej. Jeśli poszukać przyczyny, dla której Kasperczak znalazł tyle angaży na Czarnym Kontynencie, to z pewnością język. Mówi on perfekcyjnie po francusku. Mógł przełamać barierę językową bez problemów. Zupełnie inaczej czyni się to w polskie ekstraklasie, w której to zawodnicy mają się przystosować do trenera, a nie na odwrót. Kasperczak zdobył uznanie nie tylko poza granicami naszego kraju. W Polsce dał się zapamiętać jako trener wielkiej – w tamtych czasach – Wisły Kraków. Awansował z nią do 1/8 Pucharu UEFA, a także zdominował na lata polskie podwórko. Kasperczak aktualnie przygotowuje się do zbliżającego się wielkimi krokami Pucharu Narodów Afryki w Gwinei Równikowej. Na tym turnieju postara się zdobyć mistrzostwo Afryki z reprezentacją Mali. Kto wie, może właśnie w tym roku uda się w końcu wygrać ten turniej.

Gmoch bogiem Grecji

Nie można zapomnieć o Jacku Gmochu, który większość swojej trenerskiej kariery przepracował w Grecji. Udało mu się tam zdobyć trzykrotnie mistrzostwo kraju — z trzema innymi klubami. Puchary kraju oraz wicemistrzostwa również Gmoch ma zapisane w swoim CV. Nie sposób wymienić wszystkich sukcesów Polaka podczas pracy w Grecji. Najlepiej o sukcesie oraz uznaniu świadczy fakt, że w 2005 roku został mu przyznany Krzyż Komandorski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej za wybitne zasługi w rozwijaniu współpracy polsko-greckiej. Gmoch pełnił również funkcję attache polskiej reprezentacji olimpijskiej podczas IO w Atenach w 2004 roku. Warto również wspomnieć o tym, jak cenioną jest osobą przez władze Panathinaikosu, które w 2010 roku powierzyły Gmochowi stanowisko tymczasowego szkoleniowca zespołu. W Grecji jest traktowany z najwyższym szacunkiem. Został wybrany na jednego z pięciu najlepszych trenerów greckiej ligi — w tym najlepszym trenerem lat 80.

Zapanował w Stanach

piotr-nowak-i-bob-bradley-prowadza-kadre-usa
Piotr Nowak podczas treningu (fot. mlspopolsku.com)

Od niepamiętnych czasów nazwisko Piotra Nowaka pojawia się w spekulacjach prasowych o tym, kto będzie nowym trenerem któregoś z klubów ekstraklasy. Polak zdobył ogromne uznanie za oceanem. Zaraz po zakończeniu kariery piłkarskiej szybko dostał propozycję prowadzenia D.C. United, z którym zdobył mistrzostwo USA już w pierwszym sezonie pracy. W kolejnych latach Nowak pracował jako asystent trenerów amerykańskich drużyn narodowych (dorosłej oraz młodzieżowej do lat 23). Mimo że Nowak dał się poznać w Ameryce jako jeden z bardziej perspektywicznych szkoleniowców, wciąż nie dostaje szansy powrotu do Polski. Na pewno na szansę taką zasługuje, w końcu mało polskich trenerów dostaje propozycję pracy z reprezentacją, która występuje na każdych mistrzostwach świata.

Często w Polsce mówi się, że swego nie znamy, a cudze chwalimy. Tak też jest z polskimi szkoleniowcami i piłkarzami, którzy zdobyli uznanie poza granicami naszego kraju. Często ściągamy czy to zawodników, czy trenerów zagranicznych. Licząc, że będą lepsi od naszych rodaków. Przypadki z T-Mobile Ekstraklasy uświadamiają nam, jak bardzo się mylimy. Mieliśmy już w lidze kilku ananasów, którzy swoimi umiejętnościami potrafili wyłącznie wprawić w osłupienie kibiców.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze