Aleksejs Visnakovs wystąpił tym razem w roli rezerwowego, ale po spotkaniu Widzewa z Lechią miał mnóstwo powodów do radości. Podopieczni Rafała Pawlaka pokazali się z bardzo dobrej strony i odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo. Pomocnik łodzian po starciu dziękował kibiciom za tak liczne przybycie i gorący doping.
Odetchnęliście chyba z ulgą po dzisiejszym zwycięstwie, wreszcie zła passa została przerwana.
Tak, oczywiście, zgadza się. Wygrany mecz wpłynie na nas bardzo pozytywnie. W szatni i w ogóle w Łodzi panuje bardzo dobra atmosfera. Bardzo potrzebowaliśmy tych trzech punktów. Jak nigdy wcześniej.
A ile punktów by Pan dał kibicom? Licznie zjawili się dzisiaj na stadionie.
Bardzo dziękuję wszystkim fanom, którzy przyszli na obiekt przy al. Piłsudskiego i nas dopingowali. To dla kibiców gramy i to dla nich jest to zwycięstwo. Przy takim wsparciu musimy wygrywać, nie ma innej możliwości, musimy się dobrze prezentować.
Wydaje się, że zmiana trenera pomogła, więcej w Was świeżości, energii.
Trudno powiedzieć. Niby gramy wciąż tak samo, nie wiem, co powodowało, że traciliśmy wcześniej punkty. Szkoda, że tak się przytrafiało.
Ale widać teraz większą waleczność.
Myślę, że walka to nie wszystko, trzeba grać w piłkę. W pierwszej połowie nie zaprezentowaliśmy się zbyt dobrze, ale w drugiej wszystko było super.
Uważa Pan, że rzut karny podyktowany w pierwszej połowie po faulu Kuby Bartkowskiego był zasłużony?
Trudno mi ocenić, bo nie widziałem dobrze tej sytuacji z ławki rezerwowych. Po boisku biega sędzia, to on wszystko widzi i o wszystkim decyduje.
Jak czuł się Pan w roli rezerwowego?
Oczywiście, że niedobrze, iż nie wyszedłem w pierwszym składzie, ale nie zawsze to się udaje. Nic w takim momencie nie mogę zrobić, takie jest życie. Dobrze, że udało mi się wejść w drugiej części gry. Teraz muszę się przygotować jak najlepiej do kolejnego pojedynku.