Vive la France: Transferowa karuzela


Zimowy czas przenosin dla piłkarzy już się zakończył. W styczniowym oknie transferowym rządziły przede wszystkim kluby angielskie, które osiągnęły rekordową kwotę 240 mln euro. We Francji tak spektakularnie nie było, a kluby chętniej oszczędzały, wypożyczając piłkarzy. Nie oznacza to, że nic ciekawego w tym czasie się nie zdarzyło…


Udostępnij na Udostępnij na

Aklimatyzacja natychmiastowa

Najwcześniej, bo jeszcze przed otwarciem styczniowej sesji, doszło do przeprowadzki bocznego obrońcy Rennes, Roda Fanniego, do Marsylii. Obrońcy mistrzowskiego tytułu skorzystali z przysługującego im prawa (ich podstawowy zawodnik Cesar Azpilicueta został wyeliminowany z gry na wiele miesięcy) i sprowadzili nowego piłkarza. Na Fanniego OM polowało już od dłuższego czasu, ale dopiero teraz wyższa konieczność spowodowała, iż działacze „Les Phoceens” uwijali się jak w ukropie, by doszło do transferu. Działo się to wszystko w przededniu spotkania z Olympique Lyon, w którym zagrać nie mogło aż trzech podstawowych piłkarzy defensywnych Marsylii. Fanni zaliczył więc debiut w nowym klubie z marszu, grając do tego nie na swojej nominalnej pozycji (prawa obrona), lecz w centrum defensywy. Mecz skończył się rezultatem nierozstrzygniętym, lecz występ byłego obrońcy Rennes odbił się szerokim echem. Świeżo upieczony piłkarz, który nie zaliczył praktycznie żadnego treningu z nowymi kolegami, zagrał bardzo przyzwoite 90 minut. Do dziś jest jedną z wyróżniających się postaci w składzie Didiera Deschampsa, a marsylczycy mogą ten zakup zaliczyć do bardzo udanych.

Rod Fanni (Stade Rennais => Olympique Marsylia)
Koszt: 4 mln euro

Odsiecz ku Wyspom

Niepokorny Sessegnon zamienił Francję na Anglię
Niepokorny Sessegnon zamienił Francję na Anglię (fot. losc.fr)

Stało się już tradycją, że liga francuska jest odskocznią dla wielu piłkarzy, by znaleźć się wśród elitarnych klubów Premier League. Angielskie zespoły nie tylko wyłapują świeżo odkryte perełki francuskiej piłki (wyjątkowo chętnie tym tropem idzie ligowa czołówka, jak Chelsea, Arsenal, Liverpool i MU), ale również gwiazdy znacznie bardziej posunięte w latach. Tym razem z odsieczą ku Wielkiej Brytanii ruszyło dwóch zawodników, a trzeci miał wiele wątpliwości, czy nie pójść w ich ślady. Do ekipy Sunderlandu, która coraz śmielej poczyna sobie wśród najlepszych w Premiership, przeniósł się wielce kontrowersyjny Stephane Sessegnon. Już od dłuższego czasu huczało, że zawodnikowi jest nie po drodze z trenerem Paris Saint-Germain, Antoinem Kombouare. Punktem zapalnym była utrata miejsca w podstawowym składzie. Krewki piłkarz rodem z Beninu nie mógł znieść zniewagi dla swojego talentu, którą była rola rezerwowego. Mimo iż paryżanie zarzekali się, że żadnych ważnych transferów przeprowadzać zimą nie będą, puścili niewygodnego podopiecznego, przy okazji inkasując trochę pieniędzy. Teraz ten ambitny piłkarz będzie miał okazję udowodnić swoją przydatność w zupełnie innych realiach piłkarskich.

Stephane Sessgenon (Paris Saint-Germain => Sunderland)
Koszt: 7 mln euro

Drugą ciekawą postacią, która zamieniła kontynent na wyspiarskie życie, jest Jean II Makoun. Kameruńczyk opuścił szeregi wicemistrza kraju, by wspomóc swoimi siłami broniącą się przed spadkiem Aston Villę. Podobnie jak Sessegnon, Makoun nie był mile widziany we Francji, choć to raczej klub przynaglał do transferu niż sam zainteresowany. Znaleźli się chętni, by skorzystać z jego usług i OL pozbyło się zbędnego balastu. Oczywiście, pod koniec rundy sam piłkarz miał kilka przebłysków i mimo swoich defensywnych obowiązków, z dużym powodzeniem angażował się w ofensywie. Możliwe, że to również skusiło włodarzy „The Villans” do sfinalizowania transakcji. Zawodnik ten ma w sobie wiele potencjału i chęci do gry, ale czasem lubi dać się we znaki pracodawcom. Zobaczymy, jak sprawdzi się w nowym otoczeniu.

Jean II Makoun (Olympique Lyon => Aston Villa)
Koszt: 6 mln euro

W tym miejscu warto także wspomnieć o nieudanym zakupie Chelsea Londyn, która miała zakusy na młodego i zdolnego Dimitriego Payeta z Saint-Etienne. O tym, że w ekipie „The Blues” piłkarze z Ligue 1 wyjątkowo dobrze się sprawdzają, nie trzeba nikogo przekonywać. Wystarczy wspomnieć dwa wielkie nazwiska: Drogba i Malouda. Na swoją szansę czeka także Gaël Kakuta, obecnie wypożyczony do Fulham. Kolejnym francuskim trofeum miał zostać Payet i również sam zawodnik rozważał odejście z klubu (choć nie było jasne, czy bardziej interesuje go oferta z Anglii, czy też złożona przez PSG). Giganci Premier League chcieli wyłożyć gotówkę spełniającą oczekiwania właścicieli SE, czyli 10 mln euro. Skończyło się na medialnym hałasie oraz karze dla samego piłkarza, który z powodu nękających go wątpliwości nie stawił się na ostatnim treningu przed sobotnim meczem z Tuluzą.

W przeciwnym kierunku

Mimo że francuski towar jest mile widziany w Anglii, to nie oznacza, iż nikt nie próbuje przeprowadzki w odwrotnym kierunku. Nie można tego nazwać wielkim transferem (zaledwie 0,5 mln euro), ale fakt jest faktem. Nigeryjski napastnik, John Utaka, zamienił walące się w posadach Portsmouth na prężnie rozwijające się Montpellier. „Le Pallade” jeszcze przed rokiem byli rewelacyjnym beniaminkiem, a teraz coraz częściej wymienia się ich w roli faworytów. Nie dość, że zajmują 6. pozycję w tabeli, mogąc śmiało myśleć o miejscu gwarantującym grę w europejskich pucharach (byłby to drugi raz z rzędu), to  wystąpią również w finale Pucharu Ligi. Latem zmienili swój atak, oddając do Rennes Montano, a sprowadzając Giroud z Tours, a teraz jeszcze wzmacniają tę formację, kupując Nigeryjczyka. Czy będzie to rzeczywiste wzmocnienie? Trudno powiedzieć. Ciekawe jest jednak, jaką rolę będzie pełnić. Czy stworzy duet z Olivierem Giroud, czy też będzie jego zmiennikiem, próbującym wygryźć go ze składu? W każdym razie może być interesująco.

John Utaka (Portsmouth => Montpellier)
Koszt: 0,5 mln euro

Atak – cel nadrzędny

Auxerre i Rennes – to dwie ekipy, które jako główny cel postawiły sobie sprowadzenie napastników, choć wielkich pieniędzy wydać nie chcieli. Wielu dziennikarzy podkreśla, że z końcem tego sezonu kończy się także kontrakt Ireneuszowi Jeleniowi, wokół którego już minionego lata pojawiało się wiele propozycji. Nie jest jednak pewne, jak zaprezentuje się w rundzie wiosennej reprezentant Polski, który długo leczył kontuzję kolana, i czy jego częste problemy ze zdrowiem nie zniechęcą innych drużyn w staraniach o naszego snajpera. Jean Fernandez dmucha jednak na zimne i sprowadza do Burgundii dwóch nowych napastników, Junga Jo-Gooka z koreańskiego Seoul FC oraz Dieylani’ego Falla z Senegalu. Co istotne, obaj przyszli na zasadzie wolnego transferu. Pierwszy z nich to 26-letni król strzelców K-Leaugue, który jak najszybciej ma wkomponować się w zespół, tworząc konkurencję dla Jelenia i Le Talleca. Nie miał on jeszcze wielu okazji do pokazania się, ale widać, że Fernandez chce mu dać szansę jak najwcześniej, na razie jako zmiennikowi. Piłkarz z Afryki jest zaś melodią przyszłości. Skończone 21 lat pozwalają myśleć o nim w Auxerre perspektywicznie.

Jung Jo-Gook (FC Seoul => Auxerre)
Koszt: za darmo

Dieylani Fall (Diaraf Dakar => Auxerre)
Koszt: za darmo

Przyjście Diarry było dużym zaskoczeniem
Przyjście Diarry było dużym zaskoczeniem (fot. skysports.com)

Trochę więcej pieniędzy poświęcili w styczniu włodarze Rennes. Przez całą rundę jesienną drużyna borykała się z brakiem napastników. Latem oddali lub sprzedali całą ich armię. Do Anglii pojechał Asamoah Gyan, w Lille znalazł się Moussa Sow (obecny lider klasyfikacji strzelców oddany, co ciekawe, za darmo), a Bretanię na Lyon zamienił Jimmy Briand. W ich miejsce pojawił się Montano, ale wystarczyło kilka kolejek, by kontuzje wyeliminowały także i jego. Priorytetem w oknie transferowym stał się zatem atak. Sprowadzono Abdoulrazaka Boukariego z Lens oraz Johna Verhoeka z Den Bosh. Oczywiście, zachowana została strategia klubu, czyli inwestycja w młodość (odpowiednio 23 i 21 lat). Czy się sprawdzą? Pewne wnioski można już wysnuć z pierwszych spotkań. Boukari na pewno nie ma problemów z celownikiem, gdyż już w drugim meczu z rzędu strzelił bramkę. Ma jednak pecha, bo trafienia te nie przyniosły zespołowi żadnych korzyści. W weekend „Czerwono-czarni” dostali tęgie baty od Sochaux (1:5), we wtorek zaś odpadli po dogrywce z Pucharu Francji (3:4 z Stade de Reims). Pozostałe dwa gole strzelił doświadczony pomocnik, Jerome Leroy, co nie wystawia atakującym dobrej recenzji. W meczu tym zagrał również Holender, którego już w pierwszej połowie zastąpić musiał Kembo-Ekoko. Trudno wyrokować, jak dobrym jest piłkarzem po jednym spotkaniu, ale wiadomo, że nie zachwycił i nie od razu zrobi furorę na francuskich boiskach.

Abdoulrazak Boukari (Lens => Stade Rennais)
Koszt: 5 mln euro

John Verhoek (Den Bosh => Stade Rennais)
Koszt: 0,5 mln euro

Jeśli mówimy o wzmocnieniach w formacji ofensywnej, nie można zapomnieć o jedynym istotnym transferze w Ligue 1 w ostatnim dniu okienka. Na pół roku z opcją pierwokupu Bordeaux wypożyczyło brazylijskiego napastnika z Dynama Kijów. Andre, bo o nim mowa, jest kolejnym eksperymentem w procesie szukania następcy Marouane’a Chamakha. W miejsce piłkarza Arsenalu próbowano już wstawić Anthony’ego Modeste’a wykupionego z Nicei, Moussę Maazou wypożyczonego z CSKA Moskwa oraz Cheika Diabate. Najlepsze wrażenie zrobił chyba ten ostatni, Malijczyk, grający wcześniej w rezerwach, a później wypożyczany do Ajaccio i Nancy. Nie można jednak z całą stanowczością stwierdzić, że „Żyrondyści” odnaleźli upragnionego snajpera. Każdy z wymienionych miał do tej pory swoje chimery i nigdy nie było wiadomo, kto danego dnia jest w optymalnej dyspozycji. Taka nieregularność zmusiła działaczy Bordeaux do tego, by kontynuować poszukiwania. Młody Brazylijczyk (20 lat) nie był zbytnio eksploatowany w ukraińskim klubie. Zagrał zaledwie w dziewięciu meczach i ani razu nie trafił do siatki. Swoją drugą szansę zawojowania Europy były piłkarz Santosu dostanie we Francji.

Andre (Dynamo Kijów => Girondins Bordeaux)
Koszt: wypożyczenie

Monaco chce się utrzymać

Rzadko się zdarza, by widmo degradacji zajrzało w oczy takiemu klubowi, jak Monaco. Niestety dla nich, sytuacja w tabeli jest tragiczna i wymaga stanowczych kroków. W ten oto sposób „Czerwono-biali” stali się jednym z najaktywniejszych podmiotów na francuskim rynku. Większość piłkarzy przyszła na zasadzie wypożyczenia (Gregory Lacombe, Moussa Maazou czy Georgie Welcome), ale nie umniejsza to efektowności ich działań. Najistotniejszym wzmocnieniem wydaje się być przyjście Diarry. Decyzja zawodnika o zmianie klubu wzbudziła jednak wśród wielu osób niemałe zaskoczenie. W ramach dociekań dziennikarzy, menadżer piłkarza wyjaśnił, iż Monaco było jedynym klubem, które pragnęło podpisać półroczną umowę z zawodnikiem bez jakiejkolwiek opcji pierwokupu, realizując bez problemu jego finansowe wymagania. On sam otrzymuje możliwość regularnej gry, a skończonym sezonie będzie mógł rozejrzeć się za lepszym klubem. Co do wartości dla drużyny, to wystarczyło obejrzeć jeden mecz Malijczyka w nowych barwach, by przekonać, jak inną jakość prezentuje na tle pozostałych graczy.

Niestety, pechowym dla Monaco okazało się przyjście Maazou, który zagrał zaledwie epizod w spotkaniu z Marsylią, a już będzie musiał pauzować z powodu kontuzji. Skręcenie stawu kolanowego podczas poniedziałkowego treningu wyeliminuje go z akcji na kilka miesięcy (władze klubu nie są w stanie sprecyzować tego okresu). Na liście sprowadzonych pozostaje jeszcze kilku ofensywnie nastawionych zawodników i oby ich omijał pech kolegi z zespołu. Ciekawy może być powrót nad Sekwanę i Loarę Pascala Feindouno. Były piłkarz Bordeaux i Saint-Etienne porzucił przygodę w krajach arabskich, by pomóc zagrożonemu Monaco.

Gregory Lacombe (Montpellier => Monaco)
Koszt: wypożyczenie

Benjamin Moukandjo (Nïmes => Monaco)
Koszt: 0,5 mln euro

Moussa Maazou (CSKA Moskwa => Monaco)
Koszt: wypożyczenie

Georgie Welcome (Motagua Tegucigalpa => Monaco)
Koszt: wypożyczenie

Mahamadou Diarra (Real Madryt => Monaco)
Koszt: wypożyczenie

Pascal Feindouno (bez klubu => Monaco)

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze